Rozdział 12
- Halo? – powiedziałam do słuchawki.
- Cześć – odpowiedział głos po drugiej stronie. – Tu Marta.
- Oo hej - tak się cieszę, że znowu jesteśmy przyjaciółkami. – Co u Ciebie słychać?
- Wszystko w porządku – odparła. – A u Ciebie?
- Wciąż tak samo.
- Yhym – już myślałam, że nasza rozmowa się skończy, ale nic z tych rzeczy. – Słuchaj – zaczęła – masz może ochotę wybrać się dzisiaj na pływalnię? – tak, tak chodzi o basen, heh.
- W sumie czemu nie – powiedziałam. – I tak nie mam nic lepszego do roboty.
- Świetnie – doskonale wiem, że właśnie w tym momencie się uśmiecha i ja od razu robię to samo. – A i jeszcze jedno – dodała. - Bez Majki się nie pokazuj! – uwielbiam to, że tak szybko się polubiły.
- Haha, okey – rozłączyłam się i natychmiast napisałam do przyjaciółki.
Vic: Hej słońce :* Jestem u Cb za 20 min. Buźka ;*
I niemal natychmiast dostałam odpowiedź.
Maja: Siemanko :p Idziemy gdzieś? :*
Vic: Lecimy na basen, kochaniutka! <3
Maja: Okey ;D Do zoba za chwilę *.*
Vic: Bey ;*
Wysłałam wiadomość i odłożyłam telefon na stolik koło łóżka. Szybko spakowałam potrzebne rzeczy i wskoczyłam w czarne bikini. W rekordowym tempie znalazłam się na ganku i ruszyłam w stronę domu mojej kumpeli.
Po drodze do Majki nagle usłyszałam czyjeś głosy. Nie lubię podsłuchiwać i wiem, że to nie ładnie, ale zwyciężyła ciekawość, więc zatrzymałam się i podeszłam bliżej zielonego budynku, aby lepiej słyszeć.
- Dlaczego mi to robisz? – zapytała zapewne dziewczyna.
- Przepraszam, ja...
- Przyznaj się – chyba ta laska obwinia swojego rozmówcę. Ciekawe co takiego jej zrobił. – Masz kogoś?
- Co? Nie – zaprzeczył natychmiast. Chwila moment, ja znam ten aksamitny głos. – Ja tylko...
- Wykrztuś to – jak będzie mu cały czas przerywać, to na bank niczego się nie dowie, a tym samym ja się niczego nie dowiem.
- To się nie uda.
- Ale... - zdecydowałam, że nie chcę słyszeć nic więcej, bo to nie moja sprawa, więc szybko się wycofałam. Jakoś nie chciałam, aby mnie przyłapali i nie miała ochoty tłumaczyć, dlaczego podsłuchiwałam ich prywatną rozmowę.
Po chwili poczułam wibracje, więc wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
- Cześć Adrian – powiedziałam do aparatu. – Co tam?
- Idziemy do kina z chłopakami – rzekł, nawet się ze mną nie witając.
- Fajnie – odparłam. – Ja prawie jestem u Majki – i nagle rozłączył się bez pożegnania. Co to miało być do cholery?
Otrząsnęłam się po mega krótkiej rozmowie z moim chłopakiem i sprawdziłam godzinę. Niestety musiała spojrzeć na ekran jeszcze raz, bo w ogóle jej nie widziałam. Jak już ustaliłam, która jest, puściłam się biegiem, aby zdążyć na czas i nagle ni stąd ni zowąd w coś uderzyłam i upadłam.
- Wszystko gra? – uniosłam głowę i ujrzałam Sebastiana.
- Chyba tak – wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.
- Gdzie się tak spieszysz? – zapytał, gdy już stanęłam na nogi.
- Do Majki – odpowiedziałam. – Jestem już spóźniona – dodałam i wyminęłam go. – Na razie.
- Może Cię odprowadzę – powiedział, doganiając mnie. – I tak idę w tym samym kierunku – kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się do niego, a on od razu odwzajemnił uśmiech.
- Słuchaj – zaczęłam po chwili. – Wiem, że to zabrzmi głupio – przełknęłam ślinę – ale podsłuchałam Twoją rozmowę z jakąś dziewczyną – powiedziałam, nie patrząc na chłopaka.
- I pewnie jesteś ciekawa, kto to był – spojrzałam na niego.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz.
- Nie w porządku – odparł. –To była Olivia, moja dziewczyna – otworzyłam szeroko oczy, ale szybko się opamiętałam i zamrugałam kilka razy, aby nic nie zauważył. Kit, że patrzył na mnie przez cały ten czas, ale nie ważne. Ważne jest to, że ma dziewczynę. Nie. W sumie nie obchodzi mnie to. W sumie może trochę.. Dobra, bardzo mnie to obchodzi, bo.. W sumie nie ma logicznego wytłumaczenia albo.. Boże, co ja gadam. Czy ja jestem zazdrosna? Haha nie, no bo z jakiej racji. Przecież nic nas nie łączy, prawa? Kurde, już sama nie wiem, co myśleć. Przecież jest tylko moim Aniołem Stróżem, podkreślam MOIM, ale to nie znaczy, że jest moją własnością. I w ogóle nie jestem zazdrosna. No może trochę, tak odrobinkę..
Na basenie razem z Majką, Martą, Eve i Sarą czekałyśmy na chłopaków, którzy po chwili w końcu wyszli z szatni. No bo ile można ściągać ubrania, heh. Dobra, nieważne. Na czele tej szalonej bandy kroczył mój kochany brat Kamil, za nim Szymon, przyrodni brat mojej przyjaciółki, w którym moja siostra była zadurzona i Bartek, a na końcu tej zgrai szedł Seba z szerokim uśmiechem na ustach i byłam prawie pewna, że kieruje go do mnie, ale na bank tak nie jest. Czemu? Bo ma dziewczynę. Dobra, nieważne. Kiedy w końcu do nas podeszli, mogłam w całej okazałości obejrzeć umięśniony brzuch zielonookiego i powiem, że jest całkiem, całkiem. Vic, o czym Ty myslisz? A wracając do rzeczywistości, chłopaki przywitali się z nami i nareszcie mogliśmy udać się w kierunku najwyższej zjeżdżalni. Ślizgając się na schodach w końcu znaleźliśmy się na górze. Zjechaliśmy się wszyscy razem, tworząc coś w rodzaju węża. Naszym „przewodnikiem" został Kamil, który na dole zaliczył bliskie spotkanie ze ścianą. Chwilę jeszcze siedzieliśmy w wodzie, przez cały czas się śmiejąc.
- Vic – odwróciłam się do przyjaciółki, która cały czas jeszcze siedziała w basenie. – Dokąd idziesz? – zapytała Majka.
- Zaraz wracam – odparłam, a brunetka kiwnęła głową.
Idąc w kierunku toalet, zauważyłam po mojej prawej jakąś całującą się parę w jacuzzi. Ten chłopak był uderzająco podobny do Adriana, ale to nie mógł być on, bo jest z kumplami w kinie. Z ciekawości zatrzymałam się i spojrzałam w tamtym kierunku, aby się upewnić w moim przekonaniu. Patrzyłam na nich i patrzyłam i w końcu się od siebie oderwali. Dziewczyna spojrzała na mnie i otworzyła szeroko oczy. Po chwili nastolatek odwrócił się w moim kierunku i on tak samo był zaskoczony, że mnie widzi. Ja też nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Ściągnął ze swoich kolan Malwinę, tak tak, moją „przyjaciółkę", wyszedł z brodzika i podszedł do mnie.
- Vic..
- Jak mogłeś! – przerwałam mu ze łzami w oczach. – Jak mogłeś! – wykrzyknęłam i tym krzykiem zwróciłam chyba uwagę całej pływalni. – Jak mogłeś mnie tak okłamywać! Jak mogłeś całować się z moją przyjaciółką! Jak mogłeś! – teraz to już prawie nic nie widziałam. – Z nami koniec! – nie miałam ochoty go już nigdy w życiu oglądać, więc odwróciłam się od niego i wytarłam oczy wierzchem dłoni, ale i tak to nic nie pomogło. Nie chciałam dłużej tu stać, więc ruszyłam do szatni, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. Obejrzałam się za siebie.
- Zostaw mnie – powiedziałam i wyrwałam rękę z jego uścisku, ale on nie dawał za wygraną i tym razem przyciągnął mnie do siebie. – Zabieraj łapy! – próbowałam się jakoś wyswobodzić z jego uścisku, ale nie dawałam rady. Był za silny.
- Vic, proszę.. – słyszałam smutek w jego głosie, ale gówno mnie to obchodziło.
- Nie słyszałeś, co powiedziałam! – warknęłam. – Z NAMI KONIEC! – wrzasnęłam. Chyba nareszcie to do niego dotarło, bo w końcu mnie puścił, a ja od razu zaczęłam biec i jak zawsze w kogoś uderzyłam, ale tym razem nie miałam bliskiego spotkania z podłogą. Tym razem ta osoba mocno mnie objęła, a ja się w niego wtuliłam i tym razem nie powstrzymywałam łez i pozwoliłam im płynąć, a tym samym mocząć tors mojego wybawcy.
- Cii – mój Anioł Stróż głaskał mnie po włosach i oparł brodę na czubku mojej głowy. – Wszystko będzie dobrze.
***
- Vic! – usłyszałam głos mamy. – Ktoś do Ciebie! – zawołała, a ja szybko zeszłam na dół, bo byłam mega ciekawa, kim jest ten ktoś.
- Hej Vic – powiedział mój gość.
- Hej – uśmiechnęłam się na widok przystojniaka i wtuliłam się w niego. – Co tu robisz? – zapytałam, gdy już staliśmy naprzeciwko siebie.
- Chciałem sprawdzić jak się czujesz – odparł i spojrzał mi w oczy. – No więc jak się czujesz?
- Lepiej, kiedy tu jesteś – poczułam jak palą mnie policzki, więc szybko opuściłam głowę, ale zielonooki złapał moja brodę i uniósł z powrotem w górę.
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się rumienisz – szepnął i myślałam, że właśnie w tym momencie poczuję jego usta na swoich ale nic z tego. Boże, Vic, o czym ty do cholery myślisz! Przecież on ma dziewczynę!
Po chwili odsunęłam się od niego.
- Dzięki, że wpadłeś.
- A może masz ochotę pójść ze mną na spacer? – zapytał, a ja tylko się uśmiechnęłam. – To oznacza tak? – chciał się upewnić.
- Tak – powiedziałam.
Chłopak wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy na ganek. Udaliśmy się w stronę parku. Idąc, rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nagle usłyszałam dźwięk mojej komórki. Wyjęłam ją i spojrzałam na wyświetlacz. Adrian. Już chciałam odrzucić połączenie, ale Seba mnie uprzedził, wyjmując mi telefon z reki i przykładając sobie do ucha.
- Co Ty.. – przyłożył mi palec do ust, co wskazywało, że mam być cicho.
- Tu telefon Vic – powiedział. – Z kim mam przyjemność rozmawiać?
____________
Witam ponownie!
Wow! Ponad 1400 słów! To chyba mój rekord!
Trochę martwi mnie to, że nikt nie czyta moich wypocin, ale i tak się nie poddam i dalej bd pisać, bo po prostu to kocham <3
Jeśli ktoś tu wpadnie to zapraszam do gwiastkowania i wyrażania swojej opinii w komentarzach.
Do zobaczenia niedługo! Buźka ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro