Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

× 49 ×


Dziewczyna stała w pomieszczeniu obserwując monitory, z nagraniami na żywo z labiryntu. Zacisnęła pięści na stoliku, spuściła wzrok i wypuściła powietrze z ust. Minęło parę dni od trzeciej akcji przechwycenia małej grupy dzieciaków, którym udało się uciec z jednego z labiryntów. Udało jej się w sprytny sposób, taki że nikt z Rady i reszty DRESZCZu się nie zorientował o przekazywaniu wskazówek i sposobu wyjścia z tamtąd. Z małą pomocą jej przyjaciela udało się jej zmodyfikować czipy w roboto-robaki, które pąłętają się po labiryncie i strefie obserwując tym samym streferów i nadzorując ich, ich progres, wszystko to co robią, czy żeby przypadkiem nie wymknęli się spod kontroli - czy żeby nie ułatwiać im życia tam. Po przeprogramowaniu ich, była w stanie je kontrolować, wysyłać czy odsyłać do innych miejsc. Dzieciaki szły za nimi czy też dostawały podpowiedzi, dzięki czemu dochodzili do wyjść z labiryntu, a później dzięki niedawno stworzonej tajnej organizacji - Prawemu Ramieniu - dzieciaki trafiają w bezpieczne miejsce.

— Uratuję Was - podniosła wzrok z powrotem na przyjaciół w labiryncie  - Obiecuję Wam to

Niespodziewanie do pomieszczenia wbiegł zdyszany chłopak otwierając na oścież drzwi. Dziewczyna przestraszona podskoczyła i odwróciła się w jego stronę.

— Jezus, zwariowałeś?! Przestraszyłeś mnie... - przyjrzała się mu i zauważyła dopiero po chwili jego zaniepokojenie i strach na twarzy - Troy? Co się dzieje?
— Wiedzą, oni wiedzą - odpowiedział i pokiwał głową na boki.

Dziewczynie przyspieszył puls a źrenice zdecydowanie zwiększyły się.
Nie, nie, nie. Nie teraz.

Szukają Nas. Słyszałem jak Paige o tym mówiła Thomas'owi, Teresie, Arisowi i jeszcze komuś. Nie mam pojcięcia komu, nie słyszałem głosu
— Będą nas torturować i próbować wyciągnąć z nas informacje
— Myślisz, że Ava
— Byłaby do tego zdolna? - przerwała mu w środku zdania.
— Jasne, że tak. Jest zdolna do jeszcze gorszych rzeczy...
— Musimy coś zrobić. Ucieknijmy stąd do Ramienia. Oni nam pomogą
— Nie uda nam się. Za bardzo jest to chronione, za dużo ich armii, a my jesteśmy sami we dwójkę
—  Co w takim razie robimy?
— Ufasz mi?
— Jesteś moją przyjaciółką i jedyną osobą, której tutaj ufam

Przytaknęła głową i odwróciła się do monitorów. Schyliła się i wyjęła spod biurka przyczepioną krótkofalówkę. Nastawiła odpowiednią falę.

— Baza, tutaj Clarie. Oni wiedzą, powtarzam oni wiedzą. Kod 1301, kod 1301 - niespodziewanie do pomieszczenia wszedł Thomas - Bezodbioru
— Przysłała cię po nas - powiedział ze złością Troy i podszedł do niego podnosząc głos.
— Czekaj! - dziewczyna podbiegła i wysunęła rękę przed niego - Thomas
— Masz rację - odezwał się chłopak - Jaki jest plan?
— Co? Co mnie ominęło? - zapytał blondyn zdezorinetowany niewiedząc o co chodzi.
— Thomas mnie ostatnio przyłapał z krótkofalówką - podała chłopakowi urządzenie - Schowaj to do spodni. Nie mogą tego znaleźć, wykorzystają to tylko jak do tego się dostaną. Będziesz się z nimi komunikować przez to. Zapamiętaj 1301, to bardzo ważne. Thomas, jesteś jedyną nadzieją dla tych dzieciaków. Troy, chodź ze mną - chwyciła przyjaciela za ręke i zaczęła biec.
— Czemu nie powiedziałaś wcześniej, że cię złapał. Co jeśli on nas wygadał?
— To nie on. Pomimo wszystko, Thomas też uważa to za nieludzkie już co Ava robi, jakie kroki podejmuje. Widzi, że za każdym nowym z nich jest co raz gorzej - wytłumaczyła.
— Powinnaś mi powiedzieć
— To nie jest rozmowa na ten moment

Nagle się zatrzymała i przylepiła do ściany. Korytarzem obok przebiegło kilkunastu strażników.

— Gdzie właściwie biegniemy
—  W jedyne miejsce, gdzie nie wydobędą z nas prawdy
— Chyba nie chcesz...
— To nasza jedyna opcja. Nie wyciągną Ciebie z środka labiryntu nie pamiętającego o niczym
— Wsadzisz mnie, a co z Tobą? Złapią cię i będą cię szantażować
— Nie będą. Nię będą mieli z czego ani jak - wyjęła z kieszeni mały pilot.
— Mogą ci wrócić pamięć
— Chyba, że mnie też tu nie będzie. Wiem, jak się dostać do labiryntu
— Chcesz wejść do labiryntu z wymazaną pamięcią?! Oszalałaś?! - chłopak podniósł wzrok i stanął na przeciwko niej - Nikt świadomie by tam nie wszedł, a co dopiero z amnezją. To samobójstwo!
— Czym to wtedy by miało się różnić od zostania tutaj? Jeśli zostanę tutaj, złapią mnie... Myślisz, że tylko ja czy ty na tym ucierpię? Będą używać ich źeby nas złamać, tylko po to żebyśmy coś powiedzieli. Nie przestaną, wiesz o tym

Patrzyli sobie prosto w oczy przez chwilę aż w końcu dziewczyna ruszyła biegiem uprzednio upewniając się, że nikt nie biegnie tym korytarzem. W końcu dotarli do odpowiednich drzwi w jednych z ostatnich dolnych pięter budynku.

— Przyznam, że ten zakłócacz sygnału nie był najgorszym pomysłem.
— Trochę nad nim siedziałem - przyznał z lekką dumą.
— Było warto - uśmiechnęła się lekko - zrobiłeś kawał dobrej roboty

Podeszła do szafki i wyjęła z niej strzykawkę z substancją usypiająca. Zostawało jej co raz mniej czasu co tylko ją jeszcze bardziej stresowało ale próbowała nie pokazywać tego po sobie. Nie mogła pozwolić, żeby DRESZCZ zniszczył teraz wszystko nad czym pracowali ostatnie dwa lata.
Chłopak usiadł na łóżku gotowy na wszystko. Ufał jej i wierzył, że jakikolwiek dziewczyna miała plan - uda im się.
Podeszła do niego z poważną miną. Wzięła wdech i zdjęła zabezpieczenie.

— Chciałabym mieć inny plan, taki który może się udać. Chciałabym, żeby to wszystko inaczej wyglądało
— Próbowałaś wszystkiego. Masz rację, z tego nie ma innej drogi ucieczki
— Przepraszam, że zawiodłam
— Cam, nigdy mnie nie zawiodłaś. I nie zrobisz tego - chwycił ją za dłonie -  Wierzę w Ciebie i Twój plan.
— Szczerze chyba wierzysz w niego bardziej niż ja sama
— Błąd. Jesteś bystrzejsza i mądrzejeza niż cały DRESZCZ razem wzięty. Wyciągniesz nas z tego. Z resztą nie tylko ja w to wierzę, oni też
— Mogę mieć do ciebie ostatnią prośbę?
— Jasne, że tak
— Nie daj się, nie pozwól siebie zabić. Po prostu przeżyj
— Obiecuję, przecież będziesz potrzebować pomocy w obalaniu tych sztamaków - uśmiechnął się i przytulił się do niej - Będzie dobrze, zobaczysz. Za jakiś czas znowu się spotkamy

Dziewczyna odwzajemniła uścisk, a w międzyczasie zaszkliły się jej błękitne oczy. Po chwili się odsunęła.

— Już czas - powiedziała, przełknęła ślinę i spojrzała na jego twarz.
— Rób co musisz. Ufam ci

Dziewczyna powoli wbiła igłę w przedramię chłopaka i zaczęła wpuszczać substancję usypiającą w jego organizm.

— A, i jeszcze jedno - przerwał ciszę - Kocham cię Camille

Dziewczyna podniosła wzrok z ręki, z której wyjęła strzykawkę, na jego twarz. Był lekko uśmiechnięty i poważny zarazem.

— Ja... - dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Chłopak był dla niej jak przyjaciel czy nawet brat. Nie czuła do niego tego samego, co on do niej.
— Wiem, spokojnie

Założył kosmyk jej włosów za ucho po czym delikatnie ostatnimi siłami pocałował ją w czoło. Po chwili opadł na łóżko i zasnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro