Rozdział 26
Dean
Od mojego telefonu do Rhiannon minął ponad tydzień. Cholernie za nią tęskniłem, dlatego musiałem usłyszeć jej głos. Obawiałem się, że może nie odebrać mojego telefonu, ale jednak to zrobiła. Serce zabiło mi mocniej na dźwięk jej głosu. Nie tylko dla mnie była ciężka ta rozmowa, bo dla niej też. Słyszałem w jej głosie rozpacz. Mediolan od zawsze był jej marzeniem, a marzenia należy spełniać. Za bardzo oboje pragnęliśmy szczęścia drugiej osoby i dlatego nie odezwaliśmy się, żeby zatrzymać drugą osobę przy sobie. Rhiannon, potrzebowała czasu, więc go jej dałem.
Moje życie od ponad czterech miesięcy toczyło się tak samo. Całe dnie spędzałem na siłowni, później doszły treningi, a niekiedy u Rose i małej Julii. Mała z każdym dniem stawała się coraz bardziej do niej podobna. Miała jedynie ciemne włosy i oczy, jak Will. Pomogłem jemu przy przemalowaniu pokoju, jako dobry ojciec chrzestny i przyjaciel. Dowiedziałem się, że chrzestną zostanie jej koleżanka z Polski. Gdy na nich patrzyłem, zazdrościłem im nie tego, że Rose wybrała Willa, ale tego, że oboje się kochają i są obok siebie. Miałem nadzieję, że ten rok, który będę bez niej szybko nam obojgu zleci.
Siedzieliśmy właśnie w szatni przed treningiem, gdy do środka wszedł Will i trzymał jakieś czasopismo w ręce. Zaczął się przebierać w barwy drużyny, a następnie usiadł między mną, a Samuelem. Zawiązał buty i wziął gazetę do ręki.
– Co ty czytasz? – pokazałem na jego ręce.
– To nie ja, to Rose. Dała mi tą gazetę, gdy wychodziłem. Podobno pisze tam coś o nas – zaczął przeglądać po kolei strony, aż natknął się na nagłówek ze swoim nazwiskiem. – O, jest! Kobieciarz i łamacz damskich serc, żeni się. Wilhem Scott, kapitan drużyny Charlton Athletic, już za kilka miesięcy stanie na ślubnym kobiercu. Jak donosi nasz informator, wybranką jego serca jest Rosalinda Grochowska, z którą ma niespełna czteromiesięczną córeczkę – Will, czytał dalej, ale nie skupiałem się na tym zbytnio, gdyż artykuł na ostatniej stronie bardziej mnie zaintrygował. Wyrwałem mu gazetę i zacząłem czytać tekst. – Kurwa, czytałem to – popatrzył na mnie oburzony.
– Z kiedy ta gazeta? – zapytałem, nie zwracając uwagi na jego ton.
– Z wczoraj – odparł i zaczął zaglądać mi przez ramię.
Rhiannon Roderick, znana modelka nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też w Londynie, czy innych państwach, zawitała kilka miesięcy temu do Mediolanu. Szturmem podbiła Włoskie serca nie tylko projektantów, ale też modeli. Nasi paparazzi przyłapali ją na kolacji z młodym i niewiarygodnie seksownym, Marco Accardi. Widać, że młodzi nie szczędzili sobie czułości, co jest pokazane na zdjęciach poniżej. Młoda modelka po burzliwym rozstaniu z piłkarzem Deanem Parkerem, dość szybko znalazła pocieszenie w ramionach Włocha. Zostało nam tylko czekać na potwierdzenie ich związku.
Spojrzałem poniżej i były dwa zdjęcia. Na jednym, jak ten fiut trzymał ją za dłonie, a na następnym, jak stali przed jakąś restauracją. Ścisnąłem gazetę w dłoniach i rzuciłem przed siebie. Wstałem z miejsca i odwróciłem się w stronę naszych szafek. Oparłem głowę o zimny metal i miarowo zaciskałem szczękę oraz pięści.
– Ja pierdole – usłyszałem za sobą głos Samuela. – Pamiętaj, to może być coś innego, niż to, na co wygląda.
– Kurwa, przecież widzę, że jakiś fagas do niej uderza – pokazałem palcem na gazetę. – Pierdolę to, lecę do Włoch. Jak trener będzie chciał mnie wyjebać z drużyny, to trudno – zacząłem się przebierać z powrotem w swoje ciuchy. – Nie będzie jakiś Włoszek podbijał do mojej dziewczyny.
– Uspokój się – położył dłoń na moim ramieniu. – Pamiętasz, że ja też przez to przechodziłem.
– A co jeśli to prawda? Nie będę tracił więcej czasu, tylko jadę na lotnisko – zabrałem torbę i wyszedłem z szatni.
– Zamierzasz lecieć turystycznym? Przecież ci to długo zajmie. Poczekaj chwilę... – odblokował telefon i zaczął do kogoś dzwonić. – Mamo, mam prośbę....
***
Tak więc po pół godziny siedziałem w odrzutowcu, który należał do rodziny Willa, a dokładniej do jego ojca. Choć podziękowałem mu już kilkukrotnie, zanim wyszedłem, to i tak nigdy nie będzie dość podziękowań za to, co dla mnie zrobił. Noga nerwowo podskakiwała mi w miejscu, gdy podziwiałem krajobraz za oknem, albo chociaż starałem się to robić. Stewardessa, podeszła do mnie i poinformowała, że za pół godziny będziemy lądować. Kiwnąłem głową i dalej byłem zatopiony w swoich myślach. Na wspomnienie tych zdjęć, moje palce automatycznie zaciskały się w pięści. Nie mogłem znieść myśli, że ten Włoch ją dotknął.
Po czterdziestu minutach, wyszedłem z samolotu wprost na płytę lotniska w Mediolanie. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer mamy. Była skarbnicą wiedzy i na pewno wiedziała, gdzie Rhiannon teraz mieszka oraz znała adres jej agencji.
– Synku, jak dawno cię nie słyszałam – odebrała, szczęśliwa mama.
– Mamo, potrzebuje pewnych informacji. Na jakiej ulicy znajduje się agencja tej Joanny i adres Rhiannon. Nawet nie próbuj się wykręcać, bo wiemy oboje bardzo dobrze, że ty wiesz – przeszedłem przez budynek lotniska, aby dostać się na postój taksówek.
– Dean, przecież Rhiannon jest we Włoszech.
– Ja też jestem – wciąłem się jej w zdanie. – Jeśli chcesz mieć synową, lepiej podaj ten adres.
– Och, Dean.... – westchnęła, ale podała mi adres. – Przywieź ją do nas.
– Nie ma innej opcji, mamo. Dziękuję, kocham cię.
– Ja ciebie też, synku.
Rozłączyłem się i wsiadłem do pierwszej wolnej taksówki. Miałem nadzieję, że będzie mówił po angielsku. Wymówiłem mu nazwę ulicy oraz nazwisko kobiety, żeby wiedział o jakie miejsce mi dokładnie chodzi. To był mój szczęśliwy dzień, gdyż kierowca rozmawiał po angielsku. Bez problemu dogadaliśmy się, co do miejsca docelowego. Stukałem palcami o parapet i patrzyłem na wąskie uliczki oraz kierowców, którzy jeździli, jak chcieli. Co chwilę odblokowywałem telefon i skupiałem wzrok na zegarku. Minuty, jakby specjalnie zaczęły pomalej lecieć.
Włoszek, pożyje trochę dłużej.
Gdy w końcu dojechałem do celu, zapłaciłem kierowcy w funtach, ale nie miał nic przeciwko. Złapałem torbę, którą miałem ze sobą i poszedłem w stronę wejścia do agencji. Była mniej ostentacyjna, niż mojej mamy, ale też robiła duże wrażenie. Przeszedłem obok ochroniarza, jak burza i kierowałem się przed siebie.
– Prego, Signore! – zawołał za mną, ale nie przystanąłem choćby na chwilę.
Wszedłem do wielkiego pomieszczenia, w którym było poustawianych kilka podwyższeń oraz kilkoro fotografów robiło coś przy aparatach. Podszedłem do jednego i stanąłem na przeciwko.
– Marco – powiedziałem tylko to, bo wiedziałem, że to wystarczy.
Nic się nie odezwał tylko pokazał palcem na drugi koniec pomieszczenia. Powiodłem za jego wzrokiem i natrafiłem na faceta ze zdjęcia. Uśmiechnąłem się, rzuciłem torbę na ziemię i poszedłem w jego stronę. Po drodze strzeliłem palcami u rąk.
– Hej, Włoszek! – krzyknął, a wtedy on się obrócił w moją stronę. Zacisnąłem palce w pięści i zamachnąłem się. Powaliłem go prawym sierpowym na ziemię. Gdy na mnie spojrzał, lała mu się krew z nosa. – Gdzie jest Rhiannon?!
– Nie ma jej.
– Kurwa, odpowiedz, kiedy pytam grzecznie.
– Dzisiaj ma wolne – chwycił się na krwawiący nos. – Kim ty jesteś?
– Twoim koszmarem i chłopakiem Rhiannon. Dla twojego dobra nie zbliżaj się do niej – podniosłem go i uderzyłem jeszcze raz.
Poczułem, jak ktoś odciąga mnie do tyłu. Oglądnąłem się i zobaczyłem dwóch ochroniarzy. Ciągnęli mnie przed sobą, aż do wyjścia z agencji. Pchnęli mnie do przodu, a później rzucili moją torbę. Zdjąłem bluzę, którą miałem na sobie, podniosłem torbę i zacząłem iść przed siebie. Jednak nie wiedząc za bardzo, gdzie mam się udać, wpisałem w nawigację jej adres. Czekał mnie mały spacer, ale musiałem się z nią widzieć. Przewiesiłem torbę przez ramię i poszedłem do Rhiannon.
Po kilkunastu minutach stanąłem przed jej mieszkaniem. Zacząłem otwartą dłonią uderzać o drzwi. Robiłem tak kilka razy, ale nikt nie otwierał. Ponowiłem próbę, a że byłem wkurwiony, to to mnie do kurwiało jeszcze bardziej. Znów uderzałem o drzwi, aż w końcu one się otworzyły i stanęła przed nimi Rhiannon, która miała na sobie tylko ręcznik.
– Dean? – zobaczyłem na jej twarzy wymalowany szok. – Co ty robisz we Włoszech?
– Przyjechałem do ciebie – położyłem dłoń na drzwiach i rozszerzyłem, żebym mógł wejść. – Świetnie sobie dajesz radę – pokiwałem głową w uznaniu, rozglądając się po wnętrzu.
– Co masz na myśli? – jej głos był niepewny.
– Wyobrażasz sobie, siedziałem w szatni i przygotowywałem się na trening, gdy do środka wszedł Will z gazetą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na końcu zobaczyłem swoją dziewczynę z innym Włoszkiem – odwróciłem się do niej przodem i zacząłem pomału podchodzić. Rzuciłem torbę na podłogę, zaraz koło moich stóp.
– Co zrobiłeś? – przycisnęła bardziej ręcznik do piersi.
– Włoszek, dostał już nauczkę – powiodłem palcem od jej szyi, aż do ręcznika. Ciało dziewczyny zadrżało na ten gest. – Myślę, że dostał lekcję. Do mojej dziewczyny nie można się przystawiać.
– Niczego nie obiecywaliśmy sobie, gdy wyjeżdżałam – powiedziała cicho, a duże ciemne oczy patrzyły na mnie w skupieniu.
– Ja obiecywałem – przeniosłem dłoń na jej udo, a później wsadziłem pod ręcznik i dotknąłem gorącej i mokrej kobiecości. – Na niego też tak reagowałaś?
– Nie wiem o czym mówisz. Z Marco... – zaczęła, ale położyłem jej palec na ustach.
– Nie wymawiaj przy mnie imienia tego fiuta – splunąłem. – Powiedz mi, czarnulko – zacząłem drażnić jej łechtaczkę. – Czy on był tutaj?
– Dean... – zajęczała.
– A może nawet i tutaj? – wsadziłem jej palce do wnętrza i poruszałem powolnymi ruchami. – Przyprawia mnie to do kurewskiej pasji, gdy pomyślę, że cię dotykał – warknąłem do jej ucha. Jednym ruchem zdjąłem z niej ręcznik i rzuciłem za mnie.
– Puta! – krzyknęła i wbiła paznokcie w moje ramiona. – Nigdzie nie był. Jestem tylko twoja – popatrzyła mi głęboko w oczy i przycisnęła swoje spragnione wargi do moich.
– Powinienem być teraz na treningu – mówiłem między pocałunkami. Wolną dłonią zsunąłem dresy i wyciągnąłem twardego już członka. – W pieprzone dwie i pół godziny, znalazłem się we Włoszech. Obiłem gebę tamtemu fagasowi i jestem u swojej dziewczyny, której nie widziałem od czterech miesięcy – chwyciłem kutasa u podstawy i przesuwałem po nim ręką.
– Co zrobiłeś?! – otworzyła szeroko oczy i spojrzała na mnie. Wtedy wyciągnąłem palce, a zastąpiłem je penisem. – Jak dobrze – westchnęła.
– To, co powiedziałem – rozsmarowałem jej wilgoć na wargach. – Nikt więcej nie będzie do ciebie uderzał – połączyłem nasze wargi.
Zajęczała mi do ust i mocniej wbiła paznokcie w moją skórę. Odchyliłem się i zdjąłem koszulkę. Rhiannon, od razu dotknęła moich mięśni na brzuchu. Chwyciłem ją za pośladki i podniosłem do góry. Oplotła mnie swoimi długimi nogami. Najbliżej miałem stół kuchenny, dlatego przeszedłem do niego. Położyłem dziewczynę na nim. Była taka piękna i zniewalająco seksowna. I moja.
Wbiła pięty w moje pośladki, bym wszedł w nią jeszcze bardziej. Nachyliłem się i ścisnąłem dłonią jej piersi, drażniąc przy tym sutki. One stwardniały pod moim dotykiem i naprężyły. Kurwa, wiedziałem, że długo nie wytrzymam, dlatego zacząłem się w niej szybciej poruszać. Ścisnąłem jej obie piersi schyliłem się, wkładając je do ust. Ssałem je i podgryzałem nawzajem. Okrążyłem językiem, a później pociągałem, dopóki z jej ust nie wydobywał się jęk podniecenia. Chwyciłem ją delikatnie za szyję. Rhiannon, położyła swoją dłoń na mojej i delikatnie docisnęła. Lubiła ostrą zabawę, tak, jak ja. Pieprzyłem ją mocno i głęboko. Oboje tego potrzebowaliśmy, a szczególnie naszej bliskości. Przeniosłem dłoń na łechtaczkę i zacząłem ją stymulować, aby przyśpieszyć jej orgazm.
– Me siento bien – wyjęczała po hiszpańsku.
Podniosłą biodra, aby czuć mnie jeszcze głębiej w sobie. Ścisnąłem jej jeszcze bardziej szyję. Przyśpieszyłem ruchy dłoni oraz bioder. Czarnulka, odchyliła głowę do tyłu i mówiła coś do siebie po hiszpańsku. Kiedy oboje byliśmy bliżej spełnienia, chwyciłem ją mocniej za biodra i dociskałem do siebie. W pomieszczeniu było słychać tylko odgłos naszych obijanych ciał o siebie. Pokrywała nas lekka warstwa potu. Razem z Rhiannon, doszliśmy w tym samym momencie. Poruszałem się jeszcze w niej bardzo powoli, gdy nachyliłem się do jej ucha.
– Kocham cię – mruknąłem i pocałowałem w usta. Spojrzała w moje oczy, przejechała językiem po wargach i uśmiechnęła się.
– Te amo, Dean – wplotła palce w moje włosy i tym razem to ona mnie pocałowała.
Gdy zakończyliśmy nasz pocałunek, wyszedłem z jej wnętrza. Schowałem członka z powrotem do bokserek i pomogłem jej wstać. Rozglądnęła się za czymś po ziemi, a później do tego podeszła. Chwyciła mój podkoszulek i brała go na siebie. Sięgał jej do połowy uda i wyglądała w nim niesamowicie seksownie.
– Idę do łazienki.
Mruknęła, podniosła ręcznik i – jak mniemam – skierowała się do tamtego pomieszczenia. Przejechałem ręką po włosach i rozglądnąłem się po mieszkaniu. Było one większe, niż w Londynie, ale surowe. Nigdzie nie walały się rzeczy Charlotte, ani nawet Rhiannon. Przeszedłem na taras, który był niemal wielkości mieszkania. Wyciągnąłem paczkę fajek z kieszeni dresów oraz zapalniczkę. Odpaliłem jednego i podziwiałem panoramę Mediolanu. Nigdy bym nie pomyślał, że znajdę się we Włoszech.
Kiedy wypaliłem pół papierosa, poczułem, jak para rąk oplata mnie od tyłu. Położyła policzek na moich plecach, ale nic się nie odezwała. Dopaliłem papierosa i odwróciłem się do niej. Włosy miała związane w koka na środku głosy i dalej miała na sobie moją koszulkę. Oplotła mnie rękami i położyła głowę na mojej piersi. Zrobiłem to samo i oparłem brodę o czubek jej głowy. Przymknąłem oczy i uśmiechnąłem się do siebie. Tak bardzo za nią tęskniłem.
– Te extrañé mucho – wyszeptała w moją pierś.
– Co to znaczy? – zapytałem, dalej nie otwierając oczu.
– Nic ważnego – podniosła głowę, dlatego otworzyłem oczy. – Dlaczego go pobiłeś?
– Musiał wiedzieć, że jesteś moja, czarnulko. Nikt teraz nie będzie się do ciebie zbliżał. Kiedy zobaczyłem wasze zdjęcia coś we mnie wstąpiło i tak oto znalazłem się tutaj.
– Bardzo go pobiłeś?
– Najprawdopodobniej złamałem mu nos – rzuciłem bez emocji.
– Co?! – otworzyła szerzej oczy i usta. – Dean, do cholery! Ja z nim tylko pracowałam. A jak mnie będą chcieli wyrzucić przez to? Pomyślałeś o tym?
– Nie będą chcieli stracić tak dobrej modelki, uwierz mi.
– Obyś miał rację – odwróciła ode mnie wzrok i westchnęła. – Jesteś głodny? Miałam robić sobie jedzenie.
– Bardzo chętnie. Nie jadłem nic od rana. Pomóc ci?
– Może lepiej, jak usiądziesz przy stole – posłała mi uśmiech, a potem wyszła z tarasu.
Wsadziłem ręce do kieszeni spodni i zacząłem bujać się na piętach, spoglądając w niebo. Byłem szczęśliwy, choć tak krótkim spotkaniem z Rhiannon. Dawała mi szczęście oraz zapełniała pustkę, którą nawet nie wiedziałem, że posiadam. Uśmiechnąłem się do siebie i wszedłem do środka. Skierowałem się do kuchni i usiadłem na krześle tak, jak mi powiedziała. Obserwowałem ją, jak przez cały czas krzątała się w kuchni, wyciągając garnczki, foremki do ciast oraz robiła coś przy piekarniku. Akurat wtedy miałem idealny widok na jej wypięty tyłek. Oparłem się o krzesło, a później nieznacznie poprawiłem twardniejącego kutasa.
– Parker, przestań patrzeć się na mój tyłek – odezwała się, nie patrząc się nawet na mnie.
– A skąd wiesz, że się patrzę?
– Nie jestem głupia – spojrzała na mnie przez ramię. – Z racji tego, że jesteśmy we Włoszech zrobiłam pizzę. Adrianna, moja asystentka dała mi przepis.
– Masz asystentkę?
– Sama byłam zdziwiona – usiadła na przeciwko. – Mieszkanie i asystentka były w kontrakcie.
– Mam nadzieję, że nie jedziesz za bardzo po niej – zaśmiałem się.
– Zależy od dnia – wzruszyła ramionami. – Za około czterdzieści minut będzie pizza. O której masz lot?
– Za – spojrzałem na zegarek, który był na piekarniku – trzy godziny. Jutro mamy następne treningi. Trener chce nas chyba wykończyć.
– Ale dobrze wam wychodzą mecze. A co tam u reszty?
– Will i Rose przygotowują pełną parą wesele, Sam i Emma pogodzili się, a Archie jak zawsze chodzi swoimi drogami.
– Wydaje się najbardziej spokojny z was.
– Bo tak jest. Nigdy nikomu nic nie opowiadał o swojej przeszłości. Zawsze trzymał ją dla siebie. Niby jesteśmy przyjaciółmi i przez kilka lat mieszkaliśmy razem, ale zawsze unikał tematu swojej rodziny, jak i przeszłości. Wiem jedynie, że raz namieszał między Samuelem, a Emmą – wzruszyłem ramionami. – Słyszałaś, że między Charlotte, a Gregiem nie jest dobrze?
– Dzwoniła do mnie. Greg, rozmawiał z tobą?
– Rozmawiał, ale nic nie mogę tobie powiedzieć, bo wiem, że za chwilę to przekażesz przyjaciółce – mrugnąłem do niej okiem. – Opowiedz mi coś więcej, co robiłaś przez te miesiące.
Rhiannon, zaczęła opowiadać wszystko od początku. Pominęła jedynie temat jej wylotu. Czułem, że to dla niej było bardzo ciężkie. Zauważyłem, że z większą radością mówiła o samych Włoszech, niż o swojej pracy. To była jej pasja, ale nie widziałem tego ognia, co w Londynie. Jej zapał i specyficzny błysk w oku gdzieś zniknął. Lecz dalej była moją Rhiannon.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro