Część 22
Cały rozdział poświęcony Andy'emu!!!
#Andy
Jestem taki bardzo szczęśliwy, że wreszcie dzisiaj lecę do mojej kochanej żony. Nikt oprócz mnie i Lilly tego nie wie. Wogule oni nie mogą jej znaleźć. Nawet jej starszy brat Steven, który się dowiedział o tym, że ona kolejny raz uciekła.
Spakowałem moją nawet dużą walizkę. Wziełem czystą parę bokserek i ciuchy na dziś oraz buty. Z tymi wszystkimi moimi rzeczami poszłem do łazienki wziąć szybką kompiel. Kiedy już się umyłem to ogoliłem swoją twarz i się ubrałem w przygotowane przeze mnie ubrania. Użyłem jeszcze mojej wody kolońskej i byłem już gotów do drogi.
Wszyscy myślą, że wpadłem w załamanie ponieważ się do nikogo nie odzywam, prawie wogule nic nie jem i ciągle się zamykam w swojej i Lilly sypialni albo w swoim gabinecie.
Wziełem mój plecak, w którym mam potrzebne dokumenty na lotnisku, słuchawki, portfel, i jeszcze kilka innych rzeczy oraz moją czarną walizkę. Moją sypialnie oraz gabinet zamkłem na klucz, aby nikt tam się nie dostał. Zeszłem na dół i już miałem wychodzić, kiedy mnie zatrzymał Ashley.
-Andy, a gdzie ty się wybierasz? ~zapytał się mnie.
-Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Mam już dość i dłużej nie wytrzymam bez Lilly. Ja ją bardzo mocno kocham. Ją i naszą córeczkę Alex. Nie szukajcie mnie proszę tylko o to. I ty nikomu nic nie mów Ash. Dobrze? ~powiedziałem z prośbą w głosie.
-Dobrze Andy. Nie powiem tego nikomu, ale się od czasu do mnie odezwij. Okej? ~powiedział i się szeroko uśmiechnął do mnie.
-Okej. Ja już muszę jechać. To nara!~powiedziałem na odchodnym.
-Cześć!~zawołał na pożegnanie.
Z bardzo szerokim uśmiechem wsiadłem do taksówki i zamkłem za sobą drzwi pojazdu.
-Gdzie pana zawieść? ~zapytał kierowca się mnie.
-Na najbliższe lotnisko. ~powiedziałem krótko.
-Dobrze. ~odparł krótko taksówkarz.
Wreszcie po półtora godzinie dotarliśmy na lotnisko. Zapłaciłem kierowcy i wysiadłem z auta. Wziełem moją walizkę oraz plecak i szybko poszłem do środka lotniska. Podeszłem do kas i się odezwałem do kobiety stojącej za kasą.
-Dzień dobry proszę pana. W czym mogę pomóc? ~zapytała się mnie.
-Zamawiałem bilet do NY w jedną stronę klasy pierwszej. ~powiedziałem.
-Dobrze, a na jakie nazwisko? ~zadała kolejne pytanie.
-Biersack. ~powiedziałem krótko.
-A tak racja. Jest dla Pana bilet lotniczy do Nowego Jorku. A o to on. Proszę o 1200 dolarów. ~powiedziała,a ja zapłaciłem i odebrałem swój bilet lotniczy.
Już z biletem i moimi bagażami poszłem na odprawę. Walizkę oddałem, a plecak zostawiłem. Nie miałem żadnych problemów z tym, że mam przy sobie broń ponieważ przy odprawie byli moi ludzie. A kiedy przechodziłem przez barierki celowo ją wyłączyli. Jak już przeszłem to włączyli ją z powrotem i mogłem iść spokojnie dalej. Poszłem do kawiarenki na lotnisku już po odprawie i kupiłem sobie tam zwykłą czarną kawę oraz dwie kanapki z serem, szynką i sałatą.
Poszłem usiąść na wolnym krześle i zjeść moje śniadanie. Wreszcie po godzinie mogłem wejść na pokład samolotu i zająć swoje odpowiednie miejsce. Swój plecak położyłem pomiędzy moimi nogami i założyłem słuchawki podłączając je do mojego telefonu. Puściłem moją ulubioną muzykę i myśląc o mojej księżniczce odpłynełem do krainy Morfeusza.
Już nie długo się widzimy skarbie...~pomyślałem z szerokim i szczerym uśmiechem na swoich ustach.
✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴
A o to mamy kolejny rozdział. Tym razem tylko z Andy'm. Przepraszam za to, że jest on krótki, ale właśnie go takiego zaplanowałam. Pozdrawiam Olciaaa ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro