Rozdział 5
*On*
Nie czułem się dobrze kolejny raz, drugi dzień pod rząd karząc ją. Ale co mogę zrobić? Trochę szacunku mi się chyba należy, traktuje ją dobrze, ma wszystko co potrzebuje ale chyba tego nie rozumie. Gdy skończyłem była na tyle wyczerpana że praktycznie od razu zasnęła dlatego nie robiłem jej wyrzutu że ostatnie dwa nie policzyła. Nie chce by brała mnie za potwora, potwora którym nie jestem.Zdecydowanie gdy śpi jest spokojniejsza. Przesunąłem ją lekko by cała się położyła i usiadłem na krześle na przeciw. Nie chce być znowu sam
**
*Ona*
Zdawało mi się że nie może być nic gorszego niż kolejna kara a jednak. Pobudka po karze. Mam wrażenie że cała skóra mi pęka o ile tak nie jest. Obróciłam się lekko na plecy i poczułam jeszcze bardziej piekący ból, doszczętnie przeszywający moje ciało.
-Kurwa -jęknęłam
-Nie przeklinaj -usłyszałam jego głos Czy on jest wszędzie, zawsze i wie wszystko?
-Czemu niby?
-Bo dziewczynom nie wypada
-Ciekawe-prychnęłam i starałam się wstać co nie umknęło jego uwadze
-Co chcesz zrobić?
-Bo...ja... muszę siusiu -powiedziałam skrępowana po kolejnej próbie wstania, nieudanej próbie
On natomiast się roześmiał? Co jest śmiesznego w szacowanej dziewczynie próbującej dostać się do toalety?
-Pomogę Ci
-Jakie to szlachetne -powiedziałam a on tylko przewrócił oczami po czym wstał i podniósł mnie z łóżka
-Wiem to -pomógł mi dojść do łazienki i za pewnie stanął pod drzwiami.
Ja natomiast próbowałam skorzystać z toalety. Czemu to musi tak boleć? Cicho pisnęłam z bólu, tak by nie usłyszał ale po chwili wszedł do łazienki jakby się paliło
-Co zrobiłaś?
-Nic,boli mnie pupa
-No dobrze, skończyłaś?
-NH,wyjdź, chce pociągnąć spodnie -powiedziałam zażenowana.
On jest chyba głupi skoro myśli że tak przy nim wstanę bez spodni
-To zrób to?
-Nie gdy stoisz tu?
Westchnął i się odwrócił
-Proszę bardzo, nie patrzę
Teraz ja westchnęłam i spojrzałam na niego. Nie będę walczyć gdy nie mam spodni, to mogłoby się źle skończyć po czym jak najszybciej je ubrałam. Dopiero gdy wstałam zauważyłam lustro wiszące na ścianie na przeciwko mnie. Czyli mógł mnie podglądać! Świnia jedna
-Podglądałeś!
-Co? Nie -na jego twarzy ukazało się zdziwienie. Aktor się znalazł!
-Kłamiesz!
-Właśnie, że nie. Niby jak? Tyłem?
-Lustro -powiedziałam a raczej wycedziłam przez zaciśnięte zęby
-Co?Nie. Serio nie podglądałem!
-Kłamiesz mnie -obrażona założyłam ręce pod biustem
-Nie,przysięgam Natalie. Szanuje twoją prywatność. -wyciągnął rękę w moim kierunku a ja tylko prychnęłam. Serio myśli, że tak łatwo mu uwierzę? Jeszcze po tym co zrobił!?
-Jakoś tu wlazłeś i nie chciałeś wyjść
-To..to co innego -próbował się jakoś bronić ale jego argumenty były takie słabe
-Oczywiście -parsknęłam i wyszłam z łazienki zostawiając go osłupiałego.Czyżby się zdziwił że potrafię też argumentować? Poszłam prosto do pokoju który zajmowałam z zamiarem nie opuszczania go przez kilka najbliższych godzin. A najlepiej kilkudziesięciu dni, z dala od niego, z dala od tego wszystkiego
*On*
Stałem tam chyba kilka minut po tym jak ona wyszła tak po prostu. Mogła mnie wysłuchać do końca chociaż ostatnim zwaliła mnie z nóg. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę że może zrobić coś głupiego a ja nie chce jej znowu karać. Widziałem jak miała problemy z wstaniem, krzywiła twarz w bólu przy jakimkolwiek ruchu i wiedziałem, że to moja wina. Za mocno ją uderzałem. Gdy zauważyłem, że powoli idzie do swojego pokoju. Gdy zauważyłem że powoli idzie do swojego pokoju odetchnąłem z ulgą, postanowiłem również dać jej trochę spokoju. Powinna odetchnąć, pomyśleć i być trochę sama. Nie zamierzam jej się narzucać, jeszcze będzie przy mnie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro