Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Jakieś 3 miesiące później

- Hej Vic - powiedziała Maja, wchodząc do mojego pokoju. - Gotowa?

- Na co? - co ona znowu wymyśliła?

- Na pierwszy dzień szkoły - spojrzałam na Malwinę, która nagle pojawiła się w drzwiach. - Zapomniałaś?

- Och.. - gdzie ja mam głowę?

- Gdybyś tyle nie myślała o pewnym chłopaku, na bank byś pamiętała - zaśmiała się ta pierwsza, a ja rzuciłam w nią poduszką.

- Hej! - zawołała lekko wkurzona.

- Spokój - Malwina stanęła między nami. - Ubieraj się - zwróciła się do mnie i rzuciła mi żółtą sukienkę. Wzięłam ja i bez gadania się przebrałam. Rozczesałam moje długie brązowe włosy, pociągnęłam rzęsy tuszem i nałożyłam błyszczyk na usta.

- Gotowa - zasalutowałam.

***

- Co macie teraz? - zapytała Malwina.

- Ja mam zajęcia z wokalu - odparłam.

- Ja też - ucieszyła się Maja. - A ty? - zwróciła się do brunetki.

- Perkusja - rzekła i nagle zadźwięczał dzwonek. - Lecę, bo się spóźnię. Na razie - i zniknęła nam z oczu.

- Idziemy? - kiwnęłam głową i po chwili siedziałyśmy już w ławce.

- Witajcie moi drodzy. Nazywam się Paulina Szymkowiak i jestem nauczycielka śpiewu - powiedziała. - W marcu odbędzie się koncert, do którego od dzisiaj będziecie się przygotowywać - że co? - Każdy z was wykona utwór w dowolnym języku wybrany przez siebie - zaczęły się szepty. - Ale to nie wszystko - spojrzałam na nią i kilka osób zrobiło to samo. - Nie tylko zaśpiewacie solo, ale także w duetach, które za chwilę wylosuję - położyła kapelusz na biurku. - A teraz niech każdy napisz swoje imię na kartce i wrzuci do środka.

Gdy wszyscy to uczynili, zaczęło się losowanie. Nauczycielka wyciągnęła pierwszą kartkę.

- Adrian i - poszperała - Anika - mojemu chłopakowi zrzedła mina, bo nie usłyszał imienia swojej dziewczyny.

Pani Szymkowiak wylosowała kolejna kartkę. Spojrzała na nią i wypowiedziała „Victoria". Wstałam i zaczęłam się modlić, aby nie padło na Nicka. Niby o nim zapomniałam, ale nie miałam najmniejszej ochoty z nim pracować.

- Victorio, stworzysz duet z - chwila ciszy - Martą - wszyscy tylko nie ona.

Boże, ta dziewczyna to istne piekło. Już chyba wolałam mojego byłego. No przecież ja się z nią nie dogadam. Ona doprowadzi mnie do szaleństwa i prędzej czy później będę chciała się powiesić albo zastrzelić. A może już to zrobię?

- Proszę, abyście teraz usiedli w wylosowanych przed chwilą parach - powiedziała nauczycielka, wyrywając mnie z zamyślenia - a ja rozdam teksty.

Zrobił się lekki szum w klasie. Chciałam wstać, ale Marta - moja odwieczna rywalka - już siadała obok mnie. Też nie była zachwycona moją obecnością tak samo jak ja jej, no ale cóż. Jak mus to mus. Ukradkiem spojrzałam w kierunku mojej przyjaciółki, które też nie była zadowolona, bo jej partnerem został właśnie Nick. Masakra.

Westchnęłam i spojrzałam na kartkę, którą przed chwilą dostałyśmy. Widniał na niej tekst znanej mi polskiej wokalistki Patrycji Markowskiej pt. „Jeszcze raz". Bardzo lubiłam tę piosenkę, ale i to nie poprawiło mojego humoru. Dobra nieważne. Wzięłam głęboki oddech, nie patrząc na blondynkę i sięgnęłam po papier oraz ołówek. Zaczęłam się zastanawiać jak rozdzielić tekst. Już chciałam zapisać swoje imię przy dwóch pierwszych wersach, ale dziewczyna mnie uprzedziła.

- Lepiej ja zacznę - cos mi mówi, że nie będzie lekko. W sumie jestem całkiem pewna, że to się nie uda.

- A niby dlaczego?

- Bo to ja jestem gwiazdą, a ty byś się tylko zbłaźniła przed całą szkołą - odparła. - I powinnaś być mi za to wdzięczna.

- Słucham?! A niby za co? - jak ona mnie wkurza.

- Za to, że nie będziesz musiała nawet wchodzić na scenę - posłała mi nieszczery uśmiech.

- Ty w ogóle wiesz, co oznacza słowo duet? - zapytałam, ale nie czekałam na jej odpowiedź. - Duet oznacza, że mamy zaśpiewać razem, a nie osobno, kumasz?! - spojrzała na mnie jak na idiotkę. Normalnie już chciałam wygarnąć tej suce wszystko to, co dusiłam od dawna w sobie. Niestety zadźwięczał dzwonek i znowu jej się upiekło.

Z sali wyszłam jako ostatnia, biorąc ze sobą kartkę i chowając ją do torebki. Marta strasznie podbuzowała krew, płynącą w moich żyłach, więc musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza i wyszłam na zewnątrz. Idąc na kolejne zajęcia usłyszałam czyjeś głosy, ale stwierdziłam, że to nie moja sprawa i po prostu poszłam przed siebie.

- Vic! - odwróciłam się.

- Cześć Eve - uśmiechnęłam się. - Co u ciebie? - zapytałam.

- W porządku - odparła. - Idziesz na zajęcia z gry na gitarze?

- Tak - spojrzałam na nią i nagle mnie olśniło. - Gdzie się podziała twoja „przyjaciółka"? - pytając, zakreśliłam dwoma palcami cudzysłów, gdy wypowiedziałam ostatnie słowo.

- Chodzi ci o Martę, prawda? - kiwnęłam głową. - Ona nie lubi brudzić sobie rąk - rzekła. - I ty doskonale powinnaś o tym wiedzieć.

- Tak - powiedziałam bardziej do siebie niż do dziewczyny obok.

- Co się między wami stało? - zapytała nagle.

- Co?

- Widziałam wasze zdjęcie u Marty - zaczęła. - Dwie uśmiechnięte małe dziewczynki na lodowisku - spojrzałam na nią. - Byłyście przyjaciółkami - stwierdziła, a ja tylko lekko kiwnęłam głową. - Co się między wami stało? - ponowiła pytanie.

- Długa historia - powiedziałam w końcu.

- Próbowałyście sobie wszystko wyjaśnić?

- Tak, próbowałam - odparłam. - Ale nic z tego.

- Dlaczego?

- Bo ona jest strasznie uparta i zawsze wszystko musi być po jej myśli - wyjaśniłam. Akurat ty powinnaś o tym doskonale wiedzieć.

- Tak - przytaknęła i na szczęście już o nic nie pytała.

Na zajęciach z gry na gitarze była sama teoria, czyli to, czego najbardziej nie lubiłam. W pewnej chwili poczułam jak powieki mi same opadają, więc położyłam głowę na ławce i odpłynęłam.

___________


I kolejny!

Miłego czytania! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro