Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

× 50 ×

Czasu miała co raz mniej, zdawała sobie sprawę, że to kwestia minut i ją znajdą. I tak się zastanawiała jakim cudem jej jeszcze nie znaleźli. Z drugiej strony, przecież w armii DRESZCZu pracowały głównie same bezmózgi - przynajmniej tak uważała. I najlepszym przykładem na to według niej był Janson - którego nazywali szczurem, czy szczurowatym. Cóż, nie należał do najpiękniejszych, plus jego twarz przypominała szczura. Małe oczy i duże ciemne źrenice, smukła, trójkątna twarz i długi odstający nochal. Ksywka, którą mu nadali parę lat temu była zdecydowanie adekwatna.
Poprawiła maskę na twarzy, starając się jak najbardziej zasłonić twarz i  przyspieszyła kroku na tyle ile było ją stać. Łóżko szpitalne z ciałem chłopaka nie było najlżejsze, a może ona po prostu nie była aż tak silna?
Nie zastanawiała się długo nad tym.

— Zarażony, z drogi! Nie chcecie chyba żeby nam się zmienił tutaj w truposza i zniszczył wszystko! – krzyknęła kiedy trójka strażników chciała ją zatrzymać.

W końcu kiedy wbiegła do odpowiedniego pomieszczenia odetchnęła z lekką ulgą, chociaż wiedziała, że nie na długo. Odwróciła chłopaka na plecy i pochyliła się nad jego karkiem. Przyłożyła prototyp urządzenia do włączania czipa którym można kontrolować czyjeś wspomnienia, cały mózg oraz kontrolować jego stan zdrowia czy też wiedzieć gdzie się znajduje - dlatego tylko jak ktokolwiek wydostawał się z labiryntu, starano się jak najszybciej zniszczyć czipa czy jego działanie żeby nie było wiadomo gdzie znajduje się Prawe ramię. 

— Przepraszam — szepnęła i włączyła urządzenie które wysłało impuls do czipa.

Niespodziewanie do pomieszczenia weszła młoda dziewczyna. Przyjrzała się zaniepokojona działaniem brunetki.

— Zamknij drzwi! — krzyknęła od razu jak tylko spostrzegła kto stoi na wejściu do pomieszczenia — Dobrze, że tu jesteś. Potrzebuję twojej pomocy
— Mojej pomocy? Clarie co ty robisz? — Mówiłam Ci, zwracaj się do mnie Camile. Moje stare imię. DRESZCZ może zabrać mi wszystko, ale nie moje imię, i moją siostrę
— Stare imię?! Zwariowałaś do reszty?! Chcesz żeby cię torturowali lub zabili?
— Myślę, że to co chce zrobić jest być może w kilkudziesięciu procentach równomierne ze śmiercią, ale przynajmniej uniknę tortur od nich
— Ava miała rację, jesteś chora. Tylko chora osoba by mogła wygadywać takie rzeczy i robić takie rzeczy...
— Ava? — dziewczyna przerwała wszystko co robiła i spojrzała na nią grobowym wzrokiem — Chyba nie wierzysz w jej... – przerwała kiedy tylko zauważyła złośliwy uśmiech na twarzy siostry, i poczuła skręt w żołądku kiedy zaczęła rozumieć co się działo — Nie... Proszę, nie mów mi, że to ty
— Że to ja powiedziałam Avie? Tak, to ja. Niespodzianka siostrzyczko, oficjalnie przestałaś być pupilkiem Rady, Avy, kogokolwiek z DRESZCZu, jakie to uczucie?
— Pupilkiem?! To chyba ty zwariowałaś do reszty w tym momencie. DRESZCZ zniszczył nasze życie, wiem że nie pamiętasz wszystkiego z naszego życia bo torturowali cię bardziej elektrowstrząsami i wielokrotnie uzywali na tobie tamtej maszyny,  ale oni... Nasi rodzice!
— Nie pamiętam ich, ani naszego życia przed tym wszystkim. Nie jest to ważne, DRESZCZ nas uratował. I teraz próbuje uratować ludzkość, a ty to próbujesz zniszczyć, jeszcze wykorzystując tym samym Troy'a
— Jakim kosztem próbują ratować to co zostało?! Zostają jeszcze większe zgliszcza bo niewinne dzieciaki są wysyłane na śmierć do labiryntu! Naprawdę uważasz to za sprawiedliwe i mające sens?!
— Clarie
— Camile! C-A-M-I-L-E

Jej siostra była jedną z osób które jako ostatnie posądziłaby o zdradę. Najwidoczniej DRESZCZ wyprał jej mózg bardziej niż sądziła. Kiedy ostatni raz stosowali na niej tortury, dziewczyna ledwo pamiętała Camile.
Musiała jak najszybciej włożyć mężczyznę do windy żeby mógł się dostać do labiryntu, żeby był tam bezpieczniejszy niż tutaj.

— Nie pozwolę ci na to — powiedziała starsza z sióstr i rzuciła się wręcz od razu na brunetkę.
— Nie musisz mi pozwalać. I tak to zrobię. Nikt mnie nie powstrzyma. Ani ty, ani DRESZCZ. Rozumiesz?! — krzyczały na siebie, szarpiąc się w tym samym czasie.
— Gdybyś wszystko wiedziała być może zrobiłabyś to samo co ja!
— Wiem wszystko co muszę wiedzieć. Ava tobą manipuluje, tobą, Teresą, Arisem, Thomasem. Pozwalasz na to? Moja starsza siostra nigdy nie dałaby się zmanipulować
— To co było przed DRESZCZem nigdy nie wróci rozumiesz?! Ja nie jestem tamtą osobą, a ty tamtym dzieckiem! Naszych rodziców nie ma, ale za to jest koniec świata. Jeśli chcemy przetrwać musimy ruszyć dalej i próbować naprawić to co poprzednia Rada spierdoliła!
— Właśnie to robię — brunetka pchnęła ją, przez co ta potknęła się o kabel i przewróciła się. Rzuciła się na dziewczynę i zaczęła dusić ją na szyi, próbując doprowadzić do omdlenia dziewczyny.
— Ja już nie mam siostry
— Jedyna rzecz z którą się obie zgadzamy w tym momencie — powiedziała z bólem w głosie.

Po chwili przestała się wiercić i krzyczeć. Wstała z niej i spojrzała na swoje ręce, które się trzęsły. Po sekundzie opamiętała się i podbiegła do chłopaka i jak najszybciej mogła upchnęła go do windy i nacisnęła duży czerwony guzik.
Światło w pomieszczeniu zmieniło się na czerwone i zaczęło migać.
Udało jej się uratować jej przyjaciela, nic więcej nie potrzebowała, nawet jeśli DRESZCZ ją złapie chociaż nie miała zamiaru ułatwiać im tego zadania.
Wybiegła z pomieszczenia i biegła jak najszybciej mogła unikając też tymsamym, jak najbardziej było to wykonalne, strażników. Dzięki urządzeniu które nadal zagłuszało sygnał z kamer miała to ułatwione.
Kiedy była już na ostatniej prostej z naprzeciwka wybiegło kilkoro strażników z nowym ich kapitanem - tak jak zwykli go nazywać Szczurowatym.

— Łapać ją! — krzyknął.

Dziewczyna wbiegła do pomieszczenia i zakluczyła drzwi od środka i szybko podstawiła p
szafkę na kółkach chociaż domyślała się, że to niewiele da jeśli rozwalą drzwi, ale chociaż da jej to wystarczająco czasu, żeby móc zrobić jej to co chciała. Podbiegła do windy, i nacisnęła guzik. Winda musiała tu przyjechać z samego labiryntu.

— Szybciej do cholery — mruknęła pod nosem. Podbiegła w międzyczasie szybko do biurka, chwyciła długopis, karteczkę samoprzylepną i napisała na niej "ZNISZCZ TO!!".
— To ci i tak nic nie da Clarie!
— Nie bądź tego taki pewny Janson! I Mam na imię Camile do cholery. Naucz się tego do naszego następnego spotkania, wtedy to będzie nasze ostatnie spotkanie. Zniszczę Was! Zniszczę DRESZCZ. Zapamiętaj te słowa Janson. Zniszczę DRESZCZ nawet jeśli będę musiała za to umrzeć — winda przyjechała w momencie w którym zaczęli wyłamywać drzwi. Wskoczyła do niej — I jak coś mój środkowy palec cię serdecznie pozdrawia

Trzymała wcześniej wspomniany palec jak najniżej zamknięcia żeby Janson mógł go jeszcze zobaczyć. Winda ruszyła z ciężkim dźwiękiem. Wyjęła z kieszeni urządzenie które wcześniej użyła na przyjacielu i przykleiła na niej notatkę którą wcześniej napisała. Położyła się na podłodze i przyłożyła urządzenie do swojego karku. Wzięła kilka głebokich wdechów po czym nacisnęła guzik, poczuła piekący ból w głowie, który był tak nie do wytrzymania, że dziewczyna stopniowo zaczęła tracić przytomność z bólu. Jednak zasypiała zadowolna, że utarła nos Avie i DRESZCZowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro