Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Dzisiaj była sobota. Po całym tygodniu szkoły spędzonym z David'em byłam wykończona. O dziwo dzisiaj bardzo wcześnie wstałam. Zeszłam na dół z nadzieją, że Wendy czy ktokolwiek inny zrobił już jakieś śniadanie. Wychodząc z pokoju na korytarzu zastała Harolda.

- Panienko, co tak wcześnie wstałaś? - Zapytał

- Sama nie wiem... Nie jestem już zmęczona...

- Rozumiem... Dzisiaj jest sobota, więc ty i Panna Sally będziecie jechać do jej najlepszej przyjaciółki... - W tym momencie przerwała Haroldowi

- Tylko nie mów, że to państwo Allan - Powiedziałam zaniepokojona, nie chciałam kolejnego dnia spędzić z David'em

- Skąd wiedziałaś? W końcu Sophie Allan to jej najlepsza przyjaciółka - Odrzekł

- A... Mogę nie jechać? - Zapytałam załamana

- Hmmm... Ja nie mam pojęcia, porozmawiaj o tym z Panią tego domu, ja tutaj nie decyduję

- Dobrze - Odpowiedziałam, po czym ruszyłam w stronę kuchni

W kuchni o dziwo nie było nikogo, otworzyłam więc lodówkę i parę szafek po czym zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Kiedy zjadłam usłyszałam wołanie Wendy.

- Panienko! Zejdź proszę na dół! Panna Sally Cię prosi na chwilę! - zawołała Wendy. Była zdziwiona kiedy wyszłam z pokoju obok.

Poszłam do salonu w którym czekała na mnie ciotka.

- I co Lea? Jak się spało? - Zapytała

- Dobrze, a właśnie ciociu... - Zaczęłam

- Tak?

- To prawda, że dzisiaj jedziesz do państwa Allan? - Zapytałam zdruzgotana

- Tak, jedziemy razem - Odpowiedziała stanowczo, głosem nie znoszącym sprzeciwów

- A ja też muszę jechać?

- Tak, a coś się stało? - Zapytała lekko zaniepokojona

- Nic... - Odpowiedziałam po czym odeszłam na górę

Nie chciałam jechać do David'a. Miałam już go po dziurki w nosie!

Kiedy doszłam do pokoju założyłam na siebie szeroką szarą bluzę z nike'a oraz czarne rurki . Do tego włosy uczesałam w niedbałego koczka. Szybko zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa.

Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał.

- Proszę! - Zawołałam radośnie, po czym drzwi otworzył Harold

- Pani chce już jechać - Odpowiedział jak zwykle z powagą na twarzy

- Dobrze, powiedz cioci, że zaraz będę

- Ale Pani czeka już w samochodzie i każe się pospieszyć...

- Dobrze! - Natychmiast pobiegłam jak oparzona na ganek gdzie założyłam swoje wysokie trampki galaxy . Po włożeniu ich na stopy, pobiegłam do auta.

Droga minęła bardzo szybko... Zbyt szybko... Zapukałam do drzwi państwa Allan, po czym drzwi otwarł David, który miał na sobie tylko bokserki i luźną młodzieżową koszulkę z adidas'a. Miał dobrze wyrzeźbione nogi, widać było także jego duże bicepsy.

- Witaj kochanie! - Przywitał się z wielkim uśmiechem, opierając się o futrunę drzwi. Na szczęście ciotka jeszcze nie wyszła z auta, nie chciałam, żeby uznała, że jesteśmy razem

- Przestań! - krzyknęłam

- Ciszej, wejdź proszę - powiedział po czym chwycił moją dłoń i zaprowadził na korytarz, gdzie zdjęłam buty. Następnie poszliśmy na górę, do jego pokoju.

W jego pokoju, jak zwykle był bałagan... Zresztą nie powinnam się dziwić. Jego pokój aż krzyczał, że on tu mieszka.

Usiadłam na jego łóżku, a chłopak usiadł obok mnie. Lekko mnie podniósł i posadził na swoich kolanach po czym przytulił.

- Puszczaj mnie! - krzyknęłam - Przecież ledwo co się znamy! Po za tym mam chłopaka! I mógłbyś się w coś ubrać!

- No dobra... Jak ci aż tak bardzo zależy - odpowiedział, po czym posadził mnie na swoim łóżku, sam wstał i zaczął szukać czegoś w stercie ciuchów, która leżała na środku jego podłogi i części łóżka.

Chciałam wziąść przez ten czas telefon i odpisać mojemu chłopakowi który zapewne dużo do mnie pisał ale niestety zostawiłam go w domu. No cóż, to jest złośliwość losu.

- I co księżniczko? Nie masz co robić? - Zapytał z uśmiechem już ubrany

- Nie nazywaj mnie tak - Powiedziałam głosem obrażonego dziecka

- No nie obrażaj się na mnie - Usiadł obok mnie na łóżku i objął ramieniem przysunął do siebie

W tym momencie cała się zarumieniłam, nie wiedziałam co powiedzieć czułam, że wyglądam jak burak, na co David tylko się zaśmiał.

- I co? Teraz lepiej? - Zapytał spoglądając na swoje dresy, chcąc wyjść z niezręcznej ciszy

- No... - Odpowiedziałam dalej zarumieniona

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, gwałtownie odsunęłam się od David'a.

- Lea, słuchaj jest pewna sprawa... - Odparła ciocia Sally wchodząca zza ściany

- Jaka? - Zapytałam

- Bo... Jedna z naszych praktykantek, na kucharkę, chcąc zrobić jajecznice ulotniła gaz i musimy tu zostać na dłużej... - Powiedziała jakby nigdy nic.  Zresztą, dla niej do dosłownie nic. Przecież będzie tymczasowo u swojej najlepszej przyjaciółki.

- No dobrze... - Odpowiedziałam wzruszając ramionami, pozorując obojętność. Tak naprawdę nie było mi to wcale obojętne. Chciałam wrócić do domu cioci, nie miałam zamiaru zostać z David'em

- Napewno z David'kiem się dogadacie - Powiedziała wesoło po czym wyszła trzaskając drzwiami

- No dobra ale... Mój telefon! - Zawołałam kiedy ta już wyszła

- Trudno musisz sobie bez niego poradzić... - Powiedział David znowu się do mnie przysówając

Po dziesięciu minutach Sophie zawołała mnie i Davida na kolacje. Kiedy zeszliśmy na dół na wielkim stole była dosłownie uczta. Leżało tam z dwadzieścia potraw, których w moim poprzednim domu nigdy nie jadłam.

- Co ta Lidia sobie myśli... Jak można ulotnić gaz robiąc jajecznice!? - Krzyknęła zdenerwowana ciotka

- No wiesz, każdemu może się zdarzyć - Uśmiechnęła się Sophie

- No tak... Ale bez przesady, to już mój Harold umie lepiej gotować! - Zakpiła  ciotka

Przy stole trochę się pośmialiśmy, każdy zjadł to na co miał ochotę, zostało bardzo dużo jedzenia.

Po zjedzeniu poszłam do łazienki aby się umyć... Niestety nie miałam w co się przebrać... Więc musiałam spać w samej bluzie i majtkach.

Umyłam się, a następnie wytarłam swoje ciało, we wcześniej pożyczony mi ręcznik od Davida. Założyłam na siebie bluzę galaxy oraz czarne majtki. Włosy związałam w kucyka.

Wyszłam z łazienki, po czym pokierowałam się w stronę pokoju Davida, aby zapytać się go, gdzie będę spać. Kiedy weszłam do jego pokoju moim oczom ukazał się niezwykły porządek, który chyba jeszcze nigdy tam nie panował. Przy szafie stał David w samych bokserkach. Ale on ma umięśnioną klatę, nie jeden by mu zazdrościł, a dziewczyny pewnie na niego lecą.

- Coś się stało? - zapytał

- Chciałam się zapytać... Gdzie będę spać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie

- W moich ramionach - odpowiedział poruszając brwiami i siadając na łóżku.

- Hahaha, bardzo śmieszne, a teraz tak na serio - odpowiedziałam lekko poirytowana, wkurzał mnie już

- No u mnie - zaśmiał się - Ale spokojnie, możesz zająć moje łóżko, ja będę spał na materacu

Byłam szczęśliwa, że chłopak nie mówi na serio, nie miałam ochoty znowu się z nim kłócić.

Położyłam się na jego łóżku, po czym próbowałam zasnąć... Niestety nie umiałam... Chciałabym żeby moja kochająca mama, troskliwy tata, nie raz wkurzający starszy braciszek, oraz moja przesłodka młodsza siostrzyczka, byli ze mną.

❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤

To już 3 rozdział mojej opowieści!! 😃 I co? Podoba się? Więc dużo 😘 Gwiazdkujcie i komentujcie bo to bardzo motywuje... Do następnego!

XOXO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro