Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 7

RANO
#Andy
Pierwszy wstałem od mojej żony. Spojrzałem na zegarek i była już dziewiąta czterdzieści pięć. Steven i reszta tych chujów pożałują tego co wczoraj zrobili. Jak wyzwali Lilly i nasze maleństwo.

Ostrożnie i delikatnie wstałem z łóżka, aby nie obudzić mojego koteczka. Przykryłem ją bardziej kołdrą całując ją w czoło i poszłem do naszej łazienki. Wziełem szybką kąpiel pod prysznicem myjąc się w żelu Lilci o zapachu miętowym. Spłukałem powstałom pianę z mojego ciała i wyszłem z pod prysznica. Wytarłem się do sucha i ubrałem czystą parę moich bokserek, które miała Lilcia i moją czystą podkoszulke, a do tego czarne jeansy z dużymi dziurami.

(Taką czerwoną podkoszulke.)

Ubrany i umyty podeszłem do mojej Lilly. Usiadłem na łóżku. Zacząłem całować ją po ramieniu, szyi, brodzie, policzkach, czole, nosie a na koniec delikatnie w usta. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Przez pocałunek się uśmiechnełem. A Lilcia go odwzajemniła. Odsuneliśmy swoje usta od siebie bo zabrakło nam powietrza.

-Kocham cie kotku~powiedziała.

-Ja dużo bardziej Cię kocham koteczku.~powiedziałem.

Przytuliła się delikatnie do mojej klatki piersiowej. Po paru minutach odsunęła się ode mnie.

-Kotku idę się szybko wykąpać i ubrać. ~powiedziała.

-Ok to ja zejde na dół do kuchni i zrobię nam śniadanie. ~powiedziałem.

#Lilly
Poszłam do mojej łazienki. Najpierw nalałam sobie wody do wanny i dodałam żel do mycia. Rozebrałam się do naga i weszłam do środka wanny. Przez chwilę się głaskałam po moim brzuchu uśmiechnięta. Umyłam szybko się żelem o zapachu różanym, a włosy szamponem o zapachu miętowym. Spłukałam powstałom pianę z mojego ciała i włosów. Wyszłam z wanny na kafelki. Wziełam mój ręcznik. Wytarłam się nim aż do sucha. Owinełam całe moje ciało czarnym mieciutkim ręcznikiem. Wziełam moją szczoteczkę do zębów i pastę. Umyłam szybko zęby i wysuszyłam włosy suszarką, potem rozczesując je. Poszłam szybko do mojej garderoby i ubrałam się w czystą moją ulubioną bieliznę. Ręcznik położyłam na podłodze. Na dziś wybrałam czarne spodnie i czarną bluzkę. Do tego dobrałam jeszcze czarne buty na nie za bardzo wysokim, ale nie za grubym i cienkim obcasie. Gotowa wyszłam z mojego pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Nagle usłyszałam jak Andy kucił się z Steven'em. Schowałam się za ścianą i słuchałam o co się kucą.

-DO CHOLERY  JASNEJ JAKIM PRAWEM KURWA CHCIAŁEŚ UDERZYĆ I WYZWAŁEŚ MOJĄ ŻONĘ I MATKĘ MOJEGO DZIECKA!!!~ryknął wściekły.

-Hahahahah... śmieszny jesteś jeśli myślisz, że się ciebie boję. A tak po za tym to ona jest moją siostrą i mogę robić co chce. Jest ona grubym i brzydkim wielorybem!~wargnął.

Andy oj długo nie wytrzyma , za to co ten debil powiedział. Zapłaci za to i to bardzo. Andy'emu już się kończy cierpliwość.

No i się mu skończyła...

Andy przywalił mu z pięści prosto w nos. Upsss... złamany nosek.

Steven zaczoł nie z tą osobą i dostanie ogromny wpierdol od mojego męża.

Andy jak się on wkurzy, a raczej wkurwi to może zabić, albo pobić osobę tak, że trafi na OIOMIE.
Nie będę powstrzymywać teraz jego. Mój brat zasłużył sobie na to, za co powiedział na mnie i mnie chciał uderzyć.

Znudzona tym już podsuchiwaniem weszłam do środka kuchni. Wyciągłam z szafki szklankę i sok pomarańczowy z lodówki. Nalałam sobie soku pomarańczowego i wziełam się go napiłam. Podeszłam do lodówki i wyciągłam z niej masło, pomidor, ogórek, szynkę, sałatę i ser. Wszystko położyłam na wyspie kuchennej. Z chlebaka wyciągłam chleb. Zrobiłam sobie i Andy'emu kanapki cztery z sałatą, szynką, serem i pomidorem, i cztery z sałatą, szynką, serem i ogórkiem.
Kanapki położyłam na jednym tależu. Pochowałam już nie potrzebne mi rzeczy. Wypiłam z mojej szklanki resztę soku i sobie jeszcze dolałam soku pomarańczowego.

Usiadłam przy wysepce kuchennej i zaczęłam jeść moje śniadanie popijając sokiem. Po chwili mi się już znudziło patrzeć na to jak mój mąż i Steven się biją.

-PRZESTAŃCIE DO JASNEJ CHOLERY SIĘ KURWA BIĆ I SIĘ USPOKUJCIE!~wrzasłam na całe gardło tak, że na pewno było mnie słychać po drugiej stronie ulicy.

Obaj przestali się bić i zatkali swoje uszy.

Andy miał tylko rozciętą wargę, a Steven miał złamany nosek, podbite prawe oko, rozcięty łuk brwiowy i na tysiąc procent złamane żebra.

Andy podszedł do mnie i się do mnie od tyłu przytulił.

-Siadaj skarbie i jedz kanapki. Masz tu też kawę.~powiedziałam.

-Dziękuję kochanie. ~powiedział i pocałował mnie w policzek głaszcząc mi brzuch.

-Andy dzisiaj chce już wrócić do NASZEGO DOMU. Ja tutaj nie wytrzymam dłużej. Jeszcze trochę, a zwariuje tutaj.~jękłam kiedy skończyłam jeść.

-Dobrze Lilcia,ale muszę załatwić tutaj pewną sprawę skoro jestem w tym mieście. Jeśli chcesz możesz mi pomóc w tym?~powiedział

-Tak, wreszcie nie będę się nudziła. ~powiedziałam.

-Hahahahah... oj kotek, ale się cieszysz. Jak mała dziewczynka. ~podpowiedział śmiejąc się.

-Yhhhmmm,ale śmieszne już skończyłeś się śmiać? Jeśli tak to chodzimy już z tąd. ~powiedziałam zirytowana.

-Oj myszko nie denerwuj się już. Tylko przecież żartuje. ~powiedział obejmując mnie w tali,a ja trzymałam go za szyję i zaczoł on mnie delikatnie całować po szyi. Na co ja odchyliłam głowę do tyłu dając mu większy dostęp do szyi.

-Ummm... jak przyjemnie.... ~jękłam z rozkoszy.

Andy pod nosem cicho się zaśmiał i jeszcze bardziej zaczoł składać pocałunki na mojej skórze.
Przez mój kręgosłup przeszedł bardzo bardzo bardzo przyjemny dreszcz.
Andy przeniósł swoje pocałunki na moje wargi. Delikatnie mnie całował. Językiem powoli przejechał po mojej dolnej części ust prosząc o dostęp do środka. Dałam mu natychmiast. Zaczęła się walka o dominację, nie chciałam mu ustąpić...ale no cóż, on wygrał. Całowaliśmy się bardzo mocno, namiętnie i z dużą miłością.
Pocałunek trwał parę minut.
Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam powietrza.
Mocno przytuliłam się do niego. A on do mnie, staliśmy tak długo. Nawet nie wiedząc, kiedy Steven wyszedł z kuchni. Usiedliśmy przy wysepce kuchennej i zaczęłam pić mój sok pomarańczowy, a Andy jeść kanapki i pić kawę, która już mu przestygła.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹
961 SŁÓW!!!
I JAK WAM SIĘ PODOBA?
DAJCIE ZNAĆ W KOMENTARZACH I GWIAZDKUJCIE KOCHANI!
POZDRAWIAM OLCIAAA 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro