Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

- Pobudka śpiochy! – zawołał ktoś i wyjrzał zza drzwi. – Na o czekacie? – zapytał mój durny brat. – Wstawać albo wam pomogę!

- Chyba śnisz – odparłam, ale natychmiast pożałowałam tych słów, bo Kamil szybkim ruchem ściągnął z nas kołdrę. Wziął poduszkę i zaczęła się bitwa.

- Co tu się dzieje? – spytała Sara, obrywając poduszką prosto w twarz.

Po krótkim czasie mój pokój wyglądał jak wielkie pobojowisko. Dosłownie wszystko było w pierzu.

- Dziewczyny? – cała zgraja spojrzała w moją stronę. – Co wy na to żeby Kamil tu posprzątał? – oczywiście usłyszałam to, co chciałam, czyli „tak".

Gdy wróciłyśmy do pokoju, nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Łóżko zostało pościelone, nigdzie nie zauważyłam żadnych piór, a zadowolony brunet siedział przy biurku.

- I co? – zapytał. – Zdziwione?

- I to bardzo – odparłam. – A jednak cos potrafisz – zaśmiałam się.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne – prychnął.

- Dobra dobra, możesz już sobie iść – powiedziała Majka.

- Wolę zostać – rzekł i w ogóle nie raczył się ruszyć.

- Wynocha! – warknęłam, a mój braciszek wstał jak oparzony i już go nie było.

Po jego wyjściu, dziewczyny włączyły laptopa i weszły na mojego faceooka. Było kilka nieistotnych powiadomień i jakaś wiadomość. Blondynka nacisnęła na ikonkę koło dwóch ludzików i przeczytała na głos.

~ Vic, kocham Cię! Proszę, wybacz mi! Jesteś dla mnie wszystkim!

Chyba nie trudno się domyślić, kto to napisał. Tak, tak. Macie rację.

Jakoś nie miałam ochoty z nim gadać, wiec Marta od razu przejęła inicjatywę.

~ Trzeba było myśleć wcześniej..

Niemal natychmiast odpisał.

~Wiem. Byłem głupcem. Co mam zrobić, aby Cię odzyskać?

-Teraz nagle go olśniło? – zdziwiła się Maja. – Co mu odpiszemy? – zwróciła się do mnie.

- Nic – odpowiedziałam. – Mam go w dupie.

Nagle usłyszałyśmy dźwięk powiadomienia.

Znowu napisał.

~Spotkajmy się w parku za 15 min. Proszę. Będę czekał przy fontannie

- Pójdziesz? – zapytała Marta.

- Nie.

- Czemu? – dołączyła się Majka.

- Serio mnie o to pytasz? – kiwnęła lekko głową. – Przecież znasz odpowiedź.

- Tak tak, wiem – rzekła. – Ale może go wysłuchasz? – spiorunowałam ją wzrokiem. Niestety nic to nie dało. – No weź. Wysłuchasz go i nigdy więcej go już nie zobaczysz.

- Przestań mnie przekonywać – założyłam ręce na piersi. – I tak tam nie pójdę – Maja spojrzała na Martę.

- Maja ma rację – odwróciłam głowę w stronę blondynki. – I pójdziesz się z nim spotkać – otworzyłam usta, ale przyjaciółka podniosła rękę. – Bez gadania – i już wiedziałam, że żadne argumenty ich nie przekonają. Czy one czasami za długo nie przebywają z Sarą i Kamilem?

Nie miałam ochoty tam iść, ale moje kumpelki mnie zmusiły i jestem pewna, że gdybym nie poszła tam o własnych nogach, na bank by mnie tam same zaciągnęły. Dziewczyny poszły ze mną do parku i zostawiły w umówionym miejscu, zapewniając, że nie będę sama. Mam tylko nadzieję, że nie chodziło im o tego zdrajcę.

Kiedy zniknęły z mojego pola widzenia, rozejrzałam się i modliłam, aby jednak nie przyszeł. Dziękowałabym Bogu z całego serca.

Nagle przede mną pojawił się wielki bukiet czerwonych róż, a w nich głowa niejwiększego debila na świecie.

- Daruj sobie – prychnęłam, a on odłożył kwiaty na ławkę, widząc, że nie zamierzam ich przyjąć. – Nie mam wiele czasu – rzekłam. – Gadaj, co masz do powiedzenia, a potem spadaj – próbował mnie dotknąć, ale odsunęłam się niemal natychmiast i założyłam ręce na piersi. – Powiesz w końcu, po co mnie tu ściągnąłeś? – milczał. – Jeśli nie to sobie idę – odwróciłam się od niego i powoli oddalałam się od chłopaka.

- Stój, proszę – nagle zagrodził mi drogę.

- Tracisz tylko mój czas, więc się streszczaj – warknęłam.

- Przepraszam – powiedział wreszcie i spuścił głowę.

- Myślisz, że jeno słowo wszystko załatwi?

- Ja..

- Tak myślałam – chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę. – Puszczaj! – wrzasnęłam, a on natychmiast zabrał dłoń.

- Naprawdę żałuję tego, co się stało – wyznał. – Przepraszam.

- Było myśleć wcześniej.

- Proszę, wybacz mi. Ja naprawdę Cię kocham.

- Kochasz?! – trzymajcie mnie, bo nie ręczę za siebie. – Gdybyś mnie kochał, nie zdradziłbyś mnie z moja przyjaciółką!

- To był błąd.

- I co?! Teraz to nagle sobie uświadomiłeś?! – krzyknęłam. – Przypominam ci, że z nami koniec!

- Ja się zmienię.

- Nie rozśmieszaj mnie – znowu próbował dotknąć mojego policzka. – Przestań – zamachnęłam się, a on w ostatniej chwili się odsunął, szkoda. – Jesteś idiotą, sądząc, że twoje głupie słowa coś zmienią – spojrzałam na kwiaty. Były piękne, ale nie ważne. Ważne jest to, że nie przyjmę bukietu ani przeprosin od kogoś, kto mnie okłamywał. – Pewnie myślałeś, że przychodząc z tymi różami od razu rzucę się ci na szyję, ale myliłeś się. Tak jak ja pomyliłam się co do ciebie – w tej właśnie chwili Adrian złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale był ode mnie silniejszy. Ten debil zbliżył swoje usta do moich, a ja nagle poczułam czyjeś silne ramiona ociągają mnie od niego. Wtuliłam się w moje wybawcę i pozwoliłam łzom płynąć. Chciałam poznać mojego bohatera, więc podniosłam głowę i ujrzałam znajomą twarz.

___________

Hej kochani!

Dzisiaj mam dla was małą niespodziankę -> pojawi się jeszcze 1 rozdział i to za chwilę!

Miłego czytania! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro