× 26 ×
Kolejny miesiąc planowania. Jednak tym razem dostali prawdopodobnie dokładne dane, dzięki którym uda się odbić Minho nawet jutro. Jeśli plan oczywiście nie zawiedzie.
- Będą tędy jechać i tu musimy ich odbić. To będą ich już ostatnie przenosiny, ostatnia szansa żeby ich odbić - powiedział Vince wskazując po kolei punkty na mapie.
- Jutro rano trzeba wszystko przygotować więc o czwartej pobudka - dokończył za niego Thomas.
- Więc, żeby się wyspać radzę iść spać koło dwudziestej - dodała pół żartem, pół serio Clarie - Nie możemy tego zawalić
- Dokładnie... Jesteście wolni. Idźcie odpocząć bo jutro będzie ciężki dzień
Dziewczyna stała chwilę jeszcze nad mapami analizując jeszcze raz plan, który z pozoru wydawało się, że nie miał wad ani rys. Jednak tak naprawdę ten plan był jak domino. Jeśli jedna rzecz się nie stanie - to reszta również stanie w miejscu i nic się nie uda. Mięli jednak na szczęście silną motywację w postaci Minha, którego chcieli odbić za wszelką cenę.
Clarie podeszła do wyjścia i oparła się o framugę drzwi. W oddali zauważyła powoli oddalającą się postać.
- Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje co nie? - zapytał Thomas, który podszedł do niej od tyłu.
- Trochę, spróbuję z nim porozmawiać - odpowiedziała i założyła szarą bluzę na siebie.
Schowała ręce do kieszeni i szła po piasku, który irytująco skrzypiał pod jej krokami. Nie lubiła tego dźwięku.
Chłopak zdawał się jej nawet nie widzieć. Podeszła do niego od boku z uśmiechem na twarzy jednak ten szybko zniknął kiedy zauważyła jego odłonięte przedramię.
- Kiedy chciałeś powiedzieć? - zapytała z wyrzutem i czuła jak w jej oczach zbierają się łzy.
- Clarie... Nie powinnaś tego widzieć - poprawił rękaw kurtki i obserwował horyzont.
- Nie powinnam tego widzieć teraz tylko wcześniej. Kiedy chciałeś to pokazać? Kiedy zmienisz się w poparzeńca?!
Czuła zarówno wściekłość, żal jak i smutek co ani trochę nie było dobrym połączeniem. Czemu jej nie powiedział?
- I tak nie da się niczego zrobić - odparł tak jakby mu już na niczym nie zależało. Znała ten głos, znała tą postawę.
- Przestań pikolić! Dałoby się zrobić
- Co?! Co by się dało zrobić? - zapytał zirytowany i wstał z piasku - Oddać się w ręce DRESZCZu? Czy od razu zrobić tak jak Winston?
Miała niespokojny oddech i czuła, że lekko dławi się powietrzem, które przechodziło przez jej drżące usta. Czuła jak ręce jej się trzęsą. Nie mogła stracić kolejne przyjaciela, nie mogła..
Wzięła piasek z ziemii i zaczęła nim rzucać w jego stronę.
- Jesteś, cholernym, idiotą
Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę budynków. Jednak po chwili się zatrzymała. Nie mogła go tak zostawić. Wróciła i mocno się do niego przytuliła. Chłopak wypuścił powietrze z ust i objął ją w pasie.
- Przepraszam - szepnął i oparł się o jej głowę.
- Jesteś idiotą - powtórzyła nieco spokojniejszym głosem.
Chłopak pocałował delikatnie czubek jej głowy i po chwili ją odsunął od siebie.
- Na razie mi nic nie jest. Nikt nie może o tym wiedzieć. Rozumiesz Clarie? Nikt, proszę Cię o to - mówił półszeptem pomimo, że w pobliżu nikogo nie było. Trzymał ją delikatnie za policzki.
- Rozumiem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro