Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

✨HAPPY NEW YEAR BITCHES✨💥🎊

***

Ellie wbiegła do sali, w której leżała jej dwójka przyjaciół i odnajdując wzrokiem Mię, ruszyła w jej stronę. Chciała być przy niej, osobiście sprawdzić, w jakim jest stanie i pomóc, jeśli miałaby taką możliwość. Jednak na chęciach się skończyło. Nim zdążyła postawić trzeci krok, została złapana przez silne ramiona, jednak nie te same, które jeszcze chwilę wcześniej trzymały ją w windzie. Nie patrząc na to, kto ją trzyma, zaczęła się wyrywać. Prowadzona negatywnymi emocjami, szarpała się, chcąc się wydostać z silnego uścisku. Widok jej przyjaciółki podłączonej do maszyny monitorującej jej czynności życiowe* nie uspokajał jej. Wręcz przeciwnie. Zmartwiło ją to jeszcze bardziej, wyrywając cichy szloch z jej napuchniętych ust. Jeszcze większy niepokój rozlał się w jej sercu, emanując przy tym przeszywającym chłodem oraz bólem.

- Ellie uspokój się! Z Mią jest dobrze! Wyjdzie z tego! - powiedział, nieco podniesionym tonem, do dziewczyny Stark. 

Kiedy do nastolatki dotarło znaczenie słów miliardera, uspokoiła się i ze zeszklonymi oczami spojrzała na niego.

- Naprawdę? Przecież jeszcze wczoraj nic jej nie było! Dlaczego tak nagle to się stało? A co jeśli ktoś ją otruł? - zadawała pytania, ocierając twarz z łez, które zdążyły wypłynąć z jej zielonych oczu.

— Nikt jej nie otruł, nie wykryliśmy w jej organizmie żadnej obcej substancji, poza... — urwał Tony, spoglądając na Bruce'a, niemo prosząc, by on dokończył jego słowa.

— W organizmie Mii wykryliśmy tą samą nieznaną nam substancję, co w organizmie Petera, jednak w jej przypadku, nie jest to tak destrukcyjne. Organizm Petera walczył z tym, cokolwiek to jest, starał się to zwalczyć, jego pajęcze dna próbowało wyprzeć to, co było nieodpowiednie dla niego, dlatego tak ciężko to zniósł, a jego regeneracja nie działała. Organizm Mii nie zwalcza tego, tylko stara się przystosować, żeby nie odnieść dużych obrażeń. Ta substancja i cały organizm Mii współpracują ze sobą, dzięki czemu nie grozi jej niebezpieczeństwo. Musimy tylko czekać, aż cały proces się zakończy i być przygotowani, w przypadku, gdyby jednak jej organizm nie zaakceptował tego, cokolwiek to jest — wyjaśnił Bruce, starając się mówić w jak najprostszym języku, by młoda dziewczyna mogła to zrozumieć. 

W czasie, gdy blondynka przetrawiała informacje, podane przez Burce'a, Thor złapał ją za dłoń i wyprowadził ją powoli z sali. Dziewczyna poczuła ulgę, kiedy zrozumiała, że jej przyjaciółce nie grozi niebezpieczeństwo. Przynajmniej dopóki jej organizm "współpracuje" z tą nieznaną im jeszcze substancją. 

Do czekających w korytarzu na wieści Ellie i Thora, wyszedł Tony, wzdychając ciężko.

— Thor, zaprowadź Ellie do jej pokoju. Musi sie przygotować na jutro do szkoły.
Blondynka słysząc to, od razu zaprotestowała.

— Mam ją tak zostawić?! — wzburzyła się — Wiem, że nie znamy się długo, ale zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić i jest tutaj najbliższą mi osobą, nie mogę jej tak po prostu zostawić!

Słysząc jej słowa Asgardczyk poczuł ukłucie w klatce piersiowej, jednak głęboko w sobie wiedział, że nie byli sobie tak bliscy, jak ona była z młodą Stark, a chwila ich zbliżenia odbyła się zdecydowanie zbyt szybko i zdecydowanie w nieodpowiednich warunkach.

— Ellie, Śnieżynko moja, dobrze wiem, że jesteście sobie bliskie, uwierz mi. Poza tym wiesz, że ona jest moją córką? Moim jedynym dzieckiem, dlatego nie pozwolę, by coś jej się stało — oświadczył pewnym głosem Tony, kładąc nastolatce dłoń na ramieniu. — Z resztą, Mia mówiła mi, że jutro miałyście zrobić komuś niespodziankę, więc czemu miałoby się to zmarnować? Skoro jej tam z wami nie będzie, będziesz mogła jej wszystko nagrać i później pokazać. A jeśli potrzebujesz pomocy, możesz poprosić Bellamy'ego, powinien wiedzieć, co planowała Mia.

— Ale...— chciała coś jeszcze dodać, ale przerwał jej Stark, popychając ją delikatnie w stronę windy.

— Idź juź i nie martw się tak. Jarvis skontaktuje cie z Bellamym, nie miałaś chyba okazji go poznać, więc zostanie twoim nowym przyjacielem. A teraz idź — popchnął ją jeszcze raz i oddając ją pod opiekę boga piorunów, pomachał jej i wrócił do sali, gdzie leżała jego córka i podopieczny.

Ellie wraz z Thorem przeszli spokojnym krokiem do windy, którą pojechali na piętro mieszkalne. Ellie wiedziała, że w końcu musi iść do szkoły, była świadoma tego, że nie była w niej przez dwa pierwsze dni tego tygodnia, jednak była tak zaaferowana najpierw chorobą Petera, a następnie swoją poprawiającą się relacją z Thorem, że kompletnie wyleciało jej z głowy coś takiego jak nauka. Kiedyś myślała, że to niemożliwe, by zapomnieć o szkole i nauce, ale teraz zmieniła zdanie.

Nim się obejrzała, stali już przed drzwiami jej pokoju. Blondynka bez słowa weszła do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi, nie pozwalając tym samym bogowi na wejście do środka. Oparła się plecami o drewno, zakryła dłonią usta i zjechała po nich, siadając na podłodze. Nie myślała długo nad tym, co się stało i co ma zrobić. Obiecała coś Mii i chciała tej obietnicy dotrzymać.

— Jarvis, połącz mnie, proszę, z Bellamym — poprosiła blondynka.

***

— Wiesz, co robić, prawda? 

— Mia mi opowiadała o tym waszym planie, więc tak, wiem — stwierdził pewny siebie Bellamy.

Brunet razem z blondynką szli ramie w ramie do szkoły, omawiając i uzgadniając do końca plan, wymyślony przez Mię. Chcieli, by wszystko wyszło idealnie, dokładnie tak, jak chciała młoda Stark. 

— Spotkamy się między czwartą a piątą lekcją, okay? — zaproponowała Ellie.

— Dobra, później pomogę ci się dostać szybu wentylacyjnego i zabiorę chłopaków z szatni do naszych cheerleaderek, one na pewno coś wymyślą, żeby ich troche przytrzymać — oznajmił z podekscytowaniem w głosie Bellamy.

— Super. Spotkajmy się pod składzikiem woźnego — poprosiła blondynka, po czym rozeszli się w swoje strony, przypominając sobie, swoje role w całym planie.

Podekscytowanie ich nie opuszczało, aż do momentu az przyszedł czas na zrealizowanie ich planu. Mimo tego jednak, do podekscytowania dołączył stres i strach przed zostaniem przyłapanym. Chcieli zemścić się na Flashu, chcieli, żeby tym razem on cierpiał, zamiast ich drogiego przyjaciela. Chcieli spełnić życzenie Mii i sprawić, że Flash bedzie ośmieszony przed całą szkołą. Aczkolwiek bali się, że nie zdołają temu podołać.

Odganiając od siebie wszelkie złe myśli, oboje odetchnęli głęboko na dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec czwartej lekcji. Nadszedł odpowiedni czas i nie było miejsca na błędy.

Zgodnie z tym, co ustalili, spotkali się pod składzikiem woźnego. W miejscu bez działających kamer, gdzie nikt oprócz woźnego się nie zapuszczał. Bellamy otworzył składzik podrobionym już jakiś czas temu kluczem i oboje weszli do środka, zamykając za sobą drzwi. Rozejrzeli się szybko w poszukiwaniu włazu do szybu wentylacyjnego. Gdy tylko go ujrzeli, nie zastanawiali się dwa razy, przed podstawieniem kilku solidnych pudeł, jako schodków, które chwile później pomogły Ellie wejść do środka.

Kiedy była już w środku, wysłuchała instrukcji bruneta, jak dostać się nad męskie szatnie i łazienki, gdzie przebywa Flash. Stres przed zgubieniem się w szybach wentylacyjnych szkoły opanował ją całą, ale zdołała zapamiętać instrukcje chłopaka i recytując je sobie cały czas pod nosem, zdołała dotrzeć w odpowiednie miejsce. Była gotowa. Wyciągnęła swój telefon z kieszeni tylnej spodni i napisała do partnera zbrodni.

"Jestem gotowa"

"Zabieram chłopaków" odpisał jej.

Zgodnie z tym, co napisał, po chwili w szatni chłopaków nie było, a pod prysznic wchodził właśnie Flash. To był ten czas. Włączyła kamerę w telefonie, ustawiła telefon tak, by nie było widać krat od szybu, ale by na nagraniu było widoczne całe zdarzenie i włączyła nagrywanie. Odetchnęła cicho i skupiła się.

Palcami dotknęła ściany poza kratą szybu, ciesząc się, że ci, którzy budowali ten budynek, ustawili szyb wentylacyjny tak blisko prysznica. Do jej uszu dobiegł gwizd. Wzdrygnęła się, myśląc, że to osoba trzecia przyszła nagle do łazienki. Przeskanowała wzrokiem pomieszczenie na tyle, ile tylko mogła i bezgłośnie odetchnęła, nie widząc żadnej osoby trzeciej. To tylko Flash gwizdał pod prysznicem. W myślach poprosiła jedynie, by nie zaczął śpiewać.

Przycisnęła mocniej palce do zimnej powierzchni ściany i skupiła się głęboko, by jak najdokładniej poprowadzić wytworzony przez nią lód. Zamarznięta ciecz dotarła do słuchawki od prysznica, pod którym mył się Flash i woda wydobywająca się ze słuchawki zamarzła, tworząc kilka cienkich zamarzniętych strumieni. Dodatkowym efektem, nie do końca zaplanowanym przez Ellie bylo to, że zamarzła również woda, którą był pokryty Flash, a tym samym on również zamarzł, dosłownie, w pozycji, w której się znajdował podczas całego procesu.

Widząc to, zaskoczona tak dobrym efektem blondynka nie zdołała powstrzymać parsknięcia śmiechem. Jednakże od razu się zreflektowała, w obawie, że mimo wszystko, ktoś ją usłyszy.

W momencie, w którym miała odmrażać wodę, usłyszała, jak ktoś wchodzi pośpiesznym krokiem do środka. Zestresowana, już miała szybko cofnąć efekt swojej umiejętności, jednak zrezygnowała, kiedy zobaczyła, że osobą, która weszła do środka był nie kto inny, jak Bellamy. Z uśmiechem obserwowała, jak z ledwością powstrzymał parsknięcie śmiechem, wyciąga w pośpiechu telefon i zaczyna robić zdjęcia zamarzniętemu nastolatkowi. Dziewczyna była pewna, że zrobił ich mnóstwo, sądząc po ilości póz, jakie przyjął, by zrobić zdjęcia z różnych kątów.

Kiedy ciemnowłosy skończył, spojrzał się w stronę szybu, w którym schowana była Puth i pokazał jej kciuk w górę, na znak, że dobrze się spisała. Po tym, chłopak uciekł szybko z miejsca zdarzenia, a dziewczyna w końcu odmroziła wodę, dziwiąc się, że rury nie pękły w czasie, kiedy zamroziła płynącą w nich wodę.

Prawie wybuchnęła śmiechem, kiedy woda wystrzeliła ze słuchawki w Flasha z taką siłą, by przewrócić zaskoczonego tym, co się wydarzyło, chłopaka. Chwyciła delikatnie telefon, tak, by nie narobić hałasu i wykonala ostateczne zbliżenie na twarz chłopaka, by uchwycić jego wyraz twarz w takim stopniu w jakim tylko była w stanie. Następnie, kiedy uznała, że wykonała calą swoją robotę, wyłączyła nagrywanie i po cichu wycofała się z szybu z powrotem do składzika woźnego.

Kiedy dotarła do wejścia do szybu w składziku, popatrzyła uważnie, czy pomieszczenie jest puste. Po upewnieniu się, że będzie tam sama, otworzyła cicho kratę i wyskoczyła z szybu, prawie uderzając się w głowę. Stanęła prosto na nogach i zamknęła kratę, zostawiając wszystko tak, jak było przed ich przybyciem. Wyszła szybko z pomieszczenia, zamykając je na klucz, który wcześniej Bellamy zostawił w drzwiach i pobiegła w stronę hali, na której powinna mieć wychowanie fizyczne. Widząc, że nikt nie zwrócił uwagi na jej przybycie, rozejrzała się w poszukiwaniu Bellamy'ego. Przeskanowała wzrokiem całą halę kilka razy, jednak nie znalazła go, więc postanowiła udać się w osamotnione miejsce i zająć się sobą do końca lekcji.

W czasie oczekiwania na kolejne lekcje obejrzała nagrany przez nią film i stwierdziła, że będzie musiała go zmontować. Nagłe wejście Bellamy'ego mimo wszystko było widoczne i zdecydowanie słyszalne. Nawet jeśli na początku nie było widać jego twarzy, później obrócił się przodem do niej, a co za tym idzie, do kamery, więc na nagraniu było widać jego twarz. Nie mogła opublikować nagrania, na którym było widać twarz Bellamy'ego, robiącego zdjęcia zamrożonemu Flashowi. Musiała go jakoś wyciąć, żeby nie wpadł w kłopoty.

Z tą myślą w głowie i uśmiechem na twarzy obserwowała ćwiczących na hali z większym i mniejszym zapałem uczniów, którzy na następnej lekcji mają grać mecz piłki ręcznej.

***

Haii 😶

Umm... Heh... Witam po długiej przerwie i zapraszam na kolejną długą przerwę, miejmy nadzieję, że jednak krótszą niż te ponad 6 miesięcy! 

Długo oczekiwana zemsta w końcu nadeszła chociaż też nie zrealizowana w całości. Mam nadzieję, że się podobało!

Jeśli wyłapiecie jakieś błędy, dajcie znać w komentarzach, zaznaczając wcześniej fragment z błędem, to postaram się jak najszybciej poprawić!!

Słowa: 1824

Mam już 600 słów następnego rozdziału! Dobry początek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro