Rozdział 16
Poczułam przeszywający ból głowy a moje powieki były takie ciężkie. Czułam się co najmniej dziwnie, jakbym była w jakiejś ekstazie.
Otwórz te oczy idiotko
Jakiś głos powiedział w mojej głowie, nie miałam ochoty go posłuchać ale mimo to, zrobiłam co mówił. Pomału otworzyłam oczy, w pomieszczeniu nie było za jasno, było ciemno. Zamrugałam kilka razy próbując przypomnieć sobie gdzie jestem. A tak, jestem w moim więzieniu. Poczułam czyjąś rękę na swoim policzku i znowu zamknęłam oczy
-Otwórz oczy proszę -Ah tak, Wielki Pan musi jak zwykle się rządzić
-Nie chce
-Chociaż na chwilę -spojrzałam na niego i znowu zamknęłam je. Zachciało mi się strasznie spać -Wszystko okey? Spałaś kilka godzin
-Ma być okey?Uśpiłeś mnie jak zwykłego psa, boli mnie głowa, chce spać
-Um.. dobrze,znalazłem Hope. Dorwała się do jedzenia i siedziała cały czas w kuchni
Gdy tylko usłyszałam jej imię od razu poderwałam się próbując usiąść jednak jego ręce mnie przytrzymały w miejscu
-Nie tak szybko i gwałtownie -powiedział. Oh, czyżby się martwił? Serio? O jejku, mam go za to całować po rękach chyba -Spokojnie i powoli - pomógł mi usiąść jakbym sama nie dała rady i wskazał na kotkę śpiącą u moich nóg
Wyglądała bardzo spokojnie i tylko co jakiś czas poruszała śmiesznie noskiem, cała Hope. Zauważyłam na jej szyi obróżkę, po co ona tam? Jak najdelikatniej by jej nie zbudzić ściągnęłam jej ją z szyi. Hope nie potrzebuje żadnej obroży, z tą myślą rzuciłam ją gdzieś w kąt. Kotka natomiast obudziła się od razu i zaczęła wyciągać czekając aż ją pogłaszcze. Mój mały pieszczoch.Zaczęłam ją głaskać a ona zamiauczała słodko. Jej zielone oczka wpatrywały się we mnie tak jak ja w nią. Chyba nie ma nic piękniejszego niż ona na świecie w tej chwili. Usiadłam inaczej na łóżku zupełnie nie zwracając uwagi na blondyna i dalej skupiałam się na swojej kotce. Tak strasznie się o nią bałam, na szczęście nie potrzebnie. Ona sama się sobą potrafi zająć, bardzo mądre zwierzątko. Podrapałam ją za uszkiem, to lubiła najbardziej i spojrzałam na NH a raczej na miejsce gdzie jeszcze chwilę temu był. Teraz go tam nie było, zostałam sama. Lub prawie sama licząc sierściucha.
Kotka zamiauczała znowu gdy przestałam zwracać uwagę na niej i po chwili położyła się na moich nogach. Uh, czy mówiłam już, że dużo brakuje mi do modelki? I to bardzo, nie lubię swojego ciała. I mimo iż w naszym domu nie było początkowo za dużo jedzenia to ja i tak znalazłam sposób by nie wyglądać jak patyk. Spojrzałam na swoje nogi na których leżała kotka, znowu spała. Moje nogi natomiast nie były za chude, tak samo jak reszta mojego ciała. Spojrzałam na siebie, byłam ubrana w ubrania który zdążyły już się ubrudzić,wyglądałam źle. Jednym słowem, jak bezdomna. Chociaż taka teraz jestem, nie, mam dom. Dom w którym mieszka moja mama, ojczym i siostry. To mój dom, mój prawdziwy dom. Korzystając z okazji gdy byłam sama odłożyłam kotkę na poduszkę i podeszłam do szafy gdzie ostatnio NH położył jakieś ubrania. Wyjęłam z niej jakąś dużą bluzę i luźne spodnie. Ok, może być. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju upewniając, że jestem sama. Jak najszybciej umiałam starałam się przebrać, jednak moje plany pokrzyżował jakże szlachetny dupek wchodząc kiedy akurat miałam ubierać ostatnią część ubioru czyli bluzę. Zasłoniłam się nią, on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem
-Ubieram się nie widać? Chciałam się przebrać i tyle -skinął głową ale nadal tam stał, co za idiota z niego -Możesz wyjść? Muszę jeszcze ubrać to -wskazałam na granatowy kawałek materiału
-W czym Ci więc przeszkadzam? -spytał dość bezczelnie. Co za zboczeniec
Odwróciłam się do niego plecami, na szczęście moje blond włosy były dość długie i nie widział za dużo z mojego okropnego ciała. Od razu ubrałam bluzę i wyciągnęłam zza niej włosy. Myślałam, że będzie większa ale może być. Odwróciłam się do niego i dopiero zauważyłam, że trzyma coś w rękach. A dokładniej miskę z jakąś cieczą
-Co to?
-Zupa, musisz coś zjeść -postawił ją na szafce obok łóżka czekając na to aż zacznę jeść. Spojrzałam na nią podejrzliwie, co jeśli chce mnie otruć? -Nie jest zatruta ani nic, musisz coś jeść -powtórzył na co ja przewróciłam oczami. Co on tak się interesuje.
-Ale nie chcę-odsunęłam ją od siebie i pogłaskałam kotkę
Miałam nadzieje,że ją weźmie i sobie pójdzie jednak on usiadł obok.
-Masz zjeść chociaż trochę, nic nie jadłaś od kilku dni
-Trudno
-Powiedziałem coś i zdania nie zmienię -spojrzał na mnie lodowato
Spojrzałam znowu na zupę, wyglądała normalnie mimo to nadal nie miałam ochotę na nic. Nie mam ochoty jeść, szczególnie niczego co on zrobił. To jest podejrzane, zwykle jego 'umiejętności' kucharskie ograniczały się do zrobienia kanapek, takich zwykłych kanapek dlatego ugotowanie zupy było podejrzane. Zresztą, kiedy on by ją zrobił.No chyba, że wtedy kiedy spałam
-No dalej, nie jest otruta przecież -ponaglał mnie więc wzięłam łyżkę i prawie wsadziłam ją do ust ale jednak coś mnie zablokowało
-Nie umiem
-Ehh, umiesz. Nie po dobroci, to po przymusie -powiedział i nim zdążyłam zareagować zatkał mi nos. Drugą ręką chwycił łyżkę i nabrał na nią trochę zupy -Otwórz usta Natalie -pokiwałam przecząco głową jednak on nie ustępował
W końcu musiałam wziąć oddech i w tym samym czasie wepchnął mi tą zupę. Zaczęłam się krztusić jednak on był wobec tego obojętny, ostatecznie musiałam to połknąć. Powtórzył to jeszcze dwa razy i moje gardło już nie wytrzymało by kolejnego wmuszania jedzenia.Spojrzałam na niego z łzami w oczach i odepchnęłam jego rękę
-Dam radę sama -powiedziałam a on mnie puścił. Skupiłam wzrok na zupie i przełknęłam ślinę. Chwyciłam do ręki łyżkę i spojrzałam na nią z obrzydzeniem jednak zmusiłam się do zjedzenia jeszcze kilku łyżek po czym położyłam się i skuliłam tuląc do siebie kotkę. Czy wspominałam, że go nienawidzę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro