Rozdział 1
Rhiannon
– Bardzo dobrze, kochanie! Teraz trochę w prawo... Niżej głowa... Utrzymaj ją tak... Teraz kolano do przodu... Super, dzięki – odezwał się nasz fotograf, Jayden. Był miłym chłopakiem i stu procentowym gejem.
Poprawiłam szlafrok, który miałam na sobie i podeszłam do monitora, na którym było widać ujęcia, jakie zrobił. Brałam udział w kampanii reklamowej jednej z wiodącej firmy bielizny. Plusem bycia modelką było później dostanie rzeczy, które się reklamowało. Modelingiem, zajmowałam się już parę lat. Zaczęło się jeszcze, gdy byłam mała i rodzice wysłali mnie na casting. Dzięki mojej urodzie, bardzo łatwo było mi wygrać. Miałam czarne włosy, czarne oczy i oliwkową skórę. To wszystko mogłam zawdzięczyć mamie, która jest Wenezuelką. Najpierw, jako dziecko reklamowałam proszki do prania, czy zabawki. Teraz, gdy byłam już dorosła, reklamowałam wszystko. Zaczynając od butów, a kończąc na bieliźnie, czy reklamie prezerwatyw. Oczywiście wszystkie kontrakty najpierw musiały być sprawdzone przez moją agentkę. Kochałam tę pracę. Czasami musiałam wyjechać poza granice Anglii, ale mi to nie przeszkadzało. W Anglii, oprócz mojej przyjaciółki Lottie, nie miałam nikogo. Rodzice mieszkali w Chicago, a ja ze względu na wykonywany zawód, nie miałam swojego miejsca na ziemi.
– Zajebiście wyszły – przyznałam mu rację.
– Zgadzam się – zawtórował mi Taylor, z którym pozowałam. – Rhiannon, wyglądasz gorąco na tych zdjęciach – trudno było się z tym nie zgodzić. Wyglądałam tak, jakbym go chciała pieprzyć.
– Jutro czeka nas następna sesja. Mają przyjść nowe ciuszki, więc będziesz miała, co wziąć do domu, albo oddać Lottie – powiedział fotograf.
– Nie mogę się doczekać. Dobra, chłopaki. Idę się przebrać, bo czeka mnie dzisiaj niezapomniany wieczór z dziewczynami. Do zobaczenia – nachyliłam się i pocałowałam Jaydena w policzek i odeszłam w stronę pokoju, w którym miałam zostawione swoje ciuchy.
Zmyłam makijaż, który miałam zrobiony specjalnie do sesji, przebrałam się w swoje rzeczy i wyszłam. Dzięki temu, że miałam podpisanych kilka kontraktów, stan mojego konta pokazywał kilka zer na wyciągach bankowych. W mojej szafie, można było znaleźć wszystko. Szpilki od Christiana Louboutina po najnowszy garnitur od Prady. Oczywiście mogłabym bez tego wszystkiego żyć, ale gdy się dostawało i było stać na te rzeczy, to aż szkoda odrzucać taką szansę. Założyłam okulary przeciwsłoneczne od Diora na nos i poszłam w stronę najnowszego Mercedesa klasy C Coupe. Wsiadłam do niego i odjechałam w stronę apartamentu w centrum Londynu, który dzieliłam z przyjaciółką. Chociaż było mnie stać na niego sama, to jednak nie lubiłam samotności. Zawsze musiałam mieć koło siebie kogoś z kim będę mogła w każdej chwili napić się wina, popłakać, a później zacząć się śmiać. Zawdzięczałam to wszystko mojej mamie i jej naturze. Podgłośniłam radio, gdy usłyszałam początek mojej ukochanej piosenki Mabel – Don't Call Me Up. Uwielbiałam ją, bo przypominała mi dawne czasy. Miałam już prawie dwadzieścia sześć lat, ale nie umiałam się ustatkować. Zazwyczaj każdy chłopak ze mną nie wytrzymywał dłużej, niż rok.
Godzinę później i stania w wielu korkach, w końcu dojechałam do domu. Zaparkowałam na swoim miejscu i wysiadłam z samochodu. Przywitałam się z portierem na parterze i poszłam do swojego mieszkania. Kiedy otworzyłam drzwi od razu poczułam zapach czekoladowego ciasta, a to znaczyło, że Lottie była w domu. Położyłam torebkę na komodzie zaraz koło wejścia i poszłam do kuchni.
– Pięknie pachnie – powiedziałam na wejściu i podeszłam do blatu, na którym leżała blacha z ciastem.
– Dzięki, Rhiannon – odwróciła się w moją stronę i pocałowała mnie w usta, jak zawsze. Byłyśmy prawdziwymi przyjaciółkami, więc to zachowanie nie było dla mnie dziwne.
Charlotta, była ode mnie młodsza o rok i niższa o dobre dziesięć centymetrów. Pochodziła stąd, dlatego też miała jasne blond włosy i jasną cerę. Nawet nasz angielski się różnił. Mówiłyśmy, na niektóre rzeczy inaczej i nasz akcent był inny.
– Później zabalujemy – poruszyłam dwuznacznie brwiami. – Na ściance mam być o dwudziestej, więc musimy wcześniej wyjść, a do tego przygotowanie i znów zejdzie nam pół dnia – westchnęłam. To było coś, czego nie lubiłam. Ścianki i niezliczona ilość zdjęć.
– Napiszę do dziewczyn, żeby wiedziały, na którą mają być. A to zobaczyłam dzisiaj rano w kiosku i musiałam wziąć – pokazała czasopismo, a później we mnie nim rzuciła. Zobaczyłam na okładce siebie.
– Z kim tym razem mam romans? Z Ryanem Goslingiem, czy może z samą Elżbietą? – zaśmiałam się i zaczęłam szukać odpowiedniej strony.
– A sama zobacz – zaplotła ręce na piersi i zaczęła się śmiać.
– Rhiannon Roderick, modelka, która podbija serce Brytyjczyków, została ostatnio złapana na pocałunku z kobietą! – czytałam na głos treść artykułu. – Była to młoda blondynka, o której jeszcze nic nie wiemy, ale dowiedzieliśmy się, że obie kobiety mieszkają razem. Czy piękna Rhiannon woli dziewczyny, czy to tylko następna sensacja? – zaczęłam się śmiać i popatrzyłam na Charlotte. – Widzisz, mamy romans, jak się z tym czujesz?
– Okropnie, bo jeszcze mój chłopak się dowie i będzie chciał sprawdzić, czy na pewno wolę dziewczyny. Chłopak, którego nie mam – roześmiała się. – Jak zobaczą nas razem na ściance dzisiaj, te plotki nie ucichną.
– A kogo to obchodzi – machnęłam ręką i odłożyłam gazetę. – Idę na siłownię, a ty zacznij szukać sobie czegoś na wieczór.
Przechodząc obok niej, pocałowałam w policzek i poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam te ciuchy, które miałam na sobie i przebrałam się w leginsy i sportowy stanik. Plusem mieszkania w apartamencie, była siłownia w tym samym budynku. Wzięłam po drodze jeszcze butelkę wody i poszłam do windy. Zjechałam nią na poziom minus jeden i weszłam za szklane drzwi. Będąc modelką, musiałam utrzymywać taką samą figurę, żebym zawsze wyglądała pięknie. Dziewczyny w tej branży też nie były święte. Każda dogryzała każdej, gdy zobaczyła u niej tkankę tłuszczową, albo odrosty. Nie chciałam się w to mieszać, dlatego przychodziłam na sesję i zaraz po niej wychodziłam.
Po godzinnym cardio i żegnając się z dziewczyną pracującą na recepcji, wyszłam z siłowni. Przechodząc przez krótki hol, parę chłopaków odwróciło się za mną, ale posłałam im uśmiech i poszłam dalej. Z takim zachowaniem, spotykałam się bardzo często, dlatego po latach praktyki, nic już sobie z niego nie robiłam. Będąc dziewczyną o takiej figurze i niecodziennej urodzie, przyzwyczaiłam się już do tego, nawet mieszkając w Stanach.
Weszłam do apartamentu i poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam z siebie strój do ćwiczeń i nago, przeszłam do łazienki. Odkręciłam gorącą wodę i weszłam pod strumień. Odchyliłam głowę do tyłu, pozwalając swobodnie wodzie płynąć po moim ciele. Kiedy wyciszyłam już swoje myśli, zaczęłam się myć. Wszystko miałam o zapachu wanilii, którą już po kilku chwilach można było wyczuć w całym pomieszczeniu.
Kilkanaście minut później, wyszłam z łazienki i skierowałam się do garderoby. Wzięłam pilot, który leżał na komodzie zaraz po wejściu, a mała ścianka rozsunęła się na dwa boki i wyjechały z niej moje sukienki. To nie tak, że miałam tylko ciuchy od znanych projektantów, miałam również normalne ciuchy z sieciówek, które ubierałam w codzienny dzień, gdy nie miałam żadnego uroczystego wyjścia. Zaczęłam szukać czegoś, co nadawałoby się do klubu, ale też na sesję zdjęciową. W końcu wybór padł na czerwoną sukienkę do połowy uda z cekinami. Na plecach miała kilka pasków, które schodziły się w całość niewiele ponad pośladkami. Jeszcze nigdzie w niej nie wychodziłam odkąd ją dostałam, więc była idealna.
Zdjęłam ją z wieszaka i położyłam na łóżku. Podeszłam do toaletki i zaczęłam się malować. Uwielbiałam to robić, dlatego nawet na sesję malowałam się sama. Nie miałam swojej wizażystki, jak reszta modelek z agencji. Korzystałam jedynie z jednej opcji, jaką był fryzjer, gdyż nie umiała poradzić sobie z moimi niesfornymi włosami. Gdy kończyłam makijaż do pokoju weszła Lottie. Nie musiałam się pytać, po co tutaj jest, gdyż to było oczywiste. Zawsze ją malowałam, jak razem wychodziłyśmy.
– Jak myślisz, będzie dzisiaj jakieś ciacho na imprezie? – zapytała, gdy malowałam jej powieki.
– Mam nadzieję, Lottie. Długo już nie miałam chłopaka, więc przydałby mi się jakiś – zaśmiałam się, ale w połowie to była prawda.
– Też prawda, bo ty nie masz facetów, tylko narzeczonych od razu.
– Przestań – uderzyłam ją lekko w ramię. – Czy to moja wina, że nie nadaje się do związku?
– Oczywiście, że nie, tylko ich.
– No, właśnie. I tej wersji się trzymajmy – skupiłam się od nowa na jej malowaniu, gdyż chciałam, żeby wyglądała perfekcyjnie.
– W ogóle z okazji czego idziemy do klubu?
– Sama nie wiem, ale chyba na rynek wchodzi nowy smak wina i muszą o tym wszystkich powiadomić. A najlepszą reklamą są modelki, które tam będą. Dobra, skończyłam – stanęłam za nią i podziwiałam swoją pracę.
– Jak dobrze, że ze mną mieszkasz. Dziewczyny napisały, że już jadą do klubu – spojrzałam na zegarek w telefonie i zobaczyłam, że event zaczyna się za dwadzieścia minut.
– Kuźwa, kierowca powinien być już na dole – podbiegłam po mój beżowy płaszcz i w biegu zaczęłam go ubierać. – Nigdy nie wyrabiam się w czasie, kiedy muszę – zawiązałam go w pasie, zabrałam telefon i wyszłam z pokoju.
Poczekałam na Charlotte i obie zeszłyśmy na dół. Przed apartamentowcem stał już kierowca, którego wysłała po mnie agencja. Przywitałam się z mężczyzną i ruszyliśmy w stronę klubu. Cieszyłam się, że nie było śniegu, choć mieliśmy już początek grudnia. Co kilka minut patrzyłam na zegarek. Nie mogłam się spóźnić. Nie dzisiaj, kiedy miałam mieć swoje trzecie wyjście na tak ważną imprezę. Gdy zobaczyłam nazwę klubu, byłam szczęśliwa. Poprawiłam włosy przed samym wyjściem z samochodu i otworzyłam drzwi.
– Rhinnon, popatrz tutaj!
– Teraz tu! – zaczęli przekrzykiwać się reporterzy.
– Popatrz w moją stronę!
Ustawiałam się tak, jak chcieli. Po kilku ujęciach na dworze, weszłam do środka. Zdjęłam płaszcz i podałam go portierowi. Charlotta, trzymała się trochę na dystans, gdyż musiałam jeszcze zapozować kilka razy na ściance, która była wewnątrz klubu. Kiedy im podziękowałam, zeszłam z czerwonego dywanu, a kelner podał mi kieliszek wina. Upiłam kilka łyków i zamruczałam z przyjemności. Było pyszne, chociaż nie mogłam zidentyfikować smaku. Po chwili pojawiła się koło mnie, Lottie.
– Już mi się podoba ta impreza – stuknęłyśmy się kieliszkami i poszłyśmy bliżej baru, który był na środku pomieszczenia.
Usiadłyśmy na hokerach i wypiłyśmy do końca trunek z kieliszka. Zawołałam barmana i zamówiłam nam dwie kolejki tequili. Po niecałych pięciu minutach, pojawiły się przed nami oraz talerzyk z cytryną i solą. Wzięłyśmy po kieliszku i wychyliłyśmy go na raz.
– Na zdrowie, siostro – powiedziałam. Nadgryzłyśmy kawałek cytryny i wzięłyśmy drugi kieliszek. Nigdy nie korzystałyśmy z soli, którą nam podawali.
– Ale to było dobre – odezwała się przyjaciółka, odkładając pusty kieliszek na stół.
– A to dopiero początek – mrugnęłam do niej okiem.
Kiedy usłyszałam pierwsze akordy Dua Lipa – Physical, pociągnęłam Lottie za rękę na środek parkietu. Zaczęłyśmy tańczyć. To było coś, co lubiłam zaraz po modelingu, taniec. Za to też lubiłam swoje wenezuelskie korzenie, gdyż miałam dobre poczucie rytmu. Najpierw tańczyłyśmy przodem do siebie, ale później odwróciłyśmy się plecami. Otworzyłam powieki i zobaczyłam, że kilka par oczu była zwrócona w naszą stronę. Mój taniec był coraz bardziej odważny, a wypita tequila, tylko dodawała mi tej odwagi. Przetańczyłyśmy jeszcze jedną piosenkę i wróciłyśmy na nasze miejsce do baru. Pokazałam barmanowi trzy palce, a to znaczyło, że zamawiam jeszcze trzy kolejki tequili.
– Może skończmy na dwóch? – nachyliła się do mnie, Charlotta.
– Słońce, musimy wyluzować – uśmiechnęłam się do barmana i przysunęłam bliżej kieliszki.
– Chyba idzie twoje towarzystwo – przyjaciółka, pokazała ruchem głowy za mną. Zobaczyłam, jak przystojny i dość wysoki blondyn idzie w naszą stronę. Przygryzłam wargę i wychyliłam jeden kieliszek.
– Cześć, Dean – podał mi rękę
– Rhiannon – odwzajemniłam uścisk. Miał duże dłonie, które były szorstkie w dotyku.
– Whisky – zwrócił się do barmana. – Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama? – nachylił się bliżej mojego ucha i musnął ustami po jego płatku. Po moim ciele przebiegł przyjemny prąd.
– Może czekam na jakiegoś seksownego mężczyznę – popatrzyłam na niego spod rzęs i przygryzłam wargę. Jego wzrok udał się w tamto miejsce.
– To już znalazłaś, Rhiannon – sposób w jaki wypowiadał moje imię, przyprawiał mnie o gęsią skórkę.
– Jesteś, aż tak pewny?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo – uśmiechnęłam się na jego słowa.
– To ja was zostawię samych – powiedziała do mojego ucha blondynka i odeszła do chłopaka, który stał niedaleko nas.
– Jeśli tak mówisz – odwróciłam się i wybiłam dwie kolejki tequili naraz. Wytarłam delikatnie kąciki ust i odeszłam od mężczyzny.
Stanęłam na środku parkietu i odwróciłam się do niego przodem. Akurat leciała lecieć piosenka mojej ulubionej piosenkarki Mabel – Boyfriend. Zaczęłam poruszać seksownie biodrami, utrzymując przez cały czas kontakt wzrokowy z wysokim blondynem. Moje dłonie wędrowały po całym moim ciele. Miałam świadomość tego, że nie tylko on patrzył na mnie. Sam wzrok jakim mnie zaszczycił, mógłby wszystko podpalić wokół. Wypił zawartość szklanki i skierował się w moją stronę. Kiedy stanął na przeciw mnie, gwałtownie odwrócił mnie do siebie tyłem. Przysunął bardzo blisko tak, że poczułam jego kutasa, który wbijał mi się w plecy. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Dean, był wysokim mężczyzną, że nawet w piętnastocentymetrowych szpilkach, sięgałam mu do brody. Oboje tańczyliśmy w rytm piosenki, dopóki nie poczułam, że jego dłonie sięgają pod moją sukienkę. Odwróciłam się do niego przodem i zaplotłam dłonie na jego karku, przyciągając bliżej siebie. Wystarczyło popatrzeć w jego oczy, żeby widzieć jaki był podniecony. Sama nie byłam lepsza, gdyż czułam to samo. Przybliżyłam jego usta do swoich i gwałtownie pocałowałam. Położył dłoń na dole moich pleców i przyciągnął do siebie. Jęknęłam w jego usta, kiedy poczułam ugryzienie w wargę. Jego dłonie, zaczęły poruszać się po mojej talii, wysyłając do mojej kobiecości iskry.
– Chodź, idziemy stąd – pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
Nie zaprzeczałam, gdyż sama tego chciałam. Procenty w moim ciele, tylko dodawały mi odwagi. Po drodze wzięłam swój płaszcz i wyszliśmy z klubu. Nasz chód, przypominał bieg, jakbyśmy przed czymś uciekali. Nie poszliśmy daleko, gdyż po chwili byliśmy już w hotelu. Dean, nawet nie podszedł do recepcji, tylko od razu skierował się do windy. Włożył klucz i nacisnął ostatnie piętro. Odwrócił wzrok w moją stronę i zaczął iść powolnym tempem do mnie. Kiedy moje plecy uderzyły o ścianę, chwycił moje dłonie i położył je ponad moją głową. Popatrzyłam na niego i oblizałam delikatnie wargi. Mężczyzna, uśmiechnął się na ten widok i złączył nasze wargi w głębokim i mocnym pocałunku. Jak on dobrze całował. Jęczałam mu bezwstydnie w usta. Pragnęłam jego i tego, co miało się za chwilę stać.
Winda wydała z siebie dźwięk, że byliśmy już na miejscu, a wtedy Dean, podniósł mnie i nie rozłączając naszych ust, przeszedł – jak mi się zdawało – do sypialni. Dosłownie rzucił mnie na łóżku, a później na nie wszedł i usiadł na moich biodrach. Przez chwilę nic nie robił, tylko się na mnie patrzył. Jego wzrok prześlizgnął się na moje piersi. Przez materiał sukienki można było zobaczyć moje sterczące sutki. Uśmiechnął się kącikiem ust i złączył nasze wargi razem, szukając czegoś w szafce nocnej. Gdy się ode mnie odsunął w jego ręce zobaczyłam czarny sznur. Wiedziałam, co chciał zrobić. Podniosłam się, zdjęłam płaszcz, a później podałam mu swoje nadgarstki, które przywiązał do wezgłowia łóżka. Podniósł moją sukienkę tak, że miałam ją na dekolcie. Zniżył się i zaczął całować moje wnętrze ud, aż doszedł do kobiecości, która była bardzo mokra. Delikatnie na nią dmuchnął, a moje mięśnie się skurczyły. Cholera, chciałam, żeby już we mnie wszedł.
– Dean – jęknęłam jego imię.
– Rhiannon – powiedział ustami, zaraz koło mojej kobiecości i poczułam jego język.
Wygięłam ciało w łuk, ale jego dłoń przytrzymała mnie w miejscu. Kciukiem, zaczął robić okręgi na mojej łechtaczce, nie przestając ją lizać. Bezwstydnie zaczęłam ruszać biodrami na jego języku, dążąc do swojego spełnienia. Gdy poczułam że byłam już blisko, wtedy jego język zniknął. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, jak ściągał swoje ciuchy, a później bokserki. Jego gruby członek, stał już na baczność. Poczułam, jak fala pożądania zmierzała do mojego spragnionego punktu. Wyjął prezerwatywę i nałożył na kutasa. Wszedł na łóżko, a później we mnie.
– Kurwa – przeklęłam, a on zaczął mnie pieprzyć.
Położył dłonie na moich piersiach i ściskał je, na zmianę drażniąc sutki. Pieprzył mnie mocno, a rama łóżka obijała się o ścianę. Przełożył jedną dłoń na moją szyję i delikatnie ścisnął na jej dłoń. Podobała mi się ta zabawa. Kurewsko mi się podobała. Wchodził i wychodził ze mnie coraz szybciej. Zaplotłam nogi wokół jego pasa, żeby czuć go głębiej w sobie. Napierał na mój czuły punkt w cipce.
– Dean! – krzyknęłam głośno, dochodząc.
Jednak mężczyzna miał jeszcze inny pomysł i obrócił mnie, wypinając w swoją stronę mój tyłek. Sznur na nadgarstkach wbił mi się w skórę. Wychodziłam na masochistę, ale spodobało mi się to. Wszedł we mnie od tyłu, chwycił w dłoń moje włosy i przyciągnął do siebie. Pieprzył mnie szybko, a ja czułam nadciągający następny orgazm. Puścił moje włosy i przytrzymał się ramy łóżka, goniąc za swoim spełnieniem. Na moim ciele wystąpiły krople potu. To był najostrzejszy seks, jaki przeżyłam, ale bardzo mi się podobał. Orgazm, niespodziewanie przeszedł przez moje ciało i zmęczona, opadłam na łóżko. Dean, zrobił jeszcze kilka szybkich ruchów i osiągnął spełnienie. Jego ciało, opadło na moje. Zaczął łapać szybkie i głębokie wdechy. Gdy się uspokoiliśmy, odwiązał mi ręce i wyszedł ze mnie. Zużytą prezerwatywę wyrzucił do kosza obok łóżka i położył się na łóżku. Popatrzyłam na niego.
– To był najlepszy seks w moim życiu – przyznałam na głos.
– Może jeszcze to powtórzymy, mała – nachylił się do mnie i przejechał nosem po moich piersiach, które były na wierzchu.
– Bardzo chętnie – odpowiedziałam, a on wsadził w moją kobiecość dwa palce.
Zapowiadała się długa noc dla mnie, ale cholernie tego chciałam.
***
Następnego dnia rano, musiałam parę razy pomrugać oczami, bo strasznie mnie raziło słońce. Przeciągnęłam się i wtedy natrafiłam na kogoś ciepłe ciało. Odwróciłam w tamtą stronę głowę i zobaczyłam śpiącego obok mnie blondyna. Przystojnego blondyna, swoją drogą. Usiadłam gwałtownie na łóżku, a wspomnienia ostatniej nocy zaczęły wracać, jak bumerang.
– Nie, nie, nie – powtarzałam sobie.
Odchyliłam kołdrę i zobaczyłam, że byłam całkiem naga. Przełknęłam ślinę i zeszłam z łóżka najciszej, jak umiałam. Podniosłam sukienkę z ziemi, ubrałam ja, a zaraz po niej płaszcz. Szpilki oraz torebkę wzięłam do ręki i wyszłam z pokoju. Zamknęłam po cichu drzwi i nacisnęłam przycisk windy, czekając, aż przyjedzie. Gdy wydała dźwięk, że była na miejscu, weszłam do niej i nacisnęłam parter. W między czasie, gdy zjeżdżała, ubrałam szpilki i poprawiłam trochę włosy w lustrze. Zawiązałam pasek płaszcza i wyszłam z metalowej puszki. Przeszłam przez hol ze spuszczoną głową. Nie chciałam, żeby ktoś mnie rozpoznał. Kiedy byłam na dworze, machnęłam ręką na pierwszą taksówkę, która przejeżdżała. Zatrzymała się i wsiadłam do niej. Podałam swój adres. W czasie jazdy spojrzałam na swoje nadgarstki, które miały czerwone ślady.
– O kurwa – wymsknęło mi się spomiędzy warg.
– Mówiła coś pani? – odezwał się taksówkarz.
– Nie, nic – spojrzałam we wsteczne lusterko i naciągnęłam jeszcze bardziej rękawy płaszcza.
Cieszyłam się, że już nigdy więcej nie spotkam tego facet i nie będę musiała go unikać. Choć to dla mnie nie był pierwszy raz, taki jednorazowy numerek, to jednak tym razem było inaczej. On był inny, a to mi się nie podobało. Rhiannon Roderick, znana modelka nie mogła sobie pozwolić na skandal, który zaważy na jej karierze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani,
chciałabym wam życzyć spokojnych, przede wszystkim zdrowych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodziny, wielu prezentów pod choinką, smacznej rybki, wielu radości oraz szczęśliwego Nowego Roku oblanego dużą ilością szampana. Wesołych świąt!
Całusy, K <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro