Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

     Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Wczorajszy alkohol i wydarzenia całkiem zmiotły mnie z nóg i nawet nie pamiętałam jak się znalazłam w tym łóżku.

     - Areum? - zawołałam cicho. Nie było słychać nic oprócz tykania zegarka.

     Usiadłam na łóżku, miałam dalej na sobie makijaż, moja twarz cała się lepiła. Obrzydziło mnie to uczucie więc ciężko wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. W lustrze spotkałam pandę z odbitą poduszką na policzku. Aż zaczęłam się śmiać.

     Gdy sięgałam po płyn Areum, coś mi zaczęło nie grać. Nie było ani jednej jej rzeczy w łazience. Szybko zmyłam makijaż wodą i swoim żelem, potem jak wariatka wyleciałam do pokoju.

     Przyjrzałam się każdemu wolnemu miejscu gdzie powinny być rzeczy Areun. Nic nie mogłam znaleźć. Od razu rzuciłam się do telefonu i wybrałam numer dziewczyny. Po sekundzie włączyła się sekretarka.

     - Co jest? - powiedziałam znerwicowanie naciskając jej numer aby dzwonić. I znowu usłyszałam sekretarkę.

     Nie wiedziałam o co chodzi. Usiadłam na łóżku i wysłałam do niej sms.

"Gdzie jesteś? Martwię się. Odezwij się jak będziesz mogła."

     Fakt, wczoraj zachowywała się dziwnie. Jak wróciłam z Tae pod ramieniem, ciągle patrzyła się krzywo. Gdy tylko chciałam z nią porozmawiać, leciała do dziewczyn, zostawiając mnie na kanapie z durną miną.

     To był ostatni dzień naszego pobytu, miałyśmy jutro rano wyjeżdżać razem. Jednak widocznie miała inny plan.

     Bez Areum pokój wydawał się wielki. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nosiło mnie z nerwów, dzwoniłam do Areum jeszcze 10 razy. Ciągle odpowiadała mi sekretarka, nie jej ciepły głos. W międzyczasie spakowałam swoje rzeczy do torby i zaczęłam sprzątać pokój. Dość szybko to zrobiłam i znów ta sama śpiewka, znowu chodziłam w kółko po pokoju i obgryzałam paznokcie.

     W swoim telefonie miałam numer do rodziców Areum, ale wolałam ich nie straszyć. Obiecałam, że zaopiekuję się nią podczas tego wyjazdu. A na co wyszło? Nie mogłam się nawet do niej dodzwonić.

     W końcu nie wytrzymałam, złapałam telefon i wybiegłam z pokoju.

     Coś tknęło mnie żeby pobiec do pobliskiego parku gdzie siedziałam na ławce z Tae. Jednak, Areum tutaj nie było. Przebiegłam cały dwa razy, dla pewności.

     - Obiecuję, że jak ją dorwę to wyrwę jej włosy z głowy - powiedziałam do siebie, gdy stanęłam żeby złapać oddech. - A pan, panie kaczko będziesz moim świadkiem. - zwróciłam się do zaciekawionego ptaka, który aż skręcił łeb gdy zobaczył taką idiotkę, która lata w tę i spowrotem.

***

     Na bieganiu w pobliżu motelu spędziłam cały dzień. W końcu zrezygnowana wróciłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i skuliłam się na łóżku. Wzięłam telefon do ręki w sprawdziłam portal społecznościowy.

     Aż przetarłam oczy ze zdumienia.

     Pierwszy post był od Areum. Dziękującej za wspaniałą imprezę. I zdjęcie. Na którym perfidnie zostałam wycięta.

     Odłożyłam telefon, przykryłam się kołdrą i zmęczona nerwami od razu zasnęłam.

***

     - Nie myślałem, że masz tyle siły! - krzyknął Seokjin, który trzymał worek do boksowania.

     - Wystarczy, że spojrzę się na ciebie i od razu chce zabić ten worek - warknęłam kopiąc z całej siły to ustrojstwo.

     Razem z Seokjinem byliśmy w naszym dawnym miejscu ćwiczeń. Odkąd wróciłam z wyprawy do Seulu, spowrotem zaczęłam biegać. I znowu wpadłam w łapy Seokjina, głównie za sprawą Tae. Śledził mnie, i chyba Jin powiedział mu, że jestem, albo raczej byłam, z ich gangu. Bo jeszcze bardziej nie odpuszczał.

     Areum nie odzywała się do mnie, ignorowała moje telefony, jej rodzice powiedzieli, że mam już do niej nie przychodzić. Nikt nie powiedział mi dlaczego. A ja nie chciałam się narzucać.

      - Ej, Sujin! - krzyknął Tae z rogu pokoju. - Mówiłem ci już, że zajebiście wyglądasz spocona, nie? - wyszczerzył zęby.

     Przewróciłam tylko oczami. Razem z Jinem truli mi tyłek, aż w końcu zgodziłam się na trenowanie z nimi. Ojczym zaproponował, żebym otworzyła siłownię dla kobiet i je trenowała. Bądź co bądź, pieniądze mi się przydadzą. A trenowanie innych to pikuś. Byłam przecież jedną z najsilniejszych dziewczyn w gangu. Odkąd znalazłam się w garażu ojca Seokjina, moje życie kompletnie zmieniło kierunek i sposób w jaki przeżywałam codzienność.

     Gdy tylko wyzdrowiałam, ojczym, bo tak kazał na siebie mówić ojciec Jina, zabrał mnie na rozmowę. Mówił długo o tym, że nie ładnie jest tak wchodzić do czyjegoś domu i bez pytania nocować. Dodatkowo, przez to, że uratowali mi poniekąd życie jestem na nich skazana. I na całą klikę jego gangu.

     Ojczym, tak jak mówiła moja matka, był gangsterem, ale nie byle jakim. Jego, możnaby powiedzieć, rodzina liczyła sobie 1000 osób, z czego wiele było młodych. Ojczym był znany z tego, że rekrutował młodzież i dawał im nowe życie, fakt na jego zasadach, ale przeważnie każdy wolał być jego sługą niż umrzeć gdzieś na ulicy.

     Miałam takiego pecha bo Seokjin wstawił się za mną, inaczej dostałabym kulkę w łeb. Za bardzo podpadłam ojczymowi. Jednak mimo tego z czasem ojczym coraz bardziej mi ufał, Jin trenował mnie tak jak trzeba, ja byłam na każde ich skinienie. Wiele razy brałam udział w przekrętach, napadach i... Nocnych walkach.

     Walki te były moim jedynym źródłem dochodu. Musiałam bić się, praktycznie za każdym razem, o śmierć i życie. Wiele osób mocno ucierpiało przeze mnie, za to dostawałam mniej pieniędzy. Najbardziej "opłacalne" było skręcenie karku. Tego ojczym chciał najczęściej. Siedział na trybunie podczas każdej mojej walki. Gdy zauważał, że nie daje z siebie 200% zabierał mi ponad połowę mojej wygranej i zmuszał do treningu bez przerwy.

     Pamiętam to jak dziś gdy miałam straszny okres i ledwo co mogłam stać na nogach. Wygrałam tą walkę ale ojczym widział, że jestem słaba... Całą noc musiałam spędzić na uderzaniu w worek, walczeniu z Seokjinem i wyrzucaniu zawartości żołądka do kibla. Ledwo co żyłam przez tydzień później.

     Seokjin wtedy zajmował się mną i tak, największe postrachy gangu zostali parą.

     Ciągle jednak miałam poważanie w tym kręgu i nawet gdy wycofałam się z tego życia i starałam się je ułożyć normalnie, to w każdej chwili mogłam liczyć na pomoc i ojczyma i reszty gangu.

     I widocznie potrzebował mnie znowu, a ja nie chcąc go denerwować zgodziłam się na ten układ. Przynajmniej w końcu będę miała większe źródło dochodu.

***

     - Ale wiesz, że to nie jest dobry pomysł - powiedziałam stając przed klubem dla gejów i lesbijek.

     - Oj - przewrócił oczami Tae. - Trzeba w życiu próbować nowych rzeczy. - szturchnął mnie ramieniem uśmiechając się szeroko i podnosząc śmiesznie brwi.

     Chłopak zadowolony ze swojego planu rekrutacji nowych osób do gangu wszedł w drzwi z których dobiegała nas dudniąca muzyka. Wymyślił, że przyda się trochę osób o innej orientacji niż reszta, żeby było zabawniej.

     - To jest wariat! Wow! - stwierdził z otwartą gęba Kook. - Noona, ale jak sądzisz. - zwrócił się w moją stronę. - Dam radę poderwać jakąś dziewczynę tutaj?

     - Chyba w snach - dobiegł nas głos zbliżającego się Jina. Nie był zwolennikiem pomysłów Tae, ani, z tego co widziałam, samego Tae.

     - Ty to każdego potrafisz zniszczyć.
- powiedział Kook cicho.

     Uśmiechnęłam się pod nosem. Doskonale wiedziałam, że Seokjin w życiu mu tego nie daruje. Nie znosił gdy ktoś zaburzał jego poczucie wyższości i ogółem zajebistości. Przeklęty pan perfekcja.

     - Mam nadzieję, że macie silne głowy. Ta grupa ludzi nie przestaje po 5 drinkach - Jin przeglądał swój telefon i jakby od niechcenia rzucił tą wiadomość.

     - Mam plan nie pić - burknęłam i weszłam do środka klubu.

     Od razu poczułam woń spoconych ludzi i alkoholu. Tłum równo tańczył do jakiejś mocniejszej muzyki. Zaczęłam szukać w tłumie Tae, jednak nie mogłam go znaleźć. Ciała obcych ludzi zaczęły na mnie napierać gdy przechodziłam na drugą stronę klubu. Nie wiedziałam co robić, nie mogłam w pewnym momencie ustać na nogach. Zachwiałam się i wpadłam komuś w ramiona.

     - Jednak lecisz na mnie - usłyszałam niski głos Tae przy uchu. Przysunął mnie bliżej siebie i zaczął wolno tańczyć w rytm jakiejś spokojniejszej, jak to moi znajomi ze studiów mówili, piosenki-macanki.

     Wszyscy wokół nas dobrali się w pary i wolno kołysali do muzyki. Parę osób aż lizało sobie migdałki. Byliśmy w sumie jedyną parą hetero na parkiecie. Jednak nikomu to nie przeszkadzało, każdy zajęty był swoim życiem.

     Oparłam głowę na klatce Tae i zaczęłam patrzeć się na swoje buty.

      - Ale twarz mam wyżej - Tae delikatnie głaskał moje ramiona.

     Czułam się dziwnie, jego zapach przeszkadzał mi mniej niż na początku naszej znajomości. Podniosłam głowę i spojrzałam się na bruneta, jego rysy twarzy nawet w mroku wydawały się idealne. Uśmiechał się pod nosem i patrzył gdzieś w dal. Z zaciekawieniem podążyłam jego wzrokiem i zamarłam. Tae patrzył się na Seokjina stojącego z drinkiem przy barze. Posyłał nam nienawistne spojrzenie.

      Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wtulałam się w Tae. Jak oparzona chciałam odskoczyć od niego ale w porę mnie złapał i przyciągnął do siebie, stykając przy tym nie tylko nasze ciała ale i czoła. Czułam na twarzy jego ciepły oddech.

      - Sujin, Sujin... - westchnął. - Dlaczego ciągle mnie odrzucasz?

      - Widocznie na to zasługujesz - odpowiedziałam łapiąc go za włosy nad karkiem i odrywając jego głowę od mojej.

     - Nic ci nie zrobiłem. Wręcz przeciwnie, ciągle w czymś ci pomagam - powiedział patrząc mi w oczy tak, że moim ciałem wstrząsnęły dreszcze.

     Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, ten człowiek był zupełnym przeciwieństwem Seokjina. Czułam, że mogę na nim polegać, że nie będzie mnie do niczego zmuszać.

     - Dlaczego tak się patrzysz? - przechylił głowę i uśmiechnął się szeroko.

     - Mam oczy to się patrzę - Tae zaczął się śmiać. - A tobie co znowu? - spytałam zdziwiona.

     - Gdybym zrobił to o czym pomyślałem to żywy z tego klubu bym nie wyszedł - uśmiechnął się zawadiacko i przysunął mnie bliżej siebie i zaczął bawić się bluzką, delikatnie muskając przy tym skórę na plecach. Jego dotyk działał na mnie jak paralizator.

     - Grabisz sobie - uśmiechnęłam się pod nosem i poprawiłam jego rękę na moich plecach. - Nie zapominaj po co tu jesteśmy.

     - Niestety. Chciałbym być tu tylko z tobą a nie z tym patrzącym się na nas z mordem w oczach idiotą - westchnął wskazując głową na bar przy którym stał Seokjin. - Poza tym, z tego co widzę, coś do niego dalej czujesz, nie? - powiedział cicho nadymając policzki.

      - Szczerze to-...

     - Gołąbeczki, może tak ruszycie się do roboty? - dobiegł nas głos Jina.

     Stał wkurzony, widziałam jak jego oczy aż ciskają pioruny na nas.

     - Zazdrościsz? - spytał się Tae przyciągając mnie bliżej siebie.

     - Nie mam tu czego zazdrościć. Sujin była i będzie moja - szarpnął mnie w swoją stronę. - Pogódź się z tym gówniarzu.

     Seokjin złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę baru. Posadził na jednym ze stołków, sam zaś stanął przede mną między moimi nogami opierając się rękami o bar.

     - Co to za gierki odstawiasz? - rzucił groźnym tonem.

     - Ja nic nie... - nie zdążyłam dokończyć bo Seokjin wpił swoje usta w moje. Smak alkoholu aż mnie zemdlił, Jin był pijany. Chyba zanim przyszedł do nas już musiał coś wypić. Jak glonojad przyssał się do moich ust, nie mogłam go od siebie odsunąć, uderzałam go w ramiona, żeby mnie puścił. Jednak on jak w transie nie przestawał. Miałam dość, chciałam uciec. Nienawidziłam gdy tak robił.

      - Czy nie widzisz, że ona tego nie chce?! - Tae jakby wyszedł spod ziemi. Złapał za ramię Seokjina odciągając go ode mnie.

     - Chce tego, nie widzisz? - wrzasnął Seokjin chwiejąc się lekko. - Tobie nic do tego! - złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę toalety. Uderzałam go z całej siły w rękę, starając się wyrwać mu, jednak bezskutecznie. Z oczy zaczęły lecieć mi łzy, byłam bezradna. Spojrzałam się w oczy Tae, który stał i wpatrywał się w to co robi Jin. Jego twarz przybrała poważną minę, widziałam jak wszystko się w nim gotuje.

     - Chyba dawno nikt nie złoił ci dupska droga panno - warknął Jin przyciągając mnie do siebie.

      - Zabierz od niej łapy! - wrzasnął Tae odciągając mnie od chłopaka i zasłaniając swoim ciałem.

      Jin tylko poprawił włosy i oblizał usta.

     - Bo? Co mi gówniarzu zrobisz, hę? - szturchnął bruneta.

     Wbiłam tylko paznokcie w ramię Tae, wiedziałam, że dobrze się to nie skończy. Wzrokiem szukałam kogoś do pomocy, jednak nikt nie reagował. Kooka gdzieś wcięło, byłam sama pomiędzy dwoma rozwścieczonymi facetami.

_____________________
Hej ho!

Po długiej nieobecności nowy (i cholernie długi) rozdział się Wam objawia xD
Mam nadzieję, że taki zwrot w historii się Wam spodoba. Nie jestem w 100% pewna czy tak może być xD
Jeśli trafiły się jakieś literówki to dajcie znać, przy takim rozdziale ciężko jest ogarnąć wszystko xD

Plus starałam się pisać według rad Kimczak 💜 Mam nadzieję, że jest lepiej 😅

Plus polecam Wam ShinMaRaa i jej zajebiste pomysły na ff. 💜

Plus, właśnie się dowiedziałam, że Highlight zdobyli 7 nagrodę. Duma mnie rozpiera 😭💜💜💜💜

Do następnego Bąbelki 💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro