Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cześć 5 + (info)

Rano wstałam bardzo mocno nie wyspana, ponieważ myślałam o Andym i też się bardzo martwiłam i wciąż się martwię o niego. Spojrzałam na zegarek i była już 14. Wstałam nie śpiesząc się z łóżka. Poszłam do łazienki i wziełam szybką kąpiel, umyłam się cała. Od głowy do stóp , moim ulubionym żelem o zapachu różanym, a włosy szamponem o zapachu jabłkowym. Wyszorowałam się dokładnie i spłukałam powstałom pianę z mojego ciała i włosów. Wyszłam z wanny wycierając się do sucha i owinełam się moim czarnym ręcznikiem. Umyłam szybko zęby i wysuszyłam włosy. Owinięta w ręcznik poszłam po moją czystą bieliznę, założyłam ją raz dwa i poszłam do mojej garderoby. Wybrałam na dziś taki strój składający się z tego:

(Tych spodenek)

(Takiego topu)


(Takich butów + takie kolczyki)

Zrobiłam lekki makijaż składający się z korektora pod powieki, nie za dużą ilością podkładu, tuszu do rzęs, błyszczyka , pudru i jasnych cieni do powiek. Włosy poczesałam i zrobiłam z nich taką fryzurę:

Po perfumowałam się jeszcze moimi perfumami, które dostałam od Andyego i wziełam mój pistolet schowałam za spodenki, a telefon w prawą dłoń. Mój pierścionek zaręczynowy i obrączkę mam cały czas na palcach prawej dłoni. Wziełam moją czarną skurzaną torebkę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy np. kluczyki od mojego cudeńka, słuchawki, chusteczki, telefon, portfel i parę innych rzeczy. Zeszłam na dół z moją torebką i poszłam do kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego. Wypiłam całą szklankę soku. Nie byłam głodna przez tą całą sytuację z moim mężem. Niech tylko dorwe tych co porwali mojego męża i ojca mojego dziecka to pożałują, że się urodzili.

Kiedy wychodziłam z kuchni to spotkałam moich rodziców. Spojrzeli na mnie smutnym wzrokiem, ale nic nie powiedzieli bo wiedzieli, że ich nie będę słuchać. Wyszłam z domu i sięgnełam kluczyki od mojego cudeńka i go odblokowałam. Wsiadłam do środka i siegłam mój telefon. Wybrałam numer do Erica, który jest pod szefem gangu i pilnuje ludzi z naszego gangu w Detroit. Po chwili odebrał:

-Szykuj ludzi na misję Black ma problem i musimy go uratować. ~powiedziałam pierwsza i się rozłączyłam.

Szybko wróciłam do domu i wbiegłam do garderoby po broń i schowałam za spodenki. Wziełam mój telefon i kluczyki od samochodu. Wyszłam szybko z mojego pokoju i zbiegłam po schodach na dół.

~Mam nadzieję, że z Andym wszystko jest dobrze i nic poważnego mu się nie stało~ pomyślałam zmartwiona.

Szybko wsiadłam do środka mojego cudeńka i w telefonie włączyłam odpowiednią apke dzięki której, zlokalizowałam czip Andy'ego, który jest ukryty w obrączce. W razie czego tam kazałam go ukryć tak, aby nikt o tym nie wiedział, nawet Andy o tym nie wie. Podłączyłam się do czipa i się dowiedziałam, że jest na krańcach Detroit w starych opuszczonych magazynach.

#Andy
Jebany sukinsyn, porwał mnie i chce dopaść moją księżniczkę i dziecko.

Siedzę przywiązany na krześle i próbuje się wydostać, ale nie mogę. Yhhh... A jeszcze te cholerne rany cięte i po pobiciu...

Jestem na środku chali, przywiązany do głupiego krzesła. Niech tylko mi się uda wydostać z tąd to już jest po nim i jego ludziach. Zapłacą mi za to. Tęsknię bardzo bardzo bardzo mocno za Lilly i mam nadzieje, że z nią jest wszystko dobrze.

#Lilly
Jadę bardzo szybko jak potrawie, a do celu mam pięć godzin. Yhhh...

~JUŻ JADĘ PO CIEBIE MÓJ MĘŻU I ZABIJE WSZYSTKICH CO STANĄ MI NA DRODZE~ pomyślałam i przyśpieszyłam.

♤PIĘĆ GODZIN PÓŹNIEJ...

Wreszcie dotarłam na miejsce, zaparkowałam tak ,aby mnie nie zobaczyli. Załadowałam moje bronie i po cichu wyszłam z samochodu. Zobaczyłam dwóch strażników przy wejściu. Musze wymyśleć jakiś plan na szybko.

Yhhh...co mogę zrobić hmmm... Jest Mam! Wiem może jest głupi, ale powinien zadziałać. Dobrze, że dzisiaj założyłam krótkie spodenki i miętowy top odsłaniający brzuch i podkreślający mój biust,a do tego czarne buty na wysokim obcasie.

Uwodzicielskim krokiem podeszłam do strażników i uwodzicielskim głosem odezwałam się do nich.

-Cześć chłopaki! Co u was? ~ zapytałam.

-Yyyyyy... Mała co tu robisz sama? ~zapytał się jeden z nich.

-Zgubiłam się i was zobaczyłam. Mam do was malutką prośbę. ~ powiedziałam do nich.

-O co chodzi?~ zapytali się jednocześnie.

-Wpuścicie mnie do środka, bo musze tam wejść? ~ zapytałam ich słodkim głosem.

-Co? Nie ma mowy, nie wpuścimy Cię tam! ~ zaprotestował jeden z nich.

-Yhhh.... Nooo nic, chciałam bez boleśnie , ale widzę, że się nie obejdzie bez tego ~ powiedziałam i wyciągnełam swoją broń.

Wycelowałam nim w głowę jednego z nich i powiedziałam już wnerwionym głosem.

-Albo mnie tam wpuścicie, albo was zabije wasz wybór. Macie pół minuty ~ powiedziałam. ~ Więc jak będzie? ~ zapytałam się nich.

-Dobrze wchoć, ale błagamy nie zabijaj nas ~ błagalnym głosem powiedzieli do mnie.

-Dobrze ~ powiedziałam i strzeliłam w nogę jednego z nich. Szybko weszłam do środka tego pieprzonego magazynu i usłyszałam głośne hałasy. Wyjżałam za ściany i zobaczyłam, że ten jebany Lukas jak nożem tnie skure Andyego, a on z bólu krzyczy.

-TY JEBANY CHUJU ZAPŁACISZ ZA TO!NIECH TYLKO SIĘ UWOLNIE! MASZ SIĘ NIE ZBLIŻAĆ DO MOJEJ ŻONY! ~ bardzo mocno i głośno krzyczał Andy.

Lukas się bardzo zaczoł śmiać i odezwał się po chwili do Andyego.

-Hahahahah... Śmieszny jesteś. Myślisz, że ciebie posłucham? Jeśli tak to się mylisz i to bardzo. Ty zabiłeś mi moją kochaną żonę to ja zabije twoją. Ząb za ząb, ból za ból. Będziesz cierpiał bardzo tak jak ja i ja to ci obiecuje! ~ ostatnie zdanie wywarczał wściekły do mojego męża.

Postanowiłam się wreszcie pokazać im i się odezwałam do nich.

-Ale gupi jesteś...

Obydwaj spojrzeli na mnie w szoku i Lukas się odezwał.

-O proszę kogo ja widzę? Czyż to nie żona Blake?

-Ślepy jesteś czy gupi?

-NIE ZACZYNAJ!

-Bo co hm? Bo uderzy mnie? Wyzwiesz? Nie boje się ciebie.

-Wrrrr...

-Oj warczysz jak zły piesek...haha...~zaśmiałam się i zobaczyłam jak biegnie do mnie z nożem. Szybko wyciągnełam mój pistolet i strzeliłam mu najpierw w prawą dłoń w której miał nóż i w lewe udo, upadł z hukiem krzycząc z bólu. Po mimo tego wstał i zaczoł ze mną walczyć. Po zaciętej walce z nim wygrałam. Uniosłam pistolet i skierowałam w jego głowę. Ludzie z mojego gangu przybyli i zajęli się pozostałymi, a ja tym dupkiem.

-Masz coś jeszcze do powiedzenia? ~ powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.

-Tak , PIERDOL SIĘ! ~ krzyknął na mnie zły.

Ciąg dalszy nastąpi...

INFORMACJE:
1028 SŁÓW!!!
Chciałam wam podziękować za to, że czekaliście na kolejną część. Pozdrawiam Olciaaa ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro