Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Otworzyłam powoli oczy, zmuszona przez rażące mnie światło. Podniosłam leniwie rękę i przysłoniłam nią swoje oczy, tworząc tym samym cień. Przez chwileczkę, przyzwyczajałam swoje oczy do światła, a gdy już nie miałam z tym problemu, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Było całe białe, a dookoła mnie stało dużo różnych maszyn medycznych. Ekran rejestrujący pracę mojego serca, oddech i fale mózgowe, stojak na kroplówkę, z mojej prawej strony stał defibrylator, chyba dla bezpieczeństwa, gdyby moje serce przestało pracować, respirator i inne*. Mimo że uwielbiam gwiazdy i astrologię, to studiowałam medycynę, gdyż to mi się bardziej przyda, niż astrologia. Napięłam mięśnie brzucha, chcąc usiąść, gdy poczułam ostry, kujący ból w brzuchu i ręce, na której chciałam się oprzeć. Wtedy przypomniało mi się, że wtedy kiedy byłam w parku, zostałam postrzelona w brzuch i ramię. W pomieszczeniu rozbrzmiewało pikanie, wydobywające się z maszyny rejestrującej prace mojego serca. Rozejrzałam się jeszcze na miarę swoich możliwości i zauważyłam na szafce przy moim łóżku jakiś przycisk, a obok kartkę. Zdrową ręką, sięgnęłam po nią i przeczytałam. "Jeżeli się obudzisz, a nikogo obok nie będzie, wciśnij ten przycisk :)". Nie jestem pewna, co do tego, ale chyba zaryzykuję. Chce wiedzieć, gdzie konkretnie jestem. Wcisnęłam przycisk i odczekałam chwilę. Nagle znikąd usłyszałam czyiś głos.

-Witam panią. Jak się pani czuje?- spytał głos.

-Umm... Kto to powiedział?-rozejrzałam się ponownie.

-Jestem Jarvis, sztuczna inteligencja Pana Anthony'ego Starka. Miło mi panią poznać.- otworzyłam szerzej oczy.

-Jestem Ellie i mi również miło Cię poznać Jarvis. Czuję się dobrze, tylko... czy mógłbyś zawołać kogoś tutaj? - po kilku sekundach ponownie usłyszałam głos Jarvisa.

-Pan Stark, pan Rogers i pan Thor już idą.- odetchnęłam z ulgą.

-Dziękuje Ci Jarvis- uśmiechnęłam się delikatnie.

-Cała przyjemność po mojej stronie.- następnie cisza. Przerażająca cisza przerywana, przez pikanie maszyn. Wiedząc, że lepiej dla mnie, żebym nie wstawała, położyłam się z powrotem na łóżku. Oddychałam głęboko i myślałam nad tym, co się stało. Dla odrobiny rozrywki chciałam pobawić się moją umiejętnością, ale wolałam jednak tego nie robić. Jeżeli jest tu Jarvis, to znaczy, że jestem w pomieszczeniu z kamerami. Jarvis widzi wszystko, co się tu dzieje. W każdej chwili może powiedzieć wszystko panu Starkowi i innym. A oni mogą mnie wtedy uznać za groźną dla cywilizacji... Ech... Posiadanie mocy to jednak niefajna rzecz, ale cóż ja mogę? No nic nie mogę. Gdy ja tak leżałam i rozmyślałam, do pomieszczenia weszli Anthony Stark, Steven Rogers i Thor Odinson. Każdy ich zna. Więc to chyba nie dziwne, że ja też. Weszli tak cicho i tak nagle, że ich nie zauważyłam.

-Witaj.- usłyszałam czyjś głos, przez który przerwałam moje rozmyślania- Jak dobrze wiesz, jestem Tony Stark. Miliarder, playboy, geniusz, filantrop i superbohater — Iron man. - kiwnęłam głową w geście przywitania.

-Witam, jestem Steve Rogers. Bardzo mi przykro, że cię to spotkało...- spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich poczucie winy.

- Nic się nie stało. To ja byłam w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. To moja wina.- Mężczyźni spojrzeli na mnie z takim jakby współczuciem w oczach.

-To wina Hydry... Została zniszczona dawno temu, a i tak dalej działają... To tylko ich wina. - oznajmił Kapitan z wściekłością w oczach.

-Wiem, że Hydra jest jakąś złą organizacją... Tylko nie znam szczegółów... - odparłam, chwytając się za głowę i siadając powoli. Pan Tony podszedł do mnie i spojrzał na monitor. Wiem, że nie powinnam wstawać, bo oglądając seriale medyczne, jakąś wiedzę na ten temat jednak zdobyłam.

-Niestety, nie możemy ci nic powiedzieć na ten temat... Teraz na pewno musisz odpoczywać, bo rany się do końca nie zagoiły. No... W ogóle się nie zagoiły. Masz tylko gruby bandaż, więc... - oznajmił Stark - Oczywiście, jeżeli chcesz, możemy przyśpieszyć proces leczenia, korzystając z kołyski. To żadną tajemnicą nie jest. Zwykły wynalazek przyśpieszający regenerację komórek ciała.

-Umm... Chyba podziękuję... Wolę naturalną regenerację, ale dziękuję za propozycję. Mogę się zgłosić do jakiegoś szpitala, nie będziecie się przecież mną zajmować. - z mojej prawej strony usłyszałam prychnięcie rozbawienia.

-Spokojnie złotko, nie będziesz nam przeszkadzać. Ostatnio Bruce nie ma co robić, więc możecie porozmawiać, ale pamiętaj. Jeżeli coś by się działo, poinformuj Jarvisa. On to przekaże bezpośrednio do mnie i Bannera. Zrozumiano? - powiedział to z taką stanowczością w głosie, że aż bałam się sprzeciwić. Przełknęłam głośno ślinę i skinęłam twierdząco głową. Na ustach bruneta, od razu zagościł uśmiech.

-Cieszę się, że się rozumiemy. Na razie musimy cię opuścić, jakbyś czegoś potrzebowała, powiedz Jarvisowi. - ponownie skinęłam głową - To do zobaczenia! - Stark wyszedł, a za nim Kapitan uprzednio się żegnając ze mną. Natomiast Thor został tam, gdzie stał...

-Musimy porozmawiać. - powiedział stanowczym głosem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro