❄🎆🎄
Victoria szykowała się na dzisiejszy wieczór przez ostatni tydzień. Tegoroczny sylwester był dla niej przerażającym wyzwaniem. Nie wiedziała, czy zostać w domu, czy może gdzieś się z kimś umówić. W końcu zdecydowała, że zostanie z bratem w domu. Do północy pozostało całe 10 godzin. Dziewczyna przypominając sobie o całej reszcie świata chwyciła szybkim ruchem telefon i połączyła się z WiFi powodując, że fala powiadomień przymuliła jej telefon. W końcu udało się jej jakoś włączyć messenger'a i natrafić na dostępnego Pawła. Pisząc do niego sama nie wiedziała, co dokładnie napisać.
Hej, co robisz na sylwestra?
To jedyne, co przyszło jej w tej chwili do głowy. Wysyłając to podrapała się po głowie i rzuciła na swoje dosyć wygodne łoże pogrążając się w przemyśleniach o chłopcze. O Pawle Diduszko, który przez ostatnie pół roku powoduje, iż dziewczyna ma mętlik w głowie. Wpatrując się w sufit usłyszała jak jej telefon wydaje charakterystyczny dźwięk. Wyprostowała się i przeczytała wiadomość.
Jadę do kolegi.
Ta jedynie odpisała krótkim ok i wyłączyła WiFi, nie chcą marnować więcej baterii. Czy opłaca się jej w ogóle iść na dwór i spędzać sylwestra wesoło, gdy jest się samotnym, a marzenia dotyczące tegorocznego sylwka po prostu odeszły? Wzięła głęboki wdech i włączyła szybkim i stanowczym ruchem komputer.
Głośna i smętna muzyka dotarła do jej uszu w mniej niż 5 minut później. Victoria ponownie położyła się na łóżku i zamknęła oczy chcąc chodź pomarzyć o ich spotkaniu w tą magiczną noc.
Stała niedaleko brata, który zajmował się ustawianiem petard i obserwowała ludzi dookoła, którzy coraz szybciej zapełniali jej osiedle powodując, iż było tam coraz mniej miejsca. Próbowała go dostrzec. Gdzieś pomiędzy jej sąsiadami i ich znajomymi. Chciała ujrzeć go w blasku księżyca niczym w romantycznym filmie. Jednak, Pawła nigdzie nie było. Dziewczyna spuściła głowę i zaczęła obserwować, jak pojedyncze petardy opuszczają ziemię i wzbijają się w niebo powodując, że oczy wszystkich tam zebranych zabłyszczały. Spojrzała na zegarek w telefonie. Może jeszcze przyjdzie? Przecież zostały dwie minuty. Oparła się plecami o słup elektryczny. Spojrzała na niebo, czyste jak morze. Żadnej, najmniejszej gwiazdki.
Szczęśliwego Nowego Roku! Krzyknęła z resztą ludzi, gdy na zegarkach wybiła północ. Spojrzała na brata i jego narzeczoną. Nie chciała patrzeć jak sie całują, sprawiając jej ból nawet o tym nie wiedząc. Poczuła jak ktoś klepie ją w ramię. Odwróciła się i dostrzegła Pawła. Chłopak stał i uśmiechnął się cicho szepcząc 'hej'.
Poczuła te miłe uczucie w okolicach brzucha, kiedy sie do niej zbliżył. Dotknął jej policzka i delikatnie pocałował, a ona poczuła się jak w niebie. 'Szczęśliwego Nowego Victorio'
Otworzyła oczy i westchnęła. To wszystko sie nie wydarzy, nigdy. Spojrzała na zegarek. Leżała tak niepotrzebnie przez jedną, długą godzinę. Jest godzina 15 a ona leży w piżamie i marzy o chłopaku starszym o dobre 3 lata.
** **
-Młoda, idziesz ze mną do sklepu? - brat Victorii wszedł do jej pokoju i zastał ją oglądającą jakieś głupie filmiki na yt
-Jasne, moge pójść, naszła mnie ochota na chipsy- wstała z krzesła i poszła do szafy wyciągnąć ubrania
-Będę gotowa za jakieś 6 minut
-Dobra, to zaraz przyjdź - wyszedł z jej pokoju, następnie mieszkania i poszedł do siebie
Wzięła jakieś losowe ciuchy i szybko się ubrała. Przypudrowała sie mając nadzieje, że może jednak go spotka.
Szybko wyszła z mieszkania zamykając drzwi na klucz i zapukała do drzwi od domu brata. Weszła bez pozwolenia, jak to zawsze bywa i uśmiechnęła sie na widok psa. Jej brat już ubrany chwycił portfel i wyszli do, sklepu po małe zakupy.
** **
-Rodzice o której wrócą?
-Nie wiem, mama mówiła, że prawdopodobnie o drugiej, może trzeciej. Do tej pory będę u was, chyba,że zaśniecie-wzruszyła ramionami wychodząc ze sklepu
-A co?
-Nic, tylko pytam. Masz wszystko? Jutro będzie wszystko zamkniete.
-Mam wszystko oraz pełną lodówkę, nic mi mie trzeba- przewróciła oczami i przeszli przez ulicę
** **
-Victoria, jest za dziewięć. Idź szybko do domu po petardy
-Idę, idę - zeskoczyła z ich łóżka i poszła do mieszkania, po petardy.
Ubrała się a fajerwerki wrzuciła do worka zostawiając w domu puste pudełko. Zamknęła szybko drzwi i wyszła na zewnątrz, gdzie jej brat już na nią czekał i zaczął ustawiać petardy w określonym wcześniej miejscu.
Podeszła bliżej i położyła worek przy płocie. Stanęła przy słupie i oparła podeszwę buta o niego patrząc na brata. Ten ustawiając fajerwerki zapytał ją o godzine.
-58
-Ustawiaj swoje
-Nie lubię, ty je odpalisz- wzruszyła ramionami oglądając jak kilka chłopaków z jej bloku ustawia nieopodal petardy śmiejąc sie przy tym.
-Jak ja? To twoje, dawaj je tu
-Jezu no potem sie je odpali
-Jak wolisz- odsunął sie i stanął koło płotu, gdzie leżał jej worek. Dziewczyna podeszła do niego i oznajmiła iż jest już północ. Chłopak podszedł do pudełek i podpalił ląd szybko sie odsuwając w jej kierunku.
Ich fajerwerki były niesamowite. Kilku ludzi podeszło nieco bliżej i odpaliło swoje niedaleko ich chcąc skomponować jeszcze piękniejszy widok.
Victoria westchnęła i zaczęła powoli odpalać małe pierdoły, które nie robiły w sumie żadnego wrażenia. Tylko bezsensownie wybuchały i odstraszały ludzi.
Już mieli wracać, kiedy poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstek i odwraca w swoją stronę.
-Przepraszam, że tak późno...mój plan był inny
-Plan?
-Chciałem tu być o północy, ale autobusy... I wiesz...
-A co z twoim kolegą?
-On...to było ustawione-Paweł podarował jej piękny uśmiech powodując, że sama sie uśmiechnęła
-Chciałem...cię zapytać, czy może... Nie chciałabyś tego roku rozpocząć jako...poczuć sie kochana? Zostać...moją dziewczyną?
Dotknęła jego policzka i delikatnie kiwnęła głową na znak, że sie zgadza.
Ten schylił się i pocałował życząc
Szczęśliwego Nowego Roku 💗💎💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro