Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 15

#Andy
Przyleciałem do Rio De Janeiro, gdzie jest moja kochana żona.

Tak bardzo się za nią stęskniłem...

Jest godzina w pół do trzeciej po południu. Ashley ma mnie odebrać z lotniska.

Stałem pod lotniskiem i czekałem na mojego przyjaciela. 

Po dwudziestu minutach wreszcie przyjechał po mnie.

Yhhh... Jak to on...

-Siema stary! ~zawołał do mnie.

-Siema Purdy! ~powiedziałem śmiejąc się. 

Obaj przybiliśmy męskiego żółwika.

Wziełem moje wszystkie bagaże i włożyłem do bagażnika.

Po pięciu minutach weszliśmy wkońcu do środka samochodu.
Ash za kierownicą, a ja na miejscu pasażera obok niego z przodu.

-I jak tam u Lilly? ~zapytałem się go.

-Wszystko jest na szczęście dobrze. Zaczeła z powrotem jeść, a dzisiaj pojechała z Emmą i Emily do przychodni ginekologicznej na jakieś badanie USG czy coś takiego. ~odpowiedział.

-Kurwa! Zapomniałem o tym, jasna cholera! Jak ja mogłem o tym zapomnieć?! ~powiedziałem zły sam na siebie, że o tym zapomniałem.

-Ej Andy, nie denerwuj się już tak. Na pewno jest wszystko dobrze z dzieckiem i później ci nasza Lilcia powie. Będzie miała bardzo dużą niespodziankę, że do niej dziś przyleciałeś. ~powiedział Ash.

-Yhm...~mruknełem pod nosem.

Swoimi palcami prawej ręki przejechałem po swoich włosach.
Ogłowe oparłem o szybę i zamkłem oczy. Chciałem usnąć, ale czułem, że jest coś nie tak.

-Ashley powiedz mi, co się dzieje? ~zapytałem się go.

-Yhhhh... Um... Andy, bo jest taka sprawa. Dzisiaj o szóstej rano jeden członek naszego gangu z jakimś plastikiem pieprzyli się bardzo głośno. Tak, że obudzili Lilly. Ona wściekła zeszła na dół do salonu. A on puźniej ją zaczoł wyzywać od grubych świń i gupich dziwek. ~powiedział Ashley.

-ŻE, CO PROSZĘ? ! NIKT NIE MA PRAWA TEGO ROBIĆ MOJEJ KOCHANEJ ŻONIE! ~rykłem na całe gardło.

Zabije tego gnoja! On jest już martwy! Zabije go własnymi rękami!

KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA JEBANA MAĆ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !

-Andy uspokój się. ~powiedział.

-Jak mam się kurwa uspokoi?! No jak?!~zapytałem się.

Wdech wydech wdech wydech wdech wydech wdech wydech wdech wydech...

Po trzech godzinach wreszcie dotarliśmy na miejsce.

Nie czekając na to jak Ash zatrzyma auta, wyszłem z niego. Wparowałem wściekły do domu waląc drzwiami o ścianę.

Osoby, które tu były bardzo się wystraszyły.

- KTÓRY CHÓJ ODWAŻYŁ SIĘ SKRZYWDZIĆ MOJĄ ŻONĘ!~rykłem na całe moje gardło.

-Black?!~zapytał się mnie szef który tutaj pilnuje gangu.

-Tak! Odpowiedz mi do jasnej cholery, kto to jest. Innaczej wszyscy tego pożałujecie. ~powiedziałem złym tonem głosu.

-To był Patrick i Jessica. Oni wyzwali i obudzili twoją żonę.~powiedział i wskazał na dwójkę ludzi.

Podeszłem do nich z wściekłością zaciskając mocno swoje pięści.

-JAKIM KURWA PRAWEM WYZYWASZ MOJĄ ŻONĘ OD DZIWEK I GUPICH GRUBASÓW?! MOJA ŻONA NIE JEST BRUBA  BO POD SWOIM SERCEM NOSI MOJE DZIECKO! I MOJA ŻONA Z NIM INNYM NIE UPRAWIA SEKSU NIŻ TYLKO ZE MNĄ! ~znowu rykłem.

-Black do cholery ogarnij się! Jeszcze Lilly cie zobaczy w takim stanie i się zdenerwuje, a przecież ona nie może się denerwować. ~powiedział CC.

-Masz rację CC, że nie powinnam się denerwować. ~wszyscy po chwili usłyszeliśmy głos mojej kochanej księżniczki.

Szybko się do niej odwróciłem i podeszłem. 

-Skarbie...~powiedziałem.

-Kotku...tak bardzo za tobą tęskniłam! ~zawołała i się mocno do mnie przytuliła.

Odwzajemniłem jej przytulas i pocałowałem ją w czubek głowy. Delikatnie swoją dłonią pogłaskałem jej brzuch.

Uklękłem na podłodze. Obie swoje dłonie położyłem na brzuchu mojej księżniczki.

Pochyliłem się i pocałowałem ją w brzuch. Po chwili poczułem jak pod moimi palcami moje i Lilly dziecko kopie.

Zaśmialiśmy się oboje.

-Księżniczko cieszysz się, że twój tatuś jest tutaj? ~zapytała się Lilly patrząc na swój brzuch i się po nim głaskała z uśmiechem na ustach.

-To jest dziewczynka? ~zapyłem się jej.

-Tak to jest dziewczynka! ~powiedziała podekscytowana.

-Cześć córeczko, to ja twój tatuś! Dobrze jest ci w brzuszku mamusi? Jestem bardzo ciekawy czy jesteś podobna do swojej mamy.~powiedziałem.

Wstałem z podłogi i delikatnie złapałem ją w tali przytulając do swojej klatki piersiowej.

Po paru minutach stojąc tak, pochyliłem się i pocałowałem ją w usta. Całowaliśmy się bez pamiętnie i z całą swoją miłością. 

Wszyscy się na nas patrzyli. My jednym słowem mamy to w dubie! Nic się teraz nie liczy.

Liczymy się tylko my we dwoje i nasza córeczka...

Kiedy zabrakło nam powietrza odsuneliśmy swoje usta od siebie.

Każdy nasz pocałunek jest cudowny! Tak bardzo mocno kocham moją żonę i naszą córeczkę. Za nich życie mogę oddać...

Po prostu się wtuliłem w moją kochaną żonę. Tak bardzo za nią tęskniłem...

#Lilly
Andy się delikatnie do mnie wtulił i nie chce mnie puścić. Nawet i dobrze, że nie chce.

Tak bardzo za nim tęskniłam...

Po chwili się odezwałam.

-Kupiliście nową kanape? ~zapytałam się ich.

-Um... nie.~odpowiedzieli.

-Ja nie będę siedziała na tej kanapie ubrudzonej jebaną kurwa spermą do jasnej cholery! ~wrzasłam na całe moje gardło.

-Lilly proszę uspokuj się, nie powinnaś się denerwować. ~powiedział Jake.

-Kupimy nową dla ciebie. ~powiedział Eric. ~ Wy idziecie ze mną! ~dodał mówiąc do tej zasranej dwójki co mnie dzisiaj bardzo rano obudzili.

Bez słowa i przytuleni do siebie poszłam z Andy'm do mojej sypialni.
Weszliśmy do środka i zamkneliśmy drzwi na klucz, aby nikt nie weszedł do środka.

Z Andy'm usiadłam na łóżku. Bardzo mocno się do niego przytuliłam. Uśmiechnięta szeroko zastanawiałam się nad tym jak teraz będzie.

Mam nadzieję, że będzie wszystko już dobrze...

Cdn.

871 SŁÓW!
PRZEPRASZAM ZA TO, ŻE ROZDZIAŁ JEST BARDZO KRÓTKI, ALE NIE MAM PO PROSTU WENY...
POZDRAWIAM OLCIAAA 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro