Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

B l a s k

Gwiazdy.
Czy to mała duszyczka?
Czy zwykłe ciało niebieskie?

Mia zawsze widziała w nich coś więcej. Intrygował ją ich blask i taki spokój. No bo jak można siedzieć tak spokojnie i obserwować całe zło, które dzieje się pod nimi. Ona tak nie potrafiła. Już od najmłodszych lat wiedziała, że będzie walczyć.

O co ?
O lepszy świat.

I z taką myślą starała się iść przez życie. Zawsze pomagać, nie podążać za tłumem, "nawracać" homofobów i innych dręczycieli. Ale nie zawsze było to proste. Protesty, kłótnie (tylko z ważnego i zbadanego powodu), plakaty stały się jej codziennością.

Leżąc tak na trawie i obserwując wieczorem gwiazdy codziennie powtarzała sobie własną liste marzeń.

1. Uciec z tego miasteczka.
2. Wyjść na szczyt wysokiej góry i obserwować świat.
3. Walczyć o lepsze jutro.

Sięgnęła po swojego starego walkman'a i obserwowała pustkę rozświetloną tysiącami małych reflektorków. Nagle przez płot wpadł Jack.

Jack - odwieczny przyjaciel Mii. Miłośnik poezji, dobrego rocka i czekoladowych ciasteczek. Uroczy krasnoludek z kręconymi, blond loczkami oraz piegami.

- Mia! Mam samochód! - uradowany chłopak podbiegł do niej potykając się dwa razy i upadając na trawę.

- Jeju spokojnie Jack. Czekaj. Jak to masz samochód?!

- Zwinąłem ojcu! Super co nie?! Możemy wyjechać!

Po chwili intensywnej ciszy i rozważeń Mia podniosła zmartwiony wzrok i napotkała szeroko otwarte oczy chłopaka. Nie mógł usiedzieć w miejscu. Dziewczyna mimowolnie roześmiała się.

- Nie wiem czy to dobry pomysł Jack... nie mam dużo pieniędzy.

- Ja mam sto dolarów! I cztery opakowania jeżyków. Dawaj będzie dobrze!

- No dobra przekonałeś mnie.

I tak oto ze śmiechem podbiegli cicho do samochodu. Mia jeszcze raz spojrzała w tył na rodzinny dom. Zawachała się chwilę widząc mamę robiącą w kuchni gorącą czekoladę. Ale nie.
Nie zatrzyma się przez nią. Ona i tak nigdy nie zrozumie jej odmienności. Nigdy nie zrozumie, że nie kocha płci przeciwnej.

Pewnego razu Mia powiedziała jej o tym. Została wyśmiana i wzyzywana. Wtedy jej marzenia zakorzeniły się głęboko w jej sercu. Nie walczyła już tylko dla innych. Walczyła też dla siebie.

Wsiadła do środka i włączyła szybko radio, w którym stare, ale nadal piękne, kawałki umilały im drogę.

Po pół godzinie wjechali na małą górę za miastem. Zatrzymali się i usiedli na masce obserwując gwiazdy.

Miasto wydawało się takie spokojne i piękne. Zapach lasu napajał jej zmysły. Oparła się o ramię przyjaciela.

I wtedy Mia zrozumiała.

Zrozumiała, że gwiazdy to wcale nie zwykłe ciała niebieskie. Nie małe duszyczki. Nie zwykłe reflektorki.

To coś więcej. To to wszystko razem.

Może to małe duszyczki siedzące na ciele niebieskim, trzymające reflektorki. Ale po co? I oto cały sekret, który właśnie pojęła.

Nie są tam bezcelowo. Trzymają i nawołują do marzeń. Wskazują odpowiednią drogę. Pokazują ścieżkę.

Teraz Mii gwiazdy wydały się całkiem inne.

Pełniejsze.

Jaśniejsze.

Piękniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro