Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V Groźba

Gdy wraz z Madzia weszłam do szkoły kilka osób z jej paczki posłało mi nienawistne spojrzenie. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że aż tyle osób na mnie patrzy. Czułam się jak eksponat w muzeum. Momentalnie się skuliłam czując na sobie ich wzrok. Dziewczyna krocząca koło mnie zdawała się tego nie zauważać jednak ja byłam na tym punkcie wyczulona. Miałam ochotę jak najszybciej stąd uciec i
tak zrobiłam.

- Muszę już iść na zajęcia dodatkowe. - powiedziałam

- No to do później.-obdarzyła mnie pięknym uśmiechem

Szybko oddaliłam się od tego miejsca i odetchnęłam z ulgą. To dla mnie za wiele. Nienawidzę być w centrum uwagi wszystko tylko nie to. Zapomniałam wspomnieć, że zapisałam się na zajęcia dodatkowe. Normalnie bym tego nie zrobiła ale obowiązkowe jest zapisać się do jakiegoś klubu lub na jakieś zajęcia. Ja zdecydowałam się na kącik czytelniczy z jednego powodu - prawie nikt na niego nie chodzi i można robić tam co tylko się chce. Rzadko kiedy tam zaglądam ale muszę zaliczyć obecność wiec dzisiaj się tam wybiorę. Zapukałam do drzwi i je otworzyłam. Nikogo w środku nie zastałam ale ktoś przed chwilą musiał tu być skoro sala jest otwarta. Kolejnym plusem chodzenia tu jest to, że mogę się tu ukrywać kiedy nie chce nikogo widzieć. Podeszłam do szafki i wyjęłam kartonik soku żurawinowego. Kiedyś przyniosłam tutaj cały zapas żebym nie musiała za każdym razem chodzić do sklepu. Napiłam się łyka i nieco skrzywiłam. Nienawidzę tego smaku ale jestem zmuszona od czasu do czasu się tego napić. Usiadłam na fotelu który stał w rogu i przymknęłam oczy. Czasem lubię posiedzieć i nic nie robić jednak nie mogę tego robić wiecznie. Sięgnęłam po jakąś przypadkowa książkę która leżała na stoliku. Gdy ja otworzyłam zauważyłam, że jest napisana ręcznie a to oznacza, że ktoś z klubu musiał ja sam wymyślić. Nie powinnam dotykać cudzych rzeczy jednak ciekawość zwyciężyła i zaczęłam czytać. Okazała się całkiem ciekawa jednak gdzie nie gdzie znajdowałam błędy co strasznie mnie denerwowało. Wyjęłam z torby ołówek i nie mogąc się powstrzymać zaczęłam poprawiać napotkane błędy. Nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam lekturę. Opowiadała ona o chłopcu który marzył o tym żeby zostać pilotem odrzutowca i cały czas do tego dążył lecz ciągle napotykał trudności które mu w tym przeszkadzały. Nie wszystkie rozdziały zostały skończone. Wkurzyło mnie trochę to, że książka urywa się w najlepszym momencie. Przy pustej stronie napisałam swoje zdanie.

Podobała mi się książka czekam na ciąg dalszy. Tylko czemu tego chłopca spotykają same niepowodzenia?

Spojrzałam na zegar na ścianie. Minęły dwie godziny. Pora wracać na lekcję. Zamknęłam książkę i odłożyłam na miejsce. Poszłam do szafki i wyjęłam z niej worek na w-f. Teraz wychowanie fizyczne. To jest najgorsza lekcja z wszystkich. Zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec przerwy. Szybko pośpieszyłam do szatni. Odłożyłam swoje rzeczy na ławkę i szybko się przebrałam. Zawsze wstydziłam się rozbierać przed innymi. Szkoła mogłaby zainwestować w przynajmniej jeszcze jedną szatnie bo w tej ciśniemy się jak sardynki. Jak zwykle usłyszałam kilka niemiłych uwag na temat mojego wyglądu jednak nie przyjęłam się tym zbytnio. Przyzwyczaiłam się do tego więc nie robi to już na mnie dużego wrażenia. Związałam włosy w kucyk i wyszłam na salę gimnastyczną. Trener powiedział, że zagramy w siatkówkę i kazał podzielić się na dwie drużyny. Teraz nadszedł najgorszy moment z wszystkich. Musiałam wysłuchiwać tego jak nikt nie chce mnie w grupie. Skończyło się na tym, że jako jedyna zostałam pominięta. Mimo, że zawsze tak jest to i tak za każdym razem jest mi z tego powodu smutno. Nawet nauczyciel się tym nie przejął i powiedział mi, że będę rezerwowa która i tak nigdy nie zagra. Usiadłam na ławce i obserwowałam jak inni dobrze się bawią, beze mnie. Przysunęłam nogi do brzucha i oparła głowę na kolanach. Już niedługo koniec wytrzymam jeszcze trochę. Madzia do mnie podeszła i się zapytała:

-Zagrasz z nami?

Jeszcze nikt mnie o to nie pytał. Brązowowłosa była pierwsza która to zrobiła. Chciałam się zgodzić jednak tego nie zrobiłam. Może i ona chce żebym się dołączyła ale reszta nie. Spojrzałam na osoby z którymi grała i kilka z nich kręciła głową na boki pokazując mi, że nie jestem tam mile widziana. Odmówię jej. Nie chce zmuszać innych do przebywania w moim towarzystwie.

- Nie ale dzięki, że zapytałaś.

Właśnie w ten sposób straciłam kolejną szanse na zagranie w siatkówkę. Jestem słaba w wszystkich sportach jednak i tak mam nieraz ochotę na spróbowanie w nich swoich sił. Bardziej nadaje się na wysiłek umysłowy niż fizyczny. Wstałam z ławeczki i wróciłam do szatni. Dzisiaj odwołali nam trzy lekcje więc ta jest już ostatnia. Gdy dziewczyny zaczęły zbierać się w pokoju to przebrałam się w ekspresowym czasie. Pożegnałam się mówiąc ciche część i wyszłam. Odpowiedziała mi na to tylko Madzia. Szybkim krokiem opuściłam budynek. Dzisiaj postanowiłam wrócić na pieszo więc szłam inną trasą niż zazwyczaj. Zastanawiało mnie kto napisał tę książkę którą przeczytałam. Ktoś położył mi rękę na ramieniu a ja podskoczyłam lekko gdyż się tego nie spodziewałam. Za mną stały cztery dziewczyny które chodzą ze mną do klasy. Czego one ode mnie chcą?

-Coś się stało? - zapytałam z lekkim zawahaniem

- Coś się stało? - złośliwie mnie przedrzeźniały.

O co im chodzi? Przecież nic im nie zrobiłam. Więc czemu tak się zachowują? Jedna z nich podeszła do mnie i popchnęła tak mocno, że aż się przewróciłam i spadłam na tyłek. Z strachem nadal na nie patrzyłam. Dlaczego one to robią?!

- Masz się odpierdolić od Madzi! - zaczęła na mnie krzyczeć.

- A-ale .. - nie potrafiłam się wysłowić.

- Cały czas za nią chodzisz jak jakiś cień i przeszkadzasz! Masz się od niej odwalić i jeśli nas nie posłuchasz to pożałujesz. Najlepiej byłoby gdybyś nigdy się nie urodziła!

Dopiero gdy powiedziały te wszystkie okropność i to zostawiły mnie samą. To ostatnie zdanie najbardziej  mnie zabolało. Kiedyś już coś takiego powiedziała do mnie mama w przypływie złości. Łzy które wcześniej napłynęło mi do oczu teraz zaczęły spływać po policzkach. Nie mogę zrobić tego czego one ode mnie oczekują. Nie chce zrywać przyjaźni z Madzią. Za wiele dla mnie znaczy żebym ją zostawiła jednak bardzo boję się ich gniewu na słowa sprzeciwu. Wstrząsnął mną kolejny głośny szloch. Wstałam, otrzepałam spodnie i poszłam do domu. Wytarłam mokre policzki i nadal pochlipując szłam dalej. Nie wiem co mam zrobić.. .


Dziękuję osobom które gwiazdkowały i komentowały poprzednie rozdziały. Kocham czytać wasze komy (;

EMOticon_Master



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro