Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI Cyrk

Rano po moim przeziębieniu nie było żadnego śladu. Jednak najlepszym lekiem na choroby jest długi sen. Umyłam się i przebrałam. Dzisiaj postanowiłam ubrać sukienkę. Na dworze nie było już tak zimno jak wcześniej i można było chodzić bez kurtki w samej bluzie. Chciałam odwiedzić jeszcze przyjaciół więc w pospiechu wyszłam z domu wtedy nie spodziewałam się, że to zobaczę. Przed schodami na moich oczach stała Madzia całująca się z swoim chłopakiem. Pusto wpatrywałam się w nich modląc w duchu żeby jak najszybciej skończyli to robią. Niestety ich poczynania robiły się coraz bardziej śmielsze. Jeśli teraz nie zainterweniuje to chyba wezmą się na chodniku. Głośno odchrząknęłam zwracając na siebie ich uwagę.

- Cześć Naomi. - dziewczyna poprawiała bluzkę która była cała pognieciona - chciałabym ci przedstawić mojego chłopaka Michała.

Patrzyłam na jej zarumieniona twarz po czym zjechałam na spuchnięte, lekko zaczerwienione usta od pocałunku. Coś ścisnęło mnie w sercu. Przestałam się jej przyglądać bo to sprawiało mi duży ból. Niby się z tym pogodziłam jednak nadal to jest ciężkie. Podeszłam do wysokiego chłopaka o miodowych włosach i fiołkowych oczach. Jest całkiem przystojny. Nie wiedziałam, że taki typ lubi Madzia.

- Hej. Jestem Naomi Bellks.- podałam mu rękę

- Michał milo mi. Madziusia dużo o tobie mówiła. - energicznie potrząsnął moją dłonią

Jego uścisk był mocny i silny a dłoń trochę szorstka. Pewnie jest pracowity bo gdyby nie był to jego ręka byłaby gładka i delikatna. Madziusia? Najwidoczniej już mówią na siebie zdrobniale. Blondyn delikatnie się uśmiechnął. Usta wykrzywiły mu się w obrzydliwym grymasie nadając wyglądowi pewnej chytrości. Coś mnie w jego wyrazie twarzy zaniepokoiło. Pewnie znowu szukam jakiejś jego wady i przez to mam do niego uprzedzenia. Musze przestać tak robić. Ona jest z nim szczęśliwa a to jest najważniejsze .

- Skoro już wyszłaś to idziemy razem w trójkę do cyrku. Ostatnio niedaleko nas roztawił się cyrk.

Nie ważne jak bardzo nie chce tam iść i tak nie mogłabym jej odmówić ponieważ sprawiłabym jej przykrość. Nie mogę odmówić.

- Oczywiście. - sztucznie się uśmiechnęłam

- To świetnie. Jak tu przyszliśmy to baliśmy się, że nie zastaniemy cie w domu. - powiedział Michał

- Właście to złapaliście mnie w ostatnim momencie bo akurat miałam wyjść odwiedzić przyjaciółkę.

Skierowaliśmy się do samochodu fiołkowookiego. Gdy ruszyliśmy się z miejsca zakochani złapali się za ręce i pomyśleć, że niedawno to ja ją tak trzymałam. Skrzywiłam się lekko jednak dzielnie starałam się nie pokazywać swojej odrazy i zazdrości. Po kilkunastu minutach jazdy autem byliśmy już na miejscu. Ciemny blondyn pobiegł kupić dla nas bilety wstępu. Zostałam z nią sam na sam.

- I jak ci się podoba? - zapytała się mnie Madzia

- Wydaje się t-troskliwy i za-akochany w tobie po uszy. - głos lekko mi zadrżał lecz szybko to zamaskowałam kaszlnięciem

- On jest cudowny. Ciesze się, że ze sobą chodzimy.

Dołączyłyśmy do niego i usiedliśmy na miejscach z przodu sceny. Nigdy nie przepadałam za cyrkami ponieważ patrzenie na zwierzęta które są zmuszane do występowania napawało mnie odrazą. W programie były lwy skaczące przez palące się obręcze, zebry przeskakujące przeszkody, słonie podnoszące ludzi a na końcu wystąpił klaun z  niekączącym się zapasem żartów i psikusów. Ucieszyłam się gdy występ dobiegł końca. Przez cały dzień Michał biegał naokoło Madzi starając się jej dogodzić. Co chwile przynosił wszystko czego sobie zażyczyła. Rzeczywiście o nią dba jednak mimo tego nadal nie mogę pozbyć się wrażenia, że coś z nim jest nie tak tylko jak na razie nadal nie wiem co. Mam co do tego złe przeczucia. Przystanęliśmy przy niewielkim tłumie. Był organizowany tam konkurs. Trzeba było wspiąć się na sam szczyt dużego drewnianego palu. W nagrodę można było zrobić sobie zdjęcie z małym tygryskiem. Moim przyjaciołom bardzo zależało na wygranej.

- Zobaczycie, że uda mi się zdobyć nagrodę. - przechwalał się miodowłosy

- Trzymam kciuki.

- Dasz rade! - dopingowałyśmy go

Niestety udało mu się wejść tylko do połowy po czym zsunął się na sam dół. W tej konkurencji miało się tylko jedna szanse. Ja na pewno nie dałabym rady więc nawet nie próbowałam. Pewnie tylko bym się ośmieszyła.

- Dobrze ci poszło - szatynka pocałowała go w policzek - ale mi pójdzie jeszcze lepiej.

Czego innego mogłam się po niej spodziewać. Madzia nie przepuści okazji do popisania się i wygrania w czymś. Dziewczyna wytarła ręce o spodnie i zaczęła się wspinać po belce. Była bardzo zwinna i wychodziło jej to nadzwyczaj sprawnie.  Tłum ludzi zaczął klaskać i wiwatować gdy była już na samym czubku. Jest niesamowita. Zawsze sprawia, że mam coraz więcej powodów do podziwiania jej. Ciemnooka zeszła z belki i ukłoniła się przed widownia. Może i ona tak na to nie patrzy ale własnie pokonała swojego chłopaka i utarła mu nosa. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jest trochę zirytowany.

- Brawo. - pogratulowałam jej

- Mam niesamowitą dziewczynę.

- A żebyś wiedział.

Oboje złączyli usta w namiętnym pocałunku a ja odwróciłam się w drugą stronę żeby nie musieć tego oglądać. Mogliby mi to oszczędzić.

- To jak robimy sobie to zdjęcie? - zapytałam

- Tak! - powiedzieli chórem

Ustawiliśmy się obok siebie. Michał objął Madzie w pasie a ja stałam obok. Poczułam się trochę odtrącona to tak jakbym przeszkadzała im swoim towarzystwem. Gdyby mnie tu nie było pewnie wyglądałoby to jak randka. Ja tu nie pasuję. 

- Ty w sukience ubierz je. - mężczyzna podał mi rękawice

Gdy je ubrałam sięgały mi aż do barków. Organizator poinstruował mnie jak mam ułożyć ręce. Stosowałam się do jego wskazówek. Kazał nam poczekać. Po chwili wrócił z małym tygryskiem. Przeniósł go na moje ręce i zarządał żebym nie wykonywała gwałtownych ruchów. Zwierzę miało miękką puszystą sierść. Gdy się mnie uczepił czułam przez grube rękawice jego wbijające się pazurki. Był piękny, piękny i zniewolony. Nawet jeśli się nim zachwycam to wolałabym żeby biegał sobie gdzieś na wolności.

- Powiedzcie Marmolada!

- Marmolada! - w momencie wypowiedzenia tego słowa mężczyzna zrobił nam zdjęcie

W ten sposób został uwieczniony dzień w którym musiałam oglądać jak osoba w której jestem zakochana darzy kogoś innego uczuciem którego ja nigdy nie zaznam z jej strony.
Czy to boli?
Nawet bardzo.














Jestem chora więc następny rozdział pojawi się trochę później niż zazwyczaj za co przepraszam.

EMOticon_master

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro