11
Przyszliśmy pod hotel. Nie powiem, bo bałam się. Bałam się spotkania z Remkiem. Może wydawać się to dziwne, ale tak było. Nie wiedziałam jak zareaguje on i ja. Michał, chyba zauważył moje zdenerwowanie, bo złapał mnie za ramię i zapytał :
- Ej ! Co się dzieje ?
- Boje się trochę - mruknęłam cicho.
- Czego? - otworzył oczy ze zdumienia.
- Remka...- westchnęłam.
- Oj nic się nie stanie - objął mnie ramieniem.
Nim skończyliśmy rozmowę znaleźliśmy się pod wyżej wspomnianym budynkiem. Po przywitaniu się z recepcjonistką weszliśmy do pokoju.
- Michał idź sprawdź, czy jest Remek - poprosiłam.
- Ide, ide - powiedział i wyszedł.
Usiadłam i czekałam na powrót chłopaka. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i nim zdarzyłam coś powiedzieć, te otworzyły się i staną w nich Remek. Gdy tylko mnie zauważył zaczął powoli do mnie podchodzić. Patrzyłam prosto w jego oczy.
- Tak strasznie się martwiłem - mruknął cicho przytulając mnie.
Stałam całkiem zszokowana. Zapomniał, czy co ? Dosłownie sekundę później do pokoju wbiegł Michał. Gdy zobaczył, że Remek mnie przytula stanął w przejściu i patrzył na nas z szeroko otwartymi oczami.
- Jedziemy... Jedziemy do... do domu ? - zapytałam jąkając się.
- Jak chcesz - powiedział Remek.
Wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie chciałam siedzieć obok Remka, więc siadłam z tyłu obok Rychlika, a tą zmianę wytłumaczyłam moim złym samopoczuciem.
~*~
Weszłam do domu i bez żadnego przywitania ruszyłam do mojego pokoju. W nim rzuciłam się na łóżko i nabrałam powietrza do płuc. Po kilku minutach bezczynnego leżenia usłyszałam dźwięk nowej wiadomości. Spojrzałam na telefon :
Remek :
Hej. Coś się stało ? Miałem wrażenie, że przez całą drogę nie chciałaś się do mnie odzywać.
Nie jasne, że nie... Ty prawie mnie zgwałciłeś, ale nic nie pamiętasz. No jasne wszystko ok.
Wyszłam z aplikacji "Wiadomości" i od razu w oczy rzuciły mi się dwie cyferki obok słuchawki.
27 połączeń nie odebranych? Od Jeremiego?!
No, a czego ja mogłam się spodziewać? Zostawiłam go bez żadnego słowa pożegnania, czy choćby wyjaśnień.
"Ledwo przyjechałam, a już mam same problemy"
*********
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Zaspana otworzyłam oczy.
- Diana kochanie masz gościa - usłyszałam zza drugiej strony drzwi głos matki.
- Kogo?! - wrzasnęłam z niesmakiem.
Nie miałam ochoty na przyjmowanie gości szczególnie wtedy, gdy była sobota i miałam wole od szkoły.
- To ja - powiedział "ktoś" i wszedł do pokoju.
- Mów co masz mówić i wyjdź - powiedziałam chowając głowę w poduszkę.
- Jejku jaka straszna - oburzył się "ktoś".
Odwróciłam głowę w stronę gościa, którym okazał się być nie kto inny jak znany na całym Bożym świecie Michał Rychlik.
Zszokowania jego przybyciem patrzyłam na niego nic nie mówiąc.
- Co nie cieszysz się? - zapytał.
- NIE!! - wrzasnęłam - A teraz daj mi spać - wróciłam do poprzedniej czynności.
Przez dłuższy czas nic nie słyszałam. Nie przejmowałam się tym zbytnio, bo byłam za bardzo zajęta moją wcześniejszą robotą.
Po chwili poczułam uginanie się materaca obok.
- Niezły tu masz syf - Michał szepnął wprost do mojego ucha przez co się lekko wzdrygnęłam.
- No jeszcze się nie wypakowałam, a z resztą siedź cicho i daj mi spać.
- Już spokojnie.
Zbytnio nie wiedząc co przed chwilą się wydarzyło, usnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro