Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nic dwa razy

Od razu na wstępie mówię że mogą znaleźć się tu błędy ortograficzne i interpunkcjyjne. Próbowałem coś tam poprawić ale wyszło jak wyszło. Życzę miłego czytania

~~~~~~~~~~~

Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy bez przyczyny

Tak było gdy się poznaliśmy. Dołączyłem do Borussi, a ja z początku nie byłem do ciebie przekonany. Gdy pojawiłem się na pierwszym treningu podałem ci rękę na przywitanie, a ty ją ucałowałeś. Nikt inny tak nie zrobił. Nigdy w moim życiu się z czymś takim nie spotkałem. Zaimponowałeś mi nie powiem. Pierwsza taka sytuacja i jedyna w moim życiu. Przez cały trening się na mnie patrzyłeś to musiało coś znaczyć. Byłem dosyć nieśmiały w twojej obecności. Jakby cała moja pewność z siebie mnie opuszczała gdy cię widziałem. Byłeś dosyć tajemniczy i to było w tobie wspaniałe. Nie znałem cię długo czyli niecałą godzinę, ale już coś we mnie zmieniłeś. Zmieniłeś mnie.

Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny.

Nie miałem za bardzo wprawy w różnych rzeczach a w życiu miłosnym to już w szczególności. W liceum miałem dziewczynę. Po pół roku zerwała ze mną. Kompletnie nie wiem dlaczego. Może czasem byłem za bardzo szczery i nie miałem blokady żeby powiedzieć jej że wygląda źle lub coś w tym stylu. Kompletnie tego nie rozumiałem. Potem zauważyłem że zaczęli podobać mi się chłopcy. Koledzy z klasy stali się bardziej atrakcyjni, ale jakoś nie dopuszczałem do siebie tej wiadomości do końca liceum. Po skończeniu szkoły zaczęło to bardziej do mnie docierać. Kryłem się z tym cały czas. Ty trochę bardziej się z tym odniosłeś. Ja się za bardzo wstydziłem.

Chciałem znaleźć sobie chłopaka, ale bałem się tego żeby ktoś dowiedział się że jestem gejem więc kryłem to w sobie. Raz na jednej imprezie po jednym lub dwóch drinkach wyznałem ci to ale tylko ty to widziałeś. Chciałeś pomóc mi kogoś znaleźć, ale to ty mi zacząłeś podobać lecz nie chciałem tego do siebie dopuścić. Kolejny kurwa raz nie umiałem sobie poradzić.

Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata

Lato gdy do was dołączyłem było wspaniałe. Wydarzyło się tam tyle że za dużo by opowiadać. Imprezy, mecze treningi. Z tobą były wspaniałe. W drużynie było dwóch innych Polaków, ale oni nie było tak wyjątkowi jak ty. Jeszcze nie umiałeś jakoś dobrze mówić po niemiecku, ale próbowałeś do mnie zagadywać w moim ojczystym języku. Chciałeś żebym zaaklimatyzował się w nowym klubie co było słodkie. Bardzo to doceniałem.

Zorganizowaliśmy imprezę na koniec wakacji była ona u ciebie w domu. Grill, ognisko, alkohol, dobre towarzystwo i ty. Na tym ostatnim mi ostatnio mi najbardziej zależało. Rozmawiałeś ze wszystkimi, a ja wtedy czułem takie nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Jakby zazdrość? Nie chciałem tego do siebie dopuścić że mogłeś mi się tak szybko spodobać.

Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy

Właśnie nie powtórzy się a szkoda. Dzień kiedy wygraliśmy superpuchar Niemiec. On był jednym z najlepszych w moim życiu. Był to koniec sezonu w, którym dołączyłem do Borussi Dortmund. To było dobre zakończenie sezonu, ale i tak najlepsze było świętowanie z tobą i drużyną.

Po celebrowaniu wygranej na stadionie udaliśmy się na imprezę do Piszczka. Początkowo mieliśmy świętować w klubie, ale opcja imprezy w domu kolegi z klubu była bardziej kusząca. Najebałem się wtedy w trzy dupy ty z resztą też. Skończyłem rzygając w kiblu, a ty przy mnie klęczałeś wspierając mnie mentalnie. To mi wystarczyło. Twoja obecność. Mogłeś nic nie mówić po prostu być, a to było dla mnie tak kojące i przyjemne.

Tej nocy przespaliśmy się ze sobą. Oboje tego chcieliśmy i pragnęliśmy. Rano gdy obudziłem się nagi w twoich objęciach jedne czego żałowałem to że nie pamiętałem całego stosunku. Pamiętałem jakieś urywki jak przez mgłe. Po tej nocy zostaliśmy parą byłem najszczęśliwszy na świecie. Nasz związek był idealny.

Dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Pocałunki z tobą były najlepsze. Uwielbiałem uczucie twoich ust na moich, ale teraz już ich nie było. Odszedłeś od nas, a ja się załamałem. Byłem rozdarty na pół, a moje serce krwawiło. Obiecywałeś kurwa tyle razy. Całowałeś mnie i mówiłeś że mnie nie zostawisz. Ani mnie, ani drużyny, ale jak widać twoje słowa gówno znaczyło i było gówno warte. Było tyle innych klubów, ale ty wybrałeś Bayern. Kiedy już się wyprowadziłeś do Monachium zacząłem cię kompletnie zlewać i ignorować. Nie odpisywałem ci. Nie odbierałem od ciebie telefonów. Zablokowałem cię wszędzie gdzie tylko się dało.

Próbowałeś się do mnie dobijać przez moich kolegów z reprezentacji którzy grali w Bayernie, ale nic ci to nie dało. Było to żałosne. Nic mi nie powiedziałeś że odchodzisz. Mógłbyś mi powiedzieć zrozumiałbym, ale ty wolałeś to przede mną ukrywać. Myślałeś że to mniej zaboli jak nie powiesz mi tylko postawisz mnie przed faktem dokonanym?

Patrzyłeś mi się w oczy gdy się żegnaliśmy, a ja nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Umierałem od środka. Po twoim ostatnim treningu z nami dostałem ataku paniki gdy do mnie dotarło że ciebie już ze mną nie będzie. Ciągle miałem w głowie twoje spojrzenia na mnie i te głębokie w oczy co jeszcze bardziej mnie dobijało.

Wczoraj kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadał okno.

To było na zgrupowaniu reprezentacji. Siedziałem przy stole i piłem kawę, a obok mnie siedział Muller z Neuerem. Rozmawiali o tobie. Zawsze gdy słyszałem twoje imię to nie widziałam co się ze mną dzieje. Było mi przykro i czułem zazdrość że oni mają ciebie na co dzień, a mi zostały tylko wspomnienia i nadpalone zdjęcia. Jednak czułem też wtedy radość gdy słyszałem że ty jesteś szczęśliwy.

Dostałem od ciebie róże przekazane przez Neuera. Miałem ochotę tam się rozpłakać. Bo tobie nadal zależało a ja chciałem zapomnieć. Znaleźć kogoś innego kto pozwolił by mi o tobie zapomnieć, ale po tych różach już nie wiedziałem co dalej. Kurwa mać byłeś czym co mnie uzależniło.

Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwróciłam twarz ku ścianie

Der Klassiker. Jebany mecz z Bayern czyli ty. Myślałeś żeby coś wymyślić aby nie zagrać w tym meczu. Myślałem że zaraz się zrzygam się ze stresu, a ty cały czas się na mnie patrzyłeś. Piszczek widzał co się działo. Próbował mi pomóc, ale nie wiele mógł zdziałać.

Mecz się zaczął. Unikałem cię jak tylko mogłem. Cały ten stres i zmęczenie okropnie na mnie działo. Dostałem piłkę pod nogi i wtedy zemdałem. Jedyne co pamiętałem to Piszczka który był przy mnie pierwszy i próbował mi pomóc. Zszedł ze mną do sztani gdzie przejęli mnie lekarze. Wyszło że byłem przemęczony i nic więcej. Siedziałem na korytarzu bo było mi chłodniej. Zaczęła się przerwa i zawodnicy zaczęli schodzić do szatni. Wtedy popchnął Łukasza na ścianę i zaczął go szarpać, a ja uciekłem do sztani jak najszybciej. Nie widziałem się z tobą. Całe kurwa szczęście.

Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień?

Róże zawsze kojarzyły mi się z tobą. Jak byliśmy razem to często mi je dawałeś. Kiedyś róże sprawiały że byłem szczęśliwy, a kiedy mnie zostawiłeś zbrzydły mi one. Ich zapach stał się nagle nieprzyjemny i drażniący. Stały się brzydkie i jak tylko jakąś widziałem chciałem je spalić. Czemu tak jest że niektóre rzeczy źle nam się kojarzą przez ludzi.

Może zabrzmi to dziwnie, ale już kamienie były dla mnie bardziej interesujące i piękniejsze od róży. Jak widziałem te kwiaty gdziekolwiek to jasny chuj mnie strzelał. Czemu ty tak na mnie działałeś że nawet moje upodobania były zależne od ciebie. Byłem żałosny że dawałem się czasem zmieniać pod ciebie.

Czemu ty się, zła godzino z niepotrzebnym mieszasz lękiem?

Zła godzina jak dla mnie to była ta kiedy tylko słyszałam twoje imię albo cię widziałem. Zawsze wtedy wracały do mnie wspomnienia, ale te złe. Kiedy mnie zostawiłeś. Był to jeden z gorszych jak nie najgorszych okresów w moim życiu. Przepłakałem wtedy wiele nocy i nie tylko. Czułem się okropnie. Moja psychika wtedy nie wyrabiała. Całe szczęście że miałem wsparcie w Łukaszu. Bardzo to doceniałem.

Zawsze też gdy o tobie słyszałam opanowywał mnie lęk. Lęk że jest ktoś inny zamiast mnie. Że znalazłeś sobie kogoś i wogóle zapomniałeś o mnie oraz o tym co było między nami. Niby ja też chciałem sobie kogoś innego znaleźć, ale nie potrafiłem być z kimś innym. Cały czas o tobie pamiętałem. Cały czas nadal cię kochałem.

Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

Gdy odeszłeś z Bayernu do Barcelony to byłem spokojniejszy. Nie wiem nawet dlaczego. Minął mój lęk że znajdziesz sobie kogoś innego. Może dlatego że to nie był Bayern. Doskonale wiedziałeś jak nie lubiłem tego klubu. Pewnie przez moją nienawiść do nich. Jakoś mnie skręcało od środka gdy widziałem cię w towarzystwie Neuera, Mullera czy innego Kimmicha. Każdy Niemiec obok ciebie wzbudzał we mnie zazdrość i to potężną zazdrość. Tylko ja mogłem być twoim Niemcem nikt kurwa inny.

Nauczyłem się radzić z moją zazdrością i załamaniem nerwowym kiedy grałeś w Bayernie. Dla mnie to było coś pięknego gdy odszedłeś do Barcelony. Osobiście wolałem Real, ale nadal Barca była lepsza od Monachium. Nie dostawałem białej gorączki widząc jak dobrze radzisz sobie w Hiszpanii. Gdy biłeś rekordy w Bayernie to nie cieszyło mnie to wcale a wcale. Już wcześniej mówiłem że nienawidziłem tego klubu więc pewnie było to spowodowane tym.

Uśmiechnięci, współobjeci spróbujemy szukać zgody.

Jak się dowiedziałem że trafiliśmy na siebie w lidze mistrzów to nie wiedziałem czy mam się cieszyć czy płakać. Niby już nie grałeś w Barcelonie, ale nadal bałem się konfrontacji z tobą. Później trochę to sobie przemyślałem i uznałem że cieszę się z tego faktu. Może uda nam się porozmawiać, wyjaśnić to co stało. Poczułem odwagę do tego. Nie grałeś już w Monachium i to dużo zmieniało.

Przed meczem i jego trakcie nie mieliśmy za dużo konfrontacji. Wszedłeś dopiero w 70 minucie. Grałeś dobrze, ale nic nie strzeliłeś w przeciwieństwie do mnie. Mecz skończył się wygraną dla Borussii. Podszedłeś do mnie mi pogratulować wygranej i strzelonych dwóch bramek, a ja cię przytuliłem. Tak bardzo mi ciebie brakowało przez te osiem lat. Ty też mnie przytuliłeś. Czułem twoje perfumy. Nie zmieniłeś ich przez tyle czasu. Dawały mi one poczucie bezpieczeństwa i ciebie. Powstrzymywałem łzy które cisnęły mi się do oczu. Schowałem twarz w zagłębieniu twojej szyji, a ty zacząłeś mnie głaskać po włosach.

- Tęskniłem blondyneczko - wyszeptał mi to do ucha, a ja się uśmiechnąłem - przez te kilka lat byłeś niedostępny, a co się stało że teraz postanowiłeś wrócić?

- Brakowało mi ciebie - powiedziałem w jego szyję. Byłem zdziwiony że to usłyszał bo on też się uśmiechnął - a po drugie nie grasz już u wroga więc jakoś przyjemniej się do ciebie odezwać.

Choć różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody.

Różniliśmy się od siebie bardzo, ale to było w nas wyjątkowe. Ja byłem spokojny, a ty narwany. Chociaż co się w sumie dziwić skoro byłeś Polakiem. W wielu rzeczach się nie dogadywaliśmy, ale to nic nie znaczyło. Jak cię kochałem, a ty mnie.

Po tym meczu wyjaśniliśmy sobie dużo. Było ogrom wylanych wtedy łez smutku, rozpaczy, szczęścia i wzruszenia. Nie krzyczeliśmy na siebie. Porozmawialiśmy na spokojnie i tym sposobem znowu jesteśmy razem. Mówi się że nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy, ale dla ciebie byłem gotowy wejść po raz drugi.

Róże znowu zaczęły być piękne, a nie obrzydliwe. Bayern nadal był okropny, ale ty już tam nie grałeś. Wspierałeś mnie, a ja ciebie. Był to związek na odległość, ale gdy tylko nadarzyła się okazja spotykaliśmy się. Od dawna nie czułem się tak dobrze jak teraz.

- O czym tak blądyna myślisz? - Robert wyrwał mnie z zamyślenia gładząc moją plecy gdy na nim leżałem.

- O nas - odparłem wtulając się w jego szyję.

- Ale po jakim względem? - spytał ponownie tym razem głaszcząc mój kark - powiedz mi bo chcę wiedzieć co zaprząta twoje myśli gdy jesteśmy razem.

- No o tym jak nasza relacja się zmieniał - podniosłem głowę tak żeby patrzeć się teraz w jego oczy. Zawsze lubiłem to robić - jak było źle, a teraz jest pięknie.

- Masz rację teraz jest pięknie - powiedział składając pocałunek na moich ustach - ale jak to mówią nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy bez przyczyny więc to musi coś znaczyć.

Uśmiechnąłem się ponownie i tym razem to ja złożyłem pocałunek na jego ustach, a on go pogłębił. Kochałem jak mnie całował. Uwielbiałem jego usta i ogólnie całego jego. Czułem się tak wspaniale jak był obok mnie. Jego obecność to był coś najlepszego na świecie i najwyraźniej to naprawę coś znaczyło.

~~~~~~~~~~

No hej misie pysie kolorowe.

Pisać to ja nie umiem ale coś tam spróbowałam i mam nadzieję że się spodoba ale przez filozofię poczułam potrzebę napisania czego na podstawie tego wierszu Szymborskiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro