Rozdział 28
*UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA WIĘKSZOŚCI Z WAS! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ*
*Oczami nieznajomego*
*Kilka dni później*
Spokojnie patrzyłem jak jej małe ciało leży skulone na łóżku. Spała już od kilku godzin a ja cały czas ją obserwowałem. Widziałem jak miarowo jej klatka się podnosi, czasem rusza powiekami jednak cały czas śpi przytulona do poduszki. Ba! Jakby chciała kompletnie się w nią wtopić i zapaść. Jej blond włosy kaskadami opadają na poduszkę i jej ramiona, są rozpuszczone i zdają się żyć własnym życiem. Na ramionach ma dużą, szarą bluzę, dość zniszczoną inie mam pojęcia do kogo ona była. Sięga jej prawie do połowy ud i zakrywa całe jej boskie ciało. Na nogach ma jakieś leginsy i skarpetki. Wygląda tak idealnie wcale się nie starając a co dopiero gdyby zaczęła nosić inne ubrania. Więcej sukienek które podkreśliły by jej obłędne kształty, nie powinienem tak mówić, ale to prawda. Wygląda tak idealnie i zupełnie jak ONA. Jednak moja kruszynka była jedynaczką, więc to niemożliwe.
Potrząsam głową i wracam do monitora na którym widzę ..... zaraz widzę puste łóżko. Przełączam kamery na pozostałe i wszędzie szukam blondynki po której ani śladu. Mijam kolejne pokoje aż trafiam na łazienkę gdzie ją znajduję. Bierze prysznic. Poruszam brwiami i trzymam palec na przycisku przełączającym jednak nie wciskam go. Obserwuje ją jeszcze kilka minut aż w końcu przełączam ją i wyłączam na chwilę monitor. Biorę swój telefon i wybieram numer Bena, który odbiera niemal od razu.
-Tak szefie?
-I jak się miewają sprawy?
-Wszystko jest w jak najlepszym w porządku, dziewczyna jest w domu. Czekam tylko na odpowiedni moment szefie
-Szczegóły -mówię nie mając ochoty na żadne pierdolenie
-Jeszcze dzisiaj ją przywiozę
-I to mi się podoba. Tylko pamiętaj, włos jej ma nie spaść z głowy bo inaczej pożałujesz tego. Czy to jasne Ben?
-Jak słońce szefie, włos jej nie spadnie z głowy i przywiozę ją całą i żywą. Muszę kończyć szefie, chyba wychodzi z domu
-Masz mnie informować
Rozłączam się i włączam z powrotem monitor, już nie mogę się doczekać
*Natalie*
Wyszłam spod prysznica i wysuszyłam lekko włosy. Ubrałam się nową bieliznę, leginsy i top a na to założyłam bluzę po moim ojcu. Była strasznie ciepła a na dodatek przypominała mi o nim. Nie chce o nim zapomnieć, był dobrym człowiekiem, kocham go. Zeszłam na dół gdzie spotkałam mamę
-Natalie, mogłabyś wynieść śmieci proszę? Ja muszę jeszcze zadzwonić do firmy transportowej kiedy tu będą
-Ym... no dobrze-nie chętnie wzięłam worek ze śmieciami i z dziwnym przeczuciem wyszłam za dom. Od razu zapaliło się światło przed nim więc czułam się nieco bezpieczniej. No właśnie NIECO. Otworzyłam kubeł i wyrzuciłam do niego worek. Rozejrzałam się jeszcze uważnie i dostrzegłam auto. To samo auto, auto które od kilku dni mnie śledzi. Jak na zawołanie drzwi od niego się otworzyły od strony kierowcy a ja dostrzegłam postać w kapturze. Obudziło mnie to od razu i pobiegłam w kierunku domu. Słyszałam jak postać biegnie za mną, czułam ją dosłownie za sobą a potem czyjąś rękę na nadgarstku. Z całych sił się wyrwałam i wbiegłam do domu. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam je na wszystkie możliwe klucze. Spojrzałam jeszcze przez kratkę, nikogo tam nie było. Moje serce biło jak oszalałe, cała zaczęłam się trząść.Odwróciłam się i usłyszałam krzyk. Pobiegłam w kierunku salonu i zobaczyłam Olivię która była trzymana przez jakiegoś typka.Trzymał pistolet przy jej głowie a drugą rękę miał na jej szyi.Widziałam przerażenie w jej oczach, próbowała się z nim siłować, ale to było na nic
-Spróbuj krzyczeć a odstrzelę tej gówniarze łeb. Doskonale wiesz po co tu przyszedłem i nie zamierzam wyjść bez tego dlatego pomyśl uważnie. Poddasz się od razu czy wolisz patrzeć jak ta gówniara wykrwawia się przez Ciebie
-Proszę, nie rób jej krzywdy -po moim policzku popłynęła łza -Zrobię wszystko tylko nie rób jej krzywdy -wyszeptałam patrząc na Olivię.Powiedziała bezgłośne 'uciekaj' mimo to ja stałam gdy on pociągnął mnie za ramię na podłogę. Upadłam na kolana i dałam sobie spiąć ręce kajdankami. To była moja przegrana
-Wstawaj do kurwy nędzy -pociągnął mnie tym razem w górę i w kierunku drzwi
-Dbaj o mamę proszę -załkałam i posłusznie poszłam za nim. Mój bunt już nic nie zmieni. Usłyszałam jak ten ktoś strzela w zamek a potem kopie w drzwi wyważając je. Zaczęłam coraz bardziej płakać co przykuło uwagę mojego porywacza. Jego ręka się uniosła by wymierzyć mi cios, czekałam na niego i wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Mężczyzna dostał w głowę doniczką. Odwróciłam się i zobaczyłam moją siostrę, jej ręce się trzęsły. W ułamku sekundy mężczyzna się podniósł i podbiegł do niej. Uderzył ją mocno w brzuch a ona się zgięła w pół.
-Nikt Cię nie nauczył dziwko szacunku do mężczyzn?! -ryknął nad nią -To ja to zrobię -rzucił nią o podłogę a ja rzuciłam się do niego
-Chodź już,proszę. Niall będzie wkurzony, chodź proszę
-Zamknij pysk suko i się nie wtrącaj -odepchnął mnie z całej siły a ja uderzyłam w ścianę i zsunęłam się w dół. Kopnął mnie i przywiązał do jakiejś rury. Starałam się wyrwać ale jedyne co widziałam to ból Olivi i jej krzyki. Czułam się jakbym to ja była na jej miejscu
**
-Szefie, jestem-weszłam z tym potworem do domu drugiego potwora. Potwora który zmienił moje życie w koszmar
-Co tak długo Ben?
-Małe problemy
-Jakie problemy? Z nią?
-Nie szefie, z jej siostrą
-Yhym, to mnie nie interesuje. Dziękuję Ben, pieniądze są na twoim koncie. Możesz iść -jak na zawołanie tamten drugi wyszedł a ja zostałam sama z moim oprawcą. Spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem i wtedy nie wytrzymałam
-Nie interesuje Cię, że ten skurwysyn zgwałcił moją siostrę? Jebany szmaciarz!Dokładnie taki jak ty! Będziecie się smażyć w piekle! W piekle!Tam jest wasze miejsce! -krzyknęłam i dostałam mocne uderzenie w policzek
-Chyba twoja kolej? -złapał mnie za szyję a w jego oczach widziałam tylko furię.......
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro