Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Obudził mnie głośny dźwięk budzia Davida. Była bowiem już 7:10, a niestety dzisiaj muszę iść do szkoły.

- I co? Noga dalej Cię boli? - zapytał zmartwionym głosem David

- Tak... - odpowiedziałam

- Może dzisiaj nie pójdziesz do szkoły? - w jego głosie słyszałam zmartwienie

- Czemu? Wolę iść do szkoły... Po za tym nie opuszczę jej z powodu bólu kolana - wytłumaczyłam

- Ale... Nie chcę, żebyś się męczyła...

- Nie będę

- A w co się ubierzysz?

- O kurde!

- No właśnie... Zostań lepiej w domu...

- Nie będę siedzieć z ciotką i twoją 'matką' sama w domu!

- No dobra... Ale co na siebie założysz?

- Nie wiem...

- A właśnie... Książek nie masz... I co teraz?

- Wytłumaczę Pani dlaczego ich nie mam... Zrozumie mnie

- Ehh... Lepiej kombinuj co na siebie założysz...

- Założę... To w czym przyszłam do cb...

- Przecież te ciuchy są brudne

- Przemyje szybko wodą... Nie będzie widać!

- To się lepiej śpiesz.

Pobiegłam do łazienki po czym szybko pszemyłam brudne fragmenty wodą. Po czym założyłam je na siebie. Zrobiłam sobie szybki makijaż. I poszłam do Davida.

Czekał on na mnie w pokoju.

- Chodź na śniadanie - odrzekł

- Nie... Nie chcę

- Musisz! Nie chcę, żebyś wyglądała jak anorektyczka która nic nie je!

- Ale...

- Już!

- No dobra... - zeszliśmy więc na dół, gdzie czekało na mnie DUŻE śniadanie.

Po zjedzeniu, poszliśmy założyć buty i wyjść z domu. Oczywiście David nie ma luksusu jak ciotka i musieliśmy iść na nogach.

Kiedy wyszliśmy z domu, nagle David się odezwał

- Em... No ten... Bardzo Cię boli?

- Pytasz już trzeci raz - zrobiłam poker face'a

- Ale zrozum, martwię się - po tych słowach chłopak złapał mnie za rękę

- Może trochę... - odpowiedziałam

- Ale powiedz naprawdę

- Mówię serio - skłamałam, bo mnie bardzo bolała, ale nie chciałam, aby się o mnie martwił, a już w szczególności, aby ciotka się o tym dowiedziała.

- No dobra... Jak chcesz to mogę Cię zanieść na barana - uśmiechnął się

- N... Nie... Nie chcę

- No nie wstydź się

- Po prostu nie chcę!

- No ok ok, spokojnie

Idąc do szkoły zauważyłam, że kilka metrów przed nami do szkoły idzie Philip. Ale tym razem wolę nawet się do niego nie odzywać... Boję się reakcji Davida...

Doszliśmy już do szkoły. Podeszłam pod klasę i czekałam... David poszedł do... Em... Nawet nie wiem gdzie, ale nie chcę się tylko jego trzymać.

- Hej - odezwał się nagle Philip

- Hej - odpowiedziałam

- Co, tam?

- Spoko

- To dobrze, a tak wogóle... - Philip zaczął szperać w swoim plecaku - masz... Weź to jako przeprosiny za wczoraj... - wyjął z plecaka małą bombonierkę

- O jejku - zdziwiłam się - dziękuję

- A nie ma za co, a tak wogóle to do której klasy chodzisz?

- Emmm... Fajnej - zaśmiałam się bo nie wiedziałam do której

- Chodzisz z Davidem?

- Tak

- To jeśli tak to chodzisz do klasy 1B

- A ty?

- Także tu chodzę

- To fajnie

Nagle zadzwonił dzwonek. Dzisiaj pierwsza była matematyka. Ciekawe czy Philip siedzi sam...

Po kilkunastu sekundach podbiegł do mnie David (Philipa już nie było).

- Pomóc Ci w czymś? - zapytał

- Nie.

- Naprawdę?

- Naprawdę.

- No dobra...

Pani podeszła do drzwi po czym je otworzyła i wpuściła nas do klasy. Ja oczywiście nie miałam pojęcia gdzie siedzę... Więc poszłam za Davidem. Bo jak zawsze siedział sam

- Przyszłaś do mnie skarbie - wyszeptał

- Po pierwsze, nie mów do mnie skarbie po drugie tak

- To siadaj - odrzekł z uśmiechem

Po jego słowach usiadłam obok niego w najlepszej ławce. Czyli w przedostatniej w rzędzie od okna, zdala od nauczycielki.

- Dzień dobry! - zawołała Pani wchodząc do klasy.

-Dzień dobry! - odpowiedziała klasa chórkiem

- Dzisiaj opowiem wam o wartości bezwzględnej po czym dam wam kilka przykładów. Więc Wartość bezwzględną liczby xoznaczamy symbolem |x|.Wartość bezwzględna z liczby dodatniej, to ta sama liczba dodatnia.Zawsze przed opuszczeniem wartości bezwzględnej musimy ustalić, czy liczba pod nią jest dodatnia, czy ujemna.Bezpośrednio z definicji wartości bezwzględnej wynika, że |x| jest zawsze liczbą nie ujemną .Ponadto, zgodnie z definicją pierwiastka arytmetycznego (który musi być zawsze nieujemny), dla każdej liczby rzeczywistej x zachodzi: x2−−√=|x|. Rozumiecie?

Klasa nie odpowiedziała

- Dobrze... To dam wam pierwszy przykład, który rozwiąże... Hmmm... David.

David podszedł do tablicy po czym wziął kredę.

- Dobrze... Pisz |2-√−2|

David napisał działanie po czym wcale nie próbował go rozwiązać. Czekał na odpowiedź klasy.

David napisał to co podała mu przed chwilą klasa.

- Dobrze!

Klasa zaczęła hałasować.

- Cisza tam! Dobrze... Teraz... Do tablicy przyjdzie Lea, wykonaj takie działanie π−32-√≅3,14−3⋅1,41

Podeszłam więc do tablicy. Działanie to nie sprawiło mi większych problemów... Napisałam po prostu π−32-√≅3,14−3⋅1,41=3,14−4,23=−1,09.

- Bardzo dobrze! Dostajesz piątkę! Aha... Właśnie... Do zrobienia jest projekt o π (czyt. pi), podzielę was na grupy i będziecie go robić razem. Pierwszą grupą będzie Lajla, Karla i Lily. Drugą będzie Lea, Harry, Jeremi, David i... Może... Philip, trzecią... Hmm... A dalej się dobierzcie się sami.

- Serio! Proszę pani! Dlaczego akurat my musimy być z Philip'em!? - krzyknął David

- Cisza tam! Bo tak! - odpowiedziała nauczycielka

Po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. Poszliśmy więc na przerwę. Ja w odróżnieniu od chłopaków się cieszyłam, że będziemy razem w grupie. Oni zaś nie byli zadowoleni... Ciekawe kim są Harry i Jeremi... Na perno ich poznam.

Po chwili podszedł do mnie David, Philip oraz dwóch kolesi. Jeden z nich miał różowe loczki do ramion, duże niebieskie oczy oraz jasno różowe usta, nosił szeroką białą koszulkę, błękitne rurki oraz jasno szare trampki . Był bardzo chudy... Niemal, że wychudzony... A drugi zaś, był zielonookim brunetem, miał na sobie czarną koszulkę, odkrywającą jego duże bicepsy, granatowe dżinsy oraz tak jak jego poprzednik trampki tylko, że czarne. Cały był bardzo dobrze wyrzeźbiony.

- Dobra... To u kogo się spotykamy w sprawie projektu? Może u Philip'a? - zapytał ze śmiechem David

- N... Nie - odpowiedział Philip

- U ciebie David - powiedziałam

- U mnie? Czemu? - zapytał zmartwionym głosem David

- Bo tak.

- Taaak u cb - powiedział wesoły różowowłosy

- Też jestem za - powiedział zielonooki

- Dobra, to u mnie - powiedział

- A moje zdanie to już się nie liczy!? - zapytał Philip

- Nie. Nie liczy się. - odpowiedział David

- Jesteś wredny! - krzyknął

- Spadaj!

- Spokój! - krzyknęłam

- Ale z nim się nie da!

- David! Przestań!

- Dobrze... - odpowiedział po czym poszedł.

Kurde... Czemu oni muszą być skróceni?! To mnie już wkurza...

Po lekcjach wszyscy razem poszliśmy do Davida. Całą drogę szliśmy w ciszy i spokoju.

Po wejściu do jego domu, przywitała nas pani Allen.

- Dzień dobry - powiedziała - w jakiej sprawie przeprowadziłeś tyle osób do domu Davidku?

Po wypowiedzeniu tych słów wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- W sprawie projektu... - odpowiedział z poker face'em

- Philipek! Jak ja cię tu dawno nie widziałam! Tym razem możesz wejść? - zapytała radośnie

- T... Tak

- To wspaniale! Wschodźcie!

Weszliśmy więc do domu po czym ruszyliśmy schodami w górę w stronę pokoju Davida. Był tam... Jak zwykle bałagan...

- Ma ktoś pomysł na ten projekt? - zapytał David

Na co nikt nie odpowiedział, tylko gapiąc się na niego.

- Ehh... Rozumiem...

- A tak wogóle... - podszedł do mnie ciemno włosy mięśniak - nazywam się Harry, a ten różowo włosy to Jeremi

- Miło poznać

- Nawzajem

Nagle do pokoju weszła pani Allen

- π to stała matematyczna, która pojawia się w wielu działachmatematyki i fizyki. Wgeometrii euklidesowej π jest równestosunkowi obwodu koła do długości jego średnicy. Można też zdefiniować πna inne sposoby, na przykład jako polekoła o promieniu równym 1 albo jako najmniejszą dodatnią wartość x , dla której funkcja sinusprzyjmuje wartość 0.Liczba π z dokładnością do 200 miejsc po przecinku:
π ≈ 3,14159 26535 89793 23846 26433 83279 50288 41971 69399 37510 58209 74944 59230 78164 06286 20899 86280 34825 34211 70679 82148 08651 32823 06647 09384 46095 50582 23172 53594 08128 48111 74502 84102 70193 85211 05559 64462 29489 54930 38196...
Symbol π wprowadził w 1706 rokuWilliam Jones w książce Synopsis Palmariorum Mathesos, a rozpowszechnił go później Leonhard Euler. Liczba π jest znana także jako stała Archimedesa lub ludolfina tak została nazwana na cześć Ludolpha van Ceulena, obaj obliczyli przybliżone wartości liczby π, przy czym van Ceulen zrobił to z dokładnością do 35 miejsc po przecinku. - odpowiedziała

- Aha... Fajnie wiedzieć... A wg... Skąd wiedziałaś, że robimy projekt akurat o π?- zapytał zdziwiony David

- To się wie - odpowiedziała, po czym wyszła

Po chwili różowowłosy zawołał

- Jestem... Głodny...

- Tak! Chodźmy coś zjeść - odpowiedział Philip

- Dobra... - odpowiedział David.

Zeszliśmy więc wszyscy do kuchni. Po czym David otworzył lodówkę.

- Weźcie sobie coś - powiedział po czym wszyscy rzuciliśmy się na nią. - spokojniej - zaśmiał się

Po naszym odejściu od lodówki... Była praktycznie pusta...

- Davidku! Ja wychodzę z Sally ! Wrócę... Późno! - zawołała Sophie

- Dobrze! - krzyknął David po czym wszyscy usłyszeliśmy dźwięk zamykania drzwi

- Robimy nockę u ciebie - powiedział Harry

- Taaaak - zawołał radośnie Jerremi

- Czm? - zapytał David

- Bo tak - odpowiedział Harry

- No ok - powiedział David

- A... Ja też mogę? - zapytał zmartwionym głosem Philip

- Jasne - odpowiedziałam za Davida

- No niech Ci będzie - odrzekł na moje słowa David

Poszliśmy więc do dużego salonu, był bardzo... Nowoczesny i minimalistyczny. Było mało mebli, żadnych dekoracji, dywanów ani firanek w oknach...

Usiedliśmy więc na sofie. David włączył telewizję i zaczęliśmy coś oglądać. Nie wiem do końca co to było, bo nie znam się na programach telewizyjnych.

Po około pięciu minutach Jeremi wyszedł z pokoju, nic nie mówiąc. Nikt chyba nawet tego nie zauważył, że go nie ma.

- Ja zaraz wracam... Zadzwonię do matki, że... Zostaję u ciebie na noc - powiedział Harry po czym wyszedł. Dziwne

Nagle zachciało mi się sikać

- ZARAZ WRACAM! - krzyknęłam po czym pobiegłam na górę do toalety.

Po wejściu ujrzałam Jeremi'ego i Harr'ego namiętnie się całujących. Jeremi był oparty o ścianę, a Harry go przytulał... Najwidoczniej mnie nie widzą... Tak bardzo chce mi się sikać... Ale nic im przecież nie powiem... Pokierowałam się więc cicho w kierunku kibla, po czym zdjęłam swoje spodnie, jak i majtki. Cicho usadowiłam swój nagi tyłek na desce klozetowej, po czym wydobyłam z siebie mocz. Kiedy wylewałam z siebie mocz... Najwidoczniej chłopaki to usłyszeli, bo odwrócili się w moją stronę... Widząc mnie w pół nagą. Zaczęłam piszczeć, na co do pomieszczenia przybiegli David i Philip.

- Czy można się tu spokojnie wysikać!? - krzyknęłam po czym wszyscy wyszli z łazienki.

Po załatwieniu się umyłam ręce moim ulubionym mydłem w płynie o zapachu mango. Po wykonaniu tej czynności wyszłam z łazienki. Zeszłym na dół... Ale tam nikogo nie było. Wróciłam więc na górę, po czym weszłam do pokoju Davida... Też nikogo nie ma, ale za to jego telefon leży na łóżku... Wzięłam go więc do ręki po czym zaczęłam grać w pou.

Po trzydziestu minutach zorientowałam się, że ich dalej nie ma... Sprawdziłam więc ile David ma pieniędzy na koncie, bo nie chciałam mu wydawać zbyt wiele pieniędzy, ale na szczęście miał ponad pięćdziesiąt złotych. Następnie sprawdziłam więc czy ma w kontaktach Philipa... Bo do gei nie zamierzam dzwonić. Taaaaaak! Jestem wygrywem życiowym! Ma do niego numer! Napisałam więc.

( Ja) Dzie jesteście >O<

( Phi)?

( Ja) No... Zostawiliśmy mnie w domu SAMĄ V.V

( Phi) O kurde! Sorry! Zaraz wrócimy...

( Ja) Nie ma was już pół godziny >^<

( Phi) A czemu piszesz z telefonu Davida? XD

( Ja) Bo nie mam swojego v.v WRACAJCIE! >0<

( Phi) No dobrze... Zaraz będziemy. Czekaj tam xD

( Ja) Dobra v.v

Odłożyłam telefon Davida, po czym pokierowałam się na dół, do jego kuchni, w końcu nikogo tu nie ma... Mogę robić co chcę.

Zaczęłam więc sprawdzać co jest w szafkach. Sama przyprawy... Szukam czegoś ciekawego, na co miałabym ochotę... WRESZCIE!! SZAFKA ZE SŁODYCZAMI!! Jest czekolada, cukierki, lizaki, ciastka oraz wiele innych pysznych słodyczy. W lodówce z tego co pamiętam zostały jeszcze lody, a na blacie leży kosz z owocami. Mogę także coś przekąsić, bo u Davida w szafce jest mnóstwo przekąsek typu chipsy, paluszki lub krakersy. Nie obrazi się, jeśli mu coś zjem, w końcu to David.

Po przeczesaniu całej kuchni uznałam, że nie jestem głodna. Więc wróciłam do pokoju. Po czym zaczęłam ćwiczyć zumbe. Kocham tańczyć oraz się gimnastykować.

Po pięciu minutach usłyszałam, że chłopaki wrócili. Zbiegłam więc schodami na dół, aby się z nimi przywitać.

- O kurde! Lea! Przepraszam, że Cię tu zostawiłem kochanie! - krzyknął David

- Weź się ogarnij! - krzyknęłam z poker face'em

- Nie zauważyłem, że Cię nie ma... - powiedział lekko wystraszony

- Tak mało ważna jestem? - zapytałam

- Nie - powiedział po czym podeszedł do mnie po czym mnie przytulił, a ja próbowałam się wyszarpać

- Puszczaj mnie! - krzyknęłam

- David... Puść ją - powiedział Philip

- Ty się nie odzywaj! - krzyknął David

- To już nawet nie mogę się odezwać!?

- Ucisz się głupku!

- David! - krzyknęłam na jego słowa - Przestań!

Zapanowała cisza. Wszyscy poszliśmy na górę, po czym sprawdziłam godzinę. Była już bowiem 20:45.

- D... D... David... - odezwał się Phi

- Czego? - zapytał poddenerwowany David

- B... B... Bo spać mi się chce...

- CZŁOWIEKU! TO O KTÓREJ TY CHODZISZ SPAĆ!?

- O... O... 21...

- Dzieciak.

- No proszę... Chodźmy już spać...

- Niech Ci będzie. Więc jeśli Sophie nie ma to mam dwa pokoje... - nagle przerwali mu Harry i Jerry.

- My chcemy!! - krzyknęli

- Dobra... To ja... Z Philip'em i Leą będziemy spać tu - powiedział z poker face'em - a wy idźcie do pokoju Sophie.

Po tych słowach chłopaki jak z procy wystrzelili z pokoju.

P.O.V David

Niestety muszę być z tym kretynem w pokoju. A tak bardzo chciałem zaruchać. Ehhh... Ale za to na pewno uda mi się z nią spać... Mam nadzieję

- Phi... Chodź na chwilę na korytarz... A ty Lea poczekaj... Masz tu moją komórkę, pograj se w pou - rzuciłem jej telefon.

Wyszłem więc z Philip'em na korytarz.

- No... Co chciałeś? - zapytał ziewając

- Słuchaj... Ja śpię z Leą.

- Nie! Bo ty chcesz ją zaruchać! - krzyknął

Kurde... Z kąd wiedział...

- Nie będziesz z nią spał idioto! Nawet sobie nie myśl! Nie jest ciebie warta!

- Przynajmniej bardziej niż ciebie!

-Przypominam, że jesteś w moim domu! Nie jesteś u siebie!

Po chwili z pokoju wybiegł główny powód naszej kłótni... Najwyraźniej usłyszała krzyki...

- O co znowu poszło? - zapytała

- Z kim chcesz spać? - zapytałem

- CO!?

- No dalej... Nie wstydź się - odrzekłem

- Em... No... Ten...

- No właśnie! Woli ze mną! - krzyknęłem do Philipa

- Wcale, że nie!

- M... M..? Mogę spać sama? - zapytała

- NIE! - Krzyknęliśmy chórem

- To... Mogę spać z wami oboma...

- Zresztą... To nie jest zły pomysł... - powiedziałem

- Zgoda - powiedział Philip, po czym poszliśmy do łóżka.

Ja leżałam po środku dużego łóżka, a chłopaki po moich dwóch bokach. Chciałam się do kogoś przytulić... Ale do Philipa nie wypada, a jak się przytulne do Davida to Phi będzie zazdrosny... I tak o to zasnęłam.

❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤











Wiem, że długo nie pisałam

SORRY

Co rozdział to dłuższy xD obecnie jest aż 2339 słów.

Dawajcie gwiazdki i komy skarby :*

XOXO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro