Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Kiedy zaczął mnie zdradzać ?

To pytanie nasunęło mi się, wtedy kiedy wrócił całkowicie pijany do domu. W sumie nic nowego zawsze tak robił, kiedy rozpoczynał się weekend.

Był piątek, miał iść tylko z kolegami do klubu. Nic więcej.

Kiedy tylko przekroczył próg domu, padł twarzą na podłogę.

Kiedyś rozbawiłby mnie ten widok, teraz czuję tylko strach przed nim oraz jego gwałtownego zachowania.

Musiałem jakoś dociągnąć go do łóżka, bo zapewne będzie mieć kaca i lepiej dla mnie, jeśli obudzi się w łóżku i będzie mniej wściekły.

Wtedy na jego szyi zobaczyłem malinki i ślady po czerwonej szmince.

Byłem załamany, nie dość, że mnie wykorzystuje, traktuje jak niewolnika. To jeszcze ma jakąś wywłokę na boku.

Poczułem się gorzej niż gówno.

Ponieważ pomimo jego zachowania, czasami miałam złudną nadzieję, że może kiedyś będzie nam dobrze, tylko początki są trudne. Te myśli o jakieś szczęśliwej przyszłości, były jak tarcza obronna. Wtedy przynajmniej mogłem poczuć namiastkę tego szczęścia.

Kiedy tylko udało mi się go dowlec do łóżka, zdjąłem mu spodnie, okryłem go szczelnie kołdrą.

Szybko wyszedłem z sypialni, cicho zamykając drzwi.

Poszedłem do salonu.

Usiadłem na kanapie, podciągnąłem nogi do piersi, objąłem je rękami.

Po moich policzkach zaczęły sączyć się łzy.

Miałem tego wszystkiego dość, nawet nie będę mógł mu wygarnąć, że mnie zdradza. Jedynie mogę to przemilczeć.

Jeśli na prawdę się mną znudził, to mogę wylądować na ulicy bez niczego, dlatego wolę teraz zachowywać się potulnie jak baranek.

Czasami w takich momentach sięgam pamięciom do moich szczęśliwych wspomnień. Gdzie była Sophie oraz Thomas. Często zastanawiam się, gdzie dokładnie są i czy mają się dobrze.

Sophie skończyłaby niedawno osiem lat, jestem ciekawy czy bardzo się zmieniła. Czy nadal jest tą pozytywnie nakręconą dziewczynką ?

Bardzo za nimi tęsknię. Dałbym wszytko, żeby ich tylko przynajmniej zobaczyć.

Pomimo łez, na moich ustach pojawił się cień uśmiechu.

Usłyszałem, jak Minho wstaje z łóżka i nieporadnie idzie w kierunku kuchni.

Poszedł na chwilę do mnie, spojrzał mi głęboko w oczy.

- Po cholerę się mazgaisz ?

Nie chciałem odpowiadać.

- Lepiej dla ciebie, żebyś się nie odzywał, w końcu jesteś tylko pieprzoną zabawką. Nie obchodzi cię, co robię z tobą. Jak stałeś się moją marionetką skarbie. Wiesz, co ci jeszcze powiem ? Jakaś laska, z którą dzisiaj spałem, miała więcej odwagi niż ty. Mały, słabiutki Newt, który jest do niczego. Jak ty możesz żyć i patrzeć na siebie. Jesteś odrażający. Zapamiętaj sobie jedno, nikt nie pokocha kogoś takiego jak ty.

Dokładnie w tym momencie jakby nigdy nic, wrócił do sypialni.

Poczułem chęć, żeby nie żyć.

Odejść z tego świata na zawsze.

***

Osiem lat później...

Po tylu latach planuję uciec z domu.

Tyle czasu oszczędzałem przed nim w sekrecie, żeby zarobić na życie.

Po prostu uciec jak najdalej od niego.

Mam dosyć tego całego cierpienia, bólu, krzyków, płaczu.

Nic mnie nie trzyma mnie w tym miejscu.

Kiedy tylko wyszedł do pracy, zacząłem się pakować się jak najbardziej staranie, żeby niczego nie zapomnieć.

Udało mi się zapakować do średniej walizki na kółkach oraz plecaka.

Dzięki mamie Thomasa dowiedziałem się gdzie mieszka, okazało się, że ponad godzinę drogi stąd.

Bardzo ucieszyła się, że chcę ją odwiedzić.

Ubrałem się dosyć ciepło, na stopy założyłem trampki.

Wziąłem rzeczy i po prostu poszedłem na dworzec.

***

Siedziałem właśnie w pociągu, patrzyłem się na mijający krajobrazy.

Wielkimi krokami zbliżała się wiosna, przyroda powoli budziła się do życia.

Czułem, że moje życie odradza się na nowo, wiosna to czas pięknych zmian.

Miałem lekkie obawy, w końcu co jeżeli mnie nie przyjmie. Będę musiał szukać jakiegoś taniego hotelu, tego wolałbym uniknąć.

Szedłem różnymi uliczkami, ciągnąc ze sobą walizkę.

W końcu trafiłem na małe osiedle domków, ładniejszych niż tych z mojego dzieciństwa.

Kilka razy zabłądziłem, ale w końcu udało mi się dotrzeć do ciemnozielonego domku.

Przeszedłem przez furtkę.

Podszedłem do drzwi, zadzwoniłem dzwonkiem, było popołudnie, więc miałem nadzieję, że będzie w domu.

Po kilku chwilach, w progu stanął Tommy.

Był troszkę wyższy, lepiej zbudowany, fryzurę miał tą samą, jedynie teraz miał delikatną bródkę.

Od razu zorientował się, że to ja, ponieważ patrzył się, jakby zobaczył ducha.

Mój wygląd nie poprawiał tego.

- Wiem, że trochę czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania, ale czy mogę się zatrzymać tylko na przynajmniej jedną noc ?

Chwilę zajęło mu przetworzenie tego, ale był po prostu w szoku.

Po chwili pokiwał lekko głową, przepuścił mnie w drzwiach.

- Chcesz może herbaty ? - Nawet głos mu się zmienił, aż przeszły mnie delikatne ciarki.

- Bardzo chętnie.

- Zaczekaj w salonie, zaraz tam przyjdę.

Udał się w stronę kuchni.

Odłożyłem moje rzeczy, zdjąłem również kurtkę oraz buty.

Udałem się chyba w stronę salonu.

Kiedy wszedłem do pomieszczenia, w oczy rzuciły mi się rzeczy dla dziecka.

Przecież skoro ma własną rodzinę, to czemu jego mama cieszyła się, że do niego jadę.

Nie miałem nawet więcej czasu na przemyślenia czy dokładniejszą analizę pokoju, bo wkroczył brunet z kubkami herbaty.

Postawił je na stoliku do kawy, usiadł na jednej z kanap, na przeciwnej usiadłem ja.

- Zmieniłeś się. - Spojrzał mi w oczy.

Miał rację, zmieniłem się nie do poznania. Wyglądałem gorzej, niż kiedy byłem nastolatkiem. Jak wrak człowieka, którym stałem się przez tego potwora.

- Ty też. Tylko na lepsze.

Uśmiechnął się do mnie.

Nagle w domu rozniósł się płacz dziecka.

Poczułem się niezręcznie.

- Muszę cię na chwilę przeprosić.

Kiedy tylko wyszedł z pomieszczenia, zacząłem się dokładnie przyglądać fotografią, które stały komodzie.

Większość przedstawiała to dziecko, ale jedno było z Thomasem, Teresą również z tym dzieckiem.

Mogłem przypuszczać, że zostało zrobione krótko po narodzinach.

Czułem się okropnie, poczułem, że właśnie swoją obecnością zawaliłem jego rodzinny spokój.

Czekałem, czekałem i czekałem.

Nadal słyszałem płacz dziecka, ale już cichszy.

Tommy wszedł do pokoju z małą dziewczynką na rękach.

- Chciałem ją ponownie uśpić, ale chyba już ma dość spania.

Usiadł tym razem obok mnie. Posadził ją sobie na kolanach.

Cały czas parzyłem się w dziewczynkę, miała śliczne duże niebieskie oczy oraz ciemne włosy.

Słodziutka.

- Jak ma na imię ?

- Ma na imię Rose. Wyprzedzając twoje późniejsze pytanie, to ma dwa latka.

Uśmiechnąłem się, co odwzajemniła.

Mogłem poczuć spojrzenie Thomasa, który cały czas mnie dokładnie obserwował.

Kątem oka widziałem jego uśmiech.

- Bardzo cię przepraszam, że tak nagle wtargnąłem do twojego życia, tym bardziej, kiedy masz rodzinę. - Popatrzyłem mu się w oczy.

- Nie masz za co. Praktycznie mam tylko moją Rose.

- To, co w takim razie z Teresą ? Jest tutaj wasza wspólna fotografia.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro