Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

× 26 ×

Kolejny miesiąc planowania. Jednak tym razem dostali prawdopodobnie dokładne dane, dzięki którym uda się odbić Minho nawet jutro. Jeśli plan oczywiście nie zawiedzie.

- Będą tędy jechać i tu musimy ich odbić. To będą ich już ostatnie przenosiny, ostatnia szansa żeby ich odbić - powiedział Vince wskazując po kolei punkty na mapie.
- Jutro rano trzeba wszystko przygotować więc o czwartej pobudka - dokończył za niego Thomas.
- Więc, żeby się wyspać radzę iść spać koło dwudziestej - dodała pół żartem, pół serio Clarie - Nie możemy tego zawalić
- Dokładnie... Jesteście wolni. Idźcie odpocząć bo jutro będzie ciężki dzień

Dziewczyna stała chwilę jeszcze nad mapami analizując jeszcze raz plan, który z pozoru wydawało się, że nie miał wad ani rys. Jednak tak naprawdę ten plan był jak domino. Jeśli jedna rzecz się nie stanie - to reszta również stanie w miejscu i nic się nie uda. Mięli jednak na szczęście silną motywację w postaci Minha, którego chcieli odbić za wszelką cenę.
Clarie podeszła do wyjścia i oparła się o framugę drzwi. W oddali zauważyła powoli oddalającą się postać.

- Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje co nie? - zapytał Thomas, który podszedł do niej od tyłu.
- Trochę, spróbuję z nim porozmawiać - odpowiedziała i założyła szarą bluzę na siebie.

Schowała ręce do kieszeni i szła po piasku, który irytująco skrzypiał pod jej krokami. Nie lubiła tego dźwięku.
Chłopak zdawał się jej nawet nie widzieć. Podeszła do niego od boku z uśmiechem na twarzy jednak ten szybko zniknął kiedy zauważyła jego odłonięte przedramię.

- Kiedy chciałeś powiedzieć? - zapytała z wyrzutem i czuła jak w jej oczach zbierają się łzy.
- Clarie... Nie powinnaś tego widzieć - poprawił rękaw kurtki i obserwował horyzont.
- Nie powinnam tego widzieć teraz tylko wcześniej. Kiedy chciałeś to pokazać? Kiedy zmienisz się w poparzeńca?!

Czuła zarówno wściekłość, żal jak i smutek co ani trochę nie było dobrym połączeniem. Czemu jej nie powiedział?

- I tak nie da się niczego zrobić - odparł tak jakby mu już na niczym nie zależało. Znała ten głos, znała tą postawę.
- Przestań pikolić! Dałoby się zrobić
- Co?! Co by się dało zrobić? - zapytał zirytowany i wstał z piasku - Oddać się w ręce DRESZCZu? Czy od razu zrobić tak jak Winston?

Miała niespokojny oddech i czuła, że lekko dławi się powietrzem, które przechodziło przez jej drżące usta. Czuła jak ręce jej się trzęsą. Nie mogła stracić kolejne przyjaciela, nie mogła..
Wzięła piasek z ziemii i zaczęła nim rzucać w jego stronę.

- Jesteś, cholernym, idiotą

Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę budynków. Jednak po chwili się zatrzymała. Nie mogła go tak zostawić. Wróciła i mocno się do niego przytuliła. Chłopak wypuścił powietrze z ust i objął ją w pasie.

- Przepraszam - szepnął i oparł się o jej głowę.
- Jesteś idiotą - powtórzyła nieco spokojniejszym głosem.

Chłopak pocałował delikatnie czubek jej głowy i po chwili ją odsunął od siebie.

- Na razie mi nic nie jest. Nikt nie może o tym wiedzieć. Rozumiesz Clarie? Nikt, proszę Cię o to - mówił półszeptem pomimo, że w pobliżu nikogo nie było. Trzymał ją delikatnie za policzki.
- Rozumiem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro