× 51 ×
Siedziała w laboratorium czwarty dzień z rzędu irytując się bo wykonywała te same doświadczenia, które nie dawały efektu. Przeszukiwała notatki wielu osób, które podejmowały się próby stworzenia leku jednak żadnej, jak do tej pory się nie udało. Każda w pewnym momencie zachorowała na niego. Jedna z notatek, która brzmiała najsensowniej i była najbliżej osiągnięcia celu dawała efekty tylko na jakiś czas. W zależności od organizmu i etapu rozwoju choroby - było to albo parę dni, godzin, nie więcej niż miesiąc.
To na tym leku właśnie był Newt, więc dziewczyna zdawała sobie sprawę, że pozostało jej co raz mniej czasu, sama nie wiedziała nawet ile.
Zdenerwowana zrzuciła wszystko z biurka. Kartki porozsypywały się po podłodze, a kubek z zimną już kawą stukł się.
- Cholera... - przeklnęła pod nosem i zaczęła zbierać kawałki szkła.
- Co ci zrobił ten biedny kubek? - do pomieszczenia niespodziewanie wszedł chłopak i zaczął pomagać jej zbierać bałagan.
- Po co mam analizować jakieś cholerne badania skoro one i tak nic nie wskurały? Marnowanie czasu na takie coś
- Jesteś pewna, że marnowanie? - zapytał, pomimo że zdawał sobie sprawę, że to pytanie tylko jeszcze bardziej ją może zdenerwować.
- Tak! Zostało mi co raz mniej cholernego czasu, nie wiem nawet ile!
- Zostaw na razię tą kawę i usiądź tutaj - usiadł na podłodze i oparł się o biurko.
- Po co?
- Po prostu. Spójrz na te dwie kartki chociażby. Widzisz tu jakąś zależność, różnicę, coś wspólnego, cokolwiek? - westchnęła jednak wzięła od niego kartki i przeanalizowała je jeszcze raz.
- Tu został wytłoczony lek od dawcy, który miał zupełnie inną grupę krwi niż osoba, która przyjęła lek więc wystąpiło coś pod konflikt serologiczny i przyspieszyło to tylko rozwój choroby. Tutaj po prostu proporcje substancji a, do substancji b i widać, że składnik a wpływa w większości wypadków na spowolnienie choroby na dłuższą chwilę niż w pozostałych wypadkach
- Zawsze szybciej dostrzegałaś różnice i najszybciej rozwiązywałaś łamigłówki. Twoja siostra zdaje sobie z tego sprawę i wierzy, że tobie uda się znaleźć ten lek
- Jesteś z moją siostrą blisko teraz co? - zapytała nieco sarkastycznie.
- Stałem się jej pupilkiem, cóż by rzec. Twoja siostra chyba ma do mnie słabość
- Zawsze miała
- Serio?
- Tak. Nie zauważyłeś jak na ciebie patrzyła?
- Nie zwróciłem na to uwagi
- Większość chłopaków w takim wieku tego nie dostrzega tak w sumie z tego co zdążyłam zauważyć. Przynajmniej nie zwracają takiej uwagi na to jeśli to nie jest osoba do której sami coś czują. Takie wrażenie mam, ale mogę się mylić
- Tak czy siak... Nie ważne czy jestem pupilkiem twojej siostry czy nie, jestem twoim przyjacielem
- Miło mieć z kimś pogadać chyba - odparła i spojrzała na szybę, za którą spał spokojnie blondyn - Ze wszystkich miejsc umieściła mnie tutaj
- Wie, że to jest jedyna rzecz, która cię zmotywuje do szybszego działania. Widziała to jak oddałaś się w ręce DRESZCZu tylko po to, żeby go uratować bo wierzyłaś, że znajdziesz lek na czas
- Tam go nie znalazłam
- To była symulacja a nie rzeczywistość. Tym razem go znajdziesz
- Jesteś do tego bardziej przekonany niż ja
- Znam cię, zawsze masz plan, zawsze znajdujesz rozwiązanie i co najważniejsze - nigdy się nie poddajesz. Akcja z Prawym Ramieniem - przemyślana od początku do końca, gdyby nie twoja siostra oni nawet nie zorientowali by się, że to ty. Próba wyjścia z labiryntu
- Ten z którego wydostaliśmy się dopiero po latach?
- Ava specjalnie musiała szukać nowych rozwiązań bo wiedziała, że za szybko się wydostaniecie co przeszkodzi w jej planie
- A to skąd wiesz?
- Nagrania przeglądałem. Wszystko jest nagrane. Każdy labirynt, każda strefa. Twoje groźby do nich też
Dziewczyna parsknęła śmiechem. Przypomniało jej się jak parę razy zwyzywała ich wszystkich od góry do dołu nawet nie zdając sobie wtedy sprawy kto siedział po drugiej stronie.
Teraz żałuje że nie zwyzywała ich jeszcze gorzej.
- Moje ulubione nagranie to to, na którym uderzasz Gally'ego pięścią w twarz a on się aż przewraca do tyłu
- Zasłużyło mu się
- Nie twierdzę inaczej
- Później się ogarnął. Wręcz za nim tęsknie... On ostatecznie faktycznie żyje?
- Tak. Prawie umarł tam gdzie go zostawiliście, ale udało się go odratować i wylądował razem z wami ostatecznie w waszej symulacji
- Chciałabym go zobaczyć, ich wszystkich. Chcę mieć pewność, że oni wszyscy żyją, że nic im nie jest
- Możesz zapytać się swojej siostry o to, ale pewnie może być lekki problemito przy tym - spojrzał na nią a ona patrzyła na niego wymownym wzrokiem - Aa, ja mam to zrobić
- Użyjesz swojej jakże przekonującej pozy podrywacza i na pewno się zgodzi
- Czyli jednak ci się spodobała? - uśmiechnął się szeroko w jej stronę.
- Chciałbyś. Na moją siostrę na pewno zadziała
- Przyznaj, że tak!
- Nie ma mowy
kiedy po dluzszym czasie zjarzysz ze rozdzial sie jednak nie opublikowal-
kochajmy internet lub wattpad za to
milego dzionka lub wieczorka dla was
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro