× 34 ×
Kiedy Clarie ocknęła się nie pamiętała nic z tego, co jej się śniło. Pamiętała tylko ciemność na zmianę z błyskami jak od lampy błyskowej. Zastanawiała się czy to było faktycznie jakkolwiek istotne i czy wpływało jakoś na wyniki badań. Wątpiła w to, jednak na razie nie pozostawało jej nic innego niż zgadzać się na badania i co najwyżej narzekać na to, co się dzieje wokół.
Czuła się bezsilna, tak jak po śmierci George'a. Nie miała jakiegokolwiek wpływu na to co się stanie. Zaczęła z każdą minutą co raz bardziej obawiać się, że Newta nie zdąży uratować, i że nigdy go już nie zobaczy. Nigdy nie zobaczy jego uśmiechu, ani nie usłyszy jego głosu. Nigdy nie będzie mogła go już złapać za rękę i powiedzieć mu tego co czuje.
Poczuła mocne ukłucie w serce, po którym, po jej twarzy spłynęło kilka łez. Nigdy brzmiało w tym momencie jak zwisająca nad nią siekiera na linie, która w każdym momencie może pęknąć i tym razem zabić ją doszczętnie.
- Jak się czujesz? - wyrwała ją z zamyśleń Teresa, która zaczęła ją odpisać od sprzętu, do którego była podłączona przez ostatnie kilka godzin.
- Czuję się tak, jak wyglądam - odparła i przetarła twarz dłońmi - która godzina?
- Siedemnasta trzydzieści osiem. Pobiorę ci krew, pójdziesz coś zjeść i jeszcze raz pobiór krwi
- Yhym
- Żadnych sprzeciwów? - zdziwiła się.
- Nie mam innego wyjścia jak na razie jeśli jeszcze nie zauważyłaś
Dziewczyna puściła jej uwagę mimo uszu i wbiła w jej skórę igłę. Teresa czuła za każdym razem gdy się z nią spotyka, że ta jej nienawidzi. I to jeszcze od momentu, w którym spotkały się w labiryncie, gdzie ta jeszcze nic nie zrobiła. Nie zdradziła ich, a nawet pomagała.
- Czemu mnie tak nienawidzisz?
- Naprawdę się mnie o to pytasz?
- W labiryncie mnie już nienawidziłaś, a jeszcze nic wtedy nie zrobiłam. Chcę wiedzieć czemu - wyjaśniła powód swojego pytania.
- Czułam od samego początku, że coś z tobą nie tak. Teraz już wiem co to... Byłaś po prostu zdradziecką małpą
- Nie zdradziłam was tylko zrobiłam to, co uważałam za słuszne
- I doprowadziłaś do obecnego stanu rzeczy. Gratuluję pomyślunku - powiedziała sarkastycznie i zasłoniła ranę po wkuciu gazą.
- Ty sama też pomagałaś im! - krzyknęła Teresa do wychodzącej dziewczyny - Sama dla nich pracowałaś!
- Kolejne z twoich kłamstw
- Nie pamiętasz tego, bo każdy przed trafieniem do labiryntu miał czyszczoną pamięć
- Nie wierzę ci, jasne?! Nie wierzę w ani twoje jedno cholerne słowo! W ani jedno
- Mogą ci przywrócić pamięć. Wtedy sama zobaczysz
Caitlin zatrzymała się.
Przywrócić pamięć.
Spojrzała nią.
- I co? Jeszcze bardziej mi namieszać w głowie? Dać fałszywe wspomnienia? Nie ufam Tobie ani im. Kiedy znajdę lek wrócę tam skąd przyszłam i nigdy więcej, nie spotkam ciebie w życiu, ani nigdy więcej nie usłyszę o DRESZCZu czy pożodze, czy nawet o poparzeńcach. I nie liczy się dla mnie to co się działo w przeszłości. Liczy się dla mnie to, co się dzieje teraz
Skłamała.
Chciała wiedzieć o tym, co się działo w przeszłości. Chciała sobie przypomnieć rodziców, czemu tu była, jak to się zaczęło. Chciała cholernie pamiętać. Z drugiej strony obawiała się co mogło kryć się za wspomnieniami przed labiryntu. Co jeśli, faktycznie był moment w jej życiu, w którym pomagała DRESZCZowi? Lub co jeśli kryli się tam coś jeszcze gorszego?
Z resztą ona cały czas żyje przeszłością. W końcu, cały czas przeżywa śmierć jej przyjaciół.
Jednak w obecnej sytuacji jej priorytetem był Newt i skupienie się na chwili obecnej. Nie mogła rozpraszać się, ani pokazać Teresie swojej słabości czy lęku.
- A ty zostaniesz tutaj. Bez przyjaciół, ani osób na których tobie zależy. Otoczona pseudo bezpieczną barierą, która myślisz, że was ochroni dopóki nie znajdziecie lekarstwa - powiedziała z obojętnością wypisaną na twarzy.
- Na razie ty tuż jesteś
- Na razie
Dwoje mężczyzn zaprowadziło ją na stołówkę, gdzie zjadła pierwszy posiłek od dobrej doby. Nie zjadła jednak dużo. Głównie siedziała i myślała nad słowami Teresy.
Przywrócić pamięć.
- Hej żyjesz po tych badaniach? - zapytała Julie, która siedziała koło niej.
- Ta...
- To nad czym myślisz?
- Gdybyś miała możliwość przywrócenia sobie pamięci zrobiłabyś to? - zerknęła na nią.
- Tak, pewnie tak. Ale trochę bym się bała co może tam być. Jednak oddałabym wszystko, żeby móc przypomnieć sobie rodziców
Niespodziewanie na przeciwko dziewczyn stanął szczurowaty wyraźnie z czegoś zadowolony co nieco ją niepokoiło. Nigdy to się dobrze nie kończyło, kiedy on był zadowolony. To źle jej wrożyło.
- Mam cię zaprowadzić na pobiór krwi i jeszcze na inne badania
- I to cię tak bardzo cieszy? - zapytała i uniosła jedną brew do góry.
- Cieszy mnie to, jakie to są za badania
Dziewczyna spojrzała na rudowłosą lekko zaniepokojona. Z tego co Teresa mówiła wcześniej, miała mieć tylko pobieranie krwi. Nie podobało jej się to.
- A co to za badania?
- Dowiesz się w swoim czasie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro