Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

× 7 ×

Przez cały wczorajszy dzień unikałam tej dziewczyny jak najbardziej to możliwe.
Nie chciałam ponownie oberwać od niej z czegokolwiek. Do wieczora siedziałam w moim miejscu i rozmyślałam nad tym co się dzieje. Gally ma po części rację.
Dzieje się coś dziwnego. I jeszcze ta karteczka, którą trzymała dziewczyna.

Ona jest ostatnia.

Winda nadal nie zjechała co jest kolejną niepokojącą rzeczą w strefie. Alby nie jest sprawny do zarządzania nami w takiej sytuacji. Po mojej głowie chodzi wiele pytań ale w tej chwili jest tylko jedno na które chce dostać odpowiedź.

Co będzie dalej?

Dzisiaj do labiryntu pobiegli Minho i Thomas. Okazało się, że odwłok pająka w którym znajduje się igła do ukąszenia nas to pewnego rodzaju nadajnik prowadzący do wyjścia. A przynajmniej tak nam się wydaje. Może uda im się coś znaleźć?
Mam taką nadzieję.
Ja przez cały dzisiejszy dzień pomagałam Newtowi w uprawie i zbieraniu roślin.

- Powinnaś do niej zagadać - ponownie zaczął ten temat rudowłosy.
- Mam do niej złe przeczucia, mówiłam Ci
- Nie zmieniaj się w Gally'ego proszę
- Nie zmieniam się w niego
- Yhym
- Nie
- Aha
- Powiedziałam, że nie

Wkurzona chwyciłam trochę błota i umazałam jego twarz w tym.
Przez chwilę stał tak z zaciśniętymi powiekami i zmarszczonym nosem.
Zaczęłam się śmiać. W końcu po minucie tak stania zdjął sobie to z twarzy.
Nim się obejrzałam też miałam błoto na twarzy.

- O ty klumpie 

I tak oto zaczęła się jedna z bitw na błoto. Nie jest to pierwsza bitwa na błoto. 
W strefie mieszkają sami chłopacy. Znaczy... mieszkali. Teraz pojawiła się jeszcze ta dziewczyna. Ja wcześniej nie brałam po prostu w nich udziału.
Zabawnie to się obserwowało z perspektywy osoby trzeciej. Brakowało tylko popcornu.
Po kilku minutach przestaliśmy. Byłam cała w błocie.
Wzięłam jakąś szmatkę i wytarłam twarz.
Poszłam się umyć w budzie - coś co ma imitować łazienkę.
Przebrałam się też w czyste ubrania, czyli - szarą koszulkę na ramiączkach, krótkie zielone spodenki i białą bluzę ze starego, cienkiego, szmacianego materiału.
Kiedy wyszłam małego budynku wpadłam na brunetkę. 

- Oh, przepraszam... ty jesteś...
- Dziewczyną. Tak. Do tej pory byłam jedyną. Jestem Clarie
- Teresa
- Cóż. Witaj w strefie - uśmiechnęłam się i ją minęłam.

Moja intuicja podpowiada mi, że jest z nią coś nie tak. 
Wcale nie jestem zazdrosna, po prostu mam takie przeczucie.
Zarówno w sercu jak i w głowie.

- Mamy to! Mamy! - usłyszałam radosny głos Minho.

Chłopcy podbiegli do mnie. 

- Co macie? - zapytałam i zmarszczyłam brwi.
- Znaleźliśmy wyjście!




Przepraszam, że krótki i przepraszam, że jest do bani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro