Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawusia

Po spokojnej przejażdżce pociągiem wruciłam do domu.

W domu nikogo nie było poza moim młodszym bratem Tsukim.

Moi rodzice są kucharzami i do późna pracują w restauracji.

- I jak? Zdążyłaś na lekcję? - mówi Tsuki.

- Mało brakowało, a bym się spóźniła.

- He? Jak?! Przecież ci zegarek przestawiłem! - Powiedział zszokowany.

- A więc przyznajesz się do popełnionej zbrodni?

Na mojej twarzy pojawił się cwany uśmiech.

- Emm.... Ja....

Nagle zaczął biec w na górę do swojego pokoju. Pobiegłam za nim.

- WRACAJ TU MAŁY GÓWNIAKU! - Krzyczę.

Gdy już miał przekroczyć próg swojego pokoju chwyciłam go za ramię i zmieniłam mu płeć.

- Czemu ty się nade mną znęcasz? - Zapytał ze łzami w oczach. - Miałem zostać najbardziej męskim super bohaterem. - Z jego oczu zaczęły lecieć łzy.

- Znam cię na tyle dobrze, że już się nie na biorę. - Rzekłam krzyżując ręce i opierając się o framugę drzwi.

- Cholera!

Strzeliłam go w łep.

- Nie przeklinaj. Za młody jesteś.

- A kiedy mnie od mienisz? Nie chcę by koledzy się że mnie znowu nabijali. - Powiedział pocierając się w tył głowy.

- Jutro jak wrucę ze szkoły.

Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę mojego pokoju.

Chyba nauczyciele nas nie lubią, bo zadali pracę domową już pierwszego dnia szkoły. A co jeżeli nauczyciele to sługi szatana, który chce nas karać zanim jeszcze pójdziemy do piekła?

Usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać pracę domową.

~Time Skip~

Minęło pół godziny. A ja nadal mecze się z tą matematyką. (Dałam matematykę bo większość ludzi nie lubi matmy, a jeżeli ty lubisz to pomyśl, że to dział którego nie rozumiesz czy coś.) Zadanie polegało na obliczenie zarobku z sprzęgi ciasta w kawiarni...

Kawiarnia...

Cholera! Randka!... Znaczy spotkanie. Głupia Natsuki.

Matma poczeka, albo... Nie. Matma poczeka.

Na szczęście jest dopiero 16:25. Podeszłam do szafy i zacząłem przeglądać ciuchy.

Sukienki i spódniczki odpadają dopóki jestem w tej formie. A brata nie od mienię, bo później zamknie się w pokoju i ominie go moja kara. Więc założyłam [Strój jaki tylko chcesz].

Zbliżał się czas naszego spotkania. Na szczęście nie mam tak daleko do tej kawiarni, ale znając siebie i tak lepiej się pośpieszyć.

Zeszłam na dół i założyłam [Kolor butów] [Rodzaj obuwia] które idealnie pasowały do mojego stroju. Spakowałam kilka potrzebnych rzeczy do worka i wyszłam.

(Worek taki jak na wf, praktyczny i poręczny)

Po krótkim spacerku doszłam do kawiarni.

Kawiarnia posiadała średniej wielkości okna przed którymi znajdowały się doniczki z stokrotkami i szklane drzwi. Na tarasie znajdowało się parę stolików, niektóre były już zajęte.

Weszłam do środka i się rozejrzałam. Ściany były pomalowane ciepłymi barwami, przez co czułam się bardziej zrelaksowana. Stoliki były poustawiane przy oknach jak i na środku sali. Po krótkiej chwili zauważyłam też dwu kolorową czuprynę.

Poszłam w tamtym kierunku i przysiadłam się do stolika.

- Przyszłaś punktualnie. - Powiedział.

- Co? Na serio? - Wyciągnęłam telefon by zobaczyć godzinę, była 17:00. - Wow. A ja już myślałam że spóźniłam się 10 minut. - Zaczęłam się nerwowo śmiać.

(Taki lekki nerwowy śmiech, no wiecie jak zrobicie coś głupiego przy crashu i on się z tego śmieje)

- A mogła byś wyjaśnić dlaczego jesteś teraz chłopakiem? - Zapytał.

- Pamiętasz sytuację z rana? No więc brat zmienił mi godziny na zegarkach. Strasznie nie przepada za byciem dziewczyną, bo wtedy koledzy w szkole się wyśmiewają. A jak bym się odmieniła to pewnie by się w pokoju zamknął, wtedy nie miała bym do niego dostępu. I moja zemsta by się nie spełniła. - Wyjaśniłam już trochę spokojniej

- Rozumiem. Nie masz łatwo z takim bratem.

- Taa... - Uśmiechnęłam się lekko.

I nastała cisza, którą po krótkim momencie przerwała kelnerka.

Miała blond włosy związane w wysoką kitkę i brązowe oczy. Jest chyba po dwudziestce.

- Przepraszam. Czy mogę przyjąć już zamówienie? - Zapytała z szerokim uśmiechem.

- Tak. Pewnie. - Odwzajemniłam uśmiech. - Ja poproszę [Ulubiony napój] i [Ulubione ciasto]. A ty Todoroki co bierzesz?

- Ja poproszę kawę rozpuszczalną z lodem i kawałek sernika na zimno.

(Jakoś tak zawiało chłodem xD. Ogólnie to polecam kawę rozpuszczalną z lodem, ale nie przesadzajcie z nadmiernym piciem. Kawa rozpuszczalna nie jest zdrowa)

Kelnerka zapisała wszystko w notesie, uśmiechnęła się i poszła w kierunku lady, zostawiając nas w niezręcznej ciszy.

Nienawidzę tego. Nie wiem co zrobić... O. Już wiem.

- A więc... Chodzisz na bohaterstwo, tak?

- Tak. Skąt takie wnioski?

- Skoro twój tata to super bohater numer 2. To bardzo pewne, że poszłeś w jego ślady. I najprawdopodobniej chodzisz do UA. - Wyjaśniłam.

- Po pierwsze nie pujdę w jego ślady, a po drugie znowu masz rację. - Powiało chłodem. - A ty też poszłaś na bohaterstwo?

- Ja?! I mój dar?! Na bohaterstwie?! Haha. Kiedyś chciałam, ale to mało możliwe. - Uśmiechnęłam się. - Ale nadal chce pomagać ludziom więc wybrałam inny kierunek.

- Szkoła policyjna?

- Haha. Jakoś nie widzę by mój dar by się tam przydał. Haha.

- No to powiesz. Zanim jeszcze bardziej się pogrąże?

- Jestem na medycynie. Trochę też tam mój dar nie pasuje. Ale przynajmniej mogę pomagać ludziom. A ludzie nie będą musieli się męczyć na operacjach zmiany płci. Haha. - Powiedziałam znowu z nerwowym śmiechem.

- W sumie wykorzystanie twojego daru najlepiej się tam sprawdzi.

- Oto wasze zamówienie. - Powiedziała kelnerka kładąc napoje i talerzyki z ciastem na stoliku.

- Dziękuję, ale zamawialiśmy po jednym kawałku ciasta. - Zwróciłam uwagę.

- A, to na koszt firmy. - Powiedziała z uśmiechem puszczając nam oczko.

Gdy odeszła zaczęłam śmiać się po cichu. Po czym zaczęłam jeść ciasto.

Po zjedzeniu pyszności i wypiciu [Ulubiony napój] przyszedł czas zapłaty. Zaczęłam przeszukiwać moją torbę w celu odnalezienia mojego portfela, a go nie było. Zaczęłam nerwowo przeszukiwać jeszcze raz torbę. Lecz go nadal nie ma.

- [Twoje imię] coś się stało? - Zapytał Todoroki.

- Emmm... Ja.... Ten... No... Portfela nie mogę znaleźć. - Powiedziałam sciszając głos.

- Nie przejmuj się, ja...

- O. Tu jest! - Powiedziałam zadowolona widząc swój portfel pod stołem. - Pewnie mi wypadł jak wyciągałam telefon.

Zapłaciłam za wszystko i wyszliśmy z kawiarni.

- Pozwolisz, że cię odprowadze? - Zaproponował.

- Tak, pewnie. - Powiedziałam z uśmiechem na ustach.

Nasz spacer już nie był taki niezręczny jak połowa spotkania, gdyż rozmawialiśmy... Bardziej ja mówiłam, a on słuchał.

Gdy doszliśmy pod mój dom wymieniliśmy się numerami, by być w kontakcie.

Gdy weszłam do domu. Poszłam pod prysznic i położyłam się spać. Wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale jestem zmęczona.

Powoli zasypiałam, do momentu w którym przypomniałam sobie o matmie.

______________________________________

Przepraszam, że tyle kazałam wam czekać, ale brak weny. Nie wiedziałem co by mogło się wydarzyć podczas spotkania. I uważam, że i tak nie wypaliło. A wy co uważacie?

Jeśli macie jakieś pomysły to zostawię tutaj koszyczek na sugestie
         ↓
\_________/

A jeśli chodzi o brata naszej Reader, dam wam pare informacji.

Imię: Tsuki
Nazwisko: Shinsetsu

Wiek: 13 lat
Urodziny: 9 maja
Rodzina: Mama, tata, siostra

Dar: Wymiana
Opis daru: potrafi coś zmienić o równej wartości. Czyli jak ma pieniek drewna, potrafi to zmienić w domek dla ptaszków lub coś innego z drewna.

Wzrost: 160 cm
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: zielone

Charakter: Wredny, pamiętliwy, dwulicowy, gdy chce czegoś od kogoś potrafi być tak miły, że dostaje się bólu dupy. Potrafi grać na czyich uczuciach.
Mimo swojego charakteru chce zostać bohaterem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro