Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

     Obudziłam się zlana potem. Znowu ten sam sen. Znowu ten głos mówiący mi coś niezrozumiałego. Wszystko w tym śnie jest zamazane, nigdy nie widzę w nim nic dokładnie. Za każdym razem, czułam tylko jak moje ciało zapada się w sobie, zupełnie jakby ktoś wsysał je od środka.

     Otworzyłam oczy i ujrzałam biały sufit od mojego małego pokoju, który służył mi za sypialnie. W mieszkaniu miałam do wyboru parę większych pokoi, ale bałam się w nich spać, czułam w nich nieopisany niepokój. Wierzchem dłoni wytarłam kroplę potu która spływała mi po czole. Przekręciłam się na bok żeby zobaczyć która godzina.

     Piąta trzydzieści.

     Westchnęłam i powoli usiadłam na łóżku, czułam jak trochę kręciło mi się w głowie. Ten sen zawsze wyczerpuje mnie do tego stopnia, że cały dzień chodzę jak zombie. Spuściłam nogi na zimną posadzkę. Zapomniałam znowu przynieść sobie kapcie z łazienki. Odsłoniłam zasłony, za oknem panował jeszcze półmrok. Zima była coraz bliżej, znowu dni staną się cholernie krótkie, znowu spadnie śnieg, znowu przyjdzie sylwester i znowu moja głowa będzie odtwarzać w kółko to co się działo siedem lat temu gdy opuściłam rodzinny dom.

     Areum, moja jedyna przyjaciółka, miała przyjechać po ósmej i będzie mi narzekała, że o tej godzinie dalej wyleguję się w łóżku i nie zbieram się do wyjazdu. Czasem spóźniałam się specjalnie, żeby ją wkurzyć. Jest taka urocza gdy z jej oczu tryskają iskierki złości.

     Ubrałam spodnie dresowe i zwykły T-shirt. Na to narzuciłam dziurawą bluzę. Złapałam butelkę wody oraz odtwarzacz MP3 i ruszyłam biegać. W duchu liczyłam na to, że nie jest zbyt zimno.

     Uwielbiam poranki. Ulice są puste, większość ludzi jeszcze śpi. Mogłam bez przeszkód biec, być sobą, bez oceniających mnie oczu. Byłam tylko ja, muzyka i pusty chodnik.

     Uwielbiałam też to, że nie biegnę sama. Zawsze o tej porze wpadałam na chłopaka, który zawsze w kapturze za każdym razem skręca tą samą uliczką i wpada na moją ulicę. Nie mówimy sobie dzień dobry, nie odzywamy się do siebie ani słowem. Każde z nas biegnie różnymi stronami ulicy. Ja po lewej, on po prawej. Zawsze utrzymujemy równe tempo, nie śpieszy się nam. Mimo, że nigdy tak naprawdę nie widziałam w pełni jego twarzy to wiem, że często zmienia kolor włosów. Czasem spoglądam na niego z ciekawością i widziałam jak spod jego kaptura wystają włosy. Dzisiaj są znowu ciemne.

     Biegałam z nim zwykle przez dwadzieścia minut, aż do skrzyżowania. On zawsze skręca w prawo, ja w lewo. I tyle się widzimy. Jednak te kilkadziesiąt minut codziennie rano sprawiało, że miałam ochotę wstawać z łóżka.

***

     Po udanym biegu szybko wskoczyłam pod prysznic. Gorący strumień wody oblał moje zawsze napięte mięśnie, stałam tak pod nim pół godziny i głupia liczyłam na to, że napięcie zejdzie całkowicie. Nie w moim przypadku.

     Obejrzałam swoje ręce, pod pewnym kątem widać moje blizny po okresie kiedy okaleczałam swoje ciało, chcąc chociaż trochę uśmierzyć swój ból. Byłam idiotką sądząc, że takie coś pomoże mi na dłużej. Do teraz żałuję tego, że byłam taka głupia.

     Wyszłam spod prysznica, wytarłam ręką zaparowane lustro. Przede mną pojawił się ktoś kogo nienawidzę z całego serca. Jej mokre, długie włosy opadały delikatnie na ramiona. Opuchnięte oczy wczorajszym nocnym płaczem patrzą się na mnie pusto. Biała jak kartka skóra pokazuje wszystkie żyły.

     Patrzyłam na siebie z obrzydzeniem.

- Co się tak na mnie gapisz szmato - prychnęłam i wyszłam z łazienki.

***

     Gdy czekałam aż zagotuje się woda na moją poranną kawę, sprawdziłam czy nie zapomniałam zapakować czegoś w podróż. Mimo, że jedziemy na pięć dni i cztery noce, do drugiego miasta to wolę się przygotować.

     Areum przyszła punktualnie o ósmej. Jak to zwykle bywało, złapała moją świeżo zrobioną kawę i wypiła połowę kubka. Nie potrafiłam być na nią zła, jest dla mnie jak młodsza siostra.

      Obie byłyśmy tego samego wzrostu, mamy ten sam kolor włosów ale na tym podobieństwo się kończy. Areum jest młodsza ode mnie o trzy lata, ma bogatych rodziców, jest wręcz śliczna i każdy chłopak za nią się ogląda. Często gdy z nią idę ulicą czuję, że odstraszam każdego chłopaka, który chce do niej zagadać. Może to też powód dlaczego jej rodzice tak bardzo lubią gdy ich córka przebywa w moim towarzystwie - są pewni, że nic jej się przy mnie nie stanie.

     - Yah, Sujin-a! Mówiłam Ci, żebyś nie pakowała tyle ubrań! Doskonale wiesz, że pójdziemy na zakupy! - Areum stanęła w drzwiach z moją torbą w rękach kompletnie wytrącając mnie z myśli.

     - Wiesz, że w kasie nie pływam i nie będę kupować nowych ubrań skoro te co mam są dobre - powiedziałam biorąc łyk gorzkiej kawy.

     - Pabo, przecież kupię Ci coś! - tupnęła nogą nadymając przy tym uroczo policzki.

     - Nikt nie mówił nic o kupowaniu mi czegoś - powiedziałam spokojnie pijąc dalej kawę.

     - A ta dziurawa bluza, którą tak ciągle męczysz? Nie sądzisz, że pora kupić nową? - Areum ze złością wypakowywała moje ubrania torby mrucząc coś pod nosem.

     Tylko westchnęłam. Nie dałabym rady wygrać z tą małą smarkulą. Zawsze musiała postawić na swoim.

***

     Po dziewiątej wyszłyśmy na dwór. Pogoda jest ładna więc liczyłam na to, że będę mogła w końcu biegać w Seulu.

    - Unnie, trochę boję się tego wyjazdu - Areum nagle się zatrzymała i z przerażeniem patrzyła się przed siebie.

     - Dlaczego? Wszystko będzie w porządku. Nie masz się czego bać - uspokajałam ją szukając cukierka w plecaku. - Poza tym jestem przy tobie więc nic ci się nie stanie głuptasie.

     - Yah, unnie! Nie jestem głuptasem! - Areum znowu tupała nogą jak małe dziecko które nie dostało lizaka. Zaczęłam się śmiać. 

     - Dobrze, dobrze - powiedziałam starając się powstrzymać napad śmiechu - Jesteś najmądrzejszą osobą, którą znam - podałam jej znalezione cukierki do ręki.

     - Unnie, ale sarkazmu nie musisz używać - prychnęła Areum odwijając papierek, a następnie wsadziła go sobie z obrażoną miną do ust. Po chwili obydwie zaczęłyśmy się śmiać.

***

     Podróż mijała nam szybko, Areum zasnęła praktycznie na początku drogi a ja zostałam wciągnięta przez książkę. Zwykłe romansidło z niskiej półki.

    Nie pomyślałabym, że można aż tak zgłupieć z miłości. Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego jak można spędzić z kimś całe życie, jak można kogoś kochać? Wszystko to przecież zwykła iluzja, faceci chcą zawsze stawiać na swoim. Wystarczyło mi przebywanie w związku przez parę lat z jednym chłopakiem.

     Rozumiem, rodzina, wiem jak to jest kochać siostrę. Ale jakiegoś obcego faceta? Wiele razy jakiś chciał do Areum zarywać, cholernie mnie to obrzydzało. To jak się na nią gapili. Jak wygłodniałe zwierzęta na świeży kawałek mięsa.

     Areum była delikatna, jak kwiat. Nie wiem dlaczego chciała zadawać się z zupełnym jej przeciwieństwem. Często nie potrafiłam być miła, zawsze rzucałam wredne komentarze. Zachowywałam się bardziej jak chłopak niż dziewczyna, mimo, że wszystko wskazuje na to, że nią jestem. Nie potrafiłam się malować ani ładnie ubierać. Nic w sumie nie potrafiłam kobiecego. Oprócz dostawania okresu.

     Areum z kolei to typowa kobieta. Potrafiła się wystroić, ma piękną cerę, zadbane włosy. Może to wina tego, że od piętnastego roku życia byłam zdana tylko na siebie. Moja mama nie zdążyła przekazać mi tego co powinna każda matka. Jednak nawet mała ilość wspomnień z mamą sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Długo zajęło mi to, żeby postawić się na nogi po tym co się wydarzyło. Cudem przeżyłam. Cudem udało mi się uciec. Do tej pory nie wiem jak to zrobiłam. Jak poradziłam sobie i nawet skończyłam szkołę.

     Jednak ciągle w głowie siedziały mi myśli, że to ja powinnam być na miejscu mojej siostry.

     Tam na podłodze.

     W wielkiej kałuży krwii.

***

     Z myśli wyrwał mnie głos kierowcy, że za chwilę będziemy na miejscu. Delikatnie zaczęłam budzić Areum i sama przyglądam się temu wielkiemu miastu, które było kiedyś moim domem. Wysiadłyśmy na stacji i już czuć było charakterystyczny zapach dużego miasta. Nasze małe miasteczko niby nie ma w sobie nic fajnego do zaoferowania ale jednym przewyższa Seul - mamy tam dużo czystsze powietrze.

     Pomagałam Areum wyciągnąć jej walizkę, gdy kątem oka zauważyłam znajomą mi postać, i ze zdziwienia aż otworzyłam szerzej oczy.

     Widziałam bowiem mojego porannego towarzysza. Jak zwykle w kapturze, ale rozpoznałam go bez problemu. Stałam tak przez moment i patrzyłam się na niego.

     Podszedł do grupki chłopaków, każdy z nich wyglądał jak z okładki magazynu dla dziewczyn. Ściągnął kaptur, przeczesał palcami włosy. Serce zaczęło mi szybciej bić gdy jego oczy spotkały się z moimi. Jego ciemne włosy delikatnie opadają na czoło, rysy twarzy miał jakby wyjęte z Photoshopa. Nogi zaczęły robić mi się jak z waty.

     Chłopak podniósł palec i wskazał na mnie mówiąc coś do swoich towarzyszy. Wszyscy spojrzeli na mnie ze śmiechem.

     - Unnie, co jest? - Areum wyrwała mnie z transu. Spojrzałam się na nią, wyglądała słodko przeciągając się i pocierając oczy po dość długim śnie. Długo zajmowało jej zawsze dojście do siebie po smacznym śnie.

      - Nic, nic - odpowiedziałam zmieszana, starając się już nie patrzeć na tych chłopaków.

     Zarzuciłam swoją torbę na ramię, do ręki wzięłam walizkę Areum i ruszyłam szybko przed siebie. Moje serce wręcz biło z prędkością światła. Czułam, że w każdej chwili mogłam dostać mojego ukochanego ataku paniki. Najgorsze jest to, że Areum o tym nie wie.

     - Yah! - usłyszałam za sobą krzyk. - Jeszcze tutaj musisz mnie śledzić?! - niski, głęboki głos odezwał się za moimi plecami. Stanęłam jak wmurowana, bałam poruszyć chociaż o milimetr.

      Areum spojrzała na mnie i pierwsza odwraca się do tego głosu. Widziałam jak otwiera usta ze zdziwienia, a następnie payrzyla się raz na mnie raz na niego.

     A ja stałam w miejscu licząc na to, że zapadnę się pod ziemię.

_________

No heeeej XD
1 rozdział w końcu widzi światło dzienne 😅 Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział, moja wena do poprawiania i dodawania do napisanych już wcześniej rozdziałów mnie powala.

Co do historii głównej bohaterki i jak wyglądało jej życie - wpis kiedyś się może pojawi.

Mam nadzieję, że nie za długi rozdział, ciężko mi stwierdzić co lepsze, krótkie rozdziały ale częściej wstawiane czy dłuższe wstawiane raz na jakiś czas.

Przepraszam za błędy językowe i ewentualne klepanie bez ładu i składu. 😅
To co pisze nie powinno ujrzeć światła dziennego XD

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro