Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Ze strachu zamknęłam oczy. Bałam się, ze to już koniec mojego życia, ale nagle poczułam jak otaczają mnie czyjeś silne ramiona. Powoli otworzyłam oczy.

- Jednak potrzebujesz anioła stróża – powiedział mój wybawca i postawił mnie na ziemi.

- Cóż – zaczęłam – może jednak nim jesteś – szepnęłam na co on uśmiechnął się promiennie.

- Zrobisz coś dla mnie? – zapytał, gdy stałam już na własnych nogach.

- Co takiego? – zaciekawiłam się.

- Zaśpiewaj ze mną? – Że co?! O nie! Wszystko, tylko nie to!

- Nie mogę – powiedziałam tylko i spuściłam wzrok.

- Dlaczego? – uniósł moją brodę i spojrzał mi w oczy.

- Bo... - teraz już się chyba nie wywinę – bo mam lęk przed sceną – szepnęłam i próbowałam znowu opuścić głowę, ale brunet mi nie pozwolił.

- Chodź – nagle puścił moją brodę.

- Dokąd?

- Na scenę – uśmiechnął się. Boże, uwielbiam ten jego cudowny uśmiech.

- Proszę – złożyłam dłonie jak do modlitwy – nie każ mi tam wracać – błagałam.

- Będę cały czas przy Tobie, obiecuję – to zabrzmiało jak wyznanie, czy tylko mi się wydaje? – Ufasz mi?

- Tak – odparłam bez zastanowienia. Przystojniak znowu uniósł kąciki ust i wyciągnął rękę w moją stronę. Ujęłam ją niemal natychmiast, a On zaprowadził mnie na podest.

- Poczekaj tutaj – wskazał na miejsce, w którym stałam. – Zaraz wracam – kiwnęłam głową i nagle spostrzegłam, gdzie jestem.

„Muszę jak najszybciej stąd uciec" – powiedziałam do siebie.

W końcu moje nogi mnie posłuchały, ale daleko nie zaszły, bo przede mną pojawił się Mój Anioł Stróż. Jak to pięknie brzmi – MÓJ.

- A Ty dokąd?

- Przepraszam – rzekłam. – Nie dam rady.

- Spokojnie. Uda Ci się – położył mi dłoń na ramieniu. – Musisz tylko w siebie uwierzyć – bardzo śmieszne. – Ja w Ciebie wierzę, Vic – podniosłam głowę na dźwięk mojego imienia.

- Naprawdę?

- Naprawdę.

Śpiewając u boku zielonookiego czułam, jakbym unosiła się w powietrzu. Przy Nim w ogóle niczego się nie bałam. To było niesamowite uczucie i powiem szczerze, że posmutniałam, kiedy muzyka dobiegła końca. Po chwili rozległy się oklaski, ale nie od razu je usłyszałam. Byłam zajęta czymś innym tzn. kimś, ale to już wiecie.

Tak więc, gdy skończyliśmy występ, bez zastanowienia rzuciłam się przystojniakowi na szyję.

- Dziękuję, że we mnie uwierzyłeś – szepnęłam. – To wiele dla mnie znaczy – miałam wielką ochotę Go pocałować, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Wierzcie albo nie, ale potrzebowałem całej mojej woli, aby tego nie zrobić przed całą szkołą, dosłownie. Moja cudowna intuicja podpowiadała mi, że On borykał się z tym samym, ale to pewnie tylko moja chora wyobraźnia.

Po kilku minutach, które dla mnie mogłyby trwać wiecznie, zauważyłam Adriana i szybko odskoczyłam od bruneta. Spojrzeliśmy po sobie, ukłoniliśmy się równocześnie i zeszliśmy ze sceny, a ja od razu podbiegłam do mojego chłopaka.

- Hej – uśmiechnęłam się. – Podobało ci się? – zapytałam radośnie.

- Pytasz czy mi się podobało? – kiwnęłam głową. – Nie.

- Co? Dlaczego? – dotknęłam dłonią jego policzka, ale on się odsunął, co mnie zdziwiło.

- Jeszcze pytasz?! – wrzasnął. – Przecież doskonale wiesz!

- O co ci chodzi?! – zapytałam już lekko zdenerwowana.

- O to, że całowałaś się z tym dupkiem!

- Słucham?! – teraz to nieźle mnie wkurzył. – To nieprawda!

- Jak to nie! Przecież sam widziałem!

- Posłuchaj – próbowałam go uspokoić, ale nie szło mi najlepiej. – To nie tak jak myślisz. Tylko go przytuliłam.

- Niby po co? – chyba powoli się uspokajał.

- Musiałam mu jakoś podziękować.

- Za co?

- Zastanówmy się – chwila ciszy. – Za uratowanie życia?!

- Czekaj. Co? – zapytał zdziwiony.

- Dzięki niemu stoję tu teraz przed tobą – wyjaśniłam i nagle mnie olśniło. – Chwila.. a ciebie gdzie wywiało?

- Słucham? – chyba się nie spodziewał takiego pytania.

- Gdzie byłeś, gdy potrzebowałam twojego wsparcia przed moim pierwszym występem?! Gdzie byłeś, gdy ktoś mnie popchnął i prawie straciłam przy tym życie?! Gdzie byłeś, aby mnie złapać?! Gdzie byłeś?! – krzyczałam ze łzami w oczach i waliłam go pięściami w klatkę piersiową. – Podobno jesteś moim chłopakiem i powinieneś mnie wspierać, a ty co?! Zniknąłeś. Nie było cię, gdy potrzebowałam twojej bliskości, przytulenia, no po prostu ciebie – spojrzałam mu w oczy. – Moim zdaniem tak nie zachowuje się chłopak, który kocha dziewczynę, o ile ty jeszcze mnie kochasz – myślałam, że coś powie, cokolwiek, ale on tylko stał i patrzył. – Tak myślałam – szepnęłam i poczułam jak morze łez zalewa moją twarz. Nie miałam już siły na to wszystko i nie chciałam go dłużej oglądać, więc po prostu uciekłam i schowałam się w łazience.

Po jakimś czasie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.

- Och, Vic – powiedziała Maja, a ja od razu wpadłam w jej otwarte ramiona. – Tak strasznie nam przykro – po tych słowach jeszcze mocniej się w nią wtuliłam.

- Wszystko będzie dobrze – dodała Malwina i przyłączyła się do naszej dwójki.

***

- Siemka ludziska! Wita was zespół „Gold Team" – powiedział znajomy głos. Spojrzałam w kierunku podestu i nie zgadniecie kogo ujrzałam – Mojego Anioła Stróża. – Dziś jesteśmy na scenie po raz pierwszy, więc pomyślałem, że na początek przedstawię wszystkich członków. Oto oni – wskazał na zbliżających się do niego nastolatków. – Oto Olivia i Kamil, nasi wspaniali gitarzyści – rozległy się oklaski. – Przy klawiszach Szymon – już przy nich siedział – a za mną Bartek i jego magiczne bębny – rzekł do mikrofonu. – Brakuje nam tylko wokalistki – nagle przy jego boku pojawiła się jakaś dziewczyna. – Oto Mia oraz skromny ja – wszyscy zaczęli się śmiać – Sebastian, drugi wokal.

Po monologu zielonookiego zespół zagrał kilka utworów. Przy ostatniej piosence poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu, więc szybko się odwróciłam. Był to Adrian.

- Vic, przepraszam Cię za mój wybuch złości – spojrzał mi w oczy. – Przemyślałem wszystko i zrozumiałem, że jestem okropnym chłopakiem i powinienem Ci ufać – dotknął mojego policzka. – Przyrzekam, że nigdy się już to nie powtórzy – wziął mnie za rękę. – Wybaczysz mi?

- Czy ci wybaczę? – zastanowiłam się. – Tak – już chciał mnie pocałować, ale natychmiast go odepchnęłam – ale nie licz na to, że o tym zapomnę.

***

- Vic, byłaś wspaniała! – krzyknęła Sara i mocno mnie przytuliła.

- Hej, udusisz mnie!

- Ups, przepraszam – odsunęła się, a ja nagle uniosłam się nad ziemią.

- Dobra robota siostra – Kamil, no bo któż by inny. – Wiedziałem, że Ci się uda.

- Dzięki, ale teraz mnie postaw – o dziwo tym razem nie musiałam się długo o to prosić. – Wiecie – zaczęłam – chciałabym wam podziękować.

- Za co? – spojrzeli po sobie zdziwieni albo tylko udawali.

- Za wszystko.

***

- Musimy go zaprosić na kolację – powiedziała mama po wysłuchaniu całej historii. – Zadzwoń do niego i zapytaj.

- Mamo, ale nie mam jego numeru.

- Ja to zrobię – wszyscy spojrzeliśmy w stronę Kamila. – To mój kumpel z zespołu, więc gwarantuję , że się zgodzi – powiedział przekonany. – Zaraz wracam – poszedł do salonu, a ja nie mogłam się powstrzymać i poszłam za nim. – Cześć stary – przywitał się. – Masz może ochotę wpaść jutro do nas na kolację? Moi rodzice chcą Ci podziękować za uratowanie mojej młodszej siostrzyczki. To jak? – słuchał przez chwilę. – Świetnie. Do zobaczenia – i rozłączył się.

- I jak? – zapytała nasza rodzicielka, gdy wróciliśmy do kuchni.

- Mówiłem, że się zgodzi.

Po kolacji poszłam do siebie, wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam do łazienki. Po odświeżającym prysznicu wróciłam do pokoju i włączyłam mojego laptopa. Bez zastanowienia weszłam na facebooka i sprawdziłam nowe powiadomienia, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. Już chciałam zamknąć komputer, lecz nagle mnie coś zaciekawiło. A mianowicie zaproszenie do znajomych. „Ciekawe od kogo" pomyślałam. Kliknęłam na ikonkę dwóch ludzików i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Od razu je zaakceptowałam i wyłączyłam urządzenie. Odłożyłam go na biurko i wskoczyłam pod kołdrę. Po chwili byłam już w krainie snów.

***

Puk. Puk. Puk.

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek: 8:03. „Kto się do mnie dobijak tak wcześnie? Przecież dzisiaj jest sobota" pomyślałam.

Puk. Puk. Puk.

- Już idę, idę – jaki ten ktoś jest niecierpliwy.

Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Przede mną stała osoba, której najmniej się w tej chwili spodziewałam.

__________

Witam ponownie!

Jak myślicie, kto to przyszedł do naszej Vic?

Jeśli się podoba, to zostawcie coś po sobie..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro