Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35

Od autorki: Próbowałam wyskoczyć przez okno, ale trudno popełnić samobójstwo, gdy mieszka się na pierwszym piętrze, więc napisałam Wam rozdział. Ale myślę, że to wy mnie zabijecie po przeczytaniu tego czegoś.

- Wielki Zayn Malik - zarechotał mężczyzna wchodzący do sklepu. Jego wzrok najpierw wylądował na mnie, potem na zdezorientowanym i przerażonym Niallu - Z ciężarną hybrydą. To jak gwiazdka - zaklaskał w dłonie - Wreszcie będę mógł się odpłacić, za lata odbierania mi klientów i działania na moim terenie - zmrużył oczy przechodząc w ciągu sekundy z rozbawienia we wściekłość.

- Twoim terenie? Masz na myśli połowę świata? Bo na takim obszarze pracowałem - podrapałem się po karku.

- To wcale nie tak, że jesteś sam przy mnie i moich uzbrojonych ludziach, i jeszcze pyskujesz - powiedział powoli, chłodnym tonem.

- Stary nawyk, gdy jeszcze się tym gównem zajmowałem, ale nie zajmuje.

- Bez znaczenia. Zajmowałeś się i za to mi zapłacisz.

- Zapłacę za ubrania mojej hybrydy i wyjdę ze sklepu - odwróciłem się do kasjerki. Zauważyłem łzy błyszczące w jej oczach i byłoby mi jej żal, gdyby nie to, że skazała mnie i Nialla na śmierć nie mówiąc nam o tym co się tu szykuje. Bo na pewno dobrze wiedziała.

To była sekunda, jak ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął do tyłu, tak, że upadłem na wieszaki, a broń wypadła zza mojego paska i zniknęła pod wieszakiem obok.

- Zostaw go! - wrzasnąłem, kiedy ktoś popchnął Nialla i przycisnął do lady, gdy pisnął chcąc podbiec do mnie - Nie próbuj nawet skrzywdzić jego i dziecka! - krzyknąłem patrząc jak niebezpiecznie mocno brzuch hybrydy jest przyciskany do blatu.

Chciałem się podnieść, ale jeden z kolesi wycelował we mnie pistoletem.

- Zabicie cie będzie fajne, ale nie wystarczająco. Myślę, że powinienem najpierw zabić twojego dziecka - powiedział bronią celując w brzuch Nialla, a ja otworzyłem szerzej oczy - Potem twojego kociego chłopaka - lufa pistoletu przeniosła się na skroń Nialla - Na twoich oczach - wycelował we mnie, a ja przełknąłem z trudem ślinę.

- Zapłacę ci. Oddam towar, broń, cokolwiek, ale nie rób im krzywdy - odparłem patrząc mu w oczy, a on tylko zaśmiał się cicho.

- Kotki mówią papa - wyszeptał i w tej chwili rozległ się strzał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro