Część 20
#Lilly
Obudziłam się jako pierwsza od mojego kochanego męża. Ostrożnie wstałam z łóżka i się delikatnie rozciągnełam. W chwili, kiedy postawiłam swoje stopy na panelach po moim ciele przeszedł zimny dreszcz. Po cichu podeszłam do szafy. Wyjełam moją czystą bieliznę oraz ubrania na dziś. Wybrałam sobie na dzisiejszy dzień lekko brzoskwiniowy sweter z odkrytym jednym ramieniem, czarne jeansy z dziurami oraz lekko różowe baletki z złotymi ćwiekami.
(Bez torebki)
Z tymi wszystkimi moimi rzeczami poszłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i zaczęłam się myć w wannie. Moje włosy umyłam szamponem o zapachu miętowym, a ciało żelem o zapachu różanym. Spłukałam powstałom pianę z mojego ciała i włosów, a następnie wyszłam z wanny. Wytarłam się ostrożnie ręcznikiem, a potem się ubrałam i zrobiłam sobie nie za mocny makijaż. Moje włosy wysuszyłam suszarką, rozczesałam je i pozostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam z łazienki gasząc światło za sobą i po cichu, aby nie obudzić Andy'ego wyszłam z sypialni biorąc wcześniej mój telefon.
Kiedy już schodziłam ze schodów to zaburczało mi w brzuchu. Delikatnie się głaszcząc po brzuchu skierowałam swoje kroki do kuchni. W tym pomieszczeniu nikogo nie było, ponieważ jeszcze spali. Ale co się dziwić skoro jest dopiero szósta rano? Podeszłam spokojnym krokiem do lodówki i wyciągłam z niej dziesięć jajek, mleko i nutelle. Położyłam na blacie te rzeczy i z szafki wziełam mąkę, cukier i kilka jeszcze innych składników do zrobienia gofrów. A z lodówki wziełam jeszcze duży słój ogórków kiszonych. Wziełam jednego ogórka i zaczęłam robić masę na gofry. Po pół godzinie wreszcie pięćdziesiąt sztuk gofrów było gotowych na talerzach. Wszystko położyłam na stole oraz nutelle, cukier puder,bitą śmietane i pokrojone różne owoce. A do tego zrobiłam kawę i nalałam soku pomarańczowego do dzbanka. Kiedy wszystko było już gotowe to postanowiłam wszystkich obudzić. Było już wpół do ósmej rano. Wziełam patelnię oraz metalową łyżkę i podeszłam do schodów. Bardzo mocno i głośno zaczęłam walić w kuchenne naczynia. Po paru sekundach przede mną pojawili się wszyscy.
-Lilianno Biersack czy ciebie bojebało?! Budzisz nas i jeszcze zżerasz ogórki, które chciałam użyć do sałatki na obiad! ~krzykneła Emma.
-Mnie nie... Obudziłam was, bo zrobiłam gofry z nutellą, bitą śmietaną, cukrem pudrem oraz owocami, a do tego kawę i sok pomarańczowy, a dla mnie słój ogórków kiszonych. Jeśli nie chcecie to ja mogę wszystko zjeść. A i jeszcze jedno! Nie krzycz na ciężarną oraz nie żałuj jej jedzenia, bo naśle na ciebie myszy. ~powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Tylko nie myszy! ~krzykła wściekła
-Nie krzycz na mnie Emma do jasnej cholery! Wstałam wcześniej od was, zrobiłam wam bardzo duże śniadanie, bo pięćdziesiąt gofrów, a wy macie jakieś ale, że jem sobie ogórki. Jeśli chcesz to pójdę i kupię ci te jebane kurwa ogórki! ~ krzykłam bardzo bardzo bardzo mocno wściekła.
Postawiłam ten cholerny słoik na stół i wściekła wyszłam z domu trzaskając drzwiami za sobą. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Łzy bezradności. Cokolwiek zrobię to jest nie tak! Czemu?
Płacząc szybko szłam w jakąś stronę, nawet nie patrzyłam gdzie. Słyszałam za sobą krzyki awantury moich znajomych i mojego męża Andy'ego.
A po chwili usłyszałam jak ktoś biegnie do mnie wołając moje imię i abym się zatrzymała. Po głosie rozpoznałam, że to jest Andy. Zatrzymałam się w miejscu i czekałam na niego. Po paru minutach był koło mnie. Objął mnie swoimi ramionami i delikatnie mnie całował w szyję, co zaczęło działać uspokajająco.
-Kochanie proszę nie płacz już...~powiedział do mnie.
-Łatwo ci to powiedzieć. Nie ty robisz śniadanie i nie ty dostajesz opieprz za to, że jesz! Dobrze, wiesz przez co uciekłam z domu. Może jestem znowu gruba! Też tak samo wszyscy będziecie mnie wyzywać, upokarzać i znęcać się nade mną? A może i ty jesteś ze mną tylko z litości? A oprócz tego jesteś jeszcze ze mną tylko dlatego,że mamy razem dziecko,co? Jeśli tak to odchodzę. Mam już tego dość! Nie potrzebuje alimentów i jakoś sama dam sobie radę z dzieckiem. Nie będę już wam przeszkadzać. ~powiedziałam smutnym głosem i szybko wróciłam do tymczasowego naszego domu.
Andy cały czas szedł za mną i chciał coś mi powiedzieć, ale ja go wogule nie słuchałam. Po prostu nie obchodziło mnie to.
Wszyscy siedzieli w salonie i mieli mętne miny, a kiedy mnie zobaczyli chcieli coś mi powiedzieć, ale im przerwałam.
-Odchodzę. Nie będę dla was ciężarem i nie musicie mnie lubić z litości. Dopiero teraz Emma mi to uświadomiła. Wezmę tylko swoje i dziecka rzeczy,a potem znikam z waszego życia już na zawsze. ~powiedziałam próbując powstrzymywać swoje łzy.
Szybko poszłam na górę do mojej i Andy'ego sypialni,a raczej tylko Andy'ego sypialni się spakować. Wziełam wszystkie rzeczy, które były moje oraz dziecka. Z trudem jakoś je zniosłam na dół i zaczęłam iść w kierunku drzwi. Oni wołali mnie, próbowali mnie zatrzymać oraz mówili, że to jest nie prawda. Ale ja nie słuchałam i nie wierzyłam im.
Z łzami w oczach wyszłam z tego domu i zaczęłam się kierować w stronę centrum miasta. Mam nadzieję, że tam będzie jakaś taksówka i mnie zawiezie na najbliższe lotnisko.
Po około pół godziny wreszcie byłam już na miejscu. Zobaczyłam jakąś taksówkę i szybko do niej podeszłam. Kiedy taksówkarz zobaczył mnie to szybko do mnie podbiegł i pomógł mi z moimi bagażami. Wszystko zapakował do bagażnika samochodu, a mi kazał wsiąść już do środka pojazdu. Kiedy już zapakował moje rzeczy to szybko wsiadł do jego środka i usiadł na miejscu kierowcy zapinając pasy bezpieczeństwa. Po chwili ruszyliśmy w drogę.
-Dokąd mam panią zawieść? ~zapytał się mnie.
-Na najbliższe lotnisko. ~powiedziałam płacząc i delikatnie głaszcząc się po moim już dużym brzuchu.
-Dobrze. ~odparł krótko.
Cała ta droga na lotnisko trwała z dwie godziny. Kiedy zatrzymaliśmy się już pod lotniskiem wysiadłam z taksówki z lekką pomocą. Wziełam swoje wszystkie rzeczy i chciałam zapłacić za ten przejazd taksówką.
Wziełam wyjełam z mojego portfela sto dolarów.
-Proszę. To za drogę na lotnisko. ~powiedziałam.
-Niech pani sobie je zatrzyma. Na pewno będzie pani potrzebować chociażby na dziecko. ~powiedział.
-Ale ja tak nie mogę...~nie dokończyłam zdania.
-Na koszt mojej firmy. ~powiedział.
-No dobrze, dziękuję bardzo za ten gest z pana strony. Dowidzenia. ~powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.
-Dowidzenia! ~zawołał i wsiadł z powrotem do środka taksówki, a następnie odjechał.
Wziełam głęboki wdech i z moimi wszystkimi rzeczami poszłam do środka lotniska. Podeszłam do kas i kupiłam sobie bilet na samolot w jedną stronę do Nowego Jorku. Liczę na to, że tam właśnie jeszcze raz zacznę od nowa moje życie.
Oddałam moje rzeczy do odprawy, a następnie poszłam po jakimś długim czasie do środka samolotu. A potem zajęłam swoje wyznaczone miejsce na pokładzie samolotu. Patrząc się przez okno cały czas myślałam o tych wszystkich wspaniałych wspomnieniach związanych z Andy'm i resztą. Tak bardzo mocno mnie to boli, ponieważ bardzo mocno kocham Andy'ego. A on i reszta była ze mną tylko dla litości, aby mi nie zrobić przykrości. To wszystko trwało przez tyle lat... jaka ja byłam ślepa...
Myśląc o tym wszystkim cały czas płakałam,aż z tego płaczu usnełam.
Nie wiem po jakim czasie stuardesa mnie obudziła mówiąc, że już wysiadamy z samolotu. Ostrożnie wstałam z fotela i wyszłam z samolotu. Z lotniska wziełam moje wszystkie rzeczy i poszłam do postoju taksówek. Podeszłam do jednej z nich i się zapytałam czy kierowca by mógł mnie zawieść do najbliższego hotelu. Zgodził się i spakował moje rzeczy do bagażnika samochodu. Droga do najbliższego hotelu trwała z około czterdzieści minut. Kiedy już byliśmy na miejscu to zapłaciłam taksówkarzowi i podeszłam do lokaja tego hotelu gdzie chce się zatrzymać. On pomógł mi z moimi rzeczami i razem ze mną podszedł do recepcjii.
-Dobry wieczór proszę pani. Chciałabym zarezerwować pokój na kilka dni dla jednej osoby, czyli dla mnie. Na nazwisko Biersack. ~powiedziałam.
-Dobry wieczór proszę pani, oczywiście. Pokój ma być z jednym dużym łóżkiem małżeńskim czy dwa oddzielne łóżka? ~zapytała się mnie.
-Jedno duże łóżko małżeńskie. Będzie mi bardziej wygodniej zwłaszcza, że jestem w ciąży. ~powiedziałam.
-Rozumiem. Płatność kartą kredytową czy gotówką? ~zapytała się mnie z uśmiechem.
-Kartą kredytową. ~odparłam krótko.
-Proszę tutaj ją przyłożyć. ~odezwała się, a ja przybliżyłam kartę do czytnika.
-Już. Pokój 666, trzecie piętro. Pani rzeczy pomogą zanieść dwaj służący. ~powiedziała,a ja tylko kiwłam głową na znak, że rozumiem.
Dwaj mężczyźni wzięli moje wszystkie rzeczy oprócz mojej torebki, którą ja miałam i poszliśmy do windy. Po pięciu minutach wreszcie byliśmy już na trzecim piętrze i poszliśmy do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi od tymczasowego mojego pokoju i weszłam pierwsza, a oni za mną. Bardzo podziękowałam im i dałam każdemu po pięćdziesiąt dolarów jako napiwek za pomoc.
Zamkłam drzwi na klucz i zapaliłam światło.
Było tutaj bardzo przytulnie. Była tutaj nawet spora sypialnia z średniej wielkości łazienką. Wszystko do siebie pasowało idealnie. A tak wyglądają sypialnia i łazienka:
Delikatnie i ostrożnie usiadłam na bardzo miękkim łóżku i ściągłam moje buty. Nogi oraz kręgosłup mnie bardzo niemiłosiernie bolały, a do tego jestem bardzo mocno głodna. Wziełam telefon hotelowy i wybrałam numer do recepcjii z prośbą o to czy by mogli mi przynieść jakieś jedzenie oraz coś do picia. Oczywiście się zgodziła recepcjonistka i powiedziała, że mi przyniosą jedzenie za dwadzieścia minut. Więc przez ten czas postanowiłam wziąć szybką kompiel w wannie. Podeszłam do mojej jednej z walizek i wyjełam czystą bieliznę oraz podkoszulke Andy'ego, którą tak bardzo lubię i ciągle w niej śpię. Po piętnastu minutach umyta i ubrana w moją prowizoryczną piżame siedziałam na łóżku oglądając telewizję oraz czekając na jedzenie. Po dokładnie dwudziestu minutach ktoś zapukał do drzwi pokoju. Ostrożnie wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je,a przed drewnianą powłokę stał kelner ubrany w czarno biały smoking z metalowym wózkiem.
-Dobry wieczór proszę pani. Przyniosłem jedzenie oraz picie. ~powiedział.
-Dobrze, proszę wejść do środka i jeśli by Pan mógł położyć to na stoliku, bym była bardzo wdzięczna. ~powiedziałam trzymając obie dłonie na moim kręgosłupie.
On tylko kiwnął głową na zgodę, a potem wyszedł z mojego pokoju życząc mi smacznego oraz dobranoc.
Na talerzu zobaczyłam trzy naleśniki z czekoladą oraz odrobiną bitej śmietany, a do picia miałam dużą szklankę soku pomarańczowego.
Mój ciepły posiłek zjadłam szybko, ponieważ byłam bardzo mocno głodna. A następnie wypiłam sok pomarańczowy i położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą i delikatnie głaskałam się po moim brzuchu myśląc co teraz będzie ze mną i naszą córeczką. I w ten o to sposób odpłynełam do krainy Morfeusza.
😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉
A o to mamy kolejny rozdział opowiadania! Powiedzcie szczerze, nie spodziewaliście się takiej akcji?
Czy Lilly znajdzie nowy dom dla siebie i jej maleństwa?
Czy uda się ją przekonać o prawdziwości słów Andy'ego i reszty osób z tego kręgu przyjaciół?
Czy Lilly i Andy wrócą do siebie i razem wychowają swoje maleństwo?
Tego dowiecie się czytając dalej!
Pozdrawiam serdecznie Olciaaa 💟
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro