Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9


-To chłopak zawsze odprowadza dziewczynę do domu, a nie na odwrót-powiedziałam, kiedy wychodziliśmy przez bramę.

-To prawda. I często się tak dzieje, kiedy są na przykład na randce. A idealną okazją na randkę jest sytuacja, kiedy rodziców dziewczyny nie ma w domu. Byliśmy na randce? Dlaczego lepiej nie wykorzystamy nieobecności twoich rodziców?-spytał Jeff. Posłałam mu wkurzone i oburzone spojrzenie, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że jest nieco za ciemno, aby on to zauważył.

-Oczywiście! Zaraz zaczniemy się całować i nie wiadomo co jeszcze!-zawołałam z ironią.

-Ok, możemy zacząć teraz. Nawet wiem, co jeszcze oprócz całowania moglibyśmy zrobić-odparł Jeff, udając, że nie usłyszał sarkazmu w moim głosie. Spędziliśmy w moim domu jeszcze jakieś trzy godziny, rozmawiając o różnych bzdetach. W tym czasie, sama nie wiedziałam kiedy, przestałam się czuć tak nieswojo w jego towarzystwie. Jeśli z kimś gadasz i on mimo wszystko wydaje się być spoko, to może zapominasz, że tak naprawdę jest mordercą. Poza tym może w ten sposób umysł broni się przed strachem i szaleństwem wynikającym z tego, że przebywasz sam na sam z psychopatą-tak właśnie starałam się sobie tłumaczyć całą tą sytuację. Jeff już więcej mi nie groził i, choć starałam się zachować jak największą czujność, z czasem poczułam się pewniej. Nadal jednak starałam się pamiętać, że mam do czynienia z mordercą. Obecnie szliśmy w stronę lasu. Wygrzebałam z szafy taty jakieś rzeczy, których od dawna nie używał i dałam Jeffowi, aby się przebrał. W końcu w zakrwawionej bluzie, mimo ciemności, mógłby zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Dostał też ode mnie czapkę i szalik, którymi pomogłam mu tak zakryć twarz, aby nie dało się zbytnio rozpoznać, że on to on. Jeff chciał mieć jednak pewność, że nie wezwę policji zaraz po jego wyjściu z domu, więc kawałek drogi do tej całej Rezydencji, w której mieszkał, pokonać miałam z nim.

-Opanuj się. Nie jestem twoją fangirl-odparłam.

-Szkoda. Byłabyś całkiem ładną fangirl-powiedział Jeff.

-Jesteś denerwujący-stwierdziłam.

-Za to mnie wszyscy lubią.

-Śmiem w to wątpić-odparłam, po czym uśmiechnęłam się. Dość szybko i bez większych problemów doszliśmy do lasu.

-Nie boisz się, że coś ci się stanie w drodze powrotnej?-zapytał nagle Jeff.

-A co miałoby mi się stać?-zapytałam, choć wiedziałam, że dziewczynie chodzącej samotnie po ulicach w środku nocy stać się może bardzo wiele.

-Nie jestem jedynym psychopatą, który tutaj obecnie poluje. Do tego możesz zostać porwana, zgwałcona, okradziona albo wszystko to może ci się przytrafić naraz-odparł Jeff.

-Powinieneś o tym pomyśleć, zanim mnie zmusiłeś, żebym z tobą poszła-odparłam.

-Sama powinnaś o tym pomyśleć. Czemu ja mam się o ciebie troszczyć?-zapytał chłopak. Westchnęłam. Miałam ochotę odpowiedzieć mu coś złośliwego, ale się powstrzymałam. Zamiast tego zaczęłam się zastanawiać, co takiego w Jeffie sprawie, że zachowuję się zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Normalnie nie jestem tak sarkastyczna i złośliwa.

-Może cię dopaść Eyeless Jack, Jane, Nina, Laughing Jack, Candy Pop...-zaczął nagle wymieniać.

-No i po co mi to mówisz?-przerwałam mu. Jeff popatrzył na mnie zdziwiony.

-Właściwie to sam nie wiem-odparł.

-No widzisz. Więc jak nie masz żadnego powodu, nie gadaj mi takich rzeczy. Jeśli będę chciała dowiedzieć się, kto i jak może mnie zabić, prześledzę dokładnie wszystkie creepypasty-powiedziałam.

-Creepypasty nie zawsze mówią prawdę-odparł Jeff. Spojrzałam na niego zaskoczona.

-Naprawdę?

-Nie, na niby-odparł chłopak.

-W sumie to logiczne, w końcu to internetowe historyjki. Skąd ich twórcy mieliby wiedzieć, jaka jest prawda-powiedziałam po chwili.

-Wiele z nich jest w większości prawdziwych, ale zazwyczaj nie do końca.

-Skąd właściwie ktoś zna te wszystkie historie?-zapytałam.

-A to różnie bywa. Czasem trafi się jakaś niedoszła ofiara, czasem jakiś świadek, ktoś zrobi małe prywatne śledztwo albo ktoś inny, z naszych, sam zdradzi jakoś swoją historię-wyjaśnił Jeff. Chciałam go zapytać o coś jeszcze, ale wtedy nagle przystanął.

-To tutaj-powiedział.

-Co "tutaj"?-zapytałam.

-Tu się możemy rozstać. Chyba, że polubiłaś mnie tak bardzo, że chcesz iść dalej ze mną-odparł Jeff.

-Prosto do domu psychopatów? Nie, dziękuję, wolę swój-powiedziałam.

-Przemyśl to, więcej możesz nie mieć podobnych szans.

-Liczę na to, że tak właśnie będzie-odparłam. Jeff nic więcej nie powiedział, tylko zaczął się kierować głębiej w las. Ja zawróciłam w stronę swojego domu. Po jakichś kilkunastu metrach usłyszałam jednak, jak chłopak coś do mnie krzyczy.

-Z doświadczenia wiem, że jak ktoś zaczyna mieć doświadczenia z creepypastami, to potem jest już tylko gorzej! Od nas nie da się tak łatwo odciąć!-zawołał, po czym usłyszałam jakby śmiech. Natychmiast się odwróciłam, ale nie byłam już w stanie go dostrzec. Głos dobiegał jednak z daleka, za co byłam wdzięczna. Nigdy więcej-obiecałam sobie w duchu.

~*~

Powinnam jak najszybciej donieść o tym komukolwiek...zwłaszcza policji...a zamiast tego jestem teraz tutaj-pomyślałam zrezygnowana i jednocześnie wkurzona na siebie. Stałam właśnie na przystanku i czekałam na autobus. Całą sobotę spędziłam nie wychodząc nawet ze swojego pokoju. Rozpamiętywałam spotkanie z Jeffem, kłamiąc, że tak naprawdę uczę się do trudnej klasówki. A w niedzielę kilka osób, w tym ja i rodzice, dostało wezwanie na przesłuchanie. Wszystko działo się tak szybko, bo na sąsiedniej ulicy odkryto trzy ciała, małżeństwa jakichś tam naukowców i siostrzenicy jednego z małżonków. Tyle zapamiętałam, bo moje myśli głównie zaprzątały sprawy takie jak to, że ten morderca zabił trzy osoby krótko przed tym, jak zjawił się u mnie w domu, ja pomogłam mu uciec, a do tego nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Nazwałabym to chyba jakimś syndromem wyparcia. Zamiast powiedzieć prawdę, starałam się unikać myślenia o niej. Kiedy na komisariacie zadawali mi pytania, powiedziałam im tylko, że cały czas byłam w domu i niczego nie widziałam. Nie przywykłam do kłamstwa, zwłaszcza w takiej sprawie, więc strasznie się denerwowałam, ale pewnie uznano to za przejaw zdenerwowania wynikającego z faktu, że kolejny raz prawie spotykasz się z psychopatą. Zaraz po wyjściu z komisariatu dopadły mnie wyrzuty sumienia, w końcu ci zabici ludzie, nie tylko tamta trójka, ale w ogóle wszystkie ofiary Jeffa, miały rodziny, cieszyły się życiem, a ja mogłabym przyczynić się do złapania człowieka, który był odpowiedzialny za ich śmierć. I tego nie zrobiłam, bo wolałam sama przed sobą udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Myślę, że wyparcie to całkiem logiczne zjawisko w takiej sytuacji. Mózg musi w jakiś sposób poradzić sobie z przyswojeniem informacji, od której mógłby oszaleć. W tym przypadku mój umysł uznał najwidoczniej, że najlepiej będzie olać ten fakt i udać, że nic nie miało miejsca. Ale muszę się wziąć w garść i coś zrobić! Nie mogę okłamać wszystkich tylko dlatego, że się boję! Ile osób już zginęło! A ile jeszcze może zginąć?! Muszę się wziąć w garść! Tyle że gdyby to wszystko się nie wydarzyło, moje życie byłoby teraz o wiele łatwiejsze. Największym problemem nadal byłaby Alice i jej sojusznicy. Aż niedobrze mi się robi na myśl, że oprócz wszystkich moich problemów, mam jeszcze ten dotyczący tej dziewczyny i jej nienawiści w stosunku do mnie-nagle ktoś zamachał mi ręką tuż przed twarzą. Zaskoczona odskoczyłam i prawie się przewróciłam.

-Nie myślałem, że na mój widok z wrażenia zemdlejesz-powiedział Isaac, po czym uśmiechnął się.

-Zaskoczyłeś mnie-odparłam, po czym też się uśmiechnęłam.

-Domyślam się. Musiałaś być bardzo zamyślona, bo trzy razy wołałem do ciebie, kiedy tutaj szedłem.

-Naprawdę?-zdziwiłam się.

-Tak, i ani razu nawet na mnie nie spojrzałaś. Zdradzisz mi, o czym myślałaś?-spytał chłopak. Westchnęłam.

-Za dużo by mówić. Ale mogę zadać ci pytanie?-zapytałam.

-Jasne-odparł Isaac. Zanim jednak zdążyłam to zrobić, podjechał nasz autobus. Ponowną szansę miałam dopiero, kiedy usiedliśmy obok siebie w pojeździe.

-No to wal-powiedział chłopak.

-Czy gdybyś był w stanie przyczynić się jakoś do złapania psychopaty odpowiedzialnego za śmierć wielu ludzi, ale oznaczałoby to, że sam musiałbyś wrócić do paru nieprzyjemnych wspomnień, wiele wyjaśniać i powtarzać, co oczywiście nie byłoby przyjemnie, poświęciłbyś się?-zapytałam.

-Cóż, nietypowe pytanie. Ale myślę, że zrobiłbym to. Może nie od razu, może na początku bym zwlekał, ale uważam, że nie mógłbym żyć z myślą, że coś mogłem zrobić, aby ten psychopata nikogo więcej nie zabił, a nie zrobiłem tego. Chyba że ten psychopata już nikogo więcej nie zabije, wtedy musiałbym rozważyć to wszystko od początku-odparł po długiej chwili zastanowienia Isaac.

-A co?-zapytał, odwracając się w moją stronę.

-Nic, tylko pytam tak...

-Profilaktycznie?-spytał chłopak i uśmiechnął się lekko.

-Dokładnie-odparłam, odwzajemniając uśmiech.

-Jeśli ludzie zaczynają pytania od słowa "gdybyś", opisują dalej jakąś sytuację i oczekują odpowiedzi, jak ich rozmówca zareagowałby w danym momencie, to zazwyczaj ta sytuacja dotyczy ich i pragną rady, ale boją się do tego przyznać wprost. Czyżbyś była w stanie przyczynić się do złapania psychopaty odpowiedzialnego za śmierć wielu ludzi, ale oznaczałoby to, że sama musiałabyś wrócić do paru nieprzyjemnych wspomnień?-zapytał Isaac. Jego słowa brzmiały poważnie i przeraziły mnie, ale on mimo wszystko dalej patrzył na mnie z pogodnym uśmiechem. Przez chwilę poczułam, że mogę mu wyjawić prawdę i razem jakoś sobie z nią poradzimy...a potem wróciłam na ziemię.

-Tak, jasne, jestem świadkiem w sprawie Kuby Rozpruwacza-odparłam, po czym uśmiechnęłam się, aby Isaac wiedział, że to wszystko było żartem.

-On żył...dość dawno temu. Więc całe szczęście, że jesteś świadkiem w jego sprawie, a nie Eyeless Jack'a czy Jeffa The Killera-zaśmiał się chłopak. Uśmiechnęłam się przyjaźnie i radośnie (a przynajmniej miałam taką nadzieję) podczas gdy wewnątrz czułam się jakbym w ułamku sekundy zamarzła od środka. Resztę drogi jakoś udało mi się przetrwać, w szkole zaś ja i Isaac rozstaliśmy się.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro