Cześć 9
Spałem spokojnie całą noc. Obudziłem się dopiero rano. Popatrzyłem na niego zaspanym wzrokiem i zsunąłem się na łóżko ziewając przeciągle.
-Dzień dobry? -Zapytałem podnosząc się do siadu, nie martwiąc się o takie rzeczy jak zawroty głowy.
-Jak się czujesz?
-Dobrze... - powiedziałem cicho i wstałem po woli. Poszedłem do szafy zaczynając się ubierać.
-Zawitasz dzisiaj na zajęciach? -Zapytałem z ciekawości opierając głowę na ręce, ją za to opierając na zgiętym kolanie.
Popatrzyłem na niego i pokiwałem głową na boki.
-Pójdę do dyrektora.. -powiedziałem cicho. Ubrany poszedlem do łazienki i zaczalem zakładac bandaż. Te drugie się nie zrosły...
Podniosłem się z łóżka i poszedłem za nim do łazienki. Stanąłem za nim i odgarniając włosy spojrzałem na jego ranę na szyi.
-Nie wygląda to ładnie, ale lepiej niż było. -Powiedziałem patrząc na niego w lustrze. Odbijałem się w jego tafli jednak nasze odbicia znacznie się od siebie różniły. Kolor jego skóry miał ciepły różowy odcień, skupiający się w policzkach, moja była trupio blada, a w obiciu wyglądała nawet na szarą. Jego włosy były jak każde ludzkie, niesfornie splątane, z gdzie nie gdzie rozdwojonymi końcówkami, moje lśniły czerwienią, układając się swobodnie jak po wyjściu od fryzjera. W jego oczach widać było ból, krzywdę wyrządzoną przez los, strach, a jednocześnie iskrzyły się iskierkami nadziei i ciekawości, a to moje jedynie ukrywały w sobie przeżyte stulecia i tajemnice, która wiązała nas teraz ze sobą.
-Podaj mi czysty bandaż, pomogę Ci z tym.
Popatrzyłem na niego.
-Daje radę.. - powiedziałem cicho dalej obwijając sobie szyję. Wyszło to trochę krzywo, ale to nic.. Wziąłem moje obroże i założyłem je.
-Spadnie Ci. -Powiedziałem jednak zostawiłem go samego w łazience wciagając na stopy skarpetki, złapałem jeszcze za termos i wyszedłem z pokoju.
Popatrzyłem za nim. Westchnąłem i Ubrałem buty idąc do dyrektora.. nie wiem czemu, ale chyba by sobie posiedzieć.. i po czekoladę.
Wyszedłem ze szkoły zmierzając do szpitala. Musiałem zrobić zapasy, nie mogłem pić z niego codziennie... Zbyt cieżko przychodzi mi panowanie nad sobą.
Wszedłem do gabinetu mojego ojca i usiadłam mu na kolanach.
-Proszę Pana chcę czekoladę...
-Synek jestem zajęty... weź sobie z szafki. -Meżczyzna wskazał dłonią na barek naprzeciwko.
Popatrzyłem na niego a potem na barek. Wstałem i poszedłem tam biorąc czekoladę i czekoladę. Znów usiadłam mu na kolanach jedząc ja.
-Shin. Masz już 16 lat. Niedługo skończysz 17. Znajdź sobie kogoś komu będziesz mógł bezkarnie siadać na kolanach. O. Shuugo. Idź i siadaj na kolanach jemu. -Mężczyzna pstryknął palcami wpadając na genialny pomysł.
Zerknąłem na niego.
-On nie chce... no i gdzieś poszedł... -Wziąłem kostkę czekolady i włożyłem ja do suchych i starych ust mężczyzny. -Jak to nie chce? Powiedział Ci, że nie chce? Ale najważniejsze, powiedziałeś mu, że ty chcesz, czy tak w moim przypadku po prostu to zrobiłeś? -Męzczyzna przesunął językiem kawałek czekolady w stronę policzka,
żeby móc dalej rozmawiać synem.
Popatrzyłem na niego.
-Em... nie wiem... no... chyba.. zrobiłem... ale... nie mogę z nim być... - powiedziałem cicho spuszczając głowę.
-A może gdybyś mu powiedział zamiast się od razu pchać to jego reakcja byłaby inna? Nie każdy ma do tego takie podejście jak ty synu i musisz się tego nauczyć. On też nie jest jakimś super hiper wampirem, który umie czytać w myślach czy coś. Dlaczego niby nie możesz z nim być?
Zarumieniłem się lekko słysząc słowo "wampir".. postanowilem zmienic temat..
-Moi rodzice byli dobrymi ludzmi i rodzicai, tak? - spytałem i Popatrzyłem na niego ze łzami w oczach.
-Oczywiście, że tak. Twój ojciec był czasem trochę zaborczy w stosunku do twojej matki, ale ona jakoś dziwnie to wytrzymywała... Zawsze mówiła, że ją i twojego ojca nie tylko dzieliła miłość, ale i przyjaźń i dzięki temu była w stanie to zaakceptować. Była naprawdę mądrą kobietą. Chciałbym, żebyś i ty znalazł sobie kogoś, z kim stworzysz taki szcześliwy związek. -Mężczyzna pogłaskał chłopaka po kolanie usmiechając się lekko na widok łez w jego oczach.
Popatrzyłem na niego i lekko się uśmiechnąłem. Wziąłem jego rękę i Położyłem na biurku.
-Bo pomyślę, że chcesz mnie zgwałcił... - Po woli wstałem zabierając czekolady i idąc do drzwi.
-Synek czy ty mógłbyś przestać rzucać takimi tekstami. Naprawde nie czuję się z tym w porządku! Ej, Shin! Jak zobaczysz Shuugo proszę powiedz, że chciałbym się z nim widzieć.
Popatrzyłem na niego.
-W jakiej sprawie...? - spytałem opierając się o drzwi.
-Nie twoja sprawa, nie powinno Cię to interesować. A teraz spadaj, mam dużo roboty.
-Szkoda że nie mam soku.. wylał bym Ci go na dokumenty.. - stwierdziłem wychodząc i zostawiając otwarte drzwi na oścież.
-Shin! Cholera! Nie myśl nawet o prezencie na gwiazdkę za to jak się zachowujesz!
Poszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku . Wziąłem swój pamiętnik i zacząłem zapisywać. Dla niektórych to dziecinne czy dla dziewczyn, ale nie dla mnie. " Ostatnio wydarzyło się dużo rzeczy... Do mojego pokoju wprowadził się nowy chłopak jak pisałem wcześniej. Ma na imię Shuugo. Bardzo ładne imie. On też jest bardzo ładny... wszystkie dziewczyny na niego lecą.. ma piękne czerwone włosy, lekki kaloryfer... aż mam ciarki... Lubię patrzeć jak się rozbiera, bo wtedy widzę jego brzuch.. ale.. jest coś niepokojącego i coś co hamuje mnie przed wyznaniem mu uczyć... jest wampirem... czemu akurat on..? Nie potrafiłem go zabić nawet wtedy gdy miałem okazję... Czuje się przy nim bezpieczny jak i zagrożony.. Taki maly.. Ostatnio, a chyba nawet wczoraj? A może przed wczoraj, uratował mnie przed kilkoma wampirami... jednak jeden zdolal napic się mojej krwi.. było to takie nie przyjemne i bolesne... Ale gdy ugryzł mnie Shuugo było cudownie ... bolało tylko gdy przebijał mi skórę i gdy wgryzał się mocniej... ale oprócz tego było to cudowne uczucie.. Może on o tym nie wie, ale jest mój.. tylko mój.. " Gdy skończyłem schowałem go w poduszkę i przykrylem się kołdrą.
Z napełnionym termosem wróciłem do pokoju ziewając przeciągle. Oho... niedługo chyba zapadnę w sen. To pewnie przez ten wczorajszy numer z lodem. Wyziębiłem się.
Gdy wszedł do pokoju wstałem i Przytuliłem się do jego pleców, milczac.
-Hm? Co się stało? -Zapytałem obkręcając się do niego przodem.
Popatrzyłem na niego nadal się do niego tuląc. Byłem jak dziecko...
- Zmienisz mnie..?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro