Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Moje oczy zostały oślepione przez - wpadające przez okno - słońce, które dziś jak na złość specjalnie dawało o sobie znać. Zaczęłam powoli otwierać oczęta i przyzwyczajać się do światła. Chcąc jeszcze chwilę pospać i pozbyć się słońca przewróciłam się na prawy bok, a rękę - jak to miałam w zwyczaju - puścić "w dół". Gdy tylko tak zrobiłam moja kończyna napotkała czyjś tors. Jak oblana zimną wodą wyskoczyłam z łóżka z piskiem.  Nim "ogarnęłam" co się przed chwilą wydarzyło do moich uszu dobiegł śmiech.

- Hahaha.

- No bardzo śmieszne - założyłam ręce na klatce piersiowej.

Michał spojrzał na mnie niezrozumiale, lecz potem znów zataczał się ze śmiechu.

- Co? Wczoraj się widzieliśmy, a już się stęskniłeś? - powiedziałam szukając telefonu.

- Bardzo - cmoknął w powietrzu - A tak na serio przyjechałem do Remka na nagrywki, ale ten mnie nie chciał - wydął dolną wargę w podkówkę.

- Aha. A teraz posuń dupę, bo szukam telefonu - przewróciłam go na drugi bok.

Jak się spodziewałam, "moje dziecko" leżało centralnie pod nim.

- Chodź na śniadanie - powiedziałam.

- Idę - odpowiedział.

Zeszliśmy po schodach, do kuchni. Mama w niej sprzątała.

- O witam kochani - uśmiechnęła się szeroko.

- Hejka mamo.

Michał tylko się szeroko uśmiechnął - oni, chyba wcześniej się witali.

Zrobiliśmy sobie płatki. Kiedy spokojnie sobie jedliśmy moja mama powiedziała:

- Cieszę się, że znalazłaś sobie takiego fajnego chłopaka.

Automatycznie całe płatki. które znajdowały się w mojej buzi wyleciały na stół, a Rychlik podśmiechiwał pod nosem. Ja z resztą, także po chwili zaczęłam się śmiać.

- To może my  pójdziemy na górę ? - zaproponował Multi.

- Tak. Tak - szybko się z nim zgodziłam.

Ruszyliśmy do mojego pokoju i gdy tylko weszliśmy rzuciłam się na łóżko i tarzałam się ze śmiechu.

~*~

Poniedziałek. Stwierdzam, że to najgorszy z możliwych dni na świecie. Oczywiście, gdy tylko zostanę królową świata odwołam go. Te dziecinne marzenia.

Szłam do szkoły. Dziś lekcje zaczynały się od 8, więc... Ahhh.... Sami rozumiecie. Gdy tak sobie spokojnie rozmyślałam ktoś na mnie wpadł.  Już chciałam na tą osobę nawrzeszczeć, lecz gdy spojrzałam na nią od razu zmieniłam zdanie.

- Przepraszam! Przepraszam bardzo! - odezwała się dziewczyna.

Była ona trochę niższa ode mnie, miała czarne, długie włosy i brązowe oczy. Widać było, że była lekko zagubiona i zestresowana.

- Okej nie ma sprawy - wymusiłam sztuczny uśmiech.

- Jestem tu nowa, więc nie bardzo orientuje się w terenie - wypowiadając ostatnie słowo zrobiła cudzysłów w powietrzu - a tak w ogóle to jestem Oliwka. (PZDR)

- Diana - podałam jej rękę.

Weszłyśmy razem do szkoły po czym zapytałam ją o jej plan lekcji, aby pomóc w odnalezieniu klasy. Sama wiem jak to jest przeżywać swój pierwszy dzień w nowej  szkole.

~*~

2 tyg. później - sobota

Dziś sobota i przychodzi do mnie Oliwka, aby posiedzieć i pogadać. Mimo, że nie znamy się jakoś dobrze to bardzo dobrze się dogadujemy. Przez ten czas nic ciekawego się nie wydarzyło. Jeremi po kilku wiadomościach typu "Nic ci nie jest?", "Martwię się" przestał pisać może to i dobrze, ale czuję, że będę musiała mu w końcu powiedzieć. Z Remkiem normalnie rozmawiamy. Chyba zapomniał, albo nie chce pamiętać o tym co zaszło. Michał piszę ze mną regularne. Co do niego to muszę przyznać, że chyba się zakochuje...

Spojrzałam na zegarek. 13:02.

- Zaraz powinna przyjść - powiedziałam sama do siebie. Gdy tylko to powiedziałam usłyszałam dźwięk wiadomości dobiegający z mojego telefonu. Od niechęci wzięłam "moje dziecko" i sprawdziłam sms'a.

Oliwciaa:

Chodź po mnie :)

Ubrałam kurtkę i wyszłam. Ruszyłam w stronę domu mojej - można powiedzieć - przyjaciółki. Zapukałam w brązowe drzwi, które po krótkim czasie otworzyły się, a w nich stanęła Oliwia.

- Miałaś przyjść - westchnęłam.

- No, ale ty przyszłaś - wzruszyła rękami i zaczęła się śmiać.

- Bardzo śmieszne - udałam obrażoną.

- Wchodź założę tylko kurtkę.

Jak powiedziała tak też zrobiłam. Gdy Oli się ubierała ktoś zszedł po schodach.

- Gdzie idziesz? - zapytał, a my odwróciłyśmy się w stronę głosu.

Po schodach schodził chłopak. Byłam pewna, że wcześniej go nie widziałam, lecz kogoś mi przypominał. Był dość wysoki i był ubrany na czarno. Miał dziwnie czarne oczy i czarne włosy. Był podobny do Oliwki z czego można było wywnioskować, że był on jej bratem o którym czasem mi opowiadała.

- Do Dianki - powiedziała obojętnie.

- Cześć Dominik - podał mi rękę, którą uścisnęłam.

- Diana - odpowiedziałam nieśmiało.

Jednym słowem był on boski.

Nieświadomie wpatrywałam się w jego oczy, które lekko przysłaniała grzywka. (Kto kojarzy kto to?)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro