Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Chwilowo zastępuje autorkę której nie ma w kraju aktualnie więc ym 
Miałam wstawić inną piosenkę ale ta jest chyba lepsza no według mnie chyba mnie nikt nie zabije xd i tak ten serio ktoś to czyta lol 

https://youtu.be/wz4azfQg9qk


~~~~~~

Przymknęłam oczy czekając na ukucie jednak to nie nastąpiło. Zamiast tego poczułam jak przykrywa mnie kołdrą i wychodzi mówiąc cicho: Dobranoc

Otworzyłam drugie oko i spojrzałam na szafkę, nic na niej nie było, żadnego śladu po strzykawce czy igle. Nic. Jestem ciekawa co było w strzykawce, pewnie jakiś środek usypiający czy coś w tym stylu. Położyłam się z powrotem na łóżku i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć ale za Chiny mi tonie wychodziło, obróciłam się na drugi bok i znowu nic. Akurat dzisiaj nie mogę zasnąć? Usiadłam znowu na łóżku i spojrzałam w stronę Hope. Smacznie spała na poduszce jak zwykle nie zważając na nikogo ani na nic, jakbym się chciała teraz z nią zamienić. Po omacku zapaliłam małą lampkę znajdującą się przy łóżku i usiadłam na jego skraju. Przetarłam rękami twarz, tak upragniony sen nie przychodził. A może to bałam się kary i na siłę go wymuszałam

Tak czy inaczej chciałam zasnąć i przespać wizytę 'jego 'gości'. Niech zgadnę; banda kryminalistów,ćpunów, dilerów i alfonsów. Miał rację, z pewnością nie miałam ochotę nikogo takiego spotkać, ani teraz, ani nigdy.Westchnęłam i podeszłam do okna. Na niebie były setki gwiazd,jedne jaśniejsze, inne mniej jednak w każdym razie wszystkie były wyjątkowe. Każda dawała jakieś tam światło, upiększały nieb o które same w sobie nie było zbyt piękne, szczególnie nocą. Było czarne i nic nie zawierało. Dźwignęłam się i usiadłam na parapecie i znowu popatrzyłam na przestrzeń nade mną. W dzień niebo było błękitne, jasne, jednak gdyby nie chmury i słońce nie było by niczym szczególnym. To chmury nadawały mu jakiegoś odcienia i to one zwiastowały deszcz. Chociaż jeśli nie było by chmur, nie byłoby deszczu. To tak jak z zagadką, co było pierwsze,kura czy jajko. Przecież bez kury nie ma jajek ale kury nie ma bez jajka. Spojrzałam na zegar, wow serio upłynęły już dwie godziny odkąd siedzę i wpatruje się w przestrzeń? A snu nadal brak, lecz poczułam chęć udania się do toalety. Zeszłam ostrożnie z parapetu

-Pewnie już nikogo nie ma a on śpi-mruknęłam pod nosem i wyszłam z pokoju.

Na korytarzu również było ciemno co upewniło mnie w moim przekonaniu. Dość pomału poszłam do łazienki i dopiero gdy byłam blisko niej usłyszałam rozmowy z dołu. Czyli jednak jeszcze nie śpią, trudno. Ja muszę skorzystać z łazienki. Zrobiłam to bardzo szybko i wyszłam z niej kilka minut później. Spojrzałam na drzwi od pokoju a potem jeszcze raz na schody. To moja szansa. Podeszłam do okna na korytarzu, z przeciwnej strony niż to moje ale bez krat i przez nie wyjrzałam. Nie wysoko i na dole nic nie ma a więc mogę uciec. Trzymałam już za klamkę od niego gdy zauważyłam migającą na czerwono diodę. Alarm

Chwyciłam jakąś doniczkę i policzyłam do trzech, teraz albo nigdy. Otworzyłam je i wyrzuciłam przez nie doniczkę. Po chwili usłyszałam alarm i przekleństwo z dołu. Schowałam się w łazience zostawiając minimalną szparę by móc uciec w odpowiednim momencie i czekałam. Czekałam aż przybiegną tutaj. I się nie myliłam, kilka sekund później na górę wbiegło kilka osób, mężczyzn jak podejrzewam i zaczęli się rozglądać. Krzyczeli coś ale nie za bardzo się skupiałam co. Czekałam na odpowiedni moment. Znowu policzyłam do trzech i wybiegłam z łazienki uderzając kogoś drzwiami. 1:0 dla mnie już.Zbiegłam po schodach i jak najszybciej starałam się wybiec z domu.Byłam już prawie przy drzwiach gdy poczułam jak ktoś mnie chwyta i zatrzymuje

-Mam ją! -krzyknął -Myślałaś, że zwiejesz słoneczko? A może się stęskniłaś? -usłyszałam na duchem głos Jamesa i zaczęłam się wyrywać -Spokojnie kochanie,nie poczujesz dużo -powiedział a do mnie dotarło znaczenie jego słów. Kopnęłam go najmocniej jak tylko umiałam i wyrwałam się

Usłyszałam syk bólu i szarpnięcie za ramie przez co upadłam. Zanim zdążyłam wstać zobaczyłam przed nosem znajome buty i podniosłam wzrok na jego właściciela.Spotkałam tym samym wściekłe spojrzenie blondyna, którego wzrok mówił tylko: zabiję Cię

-O co ja Cię kurwa prosiłem -nie odpowiedziałam co spotkało się z jego pięścią na moim policzku.Zabolało, kątem oka dostrzegłam kilku innych mężczyzn który z zainteresowaniem wpatrywali się w odgrywaną tu scenę. Pewnie wyobrażali sobie nie wiadomo co, zboczone kutasy

-O. Co. Ja. Cię. Prosiłem. Do. Kurwy. Nędzy! -krzyknął nad moim uchem i pociągnął mnie za włosy zmuszając do powstania. Był wściekły. Nie, to za mało powiedziane, był cholernie wściekły

-Pieprz się -powiedziałam pod przypływem odwagi, nie pozwolę by ktokolwiek mnie tak traktował

-Co ty powiedziałaś!?

-Pieprz się -powtarzam i kolejny raz dostaje w twarz

Jego wzrok staje się jeszcze bardziej wkurwiony, w co ja się wplątałam

-Pomóc Ci? -słyszę za swoimi plecami głos Jamesa

-Nie, wyjdźcie stąd. Mam z nią do pogadania -mówi stanowczym tonem, słyszę jak osoby opuszczają dom. Zostałam sama z potworem. -Co ty kurwa odwaliłaś

-Chciałam pójść..

-Nie obchodzi mnie co ty chciałaś!Jesteś moja i to ja będę o wszystkim decydował! Rozumiesz!?

-Pierdol się -powiedziałam kolejny raz tego wieczoru

-Że co!?

-Powiedziałam, żebyś się pierdolił

-Ostrzegałem Cię tak? -powiedział i szarpnął mnie za ramię. Zmusił mnie do pójścia z nim do piwnicy mimo że walczyłam z nim i go kopałam. Gdy tylko tam weszliśmy rzucił mną o podłogę

-Sama tego chciałaś -powiedział odpinając pasek od spodni. Dźwięk przesuwania skórzanego paska o szufelki sprawił, że się przestraszyłam bardziej niż chciałam.Szybkim ruchem go zdjął a następnie złożył razem ze sprzączką-Zapamiętaj to sobie. Ja decyduję o WSZYSTKIM -dokładnie zaakcentował ostatnie słowo po czym uniósł rękę z paskiem

Uderzył pierwszy raz, mocno i boleśnie a zaraz potem na moje ciało poleciały kolejne uderzenia. Cały czas mocne i bolesne, nie uderzał dwa razy w to samo miejsce, uderzałbym zapamiętała. Po którymś razie przestał na chwilę

-Jesteś twoim Panem, rozumiesz?-spytał i za pewnie przestałby gdybym jakkolwiek potwierdziła


-Pierdol się - powiedziałam i natychmiast dostałam znowu dostałam, tym razem o wiele mocniej. Zaciskałam usta dopóki nie poczułam w nich metaliczny smak krwi i wtedy wydobył się z nich krzyk bólu - Dość! ...........

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro