Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 22

Cały rozdział poświęcony Andy'emu!!!

#Andy
Jestem taki bardzo szczęśliwy, że wreszcie dzisiaj lecę do mojej kochanej żony. Nikt oprócz mnie i Lilly tego nie wie. Wogule oni nie mogą jej znaleźć. Nawet jej starszy brat Steven, który się dowiedział o tym, że ona kolejny raz uciekła.

Spakowałem moją nawet dużą walizkę. Wziełem czystą parę bokserek i ciuchy na dziś oraz buty. Z tymi wszystkimi moimi rzeczami poszłem do łazienki wziąć szybką kompiel. Kiedy już się umyłem to ogoliłem swoją twarz i się ubrałem w przygotowane przeze mnie ubrania. Użyłem jeszcze mojej wody kolońskej i byłem już gotów do drogi.

Wszyscy myślą, że wpadłem w załamanie ponieważ się do nikogo nie odzywam, prawie wogule nic nie jem i ciągle się zamykam w swojej i Lilly sypialni albo w swoim gabinecie.

Wziełem mój plecak, w którym mam potrzebne dokumenty na lotnisku, słuchawki, portfel, i jeszcze kilka innych rzeczy oraz moją czarną walizkę. Moją sypialnie oraz gabinet zamkłem na klucz, aby nikt tam się nie dostał. Zeszłem na dół i już miałem wychodzić, kiedy mnie zatrzymał Ashley.

-Andy, a gdzie ty się wybierasz? ~zapytał się mnie.

-Muszę odpocząć od tego wszystkiego. Mam już dość i dłużej nie wytrzymam bez Lilly. Ja ją bardzo mocno kocham. Ją i naszą córeczkę Alex. Nie szukajcie mnie proszę tylko o to. I ty nikomu nic nie mów Ash. Dobrze? ~powiedziałem z prośbą w głosie.

-Dobrze Andy. Nie powiem tego nikomu, ale się od czasu do mnie odezwij. Okej? ~powiedział i się szeroko uśmiechnął do mnie.

-Okej. Ja już muszę jechać. To nara!~powiedziałem na odchodnym.

-Cześć!~zawołał na pożegnanie.

Z bardzo szerokim uśmiechem wsiadłem do taksówki i zamkłem za sobą drzwi pojazdu.

-Gdzie pana zawieść? ~zapytał kierowca się mnie.

-Na najbliższe lotnisko. ~powiedziałem krótko.

-Dobrze. ~odparł krótko taksówkarz.

Wreszcie po półtora godzinie dotarliśmy na lotnisko. Zapłaciłem kierowcy i wysiadłem z auta. Wziełem moją walizkę oraz plecak i szybko poszłem do środka lotniska. Podeszłem do kas i się odezwałem do kobiety stojącej za kasą.

-Dzień dobry proszę pana. W czym mogę pomóc? ~zapytała się mnie.

-Zamawiałem bilet do NY w jedną stronę klasy pierwszej. ~powiedziałem.

-Dobrze, a na jakie nazwisko? ~zadała kolejne pytanie.

-Biersack. ~powiedziałem krótko.

-A tak racja. Jest dla Pana bilet lotniczy do Nowego Jorku. A o to on. Proszę o 1200 dolarów. ~powiedziała,a ja zapłaciłem i odebrałem swój bilet lotniczy.

Już z biletem i moimi bagażami poszłem na odprawę. Walizkę oddałem, a plecak zostawiłem. Nie miałem żadnych problemów z tym, że mam przy sobie broń ponieważ przy odprawie byli moi ludzie. A kiedy przechodziłem przez barierki celowo ją wyłączyli. Jak już przeszłem to włączyli ją z powrotem i mogłem iść spokojnie dalej. Poszłem do kawiarenki na lotnisku już po odprawie i kupiłem sobie tam zwykłą czarną kawę oraz dwie kanapki z serem, szynką i sałatą.

Poszłem usiąść na wolnym krześle i zjeść moje śniadanie. Wreszcie po godzinie mogłem wejść na pokład samolotu i zająć swoje odpowiednie miejsce. Swój plecak położyłem pomiędzy moimi nogami i założyłem słuchawki podłączając je do mojego telefonu. Puściłem moją ulubioną muzykę i myśląc o mojej księżniczce odpłynełem do krainy Morfeusza.

Już nie długo się widzimy skarbie...~pomyślałem z szerokim i szczerym uśmiechem na swoich ustach.

✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴✴
A o to mamy kolejny rozdział. Tym razem tylko z Andy'm. Przepraszam za to, że jest on krótki, ale właśnie go takiego zaplanowałam. Pozdrawiam Olciaaa ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro