Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 8

#Lilly
Po śniadaniu wraz z Andy'm poszłam do mojej sypialni w domu "Mojego Kochanego Braciszka" (wyczujcie ten  sarkazm).

-Kotku ubierz się w jakąś przepiękną i elegancką sukienkę. ~powiedział po chwili Andy.

-A po co? ~zapytałam się go.

-Zobaczysz księżniczko. ~powiedział z tajemniczym uśmiechem.

-No dobrze skarbie. ~odpowiedziałam.

Poszłam do mojej garderoby i zaczęłam szukać odpowiedniej sukienki. Zajęło mi to aż z pół godziny. Wybrałam taką sukienkę i zrobiłam taką fryzurę i makijaż jak na poniższym zdjęciu.

A do tego takie buty wybrałam.

Po perfumowałam się jeszcze moimi perfumami i byłamjuż gotowa. Spojrzałam się na zegarek w moim telefonie i była już dwudziesta.
Całe szykowanie zajęło mi z nie całe dwie godziny.

Kiedy wróciłam do mojej sypialni na łóżku siedział Andy. Był on ubrany już w czarny garnitur,czarną koszule i czarny krawat. A wyglądał on tak:

-Jak pięknie wyglądasz koteczku.~powiedział podchodząc do mnie i pocałował mnie w usta.

-Dziękuję ty też bardzo dobrze wyglądasz. A skąd masz garnitur, koszule, krawat i eleganckie buty? ~zapytałam się go.

-Kiedy się szykowałaś wziełem kluczyki od twojego samochodu i pojechałem po garnitur i te dodatki.~powiedział i znów mnie pocałował.

-Ok, to jedziemy?~zapytałam.

-Tak. ~odpowiedział krótko i delikatnie mnie pogłaskał po już zaokrąglonym brzuchu.

Uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam jego uśmiech.

Wziełam mój telefon i kluczyki od mojego cudeńka. Trzymając się za ręce wyszliśmy z domu. Weszliśmy do środka mojego cudeńka. Andy usiadł za kierownicą, a ja obok na miejscu pasażera. Zapieliśmy pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy w drogę.
Jechaliśmy już pół godziny.

-Andy gdzie my tak wogule jedziemy?~zapytałam się go.

-Pamiętasz jak mówiłem dzisiaj o misji? ~zapytał się.

-Tak i co z tego?~odparłam.

-No to właśnie jedziemy na nią. Twoim zadaniem będzie uwieść syna gangu Skorpiona. A później go zabić.  A ja w tym czasie rozprawie się z jego ojcem.~powiedział.

-Hmmm... a mogę się z nim pobawić? ~zapytałam się go.

-W jakim sensie pobawić?~zapytał.

-Nooo wiesz... najpierw go uwieść, potem podniecić, następnie połamać jego "Przyjaciela" a później go pociąć nożem i zabić? ~zapytałam.

-Ok. Na tylnich siedzeniach masz swoją broń i masz tu zdjęcie jak wygląda syn szefa tego gangu. ~odpowiedział.

A tak wygląda ten syn szefa gangu Skorpiona:


GODZINA PÓŹNIEJ...

Jesteśmy już na miejscu. Andy zaparkował mój samochód. Zanim wyszliśmy z niego to podał mi moją broń i nóż,schowałam je pod sukienką na udach. Przymocowane były specjalnymi paskami. Andy pierwszy wyszedł z samochodu. Podszedł do drzwi z mojej strony i je otworzył. Z jego pomocą wyszłam z samochodu,a on go zablokował kluczykami. Mój telefon zostawiłam w samochodzie.  Trzymając się za ręce weszliśmy do środka ogromnej villi.

Było tu bardzo dużo ludzi.
Weszliśmy w głąb villi i kierowaliśmy się do sali na której ma się odbyć przyjęcie z okazji czterdzie stulecia założenia gangu Skorpiona. I wszyscy znajomi tego gangu i jego członkowie są zaproszeni. Kiedy byliśmy w odpowiednim miejscu to nas poczęstowano szampanem. Andy wziął kieliszek z alkoholem,a ja odmówiłam ze względu na dziecko.

-Wiesz kochanie co robić?~zapytał się.

-Tak. Tylko gdzie jest ten debil hm?~zapytałam się go i zaczęliśmy się oboje rozglądać za naszym celem.

-Tam jest.~powiedział.

Andy i kiwnął głową w stronę naszego celu. Stał on oparty przy barze i pił alkohol.

-Doskonale, a mocno mam to zrobić czy lekko? ~zapytałam się go z szatańskim uśmiechem.

-Obojętnie, ważne aby tylko nie żył. Masz tu truciznę. Podaj go mu,a on po paru minutach umże. Jak skończysz robotę to tu przyjdź. Będę czekał na ciebie kotku.~powiedział.

Podał mi potajemnie mały flakonik z trucizną. Schowałam go za moim dekoltem.

Pocałował mnie w usta, a ja odwzajemniłam pocałunek.

Powolnym krokiem podeszłam do mojego celu z sensownym uśmiechem na swoich ustach. Wcieliłam się w swoją rolę i z łatwością mi pójdzie,zresztą jak zawsze.

-Cześć misiu,co tu robisz sam?~zapytałam zmysłowym głosem.

-Siema piękna, jakoś tak, a ty co tu robisz sama? ~zapytał się mnie uwodzicielskim tonem głosu.

Napił się swojego drinka i szeroko się uśmiechnął do mnie.

-No widzisz, tak jakoś wyszło. A co powiesz na to, abyśmy razem zatańczyli?~zapytałam zagryzając dolną wargę.

-To dobry pomysł kochaniutka. ~powiedział i złapał mnie za dłoń.

Poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy razem tańczyć. Celowo zaczęłam się o niego opierać, a po chwili z jego ust wylatywały jęki. Złapałam go za jego przyjaciela i ścisnełam go mocno na co bardzo głośno jęknął, że prawie wszyscy słyszeli to. Uśmiechnełam się szatańsko do Andy'ego, a on się pod nosem zaśmiał.

-CHOĆMY SIĘ ZABAWIĆ!~wargnął mi do ucha ten debil.

-No dobrze skarbeńku...~powiedziałam.

Złapał mnie mocno za rękę i wyszliśmy z sali na której było przyjęcie. Poszliśmy na górę po schodach. Weszliśmy do jednego z sypialni,a ona była w kolorach białym z akcentami czarnymi.

Jak weszliśmy do środka sypialni to od razu mnie rzucił na łóżko. Zaczoł całować po szyi i dekolcie. Ściągnął z siebie marynarkę i koszule. Na moment odsunęłam go od siebie.

-Hm a może się najpierw napijemy bo mi zaschło w gardle? ~zapytałam.

-Yhhhh no dobra, szampan może być? ~zapytał się mnie.

-Poproszę sok pomarańczowy, albo ja przyniosę nam coś do picia. Poczekaj tutaj zaraz wracam.~powiedziałam i szybko wyszłam z tam tąd.

Poszłam do baru i wziełam sobie soku pomarańczowego, a temu debilowi białe wino. Po tajemnie do jego  napoju wlałam truciznę. Wymieszałam i poszłam do tej przeklętej sypialni.

Kiedy weszłam do środka to zobaczyłam jak ten debil już był goły i zaczoł się masturbować. Ochyda...

Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i przestał to robić. Szybko wstał i podszedł do mnie.

-Proszę dla ciebie wziełam białe wino, a dla mnie sok pomarańczowy.~powiedziałam i mu wręczyłam napój z trucizną.

-Dziękuję, a możemysię już zabawić? Odłożył na bok alkohol i się mnie zapytał.

Yhhh... co za dupek. Niech już pije to i zdechnie, bo jeszcze chwila i ja tu zwariuje.

-Ale może się najpierw napijemy,aby to uczcić. Lepsza będzie wtedy zabawa. ~powiedziałam umysłowym tonem głosu.

-Ok, to się napijmy. ~powiedział.

Ale on gupi, już nie długo i zdechnie. Hahaha...

Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy pić nasze napoje. Zauważyłam, że on się zaczoł zachowywać. I zaczoł robić się blady jak ściana.

-Ale tu gorąco... ~powiedział.

-O czym ty mówisz? Nie jest tu bardzo gorąco.~powiedziałam.

-AAA! Tu jest przede mną śmierć!~powiedział przerażony.

Czas zacząć dalszy krok.

Wziełam mój nóż i podeszłam do niego. Złapałam go za twarz. Nożem przejechałam mu po całej twarzy.
Potem zrobiłam kilka cięć na jego ciele. Na brzuchu, ramionach, klatce piersiowej, nogach i szyi. Trucizna go całkowicie wykończyła.

Haha... no i zadanie wykonane.

Rozebrałam go zostawiając tylko w bokserkach i spodniach. Kieliszek po winie z trucizną wziełam i potłukłam, a następnie spuściłam w kiblu. Swój nóż wyczyściłam pod kranem i ręce. Na moim ciele nie było widać żadnej krwi. I dobrze. Wziełam moją szklankę i poszłam do baru.

-Dobry wieczór proszę o szklankę wody i wisky. ~powiedziałam do barmana. Po pięciu minutach dostałam to o co prosiłam.

Poszłam z napojami do mojego kochanego męża. Stał i czekał na mnie cały czas.

Podeszłam do niego uśmiechnięta i mu dałam szklankę z wisky.

-Już to zrobiłaś?~zapytał się mnie.

-Pewnie. Było to łatwizna. ~powiedziałam.

-To super! Możemy się już zbierać z tąd.~powiedział i mnie objął.

-Jak dojedziemy do domu, to muszę wziąść kąpiel. Yhhh ochyda jak mnie całował po szyi, dekolcie i w usta. ~powiedziałam.

-Dobrze. A dziś wylatujemy do naszego domu? ~zapytał się mnie.

-Taaaaaaaak!~powiedziałam radosna, a Andy się ze mnie zaśmiał.

Wyszliśmy z tej jebanej villi i wsiedliśmy do mojego auta.
Andy odpalił silnik i ruszyliśmy z tąd.

PÓŁTOREJ GODZINY PÓŹNIEJ...

Dojechaliśmy wreszcie do tymczasowego naszego domu. Weszliśmy do środka trzymając się za ręce. W salonie siedział Steven i jego kumple. Oglądali telewizję i pili piwo.
Na chwilę się spojrzeli na nas, a później wrócili do oglądania filmów.

Ja z Andy'm weszłam na górę do naszego pokoju. Wziełam czystą bieliznę i poszłam się umyć.

Całe moje ciało umyłam szybko żelem o zapachu różanym, a włosy szamponem o zapachu jabłkowym. Spłukałam powstałom pianę z mojego ciała i włosów. Wyszłam z wanny i wytarłam się czarnym mieciutkim ręcznikiem aż do sucha. Założyłam czystą bieliznę i wyszłam z łazienki gasząc za sobą światło.
Poszłam do mojej garderoby i wybrałam sobie takie ciuchy jak krótkie czarne spodenki, szary krótki top, taką dugą białą narzutkę i buty.


I takie buty :

Włosy wysuszyłam, rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam sobie jeszcze makijaż i byłam już gotowa. Spojrzałam się na zegarek na moim telefonie. Była już dziewietnasta.

Spakowałam się całkowicie. A Andy mi pomagał. Zniósł moje walizki do samochodu. Spojrzałam się ostani raz na tą bandę debili i wyszłam z domu. Wsiadłam do środka samochodu i dojechaliśmy z piskiem opon.
Po pół godziny byliśmy na lotnisku. Oddaliśmy swoje bagaże i udaliśmy się do naszego prywatnego samolotu.

Żegnaj Detroit!!!~pomyślałam.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

🌹🌸🌹🌸🌹🌸🌹🌸🌹🌸🌹🌸🌹🌸🌹
1448 SŁÓW!
Proszę o komentarze i gwiazdki... Pozdrawiam Olciaaa 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro