Cześć 5 + (info)
Rano wstałam bardzo mocno nie wyspana, ponieważ myślałam o Andym i też się bardzo martwiłam i wciąż się martwię o niego. Spojrzałam na zegarek i była już 14. Wstałam nie śpiesząc się z łóżka. Poszłam do łazienki i wziełam szybką kąpiel, umyłam się cała. Od głowy do stóp , moim ulubionym żelem o zapachu różanym, a włosy szamponem o zapachu jabłkowym. Wyszorowałam się dokładnie i spłukałam powstałom pianę z mojego ciała i włosów. Wyszłam z wanny wycierając się do sucha i owinełam się moim czarnym ręcznikiem. Umyłam szybko zęby i wysuszyłam włosy. Owinięta w ręcznik poszłam po moją czystą bieliznę, założyłam ją raz dwa i poszłam do mojej garderoby. Wybrałam na dziś taki strój składający się z tego:
(Tych spodenek)
(Takiego topu)
(Takich butów + takie kolczyki)
Zrobiłam lekki makijaż składający się z korektora pod powieki, nie za dużą ilością podkładu, tuszu do rzęs, błyszczyka , pudru i jasnych cieni do powiek. Włosy poczesałam i zrobiłam z nich taką fryzurę:
Po perfumowałam się jeszcze moimi perfumami, które dostałam od Andyego i wziełam mój pistolet schowałam za spodenki, a telefon w prawą dłoń. Mój pierścionek zaręczynowy i obrączkę mam cały czas na palcach prawej dłoni. Wziełam moją czarną skurzaną torebkę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy np. kluczyki od mojego cudeńka, słuchawki, chusteczki, telefon, portfel i parę innych rzeczy. Zeszłam na dół z moją torebką i poszłam do kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego. Wypiłam całą szklankę soku. Nie byłam głodna przez tą całą sytuację z moim mężem. Niech tylko dorwe tych co porwali mojego męża i ojca mojego dziecka to pożałują, że się urodzili.
Kiedy wychodziłam z kuchni to spotkałam moich rodziców. Spojrzeli na mnie smutnym wzrokiem, ale nic nie powiedzieli bo wiedzieli, że ich nie będę słuchać. Wyszłam z domu i sięgnełam kluczyki od mojego cudeńka i go odblokowałam. Wsiadłam do środka i siegłam mój telefon. Wybrałam numer do Erica, który jest pod szefem gangu i pilnuje ludzi z naszego gangu w Detroit. Po chwili odebrał:
-Szykuj ludzi na misję Black ma problem i musimy go uratować. ~powiedziałam pierwsza i się rozłączyłam.
Szybko wróciłam do domu i wbiegłam do garderoby po broń i schowałam za spodenki. Wziełam mój telefon i kluczyki od samochodu. Wyszłam szybko z mojego pokoju i zbiegłam po schodach na dół.
~Mam nadzieję, że z Andym wszystko jest dobrze i nic poważnego mu się nie stało~ pomyślałam zmartwiona.
Szybko wsiadłam do środka mojego cudeńka i w telefonie włączyłam odpowiednią apke dzięki której, zlokalizowałam czip Andy'ego, który jest ukryty w obrączce. W razie czego tam kazałam go ukryć tak, aby nikt o tym nie wiedział, nawet Andy o tym nie wie. Podłączyłam się do czipa i się dowiedziałam, że jest na krańcach Detroit w starych opuszczonych magazynach.
#Andy
Jebany sukinsyn, porwał mnie i chce dopaść moją księżniczkę i dziecko.
Siedzę przywiązany na krześle i próbuje się wydostać, ale nie mogę. Yhhh... A jeszcze te cholerne rany cięte i po pobiciu...
Jestem na środku chali, przywiązany do głupiego krzesła. Niech tylko mi się uda wydostać z tąd to już jest po nim i jego ludziach. Zapłacą mi za to. Tęsknię bardzo bardzo bardzo mocno za Lilly i mam nadzieje, że z nią jest wszystko dobrze.
#Lilly
Jadę bardzo szybko jak potrawie, a do celu mam pięć godzin. Yhhh...
~JUŻ JADĘ PO CIEBIE MÓJ MĘŻU I ZABIJE WSZYSTKICH CO STANĄ MI NA DRODZE~ pomyślałam i przyśpieszyłam.
♤PIĘĆ GODZIN PÓŹNIEJ...
Wreszcie dotarłam na miejsce, zaparkowałam tak ,aby mnie nie zobaczyli. Załadowałam moje bronie i po cichu wyszłam z samochodu. Zobaczyłam dwóch strażników przy wejściu. Musze wymyśleć jakiś plan na szybko.
Yhhh...co mogę zrobić hmmm... Jest Mam! Wiem może jest głupi, ale powinien zadziałać. Dobrze, że dzisiaj założyłam krótkie spodenki i miętowy top odsłaniający brzuch i podkreślający mój biust,a do tego czarne buty na wysokim obcasie.
Uwodzicielskim krokiem podeszłam do strażników i uwodzicielskim głosem odezwałam się do nich.
-Cześć chłopaki! Co u was? ~ zapytałam.
-Yyyyyy... Mała co tu robisz sama? ~zapytał się jeden z nich.
-Zgubiłam się i was zobaczyłam. Mam do was malutką prośbę. ~ powiedziałam do nich.
-O co chodzi?~ zapytali się jednocześnie.
-Wpuścicie mnie do środka, bo musze tam wejść? ~ zapytałam ich słodkim głosem.
-Co? Nie ma mowy, nie wpuścimy Cię tam! ~ zaprotestował jeden z nich.
-Yhhh.... Nooo nic, chciałam bez boleśnie , ale widzę, że się nie obejdzie bez tego ~ powiedziałam i wyciągnełam swoją broń.
Wycelowałam nim w głowę jednego z nich i powiedziałam już wnerwionym głosem.
-Albo mnie tam wpuścicie, albo was zabije wasz wybór. Macie pół minuty ~ powiedziałam. ~ Więc jak będzie? ~ zapytałam się nich.
-Dobrze wchoć, ale błagamy nie zabijaj nas ~ błagalnym głosem powiedzieli do mnie.
-Dobrze ~ powiedziałam i strzeliłam w nogę jednego z nich. Szybko weszłam do środka tego pieprzonego magazynu i usłyszałam głośne hałasy. Wyjżałam za ściany i zobaczyłam, że ten jebany Lukas jak nożem tnie skure Andyego, a on z bólu krzyczy.
-TY JEBANY CHUJU ZAPŁACISZ ZA TO!NIECH TYLKO SIĘ UWOLNIE! MASZ SIĘ NIE ZBLIŻAĆ DO MOJEJ ŻONY! ~ bardzo mocno i głośno krzyczał Andy.
Lukas się bardzo zaczoł śmiać i odezwał się po chwili do Andyego.
-Hahahahah... Śmieszny jesteś. Myślisz, że ciebie posłucham? Jeśli tak to się mylisz i to bardzo. Ty zabiłeś mi moją kochaną żonę to ja zabije twoją. Ząb za ząb, ból za ból. Będziesz cierpiał bardzo tak jak ja i ja to ci obiecuje! ~ ostatnie zdanie wywarczał wściekły do mojego męża.
Postanowiłam się wreszcie pokazać im i się odezwałam do nich.
-Ale gupi jesteś...
Obydwaj spojrzeli na mnie w szoku i Lukas się odezwał.
-O proszę kogo ja widzę? Czyż to nie żona Blake?
-Ślepy jesteś czy gupi?
-NIE ZACZYNAJ!
-Bo co hm? Bo uderzy mnie? Wyzwiesz? Nie boje się ciebie.
-Wrrrr...
-Oj warczysz jak zły piesek...haha...~zaśmiałam się i zobaczyłam jak biegnie do mnie z nożem. Szybko wyciągnełam mój pistolet i strzeliłam mu najpierw w prawą dłoń w której miał nóż i w lewe udo, upadł z hukiem krzycząc z bólu. Po mimo tego wstał i zaczoł ze mną walczyć. Po zaciętej walce z nim wygrałam. Uniosłam pistolet i skierowałam w jego głowę. Ludzie z mojego gangu przybyli i zajęli się pozostałymi, a ja tym dupkiem.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia? ~ powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
-Tak , PIERDOL SIĘ! ~ krzyknął na mnie zły.
Ciąg dalszy nastąpi...
INFORMACJE:
1028 SŁÓW!!!
Chciałam wam podziękować za to, że czekaliście na kolejną część. Pozdrawiam Olciaaa ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro