Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

***

Kiedy Thor poszedł powiadomić innych mieszkańców wieży o decyzji i prośbie jego ojca, Ellie wróciła do swojego pokoju i postanowiła się zdrzemnąć. Poprosiła Jarvisa o włączenie spokojnej, klasycznej muzyki, którą lubiła, ale zawsze ją usypiała i ułożyła się wygodnie na łóżku, nie przykrywając się kołdrą. Muzyka dochodziła do jej uszu, a z jej ust wydostało się ziewnięcie. Nie zajęło jej dużo czasu oddanie się w ręce Morfeusza...

***

- Dopiero się zgodziłem na jednego mordercę w wieży, a już drugi przychodzi! - wykrzyczał w złości Tony. Najgorsze dla niego było to, że w tym przypadku nie miał wyboru i musiał się zgodzić.

- Wybacz przyjacielu, ale Odyn już zadecydował. Jutro Loki przybędzie tutaj ze mną. - oznajmił poważnym głosem Thor. - Gdzie mój brat będzie spał?

- Dam mu jakiś pokój, albo jeśli chcesz wstawie łóżko do twojego pokoju. - stwierdził miliarder obojętnym tonem głosu. Był zły, że dwóch morderców będzie mieszkać w jego wieży.

- Najlepiej sie nada osobny pokój. Wiem, że Loki nie przepada za towarzystwem Midgarczyków, więc samo mieszkanie z wami mu wystarczy. - rzucił, po czym dodał. - Oczywiście, nie chce was obrazić, po prostu wiecie jaki jest mój brat...

- Adoptowany. - wtrąciła się Natasha Romanoff.

- Tak, to też, ale chodzi mi o to, że... Ech... Jak by to ubrać w słowa? - zastanowił się Asgardczyk. - Nie chciałbym, aby od razu, kiedy się tu zjawi, zabił kogoś. A jakby miał mieć wspólny pokój, z którymś z nas lub Mią i Ellie, to byłaby ta możliwość, że stałaby nam się poważna krzywda.

- To czemu w takim razie, on ma tutaj mieszkać? Czy ten twój cały Odyn nie wie, jakie on ma do nas podejście? - zapytał ze złością Clint. W dalszym ciągu pamiętał, co ten bożek mu zrobił i obiecał mu się odegrać. Mimo to, obawiał się, że jeśli sytuacja z ataku na Nowy Jork się powtórzy, to zrobi komuś krzywdę.

- Mój ojciec doskonale wie, jakie podejście ma Loki do Midgarczyków. Nie wiem czy was zna, ale to inna kwestia. Odyn chce, żeby Loki nauczył się żyć w zgodzie z Midgardem i jego mieszkańcami. Aby polubił tą krainę i aby zaprzestał prób przejęcia władzy. - mówił blondyn. - To jego ostatnia szansa. Jeśli się nie zmieni, zostanie skazany na śmierć. Nie rozumiecie tego?

- Rozumiemy cię Thorze. Skoro i tak nie mamy wyboru, to jedyne co nam pozostaje to przyzwyczajenie się do jego obecności i pozostanie czujnym na wypadek, gdyby Lokiemu zachciało się pobawić w mordercę. - na twarzy Thora pojawił się uśmiech.

- Dziękuję Kapitanie. Cieszę się, że mnie rozumiesz. - oznajmił wdzięcznym głosem Asgardczyk.

- To kiedy lecisz po Jelonka? - spytał Stark.

- Do Asgardu wyruszę jeszcze tego wieczoru. Rano będę tu z Lokim. - powiedział blondwłosy.

- No, to skoro już wszystko wiemy, ide szykować pokój dla Jelonka. - stwierdził Tony i wyszedł z pomieszczenia, nie czekając, aż ktoś się odezwie.

- Wybaczcie przyjaciele, ale pójdę się przygotować na ewentualną próbę zabicia mnie, przez Lokiego. - wtrącił Thor i również wyszedł zostawiając pozostałych Avengers samych.

W pomieszczeniu zapanowała cisza. Każdy rozmyślał nad ich nowym gościem. Czy będzie trzeba spać z karabinem pod poduszką? Czy będzie trzeba wzmocnić ochronę? Ulepszyć system ochrony Jarvisa? Nie wiedzieli. Znali Lokiego, więc domyślali się, czego mogą się obawiać, ale również nie chcieli wyciągać pochopnych wniosków. Może jednak się okaże, że bóg kłamstw i psot będzie się zachowywać, jak należy? Każdy w pomieszczeniu się nad tym głowił, jednak największy mętlik w głowie miał Clint Barton. Nie chciał powtórki z roku 2012 z ataku na Nowy Jork. Wystarczyło mu to, że dalej to pamiętał. Pamiętał, co robił i komu. Czuł się źle z tym, że pozwolił byle bożkowi nad sobą zapanować.

- To na pewno dobry pomysł? - zapytał Clint. W dalszym ciągu nie był przekonany do tego, by bóg kłamstw mieszkał z nimi.

- I tak nie mamy wyboru. Odyn prędzej czy później i tak, by go przyprowadził tu, chociażby osobiście. - mruknęła Natasha. Też nie była do tego przekonana. Nikt nie był. Ale Odyn już postanowił. Nie mieli w tej sprawie nic do gadania.

***

Nastał wieczór. Avengersi czekali w salonie na ich nowego gościa. Byli uzbrojeni w razie, gdyby Loki postanowił ich zaatakować. W pomieszczeniu znajdowały się także Mia i Ellie. Peter wrócił już do domu, żeby ciocia May się nie martwiła. Każdy był zdenerwowany. Nie wiedzieli czego się spodziewać. Ataku? Spokoju? Rozmowy? Nie mieli pojęcia. Najbardziej zdenerwowana była Ellie. Jeszcze nigdy nie widziała Lokiego na oczy. Nie miała pojęcia jaki jest. Doskonale pamięta atak na Nowy Jork. Doskonale wie, ile osób zabił. Ale mimo to, nie wie czego się spodziewać. Postanowiła dostosować się do słów Thora i nie przebywać zbyt często w jego towarzystwie. W pomieszczeniu panowała głucha cisza. Nikt nie ważył się odezwać. W ciszy czekali na boga kłamstw. Chwilę później rozbrzmiał huk, błysnęło światło, a na balkonie pojawił się Thor z zakutym w łańcuchy Lokim. Weszli do pomieszczenia i wszyscy od razu wycelowali w czarnowłosego. Dookoł nich nagle zrobiło się zimno. Szron pokrył szyby, a oddech zamieniał się w parę. Loki rozejrzał się zaintrygowany tym zjawiskiem i ujrzał w rogu salonu średniego wzrostu blondynkę. Była przerażona, czuł to. Na jego usta wkradł się uśmiech. Uwielbiał kiedy inni się go bali.

- Witajcie Avengersi. Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż? - odezwał się szmaragdowooki.

- Słuchaj Jelonku. Od dzisiaj będziesz z nami mieszkać, więc wiedz, że jeśli skrzywdzisz kogokolwiek w tej wieży, bądź na zewnątrz, będziesz skazany na śmierć. - poinformował Stark. Jego głos był zimny i oschły. Nie pozwoli mu na skrzywdzenie kogokolwiek. Tym bardziej na skrzywdzenie jego przyjaciół i rodziny.

- Spokojnie blaszaku, nie mam w planach jeszcze umierać. - zaśmiał się Laufeyson. Po chwili jednak zamilkł. - Widzę, że macie dwie nowe koleżanki w wieży. - mruknął dostrzegając, jak do blondynki stojącej w rogu pomieszczenia podchodzi brunetka. Natasha razem z Clintem od razu stanęli przed Mią i Ellie, by zasłonić je w razie ataku. - Może przedstawicie mi swoje koleżanki? Podejrzewam, że one wiedzą kim ja jestem.

- Zapomnij Laufeyson. - odezwała się Natasha.

- Thor, zaprowadź go do jego nowego pokoju. - rozkazał Steven. Odinson skinął głową i trzymając za łańcuch, zaczął iść ze swoim bratem w kierunku jego nowego pokoju. Za nimi szedł Tony, który chciał dopilnować, by Loki niczego zepsuł. Kiedy tylko mężczyźni zniknęli za drzwiami prowadzącymi na korytarz, Clint podszedł do Ellie i Mii. Brunetka obejmowała blondynkę, czując, jak drży. W pomieszczeniu zrobiło się nieco cieplej, a szron powoli schodził z szyb.

- Wszystko w porządku? - zapytał pochylając się nad dziewczynami. Roztrzęsiona Puth pokiwała twierdząco głową.

- T-tak. Wszystko okej. - powiedziała drżącym głosem. Czuła jego wzrok na sobie. Czuła jak napiera na jej umysł. Gdyby nie Clint i Natasha, wszedłby jej do głowy.

- Mia, zaprowadź ją do pokoju. Niech się prześpi. Odpocznie i poczuje się lepiej. - doradził Bruce widząc w jakim stanie jest Ellie. Mimo że spędził z blondynką krótki czas, zdołał się przekonać, że jak jest przerażona to lepiej żeby odpoczęła i się uspokoiła. Stark kiwnęła głową i chwytając Ellie pod ramię poszła z nią do jej pokoju.

Słowa: 1123

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro