Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28


*UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA WIĘKSZOŚCI Z WAS! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ* 


*Oczami nieznajomego*

*Kilka dni później*

Spokojnie patrzyłem jak jej małe ciało leży skulone na łóżku. Spała już od kilku godzin a ja cały czas ją obserwowałem. Widziałem jak miarowo jej klatka się podnosi, czasem rusza powiekami jednak cały czas śpi przytulona do poduszki. Ba! Jakby chciała kompletnie się w nią wtopić i zapaść. Jej blond włosy kaskadami opadają na poduszkę i jej ramiona, są rozpuszczone i zdają się żyć własnym życiem. Na ramionach ma dużą, szarą bluzę, dość zniszczoną inie mam pojęcia do kogo ona była. Sięga jej prawie do połowy ud i zakrywa całe jej boskie ciało. Na nogach ma jakieś leginsy i skarpetki. Wygląda tak idealnie wcale się nie starając a co dopiero gdyby zaczęła nosić inne ubrania. Więcej sukienek które podkreśliły by jej obłędne kształty, nie powinienem tak mówić, ale to prawda. Wygląda tak idealnie i zupełnie jak ONA. Jednak moja kruszynka była jedynaczką, więc to niemożliwe.

Potrząsam głową i wracam do monitora na którym widzę ..... zaraz widzę puste łóżko. Przełączam kamery na pozostałe i wszędzie szukam blondynki po której ani śladu. Mijam kolejne pokoje aż trafiam na łazienkę gdzie ją znajduję. Bierze prysznic. Poruszam brwiami i trzymam palec na przycisku przełączającym jednak nie wciskam go. Obserwuje ją jeszcze kilka minut aż w końcu przełączam ją i wyłączam na chwilę monitor. Biorę swój telefon i wybieram numer Bena, który odbiera niemal od razu.

-Tak szefie?

-I jak się miewają sprawy?

-Wszystko jest w jak najlepszym w porządku, dziewczyna jest w domu. Czekam tylko na odpowiedni moment szefie

-Szczegóły -mówię nie mając ochoty na żadne pierdolenie

-Jeszcze dzisiaj ją przywiozę

-I to mi się podoba. Tylko pamiętaj, włos jej ma nie spaść z głowy bo inaczej pożałujesz tego. Czy to jasne Ben?

-Jak słońce szefie, włos jej nie spadnie z głowy i przywiozę ją całą i żywą. Muszę kończyć szefie, chyba wychodzi z domu

-Masz mnie informować

Rozłączam się i włączam z powrotem monitor, już nie mogę się doczekać

*Natalie*

Wyszłam spod prysznica i wysuszyłam lekko włosy. Ubrałam się nową bieliznę, leginsy i top a na to założyłam bluzę po moim ojcu. Była strasznie ciepła a na dodatek przypominała mi o nim. Nie chce o nim zapomnieć, był dobrym człowiekiem, kocham go. Zeszłam na dół gdzie spotkałam mamę

-Natalie, mogłabyś wynieść śmieci proszę? Ja muszę jeszcze zadzwonić do firmy transportowej kiedy tu będą

-Ym... no dobrze-nie chętnie wzięłam worek ze śmieciami i z dziwnym przeczuciem wyszłam za dom. Od razu zapaliło się światło przed nim więc czułam się nieco bezpieczniej. No właśnie NIECO. Otworzyłam kubeł i wyrzuciłam do niego worek. Rozejrzałam się jeszcze uważnie i dostrzegłam auto. To samo auto, auto które od kilku dni mnie śledzi. Jak na zawołanie drzwi od niego się otworzyły od strony kierowcy a ja dostrzegłam postać w kapturze. Obudziło mnie to od razu i pobiegłam w kierunku domu. Słyszałam jak postać biegnie za mną, czułam ją dosłownie za sobą a potem czyjąś rękę na nadgarstku. Z całych sił się wyrwałam i wbiegłam do domu. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam je na wszystkie możliwe klucze. Spojrzałam jeszcze przez kratkę, nikogo tam nie było. Moje serce biło jak oszalałe, cała zaczęłam się trząść.Odwróciłam się i usłyszałam krzyk. Pobiegłam w kierunku salonu i zobaczyłam Olivię która była trzymana przez jakiegoś typka.Trzymał pistolet przy jej głowie a drugą rękę miał na jej szyi.Widziałam przerażenie w jej oczach, próbowała się z nim siłować, ale to było na nic

-Spróbuj krzyczeć a odstrzelę tej gówniarze łeb. Doskonale wiesz po co tu przyszedłem i nie zamierzam wyjść bez tego dlatego pomyśl uważnie. Poddasz się od razu czy wolisz patrzeć jak ta gówniara wykrwawia się przez Ciebie

-Proszę, nie rób jej krzywdy -po moim policzku popłynęła łza -Zrobię wszystko tylko nie rób jej krzywdy -wyszeptałam patrząc na Olivię.Powiedziała bezgłośne 'uciekaj' mimo to ja stałam gdy on pociągnął mnie za ramię na podłogę. Upadłam na kolana i dałam sobie spiąć ręce kajdankami. To była moja przegrana

-Wstawaj do kurwy nędzy -pociągnął mnie tym razem w górę i w kierunku drzwi

-Dbaj o mamę proszę -załkałam i posłusznie poszłam za nim. Mój bunt już nic nie zmieni. Usłyszałam jak ten ktoś strzela w zamek a potem kopie w drzwi wyważając je. Zaczęłam coraz bardziej płakać co przykuło uwagę mojego porywacza. Jego ręka się uniosła by wymierzyć mi cios, czekałam na niego i wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Mężczyzna dostał w głowę doniczką. Odwróciłam się i zobaczyłam moją siostrę, jej ręce się trzęsły. W ułamku sekundy mężczyzna się podniósł i podbiegł do niej. Uderzył ją mocno w brzuch a ona się zgięła w pół.

-Nikt Cię nie nauczył dziwko szacunku do mężczyzn?! -ryknął nad nią -To ja to zrobię -rzucił nią o podłogę a ja rzuciłam się do niego

-Chodź już,proszę. Niall będzie wkurzony, chodź proszę

-Zamknij pysk suko i się nie wtrącaj -odepchnął mnie z całej siły a ja uderzyłam w ścianę i zsunęłam się w dół. Kopnął mnie i przywiązał do jakiejś rury. Starałam się wyrwać ale jedyne co widziałam to ból Olivi i jej krzyki. Czułam się jakbym to ja była na jej miejscu

**

-Szefie, jestem-weszłam z tym potworem do domu drugiego potwora. Potwora który zmienił moje życie w koszmar

-Co tak długo Ben?

-Małe problemy

-Jakie problemy? Z nią? 

-Nie szefie, z jej siostrą

-Yhym, to mnie nie interesuje. Dziękuję Ben, pieniądze są na twoim koncie. Możesz iść -jak na zawołanie tamten drugi wyszedł a ja zostałam sama z moim oprawcą. Spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem i wtedy nie wytrzymałam

-Nie interesuje Cię, że ten skurwysyn zgwałcił moją siostrę? Jebany szmaciarz!Dokładnie taki jak ty! Będziecie się smażyć w piekle! W piekle!Tam jest wasze miejsce! -krzyknęłam i dostałam mocne uderzenie w policzek


-Chyba twoja kolej? -złapał mnie za szyję a w jego oczach widziałam tylko furię.......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro