Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

-Naprawdę to Cię spotkało, Natalie-Rose razem ze mną zaczęła płakać gdy dobrnęłam do końca mojej opowieści. Sama nie wiedziałam kiedy ale także zaczęłam płakać na wspomnienie tego wszystkiego. Licytacja, Niall, kłótnie,bicie, piwnica, próba gwałtu to wszystko. Wszystko zdarzyło się tak nagle i sprawiło, że moje życie wywróciło się o 180 stopni.Ale z tym koniec, jestem wolna i na pewno tu nie zostaniemy. Nie mogę pozwolić by Rose była w takim niebezpieczeństwie ani nie chce spotkać więcej tego psychopaty. Nie mam pojęcia co zrobi dalej, a nie chce ich narażać na niebezpieczeństwo

-Ros, musimy stąd wyjechać. Jak najszybciej, ja nie mam pojęcia co dalej zrobi Niall. Ja go prawie wcale nie znam. Jest chory, to wiem na pewno. Psychiczny, porywczy i zdolny do wszystkiego. Ja nie chce by on cokolwiek zrobił wam

-Spokojnie, wyjedziemy. Mama nie pozwoli, żebyśmy po tym tu zostali

-A Ed? On też ma coś do powiedzenia

-Obie wiemy, że zawsze stał za tobą murem więc nie gadaj głupot. On wcale nie chciał Ciebie tam zawieźć, wiedział, że mama by tego nie zniosła dlatego on się zmusił do tego. On też cierpiał

-Ale... ty go nie lubiłaś

-Po twoim .... po tym jak Cię nie było zrozumiałam. Siedział przybity i się zastanawiał jak mógłby temu zaradzić. Ale nie mógł nic zrobić. Szukał Cię, w tajemnicy przed mamą. Ja nie mam pojęcia co on chciał zrobić, ale on serio wydawał się jakiś inny

-Jesteśmy rodziną Rosalio, i niewolno Ci o tym zapominać. Nie myślałam, że będzie mnie szukał,on wydawał się taki spokojny wtedy. Ja cały czas o was myślałam i próbowałam uciec. Bo rodziny się nie opuszcza, nigdy Cię nie opuszczę siostrzyczko

-Tryb starszej siostry włączony-prychnęła rozbawiona i zamknęła mnie w ciasnym uścisku. Oh, jak strasznie mi jej brakowało. Tego wszystkiego, normalnego życia

**

-Cześć maluchu -powiedziałam kiedy mała Olivia wychodziła razem z Rose za rękę. Moja siostrzyczka stanęła by bo chwili przybiec się do mnie przytulić

-Natja

-Tak kochanie, to ja -przytuliłam ją mocno do siebie i razem z Ros wyszłyśmy z budynku żłobka.Wyglądał całkiem dobrze, z zewnątrz był z czerwonej cegły a w wewnątrz jego ściany były pokryte różnego rodzaju rysunkami i zdjęciami pomalowanych dziecięcych twarzy z różnych krajów. Szłyśmy tak w kierunku naszego domu a ja w pewnej chwili poczułam coś dziwnego. Zaczęłam się rozglądać na lewo i prawo. Czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. W jednej chwili zaczęłam szybciej oddychać jakbym dopiero co przebiegła maraton. Poczułam na ramieniu czyjąś rękę i od razu ją strzepnęłam i odwróciłam się spodziewając najgorszego

-Natalie, spokojnie, to tylko ja. Co się stało?

-Nic, ja po... nic, nic -pokiwałam przecząco głową

-Przecież widzę, jesteś cała blada

-Ja, mam wrażenie, że ktoś -tu zrobiłam przerwę -nas -i kolejną -obserwuje -kolejna -teraz-praktycznie to wyszeptałam i czułam się jak w jakimś horrorze i spojrzałam znowu w tył, jednak nic tam nie było. Praktycznie puste ulice, kilka aut, nic szczególnego. Żadnego śladu kogoś kto mógłby nas obserwować

-Ale tu nikogo nie ma, spokojnie

-Jest, tam coś było i myślę, że to jest teraz z nami.

-Z nami? -pisnęła prawie ze strachu, ale położyłam palec na ustach

-Tak z nami a raczej przy nas. Nie jesteśmy bezpieczni. Musimy wyjechać, teraz. Jakkolwiek, ale nikt nie może wiedzieć

-Popadasz w paranoję

-Nie, ja to wiem, ja to po prostu czuję-wróciłam razem z nią i otworzyłyśmy dom. Od razu zauważyłyśmy moją Hope co nie umknęło też uwadze Olivii

-Kotek -wyciągnęła ręce przed siebie i podbiegła do sierściuszka by go przytulić. Upadła na tyłek ale to wcale jej nie przeszkadzało by małymi rączkami głaskać go i dotykać jej puszystego ogonka. A kotka? Siedziała przypatrując się jej zadowolona z poświęcanej jej uwagi. No tak, zawsze chce być centrum. A bynajmniej tutaj. Poszłam od razu do kuchni by zabrać się za zrobienie obiadu, jestem pewna, że mama jak i Ed wrócą zmęczeni z pracy a ja w sumie lubię gotować.Chwilę potem do kuchni dosłownie przypełzła Olivia kierując się za kotem. No tak, pewnie zgłodniał. Nalałam mu trochę mleka do pustej miseczki i wzięłam dziewczynkę na ręce. Posadziłam ją na blacie dość daleko by nie spadła lecz dość blisko przy mnie.Wyjęłam składniki i zaczęłam robić obiad. Gdy poczułam zapach sosu wiedziałam już na pewno, że to jest to.

-Ey uważaj, to jest gorące maluchu-chwyciłam za rękę siostrę gdy chciała dotknąć garnka. To bysię źle skończyło, z pewnością źle

-Jeć! Jeć -pisnęła i uśmiechnęła się

-Oczywiście skarbie -wzięłam talerz i nałożyłam jej -Idziemy jeść -chwyciłam ją na ręce a raczej oparłam o swoje biodro i poszłam do salonu. Usiadłam z nią i zaczęłam ją karmić ale moja siostrzyczka nie była moją siostrzyczką gdyby mnie czymś nie upaćkała i zaledwie pięć minut później moja biała bluzka była upaćkana sosem.

-Miałaś jeść księżniczko-zrobiłam smutną minkę na co ona przytuliła się jeszcze bardziej brudząc mi koszulkę i swoją przy okazji -No tak, trzeba się przebrać

Znowu wzięłam ją na ręce i w tej samej chwili co wyszłam z pokoju zadzwonił dzwonek

-Rose, otwórz proszę

-Nie mogę Nat

-Jestem upaćkana, mam na rękach Ol

-Błagam Cię -jęknęła z góry

-Eh no dobrze -podeszłam do drzwi i zerknęłam przez wizjer. Kurier. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wysokiego bruneta. No tak, akurat musiał przyjść kiedy wyglądałam chyba najgorzej z możliwych opcji. Nie żeby co, ale nie chciałabym potem słyszeć głupich plotek czy coś

-Cześć, mam przesyłkę dla ym...-spojrzał na swoją kartkę -Natalie Jorn. Zastałem ją?

-We własnej osobie -lekko się uśmiechnęłam

-Okey, to podpisz tutaj -wskazał na czerwone pole i podał mi długopis. Podpisałam się dość krzywo z uwagi na dziecko przyczepione do mnie i tak samo odebrałam paczkę- Ok, dzięki to wszystko. Miłego dnia

-Tia miłego -zamknęłam drzwi i poszłam na górę. Położyłam paczkę na łóżku i spojrzałam na nią dociekliwie. Nachodzi mnie jedno pytanie; od kogo jest..........


*******************************************************************************************

Witam wszystkich, znowu XDD Tak tak wiem, jestem do dupy, nikt z was mnie nie lubi, znowu rozdział taaaaak późnoooo. Cóż... Jakoś  tak to wyszło, czy wynikło. W każdym razie od ostatniego mojego rozdziału przybyło 12k wyświetleń co jest przeooogrooomnąąąąąą liczbą i za to wam strasznie chciałabym podziękować. Tak tak wiem, nikt nie chce wiedzieć co u mnie, ale jeśli kogokolwiek to interesuje to egzaminy poszły mi zadziwiająco dobrze (szczególnie matematyka XDDD) no i wylądowałam (na szczęście tymczasowo) na wózku :)) 
Rozdziały będą pojawiały się od dzisiaj systematycznie dwa razy w tygodniu, w poniedziałek i sobotę, lub dwa w weekend :))))) 

Wasza (znienawidzona) Never

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro