Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11


Przyszliśmy pod hotel. Nie powiem, bo bałam się. Bałam się spotkania z Remkiem. Może wydawać się to dziwne, ale tak było. Nie wiedziałam jak zareaguje on i ja. Michał, chyba zauważył moje zdenerwowanie, bo złapał mnie za ramię i zapytał :

- Ej !  Co się dzieje ?

- Boje się trochę - mruknęłam cicho.

- Czego? - otworzył oczy ze zdumienia.

- Remka...- westchnęłam.

- Oj nic się nie stanie - objął mnie ramieniem.

Nim skończyliśmy rozmowę znaleźliśmy się pod wyżej wspomnianym budynkiem. Po przywitaniu się z recepcjonistką weszliśmy do pokoju.

- Michał idź sprawdź, czy jest Remek - poprosiłam.

- Ide, ide - powiedział i wyszedł.

Usiadłam i czekałam na powrót chłopaka. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i nim zdarzyłam coś powiedzieć, te otworzyły się i staną w nich Remek. Gdy tylko mnie zauważył zaczął powoli do mnie podchodzić. Patrzyłam prosto w jego oczy.

- Tak strasznie się martwiłem - mruknął cicho przytulając mnie.

Stałam całkiem zszokowana. Zapomniał, czy co ? Dosłownie sekundę później do pokoju wbiegł Michał. Gdy zobaczył, że Remek mnie przytula stanął w przejściu i patrzył na nas z szeroko otwartymi oczami.

- Jedziemy... Jedziemy do... do domu ? - zapytałam jąkając się.

- Jak chcesz - powiedział Remek.

Wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie chciałam siedzieć obok Remka, więc siadłam z tyłu obok Rychlika, a tą zmianę wytłumaczyłam moim złym samopoczuciem.

~*~

Weszłam do domu i bez żadnego przywitania ruszyłam do mojego pokoju. W nim rzuciłam się na łóżko i nabrałam powietrza do płuc. Po kilku minutach bezczynnego leżenia usłyszałam dźwięk nowej wiadomości.  Spojrzałam na telefon :

Remek :

Hej. Coś się stało ? Miałem wrażenie, że przez całą drogę nie chciałaś się do mnie odzywać.

Nie jasne, że nie... Ty prawie mnie zgwałciłeś, ale nic nie pamiętasz. No jasne wszystko ok.

Wyszłam z aplikacji "Wiadomości" i od razu w oczy rzuciły mi się dwie cyferki obok słuchawki.

27 połączeń nie odebranych? Od Jeremiego?!

No, a czego ja mogłam się spodziewać? Zostawiłam go bez żadnego słowa pożegnania, czy choćby wyjaśnień.

"Ledwo przyjechałam, a już mam same problemy"

*********

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Zaspana otworzyłam oczy.

- Diana kochanie masz gościa - usłyszałam zza drugiej strony drzwi głos matki.

- Kogo?! - wrzasnęłam z niesmakiem.

Nie miałam ochoty na przyjmowanie gości szczególnie wtedy, gdy była sobota i miałam wole od szkoły.

- To ja - powiedział "ktoś" i wszedł do pokoju.

- Mów co masz mówić i wyjdź - powiedziałam chowając głowę w poduszkę.

- Jejku jaka straszna - oburzył się "ktoś".

Odwróciłam głowę w stronę gościa, którym okazał się być nie kto inny jak znany na całym Bożym świecie Michał Rychlik.

Zszokowania jego przybyciem patrzyłam na niego nic nie mówiąc.

- Co nie cieszysz się? - zapytał.

- NIE!! - wrzasnęłam - A teraz daj mi spać - wróciłam do poprzedniej czynności.

Przez dłuższy czas nic nie słyszałam. Nie przejmowałam się tym zbytnio, bo byłam za bardzo zajęta moją wcześniejszą robotą.

Po chwili poczułam uginanie się materaca obok.

- Niezły tu masz syf - Michał szepnął wprost do mojego ucha przez co się lekko wzdrygnęłam.

- No jeszcze się nie wypakowałam, a z resztą siedź cicho i daj mi spać.

- Już spokojnie.

Zbytnio nie wiedząc co przed chwilą się wydarzyło, usnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro