Rozdział 1
Wstałam wcześnie rano, nie wiem czy to od stresu czy może podekscytowania. Dzisiaj są moje a raczej były 19-ste urodziny. Byłam szczęśliwa gdy ostatnia, z tatą jechałam na swoją imprezę urodzinową, a teraz? Stoję na jakimś starym, opuszczonym placu razem z 20 innymi dziewczynami. Było by cicho, gdyby nie krzyki i płacz. Boje się, boję tak samo jak i one, ale staram tego nie pokazywać. Jestem pośrodku kolejki do jakiegoś namiotu z którego dziewczyny nie wychodzą. Podejrzewam że jest on przejściem do zamkniętego magazynu gdzie odbywają się wszystkie licytacje. Moje serce bije jak oszalałe, gna jak pędzący rumak.Dzisiaj moje życie zamieni się w piekło, pewnie zostanę kupiona przez jakiegoś zboczeńca jako zabawkę albo szalonego doktorka jako obiekt badań. Sama nie wiem czego bardziej się boję. Czy to wszystko musi być takie trudne?
-Jorn! -słyszę swoje nazwisko i zostaję popchnięta przez jakiegoś typka do środka, moja gehenna dopiero się zaczyna
**
Kolejny rządek, tylko ten gorszy.Wszystkie zostałyśmy pozbawione ubrań, ja ręce mamy dziwną naklejkę. Moja jest biała i nie mam pojęcia co to znaczy. Coraz więcej mężczyzn się zbiera, stoją, przyglądają się.
-Witam zebranych panów, mam nadzieje, że dzisiejszy wieczór będzie udany -wejściem obok nas wchodzi mężczyzna równie dobrze ubrany jak kupujący -Oto dzisiejszy towar, 23 piękne, młode dziewczyny -Jego głos ma lekką chrypkę co sprawia że strach rośnie -Wszystkie są wystawione na sprzedaż.Dam wam teraz pół godziny na obejrzenie go a później zaczniemy licytację -czy ja jestem towarem? Jestem człowiekiem, mam duszę,zdolność podejmowania decyzji
-Nie jesteśmy towarem -Boże, czy ja serio to powiedziałam. Nagle wszystkie pary oczu są skierowane na mnie a ja wiem że pożałuje tego. Twarz licytatora zmienia kolor z jasnej na czerwoną z gniewu
-Oczywiście, że nie. Jesteście niewolnicami -mężczyzna stara się by jego głos brzmiał w miarę naturalnie ale ja i tak wiem, że jest mocno zdenerwowany. -Czas mija panowie -odchodzi ale zatrzymuje się przy mnie i szepcze tak bym tylko ja słyszała -Jeszcze raz a zmienię Ci naklejkę a to nie będzie przyjemne, nie dla Ciebie
Przełykam ślinę i zaciskam oczy. 'To jest jakiś koszmar' mówię do siebie w myślach i postanawiam jedno; przeżyje za wszelką cenę i ucieknę od tego. Mężczyzn będących na sali jest definitywnie więcej niż nas i zanim mężczyźni pilnujący nas dopuścili ich zakuli nam z tyłu ręce żebyśmy nie mogły się bronić, tak sądzę. Niektóre się szarpią, słyszę to ale ja postanawiam być spokojnie. Nie chce problemów z tym dziwnym typkiem i jak podejrzewam, łańcuchy mogą obcierać nadgarstki. Mijają minuty, tak myślę czas tutaj ciągnie się nie ubłagania. W pewnej chwili czuję szarpnięcie do tyłu i instynktownie odwracam głowę. Widzę jednego z mężczyzn którzy nas pilnują
-Masz iść ze mną
-Ale ja nic nie zrobiłam -dopiero teraz zaczęłam łkać
-Zamknij się i nie dyskutuj -zmusza mnie do pójścia przed sobą a ja jestem prawie pewna że ma to związek z tym co zrobiłam przedtem. Ku mojego zdziwieniu prowadzi mnie do kolejnego namiotu z napisem 'Kupione'
-O co chodzi
-Znalazł się kupiec na ciebie i zapłacił dużo pieniędzy. Więc szef cię sprzedał bez licytacji.Ubieraj się -Wskazuje na jedną z szafek
Powoli ją otwieram bojąc się co tam zastanę, najbardziej w świecie chciałabym jeansy i za duży sweter w którym mogłabym się schować jednak zastaję tam tylko coś przezroczystego. Biorę do w ręce i zauważam że 'to' ma służyć za sukienkę
-Nie ubiorę tego
-Nie dyskutuj idiotko -uderza mnie w twarz -Albo się ubierzesz sama albo Ci pomogę
Na myśl o tym, że ten palant mógłby mnie dotknąć w jakikolwiek sposób decyduje się sama ubrać to coś
-Tu masz lusterko, jakieś kosmetyki,szczotkę popraw swój wygląd. Zaraz poznasz swojego właściciela
Przeczesuje tylko ręką włosy tak jakbym chciała się w nich ukryć, a może tak rzeczywiście jest.Mijają kolejne minuty a ja tkwię z tym kimś tu, ubrana w przezroczyste coś. Wreszcie do pokoju wchodzi jakiś mężczyzna,ubrany na czarno i pokazuje mu jakiś kwitek
-Co to kurwa ma być -słyszę z jego ust
-No jak? Pańska niewolnica
-Nie o to chodzi! W co ona jest ubrana
-Każda dziewczyna jest ubrana w to-słyszę w jego głosie strach. Czyżby się bał?
-Wypieprzaj mi stąd w podskokach bo zaraz kwiatki od spodu będziesz wąchał! -dosłownie wykrzykuje.Boże na kogo ja trafiłam
Chwilę później mężczyzna opuszcza z spuszczoną głową 'pomieszczenie' a ja czuje na sobie wzrok tego drugiego
-Masz, ubierz -podnoszę wzrok i widzę jak podaje mi swoją marynarkę za co mam ochotę mu dziękować. Nie wytrzymałabym ani minuty dłużej w tym. Ubieram ją na siebie od razu, jest na mnie sporo za duża ale to nawet i lepiej -Chodź-wydaje krótkie polecenie i wskazuje na drzwi od namiotu
Prowadzi mnie do auta i ku memu zdziwieniu od razu otwiera mi przednie drzwi
-Wsiadaj
-Mogę jechać z tyłu? -znowu nie wierzę że to powiedziałam. Sama sobie w myślach mam ochotę dać w twarz
-Możesz... ale wolę żebyś jechała z przodu -dodaje normalnie a ja chcąc nie chcąc zajmuje przednie miejsce
-Gdzie jedziemy? -'serio Natalie, serio?Gdzie ty podziałaś mózg' coś we mnie krzyczy
-Jak to gdzie, do mnie do domu.............
Hejka Hejka. Postanowiłam dodać jeszcze jeden rozdział dzisiaj. Jednocześnie informuje, że rozdziały będą się pojawiały średnio co 4/5 dni a czasami raz na tydzień za co przepraszam :)
Nxxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro