29. Znak
Pozostawiony, z odgłosem ciężko śpiącego człowieka obok. Mamrotał coś niezrozumiałego, był poza. Noc nie napawała mnie optymizmem i nie dawała zwyczajowego uspokojenia.
Wizyta członków, wesołe gratulacje wygranej, żarty i śmiechy teraz to wszystko nie na miejscu.
Chce opuścić to miejsce. Jeszcze trochę. Cokolwiek się stanie niech stanie się to zemną w domu. Poczucie obowiązku tak ciężkie jednak na mych barkach...
-Chłopacze... Przestań! PRZEEEATAŃ!!!
Krzyk przeciął ciszę, To staruszek.
Patrzy na mnie, co się dzieje? Chwycił szkicownik, napisał i padł na zimn¹ posadzkê.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro