Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1


Wstałam wcześnie rano, nie wiem czy to od stresu czy może podekscytowania. Dzisiaj są moje a raczej były 19-ste urodziny. Byłam szczęśliwa gdy ostatnia, z tatą jechałam na swoją imprezę urodzinową, a teraz? Stoję na jakimś starym, opuszczonym placu razem z 20 innymi dziewczynami. Było by cicho, gdyby nie krzyki i płacz. Boje się, boję tak samo jak i one, ale staram tego nie pokazywać. Jestem pośrodku kolejki do jakiegoś namiotu z którego dziewczyny nie wychodzą. Podejrzewam że jest on przejściem do zamkniętego magazynu gdzie odbywają się wszystkie licytacje. Moje serce bije jak oszalałe, gna jak pędzący rumak.Dzisiaj moje życie zamieni się w piekło, pewnie zostanę kupiona przez jakiegoś zboczeńca jako zabawkę albo szalonego doktorka jako obiekt badań. Sama nie wiem czego bardziej się boję. Czy to wszystko musi być takie trudne?

-Jorn! -słyszę swoje nazwisko i zostaję popchnięta przez jakiegoś typka do środka, moja gehenna dopiero się zaczyna

**

Kolejny rządek, tylko ten gorszy.Wszystkie zostałyśmy pozbawione ubrań, ja ręce mamy dziwną naklejkę. Moja jest biała i nie mam pojęcia co to znaczy. Coraz więcej mężczyzn się zbiera, stoją, przyglądają się.

-Witam zebranych panów, mam nadzieje, że dzisiejszy wieczór będzie udany -wejściem obok nas wchodzi mężczyzna równie dobrze ubrany jak kupujący -Oto dzisiejszy towar, 23 piękne, młode dziewczyny -Jego głos ma lekką chrypkę co sprawia że strach rośnie -Wszystkie są wystawione na sprzedaż.Dam wam teraz pół godziny na obejrzenie go a później zaczniemy licytację -czy ja jestem towarem? Jestem człowiekiem, mam duszę,zdolność podejmowania decyzji

-Nie jesteśmy towarem -Boże, czy ja serio to powiedziałam. Nagle wszystkie pary oczu są skierowane na mnie a ja wiem że pożałuje tego. Twarz licytatora zmienia kolor z jasnej na czerwoną z gniewu

-Oczywiście, że nie. Jesteście niewolnicami -mężczyzna stara się by jego głos brzmiał w miarę naturalnie ale ja i tak wiem, że jest mocno zdenerwowany. -Czas mija panowie -odchodzi ale zatrzymuje się przy mnie i szepcze tak bym tylko ja słyszała -Jeszcze raz a zmienię Ci naklejkę a to nie będzie przyjemne, nie dla Ciebie

Przełykam ślinę i zaciskam oczy. 'To jest jakiś koszmar' mówię do siebie w myślach i postanawiam jedno; przeżyje za wszelką cenę i ucieknę od tego. Mężczyzn będących na sali jest definitywnie więcej niż nas i zanim mężczyźni pilnujący nas dopuścili ich zakuli nam z tyłu ręce żebyśmy nie mogły się bronić, tak sądzę. Niektóre się szarpią, słyszę to ale ja postanawiam być spokojnie. Nie chce problemów z tym dziwnym typkiem i jak podejrzewam, łańcuchy mogą obcierać nadgarstki. Mijają minuty, tak myślę czas tutaj ciągnie się nie ubłagania. W pewnej chwili czuję szarpnięcie do tyłu i instynktownie odwracam głowę. Widzę jednego z mężczyzn którzy nas pilnują

-Masz iść ze mną

-Ale ja nic nie zrobiłam -dopiero teraz zaczęłam łkać

-Zamknij się i nie dyskutuj -zmusza mnie do pójścia przed sobą a ja jestem prawie pewna że ma to związek z tym co zrobiłam przedtem. Ku mojego zdziwieniu prowadzi mnie do kolejnego namiotu z napisem 'Kupione'

-O co chodzi

-Znalazł się kupiec na ciebie i zapłacił dużo pieniędzy. Więc szef cię sprzedał bez licytacji.Ubieraj się -Wskazuje na jedną z szafek

Powoli ją otwieram bojąc się co tam zastanę, najbardziej w świecie chciałabym jeansy i za duży sweter w którym mogłabym się schować jednak zastaję tam tylko coś przezroczystego. Biorę do w ręce i zauważam że 'to' ma służyć za sukienkę

-Nie ubiorę tego

-Nie dyskutuj idiotko -uderza mnie w twarz -Albo się ubierzesz sama albo Ci pomogę

Na myśl o tym, że ten palant mógłby mnie dotknąć w jakikolwiek sposób decyduje się sama ubrać to coś

-Tu masz lusterko, jakieś kosmetyki,szczotkę popraw swój wygląd. Zaraz poznasz swojego właściciela

Przeczesuje tylko ręką włosy tak jakbym chciała się w nich ukryć, a może tak rzeczywiście jest.Mijają kolejne minuty a ja tkwię z tym kimś tu, ubrana w przezroczyste coś. Wreszcie do pokoju wchodzi jakiś mężczyzna,ubrany na czarno i pokazuje mu jakiś kwitek

-Co to kurwa ma być -słyszę z jego ust

-No jak? Pańska niewolnica

-Nie o to chodzi! W co ona jest ubrana

-Każda dziewczyna jest ubrana w to-słyszę w jego głosie strach. Czyżby się bał?

-Wypieprzaj mi stąd w podskokach bo zaraz kwiatki od spodu będziesz wąchał! -dosłownie wykrzykuje.Boże na kogo ja trafiłam

Chwilę później mężczyzna opuszcza z spuszczoną głową 'pomieszczenie' a ja czuje na sobie wzrok tego drugiego

-Masz, ubierz -podnoszę wzrok i widzę jak podaje mi swoją marynarkę za co mam ochotę mu dziękować. Nie wytrzymałabym ani minuty dłużej w tym. Ubieram ją na siebie od razu, jest na mnie sporo za duża ale to nawet i lepiej -Chodź-wydaje krótkie polecenie i wskazuje na drzwi od namiotu

Prowadzi mnie do auta i ku memu zdziwieniu od razu otwiera mi przednie drzwi

-Wsiadaj

-Mogę jechać z tyłu? -znowu nie wierzę że to powiedziałam. Sama sobie w myślach mam ochotę dać w twarz

-Możesz... ale wolę żebyś jechała z przodu -dodaje normalnie a ja chcąc nie chcąc zajmuje przednie miejsce

-Gdzie jedziemy? -'serio Natalie, serio?Gdzie ty podziałaś mózg' coś we mnie krzyczy


-Jak to gdzie, do mnie do domu.............  


Hejka Hejka. Postanowiłam dodać jeszcze jeden rozdział dzisiaj. Jednocześnie informuje, że rozdziały będą się pojawiały średnio co 4/5 dni a czasami raz na tydzień za co przepraszam :)   

Nxxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro