7. Zmiana
Obudziłem się w obcym miejscu, a no tak... wczoraj natrafiłem na mały bar. Najwidoczniej znalazłem sobie w nim jakieś towarzystwo, raczej w 99% mnie nie znały skoro tu wylądowałem.
Rozejrzałem się i rozpoznałem pokój hotelowy, nagle me spojrzenie spoczęło na czarnowłosej kobiece. Spoglądała na mnie siedząc na brzegu łóżka. Wspomnienia powróciły do mnie...
-Doberk! Najwyższa pora byś się obudził już myślałam, że zasnąłeś na wieki hehe- usłyszałem perlisty śmiech i uśmiech tak pogodny,że zaparło mi dech. Ponownie poczułem to ciepło w sercu jak gdyby ona była zapalnikiem do moich uczuć.
-Hejjj- powiedziałem zachrypniętym głosem, słabo wiem, ale mnie zatkało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro