19. Dzień jak co dzień
Wszystko zadawało się wskoczyć na swoje miejsce, a ja w łóżku zastanawiałem się.
Wstać i co... tak po prostu iść i dołączyć do śniadania i nie zaczynać wczorajszego tematu o pogodzeniu? Od nich zależy czy pójdą mi na rękę. Ubrałem się i ruszyłem.
Siedzieli tak jak pamiętałem w wspomnieniach, zająłem puste krzesło nalewają kawy do kubka. Atmosfera domu i spokoju, tego mi było brak teraz zrozumiałem. Rozmowy toczyły się swobodnie na lekkie tematy związane z obecnymi działaniami solowymi.
-Muszę lecieć nagrania czekają- poinformowałem resztę.
-Wypadniemy dziś gdzieś wszyscy wieczorem? Nie pamiętam ostatniego razu.- zauważył spostrzegawczo liderek.
-Mi pasuje.- zgodziłem się od razu.
Muszę współpracować, będzie dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro