Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

× 34 ×

Kiedy Clarie ocknęła się nie pamiętała nic z tego, co jej się śniło. Pamiętała tylko ciemność na zmianę z błyskami jak od lampy błyskowej. Zastanawiała się czy to było faktycznie jakkolwiek istotne i czy wpływało jakoś na wyniki badań. Wątpiła w to, jednak na razie nie pozostawało jej nic innego niż zgadzać się na badania i co najwyżej narzekać na to, co się dzieje wokół.
Czuła się bezsilna, tak jak po śmierci George'a. Nie miała jakiegokolwiek wpływu na to co się stanie. Zaczęła z każdą minutą co raz bardziej obawiać się, że Newta nie zdąży uratować, i że nigdy go już nie zobaczy. Nigdy nie zobaczy jego uśmiechu, ani nie usłyszy jego głosu. Nigdy nie będzie mogła go już złapać za rękę i powiedzieć mu tego co czuje.
Poczuła mocne ukłucie w serce, po którym, po jej twarzy spłynęło kilka łez. Nigdy brzmiało w tym momencie jak zwisająca nad nią siekiera na linie, która w każdym momencie może pęknąć i tym razem zabić ją doszczętnie.

- Jak się czujesz? - wyrwała ją z zamyśleń Teresa, która zaczęła ją odpisać od sprzętu, do którego była podłączona przez ostatnie kilka godzin.
- Czuję się tak, jak wyglądam - odparła i przetarła twarz dłońmi - która godzina?
- Siedemnasta trzydzieści osiem. Pobiorę ci krew, pójdziesz coś zjeść i jeszcze raz pobiór krwi
- Yhym
- Żadnych sprzeciwów? - zdziwiła się.
- Nie mam innego wyjścia jak na razie jeśli jeszcze nie zauważyłaś

Dziewczyna puściła jej uwagę mimo uszu i wbiła w jej skórę igłę.  Teresa czuła za każdym razem gdy się z nią spotyka, że ta jej nienawidzi. I to jeszcze od momentu, w którym spotkały się w labiryncie, gdzie ta jeszcze nic nie zrobiła. Nie zdradziła ich, a nawet pomagała.

- Czemu mnie tak nienawidzisz?
- Naprawdę się mnie o to pytasz?
- W labiryncie mnie już nienawidziłaś, a jeszcze nic wtedy nie zrobiłam. Chcę wiedzieć czemu - wyjaśniła powód swojego pytania.
- Czułam od samego początku, że coś z tobą nie tak. Teraz już wiem co to... Byłaś po prostu zdradziecką małpą
- Nie zdradziłam was tylko zrobiłam to, co uważałam za słuszne
- I doprowadziłaś do obecnego stanu rzeczy. Gratuluję pomyślunku - powiedziała sarkastycznie i zasłoniła ranę po wkuciu gazą.
- Ty sama też pomagałaś im! - krzyknęła Teresa do wychodzącej dziewczyny - Sama dla nich pracowałaś!
- Kolejne z twoich kłamstw
- Nie pamiętasz tego, bo każdy przed trafieniem do labiryntu miał czyszczoną pamięć
- Nie wierzę ci, jasne?! Nie wierzę w ani twoje jedno cholerne słowo! W ani jedno
- Mogą ci przywrócić pamięć. Wtedy sama zobaczysz

Caitlin zatrzymała się.
Przywrócić pamięć.
Spojrzała nią.

- I co? Jeszcze bardziej mi namieszać w głowie? Dać fałszywe wspomnienia? Nie ufam Tobie ani im. Kiedy znajdę lek wrócę tam skąd przyszłam i nigdy więcej, nie spotkam ciebie w życiu, ani nigdy więcej nie usłyszę o DRESZCZu czy pożodze, czy nawet o poparzeńcach. I nie liczy się dla mnie to co się działo w przeszłości. Liczy się dla mnie to, co się dzieje teraz

Skłamała.
Chciała wiedzieć o tym, co się działo w przeszłości. Chciała sobie przypomnieć rodziców, czemu tu była, jak to się zaczęło. Chciała cholernie pamiętać. Z drugiej strony obawiała się co mogło kryć się za wspomnieniami przed labiryntu. Co jeśli, faktycznie był moment w jej życiu, w którym pomagała DRESZCZowi? Lub co jeśli kryli się tam coś jeszcze gorszego?
Z resztą ona cały czas żyje przeszłością. W końcu, cały czas przeżywa śmierć jej przyjaciół.
Jednak w obecnej sytuacji jej priorytetem był Newt i skupienie się na chwili obecnej. Nie mogła rozpraszać się, ani pokazać Teresie swojej słabości czy lęku.

- A ty zostaniesz tutaj. Bez przyjaciół, ani osób na których tobie zależy. Otoczona pseudo bezpieczną barierą, która myślisz, że was ochroni dopóki nie znajdziecie lekarstwa - powiedziała z obojętnością wypisaną na twarzy.
- Na razie ty tuż jesteś
- Na razie

Dwoje mężczyzn zaprowadziło ją na stołówkę, gdzie zjadła pierwszy posiłek od dobrej doby. Nie zjadła jednak dużo. Głównie siedziała i myślała nad słowami Teresy.
Przywrócić pamięć.

- Hej żyjesz po tych badaniach? - zapytała Julie, która siedziała koło niej.
- Ta...
- To nad czym myślisz?
- Gdybyś miała możliwość przywrócenia sobie pamięci zrobiłabyś to? - zerknęła na nią.
- Tak, pewnie tak. Ale trochę bym się bała co może tam być. Jednak oddałabym wszystko, żeby móc przypomnieć sobie rodziców

Niespodziewanie na przeciwko dziewczyn stanął szczurowaty wyraźnie z czegoś zadowolony co nieco ją niepokoiło. Nigdy to się dobrze nie kończyło, kiedy on był zadowolony. To źle jej wrożyło.

- Mam cię zaprowadzić na pobiór krwi i jeszcze na inne badania
- I to cię tak bardzo cieszy? - zapytała i uniosła jedną brew do góry.
- Cieszy mnie to, jakie to są za badania

Dziewczyna spojrzała na rudowłosą lekko zaniepokojona. Z tego co Teresa mówiła wcześniej, miała mieć tylko pobieranie krwi. Nie podobało jej się to.

- A co to za badania?
- Dowiesz się w swoim czasie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro