× 22 ×
Kiedy otworzyłam oczy, uderzyło w nie światło promieni słonecznych. Był ranek, wszystko już się uspokoiło, jednak gdzieniegdzie nadal widziałam małe ogniska ognia. Wszystko było zniszczone. Co teraz będzie z Prawym ramieniem?
A skoro o ramieniu mowa, to na jakimś miałam opartą głowę. Podniosłam ją i przetarłam oczy. Okazało się, że był to Newt, który już wcale nie spał.
- Mogłeś mnie obudzić skoro już nie spałeś - powiedziałam zerkając na jego profil.
- Sam obudziłem się nie dawno. Pamiętam kilka minut przed snem jak przez mgłę
- Ja też, to pewnie przez wczorajsze wydarzenia. Dużo się stało - mruknęłam przypominając sobie kilka sekund, przez które prawie wylecieliśmy w powietrze i kiedy Newt trzymał mnie przez te kilka sekund. W sumie... było to całkiem miłe. Czułam, że jeśli nawet odejdę, to nie będę sama, bo będą ze mną przyjaciele.
- Trochę...
Blondyn wstał i zaczął iść wolnym krokiem rozglądając się wokół po trupach. Leniwie stanęłam na równe nogi i ruszyłam za nim. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaczęłam się zastanawiać kogo jeszcze oni zabrali. Minho, Sonyę, Arisa? Chyba tak miał na imię ten chłopak. Nie miałam z nim okazji jakoś dłużej porozmawiać, ale wydawał się być w porządku. Gwałtownie się zatrzymałam i uklęknęłam. Przełknęłam gulę w gardle i zamknęłam chłopakowi powieki.
- To ten chłopak co Cię podrywał? - zapytał Newt i stanął nade mną.
- Tak, aż mi szkoda tego jak to potraktowałam wiesz? W pewnym momencie się z nim rozdzieliłam kiedy nas zaatakowali. Może gdybym nie pobiegła w wir walki to bym mogła mu pomóc. Przeżyłbh
- Nie wiesz tego. Może by i tak zginął, może nie. Co gorsza może ty byś zginęła zamiast niego, albo oboje. Nie obwiniaj się o kolejną śmierć
Poczułam jak klęka koło mnie i mnie obserwuje. Odwróciłam wzrok na wschodzące słońce ponad górami.
Ciężko jest się nie obwiniać o czyjąś śmierć jeśli masz świadomość tego, że wiesz, że mogłeś coś zmienić, uratować kogoś.
- Okej, wstawaj - wyciągnął w moją stronę dłoń i sam stanął na proste nogi.
Wypuściłam powietrze z ust i wstałam z jego pomocą. Chłopak niespodziewanie przytulił mnie. Zmarszczyłam zaskoczona brwi jednak odwzajemniłam gest i również się do niego przytuliłam, delikatnie opierając głowę o jego klatkę piersiową. Czułam i słyszałam jak jego serce nieco szybko bije swoim rytmem.
- A ten co kombinuje? - usłyszałam głos chłopaka i zabrał ręce.
Odwróciłam się i podążyłam jego wzrokiem. Zmarszczyłam ponownie brwi. Chyba za często to robię tak nawiasem mówiąc. Podeszlismy do Thomasa.
- A ty niby gdzie idziesz sztamaku? - zapytałam i schowałam ręce do kieszeni spodni.
- Idę zemścić się na nich i odbić ich wszystkich - powiedział jak gdyby nigdy nic i zarzucił na ramiona.
- Ty sobie żarty robisz chłopie? Samemu? Na cały DRESZCZ? - zapytał zdziwiony Newt.
- Nie dziwi mnie to, już nawet zdążyłam sie przyzwyczaić do twoich często głupich pomysłów, ale to jest jeden z najgorszych. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- To nie ma znaczenia. Mam dość DRESZCZu, mam dość uciekania. Chcę ich odbić. Chcę odbić naszych przyjaciół, stali się nasza rodziną, jedyna rodziną jaką znamy i pamiętamy. Zemszczę się na DRESZCZu za wszystko co nam zrobili, nie ważne czy zginę czy nie. Zemszczę się
- Cholernie inspirująca gadka sztamaku. Idę z Tobą
- Chciałeś powiedzieć idziemy?
- Nie musicie iść ze mną - wyjaśnił Thomas kiedy zauważył, że wokół nas zebrała się większość osób którym udało się przetrwać wczorajszy wieczór.
- To następnym razem nie dawaj inspirujących gadek
- Wszyscy idziemy z Tobą. Ale pierw musimy się gdzieś przyczaić i ułożyć dobry plan - Vince wystąpił przed szereg.
Uśmiechnęłam się.
Odbijemy Minho, odbijemy ich wszystkich i zemścimy się na DRESZCZu. Jeszcze nie wiem jak, ale zadbam o to, żeby ten plan był tak dobry, żeby oni zapamiętali nas do końca swojego życia. Co w sumie może nie potrfać koniecznie długo.
E'twala.
Skończyliśmy drugą część. Ktoś jest podekscytowany na trzecią część? Napiszcie w komentarzach co myślicie, co zakładacie, że stanie się w trzeciej części
Love ya all
x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro