Rozdział 6
*Ona*
Siedziałam sama, cicho w pokoju do następnego dnia. Oczywiście poszłam spać i nie myślałam o nim wcale. Dopiero następnego dnia przyszedł, wpuszczając do dość ciemnego pokoju światło z korytarza
-Cześć
W odpowiedzi spojrzałam tylko na niego. Był uśmiechnięty a raczej na jego twarzy był uśmiech
-Pomyślałem że chciałabyś skorzystać z toalety, przebrać się czy coś
Jego propozycja wydawała się całkiem dobra, tym bardziej że wszystkie prysznice u nas, w domu były ja dworze, z wiadrem wody a starsi chłopcy zawsze lubili podglądać nas. Niestety.
-Bez ciebie, tak?
-Oczywiście.Będę jednak niedaleko więc nie próbuj niczego głupiego.
-Dobrze
-W takim razie dam ci rzeczy do ubrania-przytaknęłam tylko a on po chwili wrócił z ubraniami, damskimi ubraniami.
Że jak? Skąd on ma do cholery damskie ubrania? Gender czy co? Postanowiłam jednak tego nie skomentować i wziąć je od niego a potem poszłam do łazienki. Weszłam do niej i zdjęłam swoje ubrania. Popatrzyłam na siebie na chwilę w lustrze po czym odkręciłam ciepłą wodę i weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim, dość obolałym ciele i moczyła moje włosy. Wzięłam jakiś żel i zaczęłam mydlić swoje ciało uspokajając się chociaż chwilowo po czym zaczęłam myć swoje włosy. Definitywnie tego potrzebowałam i starałam się upajać tą chwilą jak najdłużej. W pomieszczeniu unosił się delikatny lecz słodki zapach jabłek, które napajały umysł i zmysły, jednak w końcu musiałam wyjść. Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem i ubrałam rzeczy które dostałam. Wytarłam delikatnie włosy, nie susząc ich bo niby jak to miałam zrobić? Kilka pojedynczych kropel wody spadło na podłogę, kilka na suche ubrania a resztę pochłonął ręcznik. W sumie... zgłodniałam a mój brzuch mi o tym przypomniał
-Co oznacza ta naklejka? -spytałam gdy wyszłam z łazienki. Dopiero pod prysznicem zauważyłam że ciągle jest i niestety nie chciała zejść tylko sprawiała większy ból
-Która?
-Na ręce -wskazałam ją
-Jesteś dziewicą prawda? -spytał a ja przełknęłam ślinę. Skąd on to wie? Mam to napisanie na czole? Taki wielki napis 'DZIEWICA'? No chyba nie
-Tak-powiedziałam szeptem by tego nie usłyszał ale sądząc po uśmieszku chyba nie udało mi się -To masz już odpowiedź chyba co nie? -rozszerzyłam swoje źrenice chyba do granic możliwości. Tą naklejka właśnie to oznaczała? Serio? Od razu próbowałam ją zedrzeć ale sprawiło mi to ogromny ból i aż pisnęłam. Ałć. NH natomiast dalej siedział tam gdzie siedział i starał się zamaskować swój śmiech, niezbyt dobrze
-Daj pomogę ci
-Nie trzeba
-Zedrzesz sobie skórę, podejdź -powiedział już nie śmiejąc się ale ja nie chciałam się ruszyć -W takim razie ja podejdę -powiedział i po chwili był stosunkowo niedaleko mnie ale zachował jakąś odległość.
Dobre i to. Zacisnęłam powieki i drugą dłoń, po czym podałam tą z naklejką. Czułam jak jedną dość mocno zaciska powyżej a drugą przejechał kilka razy po niej. Chwilę potem poczułam jak pewnym siebie ruchem zrywa to a pod moimi powiekami zaczęły się zbierać niekontrolowane łzy. Z ust natomiast wyszedł krzyk i natychmiast chciałam cofnąć rękę ale on mnie mocno trzymał. Razem z krzykiem popłynęły niechciane łzy Przypuszczałam że się uśmiechał na myśl że cierpię bo ból był niemiłosierny.Natomiast zrobił coś czego bym nie przypuszczała, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił
-Już po wszystkim, już dobrze -usłyszałam nad uchem -Wiem że boli,prze... przykro mi. -zaczął pocierać jedną ręką moje plecy a ja nadal płakałam.
Przestało mnie boleć jednak nadal piekło. Nie wiem czemu ale nie odsunęłam się od niego tylko dalej stałam. Czyli oprócz pokazywania siły potrafi być również delikatny
-Już lepiej? -spytał tak nagle a ja tylko delikatnie przytaknęłam głową-Jeśli cię to pocieszy to kiedyś to cię bardziej zaboli -dodał aja go uderzyłam lekko w klatę
-Jesteś zboczony
-Wiem to -wyszczerzył się jakby to było coś godnego pochwały -Ale uśmiechnęłaś się
-Wcale nie
-Oj tak. Pora coś zjeść -klepnął mnie lekko i poszedł, o dziwo dzisiaj pierwszy.
Zastanawiałam się nad ucieczką ale to był chyba głupi pomysł w tym momencie,nie uciekłabym daleko. Jeszcze ucieknę i będę wolna, na zawsze wolna.
-Idziesz czy mam cię zanieść? -krzyknął z dołu -Nie będę czekał w nieskończoność!
W odpowiedzi zeszłam szybko po schodach i zderzyliśmy się w drzwiach
-Gdzie ty byłaś
-Przepraszam
-Wołałem cię!
-I zeszłam! -Odwróciłam się na pięcie z zamiarem wrócenia na górę, ale położył mi rękę na ramieniu uniemożliwiając ruch
-No dobrze, rozumiem. Siadaj, zaraz dam ci śniadanie eee.... obiad eee....... posiłek
-No dobrze -powtórzyłam jego słowa po czym usiadłam na krześle ..........
Heyo! Drugi rozdział dzisiaj tak na dobranooc :) Ktoś się spodziewał? Chyba nikt hihih
Nxxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro