38.
W chwili gdy zaczęło nam brakować powietrza - z trudem - oderwaliśmy się od siebie. Michał oblizał wargi patrząc w moje oczy.
- Co się tak lampisz ? - zapytałam.
- Nic po prostu... - nie dałam mu dokończyć, bo sama go zaczęłam całować.
- Też będę robić tak jak ty - uśmiechnęłam się i przejechałam językiem po zębach.
Ja przy nim głupieję.
- Jak nie chcesz, żebym wziął cię na tylnym siedzeniu to lepiej tak nie rób - rzekł rozmarzony.
- Mówisz o tym? - powtórzyłam gest z językiem.
- Dziewczyno! Ja tu od samego patrzenia orgazmu dostane! - powiedział na co ja się zaśmiałam.
- Jedziemy do domu ? - zapytałam.
- Teraz to sobie pomarzyć o tym możesz. - na jego twarzy zagościł wielki banan.
- Michał ! Jedź do domu - nakazałam na co on odpalił samochód.
- Co ja z tobą mam ? - pokręcił głową.
****
Zaparkował pod moim domem.
- Wejdziesz do mnie ? - zapytałam przed wyjściem z auta.
- Nie chce przeszkadzać twojej mamie, ale na chwilę mogę wejść.
Nie chciałam mu mówić, że moja mama jest w pracy i pewnie wróci późno w nocy, bo znając go i życie już by pędził do domu.
○●○●○●○●○●○●
Przykro trochę, ze to tak szybko zleciało aniołki 😇🌺
Jeszcze 2 ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro